2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143515
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

W naszym kraju istnieje bardzo niepokojąca i żenująca w istocie tendencja do uznawania dzieł podejmujących poważną tematykę dziełami ambitnymi, inteligentnymi i ponadczasowymi. Nie wiem dlaczego tak wiele osób uważa to przełożenie za prawdziwe i jedynie słuszne. Właśnie na przykładzie filmów można ten fenomen bardzo jaskrawo dostrzec. Ale do sedna…

Film Kubicka ma dwa plusy właściwe, jeden potencjalny i całą masę minusów – niestety. Pierwszym plusem jest bezwzględnie warstwa wizualna. Efekty specjalne wyprzedzają epokę i to bez dwóch zdań. Drugim plusem jest wykorzystanie muzyki klasycznej. Oczywiście jest to kwestia sporna. Dla mnie muzyka klasyczna w tym wypadku jest plusem. Plusem potencjalnym tej produkcji jest niejednoznaczność filmu. Jak się przedstawia fabuła a właściwie „fabuła”?

Na początku jesteśmy uraczeni sceną w istocie prehistoryczną. Człekokształtne wiodą swój nudny żywot i nic ciekawego się nie dzieje. Z nieba spada wielki czarny kamień (monolit). A może po prostu się pojawia? Mniejsza o szczegóły techniczne. Pod wpływem tegoż kamienia człekokształtne prostują się, uczą się wykorzystywać kości jako broń i przeganiają od wodopoju inną grupkę człekokształtnych (które to wcześniej przegoniły grupkę, która teraz „wyewoluowała”). Jeden z człekokształtnych ginie a reżyser częstuje nas przeskokiem czasowym. Niektórzy dorabiają do tej części filmu wydumane teorie o boskiej (tudzież szatańskiej) ingerencji. Człekokształtne poznając „postęp” (wiem, dziwnie to ująłem) stają się „grzeszne” (wątek morderstwa). Problem tylko taki, że wcześniej też były. Jedna grupa wypędza drugą. Egoizm w czystej formie. Pomijam już że uzasadniony. W końcu przetrwają najsilniejsi. Ale, to miał być raj? Nie sądzę. Jak dla mnie cała próba interpretacji tego wątku z domieszką Boga i szatana jest zwykłą nadinterpretacją. Wiecie co najbardziej bawi? Moja interpretacja nie jest zła. Tak jak miliony innych. Oczywiście, jest cała masa domorosłych pseudo-intelektualistów, którzy roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną. Patetycznych ludzi nie brakuje. Ich problem jest taki, że nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności. Zgroza.

Dalsza fabuła w skrócie: Na księżycu zostaje odnaleziony kolejny (a może ten sam?) monolit. Do zbadania znaleziska zostaje wysłany jeden naukowiec. Cała jego podróż jest niemiłosiernie rozciągnięta i nudna. Dialogi są powierzchowne i nie wnoszą totalnie nic (tutaj pole do popisu dla pseudo-intelektualistów w wyciąganiu głębokich przesłań z dialogów typu „witaj, co u ciebie?”). Ślimaczy przelot statków kosmicznych ratuje tylko muzyka w tle.

Następnie można odnotować kolejny przeskok czasowy o 1,5 roku. Na Jowisza zostaje wysłana załoga, która ma zbadać kolejny monolit. Oczywiście monolit tutaj jest (tak jak w wątku prehistorycznym) metaforą ewolucji lub/i jej przyczyną (interpretuj jak chcesz). Jesteśmy świadkami najciekawszego w istocie wątku w tym filmie. Zmagania dwóch astronautów z buntującą się sztuczną inteligencją wprowadza powiew świeżości i wreszcie jakąś akcję do filmu. Oczywiście reżyser znowu serwuje nam dłuuuuuuuuugie do graaaaaanic moooooooożliwooooości sceeeeeny, któreeeee są straaaaasznie nuuuuudne! W finale astronauta Dave (chyba tak mu było) wygrywa a reszta załogi umiera. Pole do interpretacji (oraz Nadinterpretacji) tego fragmentu jest ogromne. Równie dobrze możemy wyciągnąć z niego prześmiewczy wniosek w stylu „pamiętaj, wylatując w kosmos nie polegają na „niezawodnym” komputerze.

Ostatnią częścią filmu jest „podróż” w nieskończoność. A przynajmniej ja to tak odebrałem. Astronauta ląduje w… pokoju. Piękne pomieszczenie bogato zdobione. W „mgnieniu oka” astronauta się starzeje i umiera. Pojawia się monolit, który zamienia go w świecący płód. Kij już z tym jak ja to interpretuję…

Film jest niestety niemiłosiernie nudny. Tak jak wspomniałem na początku. Samo to, że porusza poważną tematykę nie czyni z niego arcydzieła. Poza wątkami muzyki klasycznej nie ma prawie nic. Buczenie, stukanie. Litości. Aktorstwo stoi na żenującym poziomie. Tak jednowymiarowych i nieokazujących uczuć postaci ze świecą szukać w innych filmach.

Film ten stara się poruszać rzeczy ważne w nieudolny i nudny w istocie sposób. Osoby wstawiające się za nim wykazują do jakich to refleksji ten film ich nie skłonił. Litości. O życiu śmierci Bogu szatanie ewolucji i całym tym kramie zastanawiałem się setki razy. Wy pewnie także? Ten film nie wnosi nic nowego do tych rozważań. Co więcej, nie wywołuje w ogóle chęci zastanowienia się nad tym wszystkim.

Z mojej perspektywy wygląda to tak. Reżyserowi płacono $ od klatki i dlatego trwa to diabelstwo aż 140 minut. Seans tego filmu niejednego twardziela rozłoży na łopatki. Wielu nie dotrwa do końca i wyłączy albo też uśnie. Ja dotrwałem. Nie musicie gratulować. Nie ma czego. To chyba oznaka, że jestem w istocie masochistą. Bo inaczej seansu tego „dzieła” nazwać nie można.

Fabuła stara się być „na poziomie” ale w istocie nie istnieje. I myślę, że wiele osób się tutaj ze mną zgodzi. Dochodzimy do smutnego wniosku, że ten film to w istocie barwny seans nowatorskich (jak na tamte czasy) efektów specjalnych. Moje skojarzenie: Transformersy. Także efekty specjalne + wydumane przesłanie + niezrozumiale wysoka nota. Za jakieś 30-40 lat „Transformers” będzie pewnie tak samo zajadle broniony jak „Odyseja kosmiczna”. Przełomowe dzieło, którego przełomowość polega na efektach specjalnych. Co z tego że inne aspekty filmu leżą albo nie istnieją.

Ups… uświadomiłem sobie właśnie, że udzielił mi się schizm pana Kubricka. Moje skromne „trzy grosze” zostały rozciągnięte do niebotycznych rozmiarów. Ale gwarantuje, to pikuś w porównaniu z „Odyseją”. Filmu nie polecam. Jeśli chcecie pokontemplować na temat złożoności wszechświata możecie to równie dobrze zrobić bez oglądania „dzieła” Kubricka. Jeśli jednak coś was najdzie, to bądźcie świadomi, że decydujecie się w istocie na 140 minutowych seans efektów specjalnych w stylu retro. Właściwie na koniec wyłuskam jeszcze jeden plus. Macie problemy z bezsennością? Odpalcie ten film…

4/10 (z wielkiej litości)

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

"zagadkowa enigma" to dla mnie wystarczająca nagroda, za cierpliwe wczytywanie się w słowa Grzegorza.

Wolverin

Czytam twój pierwszy akapit i mimo usilnych starań sensu tam nie widęz. „2001” czy ci się to podoba czy nie, jest filmem powszechnie uznanym na świecie, nie rozumiem więc zupełnie tego odnośnika do polskiej mentalności, chyba je sobie po prostu wyssałeś z palca, albo prezentujesz jakiś masochizm narodowy czy coś w tym stylu. W każdym razie jest to coś niepokojącego i żenującego w istocie.

W drugim akapicie silisz się na obiektywizm, że niby potrafisz dostrzec plusy filmu który ci się nie podobał. Daruj sobie. Wszyscy wiedzą jaka muza leci w „2001” i że film jest ładny wizualnie. Pewnie cie to zaskoczy, ale przed nikim Ameryki właśnie nie odkryłeś. Próbujesz pokazać jaki to z ciebie dobry recenzent, ale ci to nie wychodzi.

„Na początku jesteśmy uraczeni sceną w istocie prehistoryczną.”
W jakiej istocie? To brzmi jak byś był jedynym który dostrzegł czas akcji pierwszej sceny i tryumfalnie obwieszczał to światu, ale niech ci będzie, nie, zabiorę ci tej satysfakcji.
„Z nieba spada wielki czarny kamień (monolit). A może po prostu się pojawia? Mniejsza o szczegóły techniczne.”
Gdzie zauważyłeś jak monolit spada z nieba? Może on już tam był na długo wcześniej, a w tym momencie dopiero się aktywował. Po prostu tego nie wiemy. Ach, przepraszam, ty wiesz lepiej, tak samo jak w pierwszym akapicie. Bez pudła potrafisz sobie dopowiedzieć pewne rzeczy.
„Oczywiście, jest cała masa domorosłych pseudo-intelektualistów, którzy roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną. Patetycznych ludzi nie brakuje. Ich problem jest taki, że nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności. Zgroza.”
Póki co to ty jesteś „domorosłym pseudo-intelektualistą” przekonanym o tym, że jego pogląd jest jedynym słusznym. O zgrozo, to już wolę patetyzm, niż twoje silenie się na sarkazm.

Czwarty akapit początkowo chciałem ominąć, bo z pozoru nic sensownego on nie wnosi, jednak zmieniłem zdanie, bowiem znakomicie obnaża on twoją ignorancję i niemoc umysłową. Po raz drugi na dosyć krótkim dystansie piszesz o nadinterpretacji. Uważasz, że jest ona zła? Nie jest. Nie tylko film, ale sztuka w ogóle w dużej mierze polega na nadinterpretacji, bo po prostu jest to dobra zabawa i nie ma w tym nic złego. Co fajnego było by w obrazie przedstawiającym babkę z niewyraźnym uśmiechem, albo słoneczniki, czy też może książce o dzieciaku z innej planety gdyby nie to, że można się pozastanawiać co autor miał na myśli. Ale pole do owej nadinterpretacji trzeba umieć stworzyć, a ty właśnie przyznałeś że Kubrickowi udało się to znakomicie, tylko, że nie potrafisz tego docenić.

Ogółem w akapitach 3, 4, 5, 6 niepotrzebnie wdajesz się w fabułę – tak jak by jej ktoś nie znał – a nic z tego nie wynika, twój post jest niepotrzebnie rozciągniety i taaaaki nuuuudny. Wytykasz innym coś czego sam nie potrafisz uniknąć.

„Film jest niestety niemiłosiernie nudny.”
Cóż za zarzut. Tak można o każdym filmie powiedzieć, bo każdy film się komuś nie spodobał. To nie jest argument, to jest zwyczajna obelga.
„Samo to, że porusza poważną tematykę nie czyni z niego arcydzieła.”
Masz rację. Arcydzieło czynią z niego również inne elementy.
„Poza wątkami muzyki klasycznej nie ma prawie nic.”
Jakimi wątkami??? Tam nie ma żadnych wątków muzyki klasycznej, to nie „Amadeusz”, ona po prostu leci.
„Tak jednowymiarowych i nieokazujących uczuć postaci ze świecą szukać w innych filmach.”
Od jednowymiarowych postaci to się akurat w innych (nie wszystkich oczywiście) filmach roi. No chyba, że na prawdę starannie selekcjonujesz to co oglądasz, jak tak to spoko. Natomiast w „2001” oglądamy w końcu naukowców, astronautów. To naturalne, że są to ludzie którzy panują nad swoimi emocjami.

„Film ten stara się poruszać rzeczy ważne w nieudolny i nudny w istocie sposób.”
Który raz powtarzasz to samo?

„Z mojej perspektywy wygląda to tak. Reżyserowi płacono $ od klatki i dlatego trwa to diabelstwo aż 140 minut.”
Więc masz coś nie tak z perspektywą, bo film został przycięty przed premierą.
„Seans tego filmu niejednego twardziela rozłoży na łopatki. Wielu nie dotrwa do końca i wyłączy albo też uśnie. Ja dotrwałem. Nie musicie gratulować. Nie ma czego. To chyba oznaka, że jestem w istocie masochistą. Bo inaczej seansu tego „dzieła” nazwać nie można.”
Co to ma być? Usiłujesz być zabawny? Brawo, powinieneś występować u Majewskiego.

Skojarzeniem z Transformersami mnie rozwaliłeś ;) Nie będę tego komentował, bo to rzecz jasna zwykła prowokacja, ale przyznaję zabawna, wniosła jakiś powiew świeżości do twojej wypowiedzi.

Ostatni akapit, niestety znowu się powtarzasz, liczyłem na coś lepszego z twojej strony, tak że nie mam nic do dodania, bo sam musiał bym się powtórzyć. Twoja wypowiedź jest optycznie długa, ale nie wnosi wiele więcej niż 2 zdania napisane przez pierwszego lepszego trolla.

gunnar_3

"W drugim akapicie silisz się na obiektywizm, że niby potrafisz dostrzec plusy filmu który ci się nie podobał. Daruj sobie. Wszyscy wiedzą jaka muza leci w „2001” i że film jest ładny wizualnie. Pewnie cie to zaskoczy, ale przed nikim Ameryki właśnie nie odkryłeś. Próbujesz pokazać jaki to z ciebie dobry recenzent, ale ci to nie wychodzi."

I już na wstępie próbujesz mnie i wszystkim czytającym ten wątek wmówić "Co Wolverin chciał". Trafiłeś jak gołąb o parapet. Normalnie nie odnoszę się do czyjegoś "zdaje mi się", ale tym razem zrobię wyjątek. Obiektywizm? A gdzie ja napisałem, że będę obiektywny? Prezentuję SWOJE odczucia i SWOJE oceny tego filmu, więc siłą rzeczy mój wpis jest przesiąknięty SUBIEKTYWIZMEM. Nie jestem zobligowany w żaden sposób do obiektywizmu. Nie byłem, nie jestem i nie będę obiektywny. Zdanie z "dobrym recenzentem" też z księżyca wzięte. Ale jak widać, w nadinterpretowaniu jesteś świetny. Szkoda, że twoje nadinterpretacje mało wspólnego mają z rzeczywistością.

"Póki co to ty jesteś „domorosłym pseudo-intelektualistą” przekonanym o tym, że jego pogląd jest jedynym słusznym."

W którym miejscu gunnar? Znowu barwnie nadinterpretujesz sobie moją wypowiedź. Nigdy nie twierdziłem, że moje zdanie jest jedynie słuszne. Nie lubię tego filmu i nikogo nie namawiam żeby je podzielał, a już tym bardziej nie wyzywam inaczej myślących, co nieustannie na forum tego filmu czynią jego zagorzali fani (vide: cholewiak). Roszczę sobie po prostu prawo do wyrażenia własnego zdania. Jak widać fani tego filmu nie mogą przełknąć, że ktoś ma inne zdanie. Ale to już ich problem, nie mój.

"Czwarty akapit początkowo chciałem ominąć, bo z pozoru nic sensownego on nie wnosi, jednak zmieniłem zdanie, bowiem znakomicie obnaża on twoją ignorancję i niemoc umysłową."

Wycieczkami osobistymi chcesz podnieść dramatyzm wypowiedzi? Bądź poważny.

"Czwarty akapit początkowo chciałem ominąć, bo z pozoru nic sensownego on nie wnosi, jednak zmieniłem zdanie, bowiem znakomicie obnaża on twoją ignorancję i niemoc umysłową. Po raz drugi na dosyć krótkim dystansie piszesz o nadinterpretacji. Uważasz, że jest ona zła? Nie jest. Nie tylko film, ale sztuka w ogóle w dużej mierze polega na nadinterpretacji, bo po prostu jest to dobra zabawa i nie ma w tym nic złego. Co fajnego było by w obrazie przedstawiającym babkę z niewyraźnym uśmiechem, albo słoneczniki, czy też może książce o dzieciaku z innej planety gdyby nie to, że można się pozastanawiać co autor miał na myśli. Ale pole do owej nadinterpretacji trzeba umieć stworzyć, a ty właśnie przyznałeś że Kubrickowi udało się to znakomicie, tylko, że nie potrafisz tego docenić."

Ale dlaczego wychodzisz z założenia, że powinienem? Doceniam to, co moim zdaniem jest warte docenienia. Film mi się nie podoba i już. Nie będę chwalił czegoś tylko dlatego, że jest uznawane na świecie.

"Ogółem w akapitach 3, 4, 5, 6 niepotrzebnie wdajesz się w fabułę – tak jak by jej ktoś nie znał – a nic z tego nie wynika, twój post jest niepotrzebnie rozciągniety i taaaaki nuuuudny. Wytykasz innym coś czego sam nie potrafisz uniknąć"

Nudny? No fakt, w końcu poruszam w nim "arcyciekawe" wątki fabularne Odysei.

"Cóż za zarzut. Tak można o każdym filmie powiedzieć, bo każdy film się komuś nie spodobał. To nie jest argument, to jest zwyczajna obelga."

To nie obelga, to moje odczucie. Do którego mam prawo czy się gunnarowi podoba, czy nie.

"Od jednowymiarowych postaci to się akurat w innych (nie wszystkich oczywiście) filmach roi. No chyba, że na prawdę starannie selekcjonujesz to co oglądasz, jak tak to spoko. Natomiast w „2001” oglądamy w końcu naukowców, astronautów. To naturalne, że są to ludzie którzy panują nad swoimi emocjami."

Muszę Ci to przyznać, ciekawe odpierasz zarzut o drewnianym aktorstwie. Co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu jest ono drewniane. Nawet jeśli celowo.

"Który raz powtarzasz to samo?"

Oj przeepraaaaszam. Nie wiedziałem, że na potwórzenia są także jakieś "jedynie słuszne" limity :P

"Twoja wypowiedź jest optycznie długa, ale nie wnosi wiele więcej niż 2 zdania napisane przez pierwszego lepszego trolla."

No oczywiście. Bo wnoszą tylko wypowiedzi, w których autor pochlebnie wypowiada się na temat filmu Kubricka.

Popzdrawiam i nie napinaj się tak. To tylko film :P

Wolverin

"Jak widać fani tego filmu nie mogą przełknąć, że ktoś ma inne zdanie. Ale to już ich problem, nie mój."

Żeby te twoje zdanie było sensowniej wyrażone. A ty swoją ignorancję chcesz ubrać w szaty jakiegoś obiektywizmu choć piszesz, że jest inaczej. Jak jesteś ignorant to czy lubisz czy nie obowiązkiem jest wręcz ci to wytknąć. Proste.

"To tylko film :P "

Nie, to nie tylko film synek, to właśnie przykład gdzie kino osiągnęło równoprawną wartość literaturze przez duże W i jest zdolne podejmować kwestie jej przeznaczone. Jakbyś był dojrzalszy i nie fascynował się na teraz pierdołami jakiegoś tam Darabonta to byś to pojął. Na teraz jest inaczej, jednak jak piszesz to już twój problem, nie mój.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

"literatura przez duże W" to kolejna perełka. Wydaje mi się, że Kubrick obyłby się bez takich fanów jak Ty. Synek.

ocenił(a) film na 10
Paratrooper

Chodziło o wartość, geniuszu....

Paratrooper

Pewnie i by się obył. Nie szkodzi chłopcze.

Wolverin

Spoko, nie napinam się. W koncu to tylko forum internetowe, bynajmniej nie dlatego, że to „tylko” film. Zresztą właśnie takiej odpowiedzi się po tobie spodziewalem, nie potrafisz odnieść się do wszystkiego co napisalem, wybierasz sobie to co ci pasuje, ale mniejsza.

Nie probuje nikomu nic wmawiac, po prostu widzę jak jest. Sposobem w jaki zaznaczasz, że „2001” mo 2 plusy wyraźnie starasz się ustawic w pozycji obiektywnego – czy jak wolisz „obiektywnego” - recenzenta. Wiadomo,że każdy recenzent jest subiektywny, ale taki fachowiec potrafi dostrzec wady w największym dziele, jak i dopatrzeć się zalet w ajgorszym. Wiem, że się do tego nie przyznasz i będziesz zaprzeczał, ale właśnie na takiego fachowca w tym akapicie chciałes się wykreować, zaczołeś od plusow filmu który ci się w ogole nie spodobał. Może nawet zrobiłeś to do jakiegos stopnia nieswiadomie, odruchowo, ale wątię, raczej od początku taki był twój zamiar. W sumie efekt jest dosyć zabawny, bo podałeś plusy – słebe bo słabe, ale jednak – natomiast nie podałes żadnego sensownego minusa, mimo iż poswieciłes im dużo więcej miejsca. Twoja wypowiedź wychodzi więc ostatecznie na pochlebną dla filmu, choć nie taki był jej zamiar ;)

„W którym miejscu gunnar?”
W całej swojej wypowiedzi.

Piszesz: „a już tym bardziej nie wyzywam inaczej myślących”. Ale w pierwszym poście napisaleś :”Oczywiście, jest cała masa domorosłych pseudo-intelektualistów, którzy roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną. Patetycznych ludzi nie brakuje. Ich problem jest taki, że nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności. Zgroza.”
No sorry, ale jak piszesz w taki sposób to co się dziwisz, co byś chciał, laurkę?

„Roszczę sobie po prostu prawo do wyrażenia własnego zdania. Jak widać fani tego filmu nie mogą przełknąć, że ktoś ma inne zdanie. Ale to już ich problem, nie mój.”
Gdyby było tak jak piszesz, to po prostu bym zgłosił twój post do usunięcia, a nie ci odpisywał ;) Nikt ci tego prawa nie odmawia, chodzi o to, że slabo je argumentujesz.

„Wycieczkami osobistymi chcesz podnieść dramatyzm wypowiedzi? Bądź poważny.”
Nie mam pojecia co to ma znaczyć.

„Ale dlaczego wychodzisz z założenia, że powinienem? Doceniam to, co moim zdaniem jest warte docenienia. Film mi się nie podoba i już. Nie będę chwalił czegoś tylko dlatego, że jest uznawane na świecie.”
Tutaj niemal zupełnie minoles się z tym co napisalem, ale trudno, widac taki już twój styl. Odpowiadając: nie, nie powinieneś, każdy docenia to co jego zdaniem jest warte doceniania (no chyba, że jest mega snobem i konformitą), nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ani oryginalnego. Ja też nie chwalę wszystkiego co jest uznawane na świecie. Ale dlaczego ty tak robisz? Przecież na samym początku stwierdzasz, że to „w NASZYM kraju istnieje bardzo niepokojąca i żenująca w istocie tendencja do uznawania dzieł podejmujących poważną tematykę dziełami ambitnymi, inteligentnymi i ponadczasowymi.”

„Nudny? No fakt, w końcu poruszam w nim "arcyciekawe" wątki fabularne Odysei.”
No właśnie chodzi o to, że ty ich nie poruszasz, ty je straszczasz. Po co?

„To nie obelga, to moje odczucie.”
Jedno nie wyklucza drugiego, twoje odczucie zostaje podane w formie obelgi bo jest mocno ogólnikowe i nie potrafisz go uzasadnić.

O aktorstwie nie chce mi się gadać. Dla mnie było w porządku i tyle na ten temat.

„Oj przeepraaaaszam. Nie wiedziałem, że na potwórzenia są także jakieś "jedynie słuszne" limity :P „
Nie ma, ale umiejetność ograniczania się mile widziana. A przeprosiny przyjete.

„No oczywiście. Bo wnoszą tylko wypowiedzi, w których autor pochlebnie wypowiada się na temat filmu Kubricka.”
A co ja na to poradzę, że ten film jest doskonały?

Również pozdrawiam ;)

gunnar_3

Powitać! Sorry, że odpisuję tak późno ale nie siedzę na FW cały czas.

W kwestii twojej wypowiedzi.

"Sposobem w jaki zaznaczasz, że „2001” mo 2 plusy wyraźnie starasz się ustawic w pozycji obiektywnego – czy jak wolisz „obiektywnego” - recenzenta"

Głową w mur, grochem o ścianę ;d Nie ważne, że post wcześniej przyznałem, że jestem subiektywny i nie siliłem się nawet na obiektywizm. Gunnar znowu wie lepiej. Osąd tej kwestii pozostawiam Filmwebowiczom. W tym wątku EOT. Byłem subiektywny i koniec.

"Wiadomo,że każdy recenzent jest subiektywny, ale taki fachowiec potrafi dostrzec wady w największym dziele, jak i dopatrzeć się zalet w ajgorszym"

Kwestia podejścia. Dam Ci taki przykład. Mój kolega ocenia filmy na zasadzie: Muzyka dobra, efekty bardzo dobre, aktorstwo dobre, fabuła taka sobie czyli film dobry. Ocenia w sposób bardzo... nie wiem jak to ująć. Rozbiera film na czynniki pierwsze, ocenia każdy z nich i wyciąga średnią. Ja oceniam filmy emocjonalnie. A to, że komuś się taki sposób nie podoba, to już nie mój problem. (tak wiem, znowu się powtarzam. Ale… to nie mój problem ;d)

"Wiem, że się do tego nie przyznasz i będziesz zaprzeczał, ale właśnie na takiego fachowca w tym akapicie chciałes się wykreować"

Tam gdzie kończą się argumenty zaczynają się insynuacje ;p Gunnar uwielbia insynuować. Gunnarowi znowu wydaje się, że wie lepiej. Wolverin jednak nie ma sił i środków, aby unaocznić Gunnarowi, że ten się myli. Mówiąc szczerze Wolverin nawet nie pretenduje do roli mędrca narodów. Tak więc biedny Gunnar pozostanie w okowach swojego "widzimisię". A Wolverin z cudzymi "misiami" polemizować nie lubi. Bo Wolverin jedno, a "misie" drugie. I tak się ciągną odpowiedzi na posta niczym moda na sukces.

"zaczołeś od plusow filmu który ci się w ogole nie spodobał."

Bo nie chciałem mu dawać 1/10. To taki mój prywatny sposób okazywania szacunku klasykowi. Gunnar oczywiście i tak to zdanie zinterpretuje na tysiąc ciekawych sposobów. Eee whatever.

"Może nawet zrobiłeś to do jakiegos stopnia nieswiadomie, odruchowo, ale wątię, raczej od początku taki był twój zamiar."

Misie... Widzi widzi widzi miśśsieeee. Oł jeeaaa. Insynuujemy dalej. Jest Power.

„sumie efekt jest dosyć zabawny, bo podałeś plusy – słebe bo słabe, ale jednak – natomiast nie podałes żadnego sensownego minusa, mimo iż poswieciłes im dużo więcej miejsca”

Nudny, z drewnianym aktorstwem. Za długi, o wszystkim i o niczym (wedle uznania). Imho wystarczy jako antyreklama. Ale skoro Gunnar sądzi, że jednak za mało…

„Piszesz: „a już tym bardziej nie wyzywam inaczej myślących”. Ale w pierwszym poście napisaleś :”Oczywiście, jest cała masa domorosłych pseudo-intelektualistów, którzy roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną. Patetycznych ludzi nie brakuje. Ich problem jest taki, że nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności. Zgroza.”
No sorry, ale jak piszesz w taki sposób to co się dziwisz, co byś chciał, laurkę?”

Ależ Yes! Nazwałem patetycznymi tych ludzi, którzy „roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną”. Skoro Gunnar poczuł się urażony, to widać Gunnar za takiego interpretacyjnego tyrana i despotę się uważa.

„Gdyby było tak jak piszesz, to po prostu bym zgłosił twój post do usunięcia, a nie ci odpisywał ;) Nikt ci tego prawa nie odmawia, chodzi o to, że slabo je argumentujesz.”

Film to sztuka. Sztukę się czuje albo nie czuje. Wartościowanie w tym wypadku to idiotyzm. To kwestia gustu. Tylko i wyłącznie. Tak ja to widzę. Napisałem, że film był nudny, bo takie miałem odczucie w czasie jego seansu. Pozostałe zarzuty pod adresem filmu także wynikają z moich odczuć. Imho jest to wystarczająco „mocny argument”. Nie mam pojęcia co w takim razie Gunnar uważa za „mocne argumenty”.

„Tutaj niemal zupełnie minoles się z tym co napisalem, ale trudno, widac taki już twój styl.”

Zabawne. Mógłbym napisać to samo w stosunku do Ciebie.

„Odpowiadając: nie, nie powinieneś, każdy docenia to co jego zdaniem jest warte doceniania”

Czyli Gunnar przyznaje Wolverinowi prawo do własnego zdania? Cieszę się. Wolverin zdania zmieniać nie zamierza, własnego zdania Gunnarowi nie odmawia. Amen.

„też nie chwalę wszystkiego co jest uznawane na świecie. Ale dlaczego ty tak robisz? Przecież na samym początku stwierdzasz, że to „w NASZYM kraju istnieje bardzo niepokojąca i żenująca w istocie tendencja do uznawania dzieł podejmujących poważną tematykę dziełami ambitnymi, inteligentnymi i ponadczasowymi.”

Gunnar tak „poleciał z koksem”, że Wolverin pointy uchwycić nie może… Najpierw piszesz, że „nie chwalisz wszystkiego co jest uznawane na świecie” a zaraz dalej zarzucasz mi, że ja tak robię… dalej cytujesz moją wypowiedź, która do tego zarzutu ma się jak pięść do oka… W cytowanym przez Gunnara fragmencie, odnosiłem się właśnie do tych „snobów i konformistów”. W jaki sposób ów fragment mnie obciąża? Nie wiem. No myślę i myślę co Gunnar chciał przekazać tym wpisem i nie wiem. Trudno.

„A co ja na to poradzę, że ten film jest doskonały?”

Haha. Jeśli Gunnar jest świadom, że jest to Gunnara subiektywny punkt widzenia, to ja nic do dodania w temacie nie mam. Gorzej jeśli Gunnar wpadł w megalomanię i uważa rzekomy fakt „doskonałości” za prawdę obiektywną.

Pozdrawiam.

Wolverin

No cześć.

Co do sposobu oceniania to ja też robię to raczej emocjonalnie. Oczywiście wszystkie te wymienione elementy się liczą, ale co jeśli na przykład film ma słabe aktorstwo, powtarzalną fabułę, muzę też, efekty zabawne, ale klimat, ogólne odczucie jak najbardziej pozytywne. Taki nasz prywatny hicior klasy B, ludzie powszechnie uważają go za dziadostwo – i w sumie słusznie – a nam się akurat podobał, bo tak. Chyba każdy ma kilka takich osobistych ulubieńców. Zgodnie z zasadami twojego kolegi należało by go ocenić negatywnie, jak pozostali. Ja tak nie robię.

Oczywiście, to co napisałem o twoim „obiektywizmie” to było moje odczucie do którego mnie sprowadziłeś stylem swojej wypowiedzi i w żaden sposób nie jestem w stanie tego tutaj udowadniać. Jednak wcześniej napisałeś: „Normalnie nie odnoszę się do czyjegoś "zdaje mi się", ale tym razem zrobię wyjątek.” natomiast teraz tym moim „misiom” poświęcasz bardzo dużo miejsca. Ciekawe. Z niczego się to nie wzięło, coś jednak musi być w tym co wcześniej napisałem.

„Bo nie chciałem mu dawać 1/10. To taki mój prywatny sposób okazywania szacunku klasykowi.”
Ładny wizualnie i z muzyka klasyczną? Nie są to zbyt istotne plusy, decydujące o tym dlaczego film stal się klasyka, to raczej dopełnienia całości. Chociaż... zaraz do tego wrocę.

„Nudny, z drewnianym aktorstwem. Za długi, o wszystkim i o niczym (wedle uznania). Imho wystarczy jako antyreklama. Ale skoro Gunnar sądzi, że jednak za mało…”
Nie, nie wystarczy. Nudny? Napisałeś wcześniej: „Pierwszym plusem jest bezwzględnie warstwa wizualna.” Przeczysz sam sobie w tym momencie, ponieważ ta warstwa wizualna to to samo co jednocześnie nazywasz nudą, bo przecież o to chodzi w pięknie owej warstwy wizualnej że jest zaprezentowana w tak majestatyczny i niespieszny sposób. Z drewnianym aktorstwem? Co najwyżej minimalistycznym, ale dzięki temu dopasowanym do całego filmu. Niby jak mili grać? Romansować, drzeć papy, robić głupie miny kląć? Przecież to by odwracało uwagę od tego co w „2001” najważniejsze i w ogóle zmieniało by klimat filmu. Aktorstwo jest dokładnie takie jaki być powinno. Z reszta „nudny” i „słabe aktorstwo” to wytrychy, a nie prawdziwe argumenty, jak się komuś film nie podobał, nie zależnie od tego co to było, to może zawsze powiedzieć, że był „nudny” i „aktorstwo było słabe”. To nic nie wnosi do dyskusji. Za długi? Dla mnie za krótki – pisałem już że został przycięty przed premiera ;-( 140 minut to jeszcze nie rekord świata, „Avatar” (najbardziej dochodowy film ever) trwa 160, a jest praktycznie pozbawiony fabuły. O wszystkim i o niczym? No to żeś pojechał. A mnie się nie podoba „Klan” bo jest tam za dużo przemocy.

„Ależ Yes! Nazwałem patetycznymi tych ludzi, którzy „roszczą sobie prawo do nazywania własnej interpretacji jedynie słuszną”. Skoro Gunnar poczuł się urażony, to widać Gunnar za takiego interpretacyjnego tyrana i despotę się uważa.”
Po pierwsze uciekasz od tematu, bo twierdziłeś że nikogo nie obrażasz, a robisz to już na samym początku. Po drugie, kto niby rości sobie takie prawo? Że niby ja? Przecież pisałem wcześniej, że właśnie na tym polega zabawa, żeby każdy sobie interpretował po swojemu.

„Nie mam pojęcia co w takim razie Gunnar uważa za „mocne argumenty”.”
Gdybyś wymyślił coś nowego, a nie same oklepane rzeczy, poza tym coś bardziej konkretnego, a nie takie ogólniki. Na przykład jak by ktoś napisał, że pierwsza część filmu jest bez sensu i go obraża bo przecież człowiek nie pochodzi od małpy tylko Bóg go ulepił z gliny – no i potem jakoś to rozwija i tak dalej. To jest argument. Jest osobisty, konkretny i chyba w miarę oryginalny na tym forum. To oczywiście tylko przykład, ale jak widać można.

„Zabawne. Mógłbym napisać to samo w stosunku do Ciebie.”
Nie mógł byś. Nigdzie tego nie zrobiłem.

„Gunnar tak „poleciał z koksem”, że Wolverin pointy uchwycić nie może… Najpierw piszesz, że „nie chwalisz wszystkiego co jest uznawane na świecie” a zaraz dalej zarzucasz mi, że ja tak robię… dalej cytujesz moją wypowiedź, która do tego zarzutu ma się jak pięść do oka… W cytowanym przez Gunnara fragmencie, odnosiłem się właśnie do tych „snobów i konformistów”. W jaki sposób ów fragment mnie obciąża? Nie wiem. No myślę i myślę co Gunnar chciał przekazać tym wpisem i nie wiem. Trudno. „
Rozczarowujesz mnie ;) spodziewałem się że zrozumiesz o co mi chodzi,a tu muszę teraz łopatologicznie tłumaczyć. Na samym początku napisałeś: „w NASZYM kraju istnieje bardzo niepokojąca i żenująca w istocie tendencja do uznawania dzieł podejmujących poważną tematykę dziełami ambitnymi, inteligentnymi i ponadczasowymi”. Więc teraz pytam wprost: o co ci chodziło z tym „naszym krajem”? To zabrzmiało tak jak by to tylko w tym „naszym kraju” ludzie uważali „2001” za film warty głębszych interpretacji. Sugerujesz w ten sposób – i nie zaprzeczaj że nie, jest to ewidentne – jakoby na świcie film ten był zupełnie pomijany, zapomniany itd., zaś siebie stawiasz w pozycji tego co zdaje sobie z owego stanu rzeczy sprawę. Potem natomiast piszesz: „Doceniam to, co moim zdaniem jest warte docenienia. Film mi się nie podoba i już. Nie będę chwalił czegoś tylko dlatego, że jest uznawane na świecie” Więc teraz już nie piszesz o „naszym kraju”, ale tylko o swoich odczuciach. I właśnie tutaj to ja nie mogę uchwycić pointy.

„Haha. Jeśli Gunnar jest świadom, że jest to Gunnara subiektywny punkt widzenia, to ja nic do dodania w temacie nie mam. Gorzej jeśli Gunnar wpadł w megalomanię i uważa rzekomy fakt „doskonałości” za prawdę obiektywną.”
W sumie to jedno i drugie. Subiektywnie i osobiście uważam „2001” za film doskonały, ale przesz mam świadomość, że nie jestem pierwszym co to stwierdził, że ludzi uważających podobnie jest całkiem sporo, więc na swój sposób uważam to stwierdzenie za obiektywne. Ale nie ma w tym megalomanii.

Buźka.

ocenił(a) film na 7
Wolverin

Gratuluję cierpliwości i kultury wypowiedzi Wolverin! :) Jakby 90% ludzi potafiło się tak wypowiadać na forach filmwebu to o wiele przyjemniej by się to czytało. Już nie wspominając o krytykowaniu filmu zamiast wycieczek osobistych :|

Ja się z częścią Twojego pierwszego postu zgadzam - też bardzo podobały mi się efekty specjalne (...1968 rok!) i wykorzystana muzyka. Przedłużania scen na siłę nie lubię a tutaj było tego zbyt dużo i niczemu nie służyło (chyba, że czegoś nie zrozumiałem ;]).

Aktorstwa się akurat nie czepiam bo w tym wypadku nie jestem w stanie powiedzieć, czy jednowymiarowość postaci nie była czasem zamierzona (tak jak ktoś wspomniał wyżej to w końcu naukowcy itp więc niby powinni być opanowani.. a jakieś tak uczucia były tak czy siak;) )

Sama historia czy też może 3 historie mają mimo wszystko jakieś przesłanie i rzeczywiście mogą dać do myślenia, więc też się bym nie czepiał - jedynie tak jak już mówiłem forma przedstawienia jest nudna (patrz: przedłużanie scen).

Więc koniec-końców film jest mimo wszystko niezły.. a za wyprzedzenie efektami o co najmniej 2 dekady jestem w stanie dać mu nawet 7/10.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

"Jedyne co uprawiał to krytykanctwo" - najśmieszniejsze jest to, że właśnie to mi się w jego wypowiedziach podoba. Uprawia krytykę filmu - czego spodziewałbym się na forum portalu z filmami.. Z tym, że - nie wiem czy zauważyłeś - jest to krytyka poparta konkretnymi argumentami, co rzadko się widuje tutaj na forum. Zazwyczaj są to wypowiedzi typu : "Dno", "żal" z uzasadnieniem "BO TAK".
A przede wszystkim szanuję u niego to, że przez całą dyskusję z Tobą praktycznie nie robił żadnych osobistych wycieczek. Co niestety u Ciebie zdarza się w każdym prawie poście ;> (to miałem na myśli pisząc o "kulturze wypowiedzi").

Chociażby nazwanie mnie "fanem kiczowych produkcji" i wycieczki typu "jakbyś był trochę mądrzejszy" są nie na miejscu.. Nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz poza tym jakie filmy obejrzałem i jak je oceniłem. A co do ocen filmów - nawet jeśli są to kiczowe produkcje to zazwyczaj jest to moja SUBIEKTYWNA opinia. Natomiast wnioskując z Twoich poprzednich wypowiedzi, nie potrafisz zrozumieć, że każdy człowiek ma prawo do swojej opinii i do wybierania rzeczy, które mu się podobają. Jakby wszystkim się podobało to samo to świat byłby przeraźliwie nudny i mało kolorowy.
A wracając do MOICH ocen filmów - poza tym, że są SUBIEKTYWNE, to do tego każdą z nich jestem w stanie uzasadnić (pod warunkiem, że film oglądałem stosunkowo niedawno i go pamiętam).

Kolejna rzecz to wypowiedzi typu: "jak mogłeś dać temu filmowi 1200/10 a temu 0/10" - porównywanie ocen dwóch filmów ma sens tylko, jeżeli są to filmy tego samego gatunku i najlepiej jeszcze jakby poruszały podobny temat (ale z tym tematem to już jako dodatek). Dlatego jak Ty patrzysz na to jak ja oceniłem "kiczowatą produkcję" typu np "Transformers" a następnie mi mówisz, że ja nie mogę przez to oceniać filmów "ambitnych" (tutaj celowy cudzysłów) to jednak coś jest nie tak. Tym bardziej, że nie wiesz czemu oceniłem dany film tak, a nie inaczej.

Podstawowa różnica między Tobą, a mną (czy chociażby Wolverinem) polega na tym, że ja potrafię uszanować Twoją opinię i nie będę na Ciebie za nią najeżdżał. Jedyne co zrobię to przedstawię swój punkt widzenia na dany film i powiem co w Twojej opinii nie zgadza się z moją opinią. Proste.
I można to zrobić kulturalnie i bez osobistych wycieczek. (To było wyjaśnienie mojej wypowiedzi o "90% ludzi i ich wypowiadaniu")

Pozdrawiam

zielak_4

"Z tym, że - nie wiem czy zauważyłeś - jest to krytyka poparta konkretnymi argumentami, co rzadko się widuje tutaj na forum."


Nie, to krytykanctwo, usilne jeżdżenie podyktowane emocjami.


"A przede wszystkim szanuję u niego to, że przez całą dyskusję z Tobą praktycznie nie robił żadnych osobistych wycieczek."


Bierze się za rzecz, która go przerosła, pisze banialuki, są tego konsekwencje.


"Natomiast wnioskując z Twoich poprzednich wypowiedzi, nie potrafisz zrozumieć, że każdy człowiek ma prawo do swojej opinii i do wybierania rzeczy, które mu się podobają. Jakby wszystkim się podobało to samo to świat byłby przeraźliwie nudny i mało kolorowy. "


Opinia to jedno, sztuka i jej rozumienie to drugie. W tym wypadku opinia deskrydetująca pewną formę jaką wybrał Kubrick nie mówi o filmie a tak naprawdę o jego odbiorcy. Niech następnym razem nasz fan tele-pierdół pokroju "Zielona Mila" odnosi się z większym szacunkiem wobec rzeczy których nie rozumie. Będzie spokój na forum.


"Podstawowa różnica między Tobą, a mną (czy chociażby Wolverinem) polega na tym, że ja potrafię uszanować Twoją opinię i nie będę na Ciebie za nią najeżdżał."


No nie, bo wyjdzie, że arcydziełem będą jakieś pierdoły jakimi się fascynujecie. Ja wymagam więcej, oglądałem znacznie więcej nudnych dla was filmów i wam nieznanych i nie będę się godził z tym jak kicz dla plebsu zajmuje miejsce kina wartościowego. Opinia swoją drogą, prawdziwy stan rzeczy swoją.

ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

Dalsza dyskusja nie ma sensu dopóki nie zrozumiesz, że każdy ma prawo do własnej opinii.. i że dla każdego "sztuką" może być coś innego i każdy może się fascynować czymś innym.
Cytuję:

"Wybacz wszechwiedząca i wspaniała istoto idealna, że nie pojmujemy wyniosłości czegoś co ty nazywasz arcydziełem...

<bije pokłony na kolanach>"

zielak_4

Nie ma sensu. A wy dopóki chałę chcecie nazywać "sztuką" a od tej prawdziwej sztuki się odbijacie jak od ściany to tym bardziej nie ma i nie warto na takich czasu marnować. EOT

grzegorz_cholewa

Dlatego piszę, dokształćcie wy się ludzie trochę z tego kina to może będą trochę bardziej miarodajne te opinie i se horyzonty poszerzycie.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

Jeśli film nie jest ambitny to wcale nie znaczy, że nie może się komuś podobać..

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

kino przerastające o kilka głów? Człowieku, doceń wartość przecinków! One naprawdę nie są niepotrzebne!

Paratrooper

Bo co k-u-rwa? :D

zielak_4

@ zielak

Cóż, staram się jak mogę. Jak widzę mamy podobne odczucia z tym jednym wyjątkiem, że Ty całość oceniasz wyżej. Twoje święte prawo. Przełomowość efektów jest faktem. Przebijają nawet te ze współczesnych produkcji (to akurat moje bardzo subiektywne zdanie. Mam słabość do oldschoolowych efektów).

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
gunnar_3

Nie będę odpowiadał na wszystkie argumenty, ale co do filmu uznanego na całym świecie - ja nie uznaje wielu filmów za arcydzieła powszechnie uznanych za arcydzieła. Odyseja - nie, Full Metal -nie, Ojciec chrzestny - nie. To że coś uznane, nie jest dla mnie argumentem. Czasem nawet daje filmowi ze średnią 6 ocenę 8 (Planeta Małp, 2001), nie czuję się z tego wzglęu jakiś nienormalny, to jedni wolą szczupłe, inne "pełne" kobiety, jeden żyję piłką nożną, drugi nie wie, kto to Błaszczykowski. A Odyseja naprawdę była nieziemsko nudno.

ocenił(a) film na 3
Wolverin

Oglądałem ten film wczoraj, i postanowiłem sprawdzić jak ludzie się o nim wypowiadają. Powiem tak, byłby o wiele ciekawszy, gdyby nie przeciągające się w nieskończoność sceny lotów kosmicznych i obserwowania jak bohaterowie jedzą posiłki biegają - śpią. Nie wiem, nie jestem filozofem, może ma to głębszy sens. Gdyby skrócić te wszystkie sceny całość filmu - czyli fabuła - zajęła by może trzydzieści minut.


@grzegorz_cholewa
"Równoprawną wartość literaturze" - Wybacz, ale nie widziałem jeszcze książki, gdzie przez dwieście stron opisywane by były na przemian statki kosmiczne i astronauci, a całość fabuły zmieściła by się na jej dwudziestu stronach. Powieści są o wiele bardziej rozbudowane, dają większe pole do popisu naszej wyobraźni. Żaden film nigdy nie dorówna dobrej książce.

Wracając. Jak dla mnie film był za długi. Nie dostrzegłem jego fenomenu. Fabuła była przecietna, ale podobno to nie o nią w tym chodzi. Dobra muzyka i efekty specjalne jednak dzieło nie przemówiło do mnie. Może jestem na to zbyt prostym człowiekiem. Ocena? 4/10


Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

Wybacz wszechwiedząca i wspaniała istoto idealna, że nie pojmujemy wyniosłości czegoś co ty nazywasz arcydziełem...

<bije pokłony na kolanach>

kumitee

No, jak piszesz:

@grzegorz_cholewa
"Równoprawną wartość literaturze" - Wybacz, ale nie widziałem jeszcze książki, gdzie przez dwieście stron opisywane by były na przemian statki kosmiczne i astronauci, a całość fabuły zmieściła by się na jej dwudziestu stronach. Powieści są o wiele bardziej rozbudowane, dają większe pole do popisu naszej wyobraźni. Żaden film nigdy nie dorówna dobrej książce.

To co mam odpowiadać? Ręce opadają. Nie rozumiesz nawet o co mnie chodziło. Może ty też lepiej pozostań przy podrzędnym Daraboncie. On pewnie dorównał Kingowi bo wzrusza, pochlipuje sobie na jego "arcydziełach" i w ogóle mogę obejrzeć spokojnie z całą rodzinką przy obiedzie. I tak będzie lepiej jak nie wyściubisz nosa poza komerchę bo po co masz się męczyć na cięższym wymagającym kinie?

Motłoch to kompletna marność nad marnościami.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

Wybacz o wielki panie i władco. Wybacz że mam odmienne zdanie niż Ty i ten film mi się nie podobał. Wybacz że jestem niewykształconym motłochem. Błagam o wybaczenie i nie ścinaj mnie.... A teraz poważnie. Albo jesteś w jakimś stopniu upośledzony, albo nie wiesz co to obiektywna opinia. Wypowiedziałem się na temat filmu, a Ty natychmiast naskoczyłeś na moje gusta nazywając je... zacytuję: "Gównem". To akurat świadczy o Twojej inteligencji. A teraz ja powiem że według mnie twierdzisz że ten film jest taki doskonały, bo na początku jego opisu występuje słowo: Arcydzieło, a nawet nie dotrwałeś do połowy. Nie pokazujesz ludziom swoich ocen bo oglądasz szmatławe filmy.

Dobra, a teraz do rzeczy. nie wiem, może nie zrozumiałem Twojej wypowiedzi. Chętnie sobie ją przeanalizuję, jeżeli tylko zechcesz wyjaśnić mi o co dokładnie Ci chodziło. Bo ja nie widzę tam żadnego głębszego sensu. Zacząłeś porównywać film do literatury. To tak jakby porównywać pracę hydraulika do informatyka. Brawa za inteligencję.

A tak na marginesie:
"Nie rozumiesz nawet o co mnie chodziło" - jak już chcesz udawać mondrego (błąd celowy) to najpierw sprawdzaj czy nie masz błędów w poście.

Nazywania mnie motłochem i jawnej obrazy nie skomentuję.

kumitee

"Nazywania mnie motłochem" - to czemu masz takie pospolite upodobania?

A jak nie wiesz o co mi chodzi z filmem i literaturą to kmiń tak długo aż zaczniesz. Innym by to przyszło bez trudu.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

Najwyraźniej sam nie wiesz o co chodzi, skoro nie potrafisz tego wyjaśnić. Ale ocenę Twojej wątpliwej inteligencji pozostawiam innym. Ja się z koniem nie będę kopał, bo nie po to jest ten temat. O filmie się wypowiedziałem. A wnioskując z twoich wypowiedzi jesteś ignorantem, niepotrafiącym pogodzić się z tym ze każdy ma swoje zdanie i gust. Skoro takie osoby oceniają ten film tak wysoko, to mogę być motłochem :).

kumitee

Dobra, nie sikaj w majty. Jak ci inni to mają być takie leszcze co papę z szerokiego nurtu mają za wybitne kino to ja mam to naprawdę głęboko co sądzą tacy ignoranci co innych nazywają ignorantami. :D Zdanie takich "artystów" to jest właściwe zdanie? Plwam na to, będę nazywał rzeczy po imieniu.

Co do literatury, może nie zauważyłeś ( no, ale ty nie interesujesz się historią filmu ) wysiłków filmowców by z kina co z początku było uznawane za jarmarczą rozrywkę uczynić pełnoprawny wyraz na równi z takimi uznanymi dziedzinami sztuki jak słowo pisane właśnie. By mogło jak ono zajmować się sprawami które dotąd przypisywane było literaturze poważnej. A Kubrick właśnie otworzył zupełnie nowy typ filmu z którym inni reżyserzy robią podobne w duchu rzeczy - Solaris, Stalker, Star Trek: TMP, Źródło lub niedawne Drzewo życia. A jak sobie z tym radzi kino - czy potrafi to unieść - istotne, że w ogóle może to robić. Teraz rozumiesz?

grzegorz_cholewa

A jakbyś tak przy seansie uruchomił wyobraźnie abstrakcyjną, która jest wymagana do tego filmu bo reżyser tak postanowił, że przemawianiem obrazem lepiej sobie poradzi z tym co chce powiedzieć niźli gdyby miał stosować słowo mówione nie farmanzolił byś o brakach w fabule.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

Ja nigdzie nie powiedziałem, że moje zdanie jest właściwe. To Ty mówisz, że twoje jest. Ja po prostu próbuje Ci uświadomić, że mam odmienne upodobania niż Ty. Lubię ciężka literaturę (Chociaż lubię również lekkie czytadła dla: Motłochu.), ale film oglądam głównie dla rozrywki, a nie po to, żeby potem wyciągać z niego filozoficzne wnioski. Nigdzie nie powiedziałem, że nie masz racji uważając ten film za arcydzieło, stwierdziłem jedynie, że do mnie nie przemówił.

Słowo pisane jako sztuka jarmarczna - No proszę cię... porównanie trochę z butelki wzięte. Ale tak, coś jest w ty co mówisz, i rację przyznaję. W którymś momencie otworzyła się droga gdzie książki zaczęły stawać się rozrywką dostępną dla każdego. Przyznaję ci rację.

Ale dla mnie film to nadal rozrywka, przeczytałem opis tego dzieła, ale jak dla mnie nie po to jest film. I może dlatego mi się nie podobał. Ja chyba nie mam wyobraźni Abstrakcyjnej. Nadal daję mu 4/10.

kumitee

Oceny są nieistotne. Liczy się tylko to co się pisze.

"Słowo pisane jako sztuka jarmarczna - No proszę cię."

Znowu coś źle doczytałeś.


"Ale dla mnie film to nadal rozrywka," - nigdy nią nie były tylko i wyłącznie. To głupota sprowadzać kino do rozrywki.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

DLA MNIE! Zwróć uwagę na to że piszę to w moim imieniu :P

kumitee

Dobrze, że dla ciebie a nie ogółem.

ocenił(a) film na 3
grzegorz_cholewa

Chyba Cię nie lubię :P

kumitee

Kwestię lubienia odstawia się na bok jak się bierze za poważne rzeczy. :P

ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

Ty rzeczywiście nie rozumiesz tego co koledzy próbują ci wytłumaczyć od kilku postów .Zrozum że nie masz monopolu na słuszność.

pablossoyos

A ty zrozum, że mam to w 4 literkach co oni myślą na ten temat.

ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

taak i nie umiesz zrozumiec tego że oni są jedynie pochłonięci wytłumaczeniem ci tego faktu( o którym wspomnialem). Naprawde nikt tu nie dba o twoje racje dotyczące filmu . Wszyscy próbują ci wytłumaczyć idee prawa do własnego zdania ,a to czy ty masz racje w sprawie filmu..(poniekąd masz ale nie umiesz tych racji moim zdaniem przedstawić) to sprawa drugorzędna
KAŻDY MA TO W DU*IE

pablossoyos

Własne zdanie nie zwalnia od błędów jakie popełnia nasz założyciel i jego poplecznicy przy odbiorze. Chłopak jest dyletantem - i wydaje mu się, że trzeba się liczyć. Czyjeś zdanie to sprawa mniejszej wagi przy odbiorze dzieł sztuki.

"Naprawde nikt tu nie dba o twoje racje dotyczące filmu . "

Naprawdę mnie to nie interesuje czy dbają czy nie dbają. Ignorantami tak czy siak pozostają.

"nie umiesz tych racji moim zdaniem przedstawić" - to również mnie nie interesuje.

ocenił(a) film na 10
grzegorz_cholewa

skoroś taki niezainteresowany, to ignorantem jesteś Ty sam właśnie.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
grzegorz_cholewa

Takimi jak ten co zaczął ów temat? Chłopak niech poczyta jakieś lektury szkolne, chyba na tym etapie jest obecnie. :D Naturalne, że tacy tytani intelektu nie budzą we mnie szczególnego zainteresowania.

użytkownik usunięty
grzegorz_cholewa

Myślę, że jesteś typem człowieka, który ocenia filmy na podstawie ocen krytyków i "znawców" kina. Jeśli oni uznali "2001..." za arcydzieło, Ty robisz to samo, uważając się tym samym za jednego z nich. A poza tym pozwól ludziom wyrazić własną opinię, bez obrażania ich.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10
Wolverin

wracaj oglądać Godzillę

użytkownik usunięty
Wolverin

Co Wy macie z tym "naszym krajem"? ;)

Bo ten kraj jest nasz i wasz...

ocenił(a) film na 1
gunnar_3

Geneza filmu w skrócie dla tych którym się nie chce oglądać całego filmu:
http://thatguywiththeglasses.com/videolinks/thatguywiththeglasses/5-second-movie s/65-2001-a-space-odyssey