Obejrzałem przed chwilą "Odyseję" i poprzysięgam tu i teraz, że już nigdy nie obejrzę żadnego filmu tego muła bagiennego. 141 minut i 40 minut dialogów. W tym dwa razy po ok. 3-4 minuty czarnego obrazu z rzępoleniem w tle. 3/4 filmu to i tak nieprowadzące do niczego rozmowy, przeciągane ujęcia statków i przestrzeni kosmicznej, czy nawet paro minutowe pokazy pracy stewardess na wymyślonym statku. Akcji zero. Film niegodny pokuszenia się o jego interpretację. Nie lubię filmów, w których reżyser bezczelnie każe widzowi myśleć. A ja jako człowiek myślący i praktykujący niestety zostałem do tego zmuszony, ale w połowie filmu zdałem sobie sprawę z tego, że nie ma się po co męczyć. Jeden kretyn ekranizuję wyssaną ze swojego palca wizję i podnieca się, że jest ambitnym twórcą, a drugi kretyn to ogląda - umęczy się, wmówi sobie, że film zrozumiał i podnieca się, że bierze na warsztat "ambitne" kino. W "Odysei" nie ma NIC z dobrego filmu. Nie wiadomo o co chodzi, dialogi są gdzieś obok fabuły, obraz nie wciąga, bo nie ma prawdziwej akcji, a bez akcji nie ma reakcji. A reakcja w filmie być musi. Jak dla mnie to ten film się nie nadaje, a Kubrick jest kiepem Hollywood. Sen wariata i tyle.
Film mnie swego czasu bardzo wynudził żeby nie powiedzieć ze uspał. Nawet jeśli jest tam coś mądrego tudzież ambitnego, to jest to podane w niezjadliwej formie. Ten film musiał uspać miliony ludzi na całym świecie przez te wszystkie dekady. Nadal 4/10
Nie mówię tego dlatego, że źle oceniłeś "Odyseje .." (która z resztą też mi nie przypadła do gustu), tylko dlatego że oceniasz reżysera po obejrzeniu jednego z jego filmów. Fenomen "Odysei kosmicznej" ciężko teraz dostrzec z powodu upływu lat (film z 1968r.), gdyż za czasów jego premiery rozwiązania techniczne, praca kamery i sposób przedstawienia kosmosu zachwycały. Przy dzisiejszych efektach specjalnych to nie robi takiego wrażenia. Nie mówiąc już o jednym z najlepszych czarnych charakterów w historii kina HAL'u. Film ma wiele zalet, ale nie jest to film po którym oceniałbym samego Kubricka. Polecam obejrzeć inne jego filmy przed tego typu wypowiedziami, bo gusta są różne i należy je tolerować, a ignorancja to co innego.
Ja tam nie wiem, czy się tak zestarzał. To jeden z tych nielicznych filmów, w których dźwięk nie rozchodzi się w przestrzeni kosmicznej.
Fenomen to nie tylko kolorowe migawki, a traktat egzystencjalny kryjący się pod nimi...
Największe dzieło Stanleya Kubricka, jedno z największych dzieł filmowych świata.
Hal w tej historii nie miał być czarnym charakterem.
Gdy sięga się po tego typu kino, gust nie powinien przysłaniać filmu.
Oj nie przesadzajmy z największymi dziełami. Nie wiem czy Hal miał nim być wiem że nim się stał w pewnym sensie. Gdyby film był o połowę krótszy nie zaszkodziło by to "traktatowi egzystencjalnemu", 1/2 tego filmu to właśnie kolorowe migawki, które ratuje muzyka. Każdy człowiek oglądający ma subiektywną opinie na temat tego filmu, która jest powiązana z gustami odbiorcy. Ten film ma prawo się nie podobać, można zrozumieć jego przekaz, czerpać przyjemność z oglądania jego fragmentów, ale nie przepadać za filmem jako całością.
Według mnie przesadza. Uzasadnij dlaczego jest to według Ciebie "największe dzieło", bo na razie wszystkie twoje posty to jednozdaniowe stwierdzenia porównywalne do "nie bo nie". Nic nie wnosisz do tematu oprócz biernej opozycji, więc proszę Cię przedstaw swoje poglądy na temat tego filmu, albo zamilcz na wieki i nie spamuj.
Nie żadne wg. mnie ciole tylko obiektywnie się do takich zalicza. Dorośnij chłopaczku, później zabieraj głos.
Ile masz lat? 12? Naprawdę udało Ci się sklecić dwa z dania i w obu próbujesz mnie obrazić. Może się zalicza obiektywie, może nie, ale nadal nie wypowiedziałeś się dlaczego...powielasz tylko swoje pozbawione treści wypowiedzi i trzymasz się tego, bo gdzieś to przeczytałeś, a w praktyce nie umiesz powiedzieć czemu ten film jest takim "wybitnym dziełem". Dlaczego wynosisz go ponad inne filmy Kubricka?
Stwierdzam z tego co wypisujesz. Co mam pisać jak widzę co widzę. :P
"a w praktyce nie umiesz powiedzieć czemu ten film jest takim "wybitnym dziełem"."
Co ty nie powiesz.
"Dlaczego wynosisz go ponad inne filmy Kubricka? "
Np. temu, że związkowi człowieka z przemocą, który to Kubrick ciągnął w kolejnych filmach sugestywniej w refleksję nad historią dziejów już nie przedstawił. Samo pojęcie "filmu" jako takiego - jakby to nie film a coś wychodzące poza ramy pospolitego filmu - gdybym ja coś kręcił podobnego to kolorowych migawek byłoby jeszcze więcej. :P
"Co ty nie powiesz." - świetne wyjaśnienie.
Dalej twoja wypowiedz pozbawiona jest treści, a nawet sensu(oprócz ostatnich 2 zdań).
"Stwierdzam z tego co wypisujesz. Co mam pisać jak widzę co widzę." i vice versa.
Równie dobrze możesz prosić by Tolkien z korzyścią dla "Władcy..." powinien powywalać opisy przyrody.
U Tolkiena opisy przyrody nie zajmowały 2/3 książki...mogłeś raczej powiedzieć o "Nad Niemnem";D