tak moi drodzy, zmusiłem się do oglądania tego czegoś. A film jest zdecydowanie za długi.
Pierwszy wątek jest idiotyczny - ojciec w kosmosie gada z córeczką na ziemi bez żadnych opóźnień w łączności? hą?
Rzucanie świniami na planie - ciekawe jak to zrobili.
Rzut kością, nie tak spektakularny jak go opisywali.
Sens/przesłanie fabuły Kubrick zabrał do grobu, kto mi teraz wyjaśni o co kaman?
Film zasłużył na jakąś pozytywną ocenę, ale to tylko ze względu na ciekawy obraz (kolorki, tricki filmowe)
psychotyczne wizje... ??
Ale dźwięk... sorry jakieś szumy trwające wiele minut są wnerwiające.
moja ocena słownie siedem na dziesięć....
fanatycznych fanów - pytam skąd zachwyt?
Własnie potwierdziłeś że jestes trollem.Więc specjalnie tu weszłes żeby skrytykowac ten film?Gratulacje ,po prostu gratulacje.Ignorowac takcih którzy wchodza i stawiają jedynki .I właśnie przez takich typków sytuacja w topie jest beznadziejna tego filmy.Filmu który powinien być pierwszy w swoim gatunku a tak jest ,właśnie przez takcih ludzi jak feniks ,20-sty któryś.A pierwsze miejsce mają smerfy Cameroona.Po prostu ignorowac takich ludzi ,nic więcej zrobić nie można.
Dobrze OK! ja jestem trollem a film jest beznadziejny. A dla ciebie najlepsze są smerfy!
Uważaszi, że wepchałes kij w mrowisko.Co ?Ale to nie jest jakaś wielka zasługa.
Już przed Tobą byli tacy,co usiłowali podważać powołując się na wypowiedzi innych.
Będą i w przyszłości.Wszyscy mamy prawo odbierać ten film różnie.Ale to nie zmieni
faktu,że Odyseja to arcydzieło.
chętnie wysłucham wszystkie zalety filmu, bo nie chce oglądać tylko słowa "geniusz". To za mało... powiedz coś więcej... dlaczego film jest dobry
Zachwyt mój nad tym filmem bierze się stąd, że to jeden z nielicznych filmów, które są arcydziełami. Nawet nie chodzi o fabułę, bo dla niej wystarczy obejrzeć film raz (chociaż za każdym razem zwracam uwagę na coś nowego) ale o efekt audiowizualny.
Kiedy idziesz do galerii/muzeum obejrzeć obrazy to na każdy obraz poświęcasz minutę, dwie, może więcej. W Odyseji... każda klatka filmu, to jak oddzielny obraz. Nie mam aż tyle czasu, żeby każdą klatkę obejrzeć oddzielnie ale przynajmniej mogę film obejrzeć kilka razy.
Polecam spojrzeć na ten film z innej strony, nie tylko jak na film fabularny.
Film, według niektórych, wcale nie jest za długi - jest w sam raz. :)
też się nad tym głowiłem - po prostu wiele osób traktuje to "dzieło" jako religię a nie jako film myślę że to by wiele tłumaczyło.
Tak mi się ładnie napisało :)
Zresztą, jak ktoś wie o co chodzi to nie będzie się słówek czepiał.
Nie rozumiem Pana krytyki na tle Pana końcowej oceny,
przecież ocenę od 7/10 wzwyż, dostają najwartościowsze filmy.Z tego
taka nauka,że Pan sobie sam zaprzecza.Takie Pana krytykanctwo
raczej, a nie krytyka rzeczowa.Film ten ma podtekst,przede
wszystkim,filozoficzny i to stanowi o jego niezwykłej sile wyrazu.Powolna narracja filmu oraz przestrzenna muzyka dotyka prawie dosłownie głębi czasu i przestrzeni i jest uzasadniona.
Czy Pan wolałby narrację "clipu".Ta,pasuje bardziej w zabijankach.
Efekty specjalne w Odysei są tu bardzie środkiem niż celem samym w sobie.Fragment baletu techniki na tle muzyki Straussa wręcz oszałamiający.Z filmu bije myśl i natchnienie jego twórcy.
Świetny jest scenariusz na podstawie którego powstał film - wg książki Clark`ea.Ten film trzeba kontemplować,a wtedy zrozumie
się go.
pozdrawiam
Odpowiedzią na to co piszesz jest wypowiedź Picarda którą wielokrotnie przytaczałem. Ogólnie film bardzo słaby i niesamowicie przereklamowany. Oczywiście masz 100 proc racji dziwiąc się czemu autor daje 7/10 skoro mu się film (tak jak mi) nie podoba. Ja też się temu dziwię. Ale teza że film MUSI być arcydziełem i koniec bo SŁOWACKI WIELKIM POETĄ BYŁ i że "(FILM) ZACHWYCA NO BO JAK MOŻE NIE ZACHWYCAĆ nie ma sensu. Zachwycał w epoce hipisów (ćpunów) forsując narkotyczną wizję świata dziś film jest archaiczny odsyłam do wypowiedzi Picarda tak jak on nie potrafię wytknąć filmowi jego wad i słabości. Też pozdrawiam.
ps bardzo lubię stare filmy zwykle wolę je od współczesnych "superprodukcji" ale bynajmniej nie zawsze stary=dobry nie ma tak prosto.
Witam, no ja tam w tym filmie nie widzę narkotycznej wizji świata. Że niby początek z małpami? No nie wiem, może ktoś mi skaże jakieś narkotyczne sceny? Takich scen można się dopatrywać w MadMaxie, a nawet w Sexmisji ale tutaj? No ale może się mylę.
Nie wiem o co chodzi też ze słowem "przereklamowany" - niby przez kogo?
I co jest takiego "archaicznego" w filmie, który opowiada historię, która to nawet w dzisiejszych czasach jest fikcją?
Po prostu przeczytaj Picarda.
Przereklamowoany na przykład przez filwebowiczow (którzy nawet zakładafli fikcyjne konta by pompować ranking tego filmu- niedawno wyszło to na jaw)
gdzie narkotyczne wizje- w długaśnych scenach o ile pamiętam zwłaszcza pod koniec takie śmieszne światełka w stylu disco-poplo (nawet pewnien miłośnik "Odysei" tłumaczył mi że pełnię piękna tego filmu można dostrzec tylko pod wpływem narkotyków). Rok powstania filmu- 1968 - to apogeum ruchów hipisowskich i co za tym idzie - ćpania narkotyków- omawiany film w jakimś sensie odpowiedział na obowiązującą wówczas modę na "inne stany świadomości" lub "przenosiny w inny wymiar" a mówiąc bez owijania w bawełnę - ćpanie różnych narkotyków z heroiną i klejem włącznie. I to między innymi jest archaiczne (żałosna ideologia hipisów)
Wkładu "żałosnej ideologii hipisów" we współczesną kulturę, raczej nikt odpowiedzialny za swe słowa, nie podważa więc waż swoje słowa dokładniej, bo w tym temacie możesz spotkać ludzi nieco inteligentniejszych niż ci, do poziomu których przyzwyczaja filmweb w forach innych filmów.
W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości związanych z tematyką dzieła więc skojarzenia z prostą narkomanią to nadużycie. Pomijając temat odyseji - czy naprawdę w Twoim pojęciu ruch hipisowski ograniczał się do narkotyków i wolnego seksu ??? Kontestatorzy z 68 roku poczuli by się dotknięci a ponadto zanegowałbyś poważny wpływ tej rewolucji na życie społeczne, na muzykę i tysiąc innych spraw.
Nie negowałem wkładu ideologii czy też rewolucji hippisowskiej we wspólczesną kulturę jednakże za wyjątkiem być może muzyki wkład ten był negatywny. Ależ oczywiście że hippisi poza narkomanią wnieśli do naszego społeczeństwa "tysiąc innych spraw"(no może nie aż tysiąc spraw ale wiele masz rację i nie neguję tego- piszę tylko że ten wpływ był negatywny) - na przykład tępy pacyfizm (przypadkowo)wobec ZSRR i ogólnie państw demokracji ludowej, komunistyczne "ciągoty" (wybacz niefachowy język ale wiadomo o co chodzi,- na przykład życie w "komunach") a także i masz rację także tysiące innych spraw ale te tysiące to różne bzdury na przykład głupawy (jak na mój gust) ubiór - kwatuszki majtki w kropki, koraliki itd itd to jednak mniej istotne- smutną prawdą jest to co chcesz zanegować - "skojarzenia z prostą narkomanią to nadużycie"- niestety nie masz racji. Podam za Wikipedią (nie jest to cudowne źródło informacji oczywiście ale z tym się zgadzam cyt:
"Z czasem jednak (po marihuanie i LSD- mój dopisek) coraz większą popularnością wśród hippisów zaczeły cieszyć się twarde narkotyki jak heroina i amfetamina. To, co miało rozszerzać świadomość, okazało się największą przyczyną klęski ruchu. Już w połowie lat 70. hippis stał się synonimem narkomana. Większość ludzi kojarzy hippisów właśnie z hedonizmem, narkotykami i wolnym seksem, zapominając przy tym o głównych założeniach ideologii. Gdy ideały ruchu stały się martwe, a hippisi -zamiast czytać Ginsberga i innych beatników -zajmowali się szukaniem narkotyków, ojcowie założyciele wycofali się, pozostawiając swoich byłych słuchaczy samym sobie. Jeszcze w latach 80. byli hippisi umierali samotnie na ulicach miast z przedawkowania lub wycieńczenia organizmu"
Polecam Ci do przeczytania "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek- świetnie opisuje jak ten mechanizm działał - stając się hipiską została narkomanką. Początkowo ona też chciała "wyższych stanów świadomości" - nie ma czegoś takiego to zwykła narkomania. Kiedy zacząl się głód narkotyczny to te "wyższe stany świadomości" diabli wzieli i liczyło się tylko zdobycie narkotyków a nie ideologia "miłości".
Piszesz "W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości związanych z tematyką dzieła" - to już było przerabiane- ubrałeś pojęcie narkomanii w ładnie brzmiące słowa. To już było tak się ćpunuy i dziś tłumaczą.
Masz rację że wpływ hippisów na naszą kulturę był bardzo duży a ja tego nie negowałem. Po prostu ta ideologia zbankrutowała (i dobrze!) chyba głównie z powodu narkotyków właśnie.
Co do Twojej złośliwości- inteligencji (mojej zapewne?) nie obrażałem Cię więc to nie ja powinienem "ważyć słowa" lecz Ty i mnie bez powodu nie obrażać ja Cię nie obrażam. A sam potwierdziłeś że miałem rację słowami:
"W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości" bo geneza sporu była taka że prawidłowo wychwyciłem z filmu tą "narkotyczną wizję świata" i ją wyśmiałem(z faktem obecności tej narkotycznej wizji w filmie pewien miłośnik "Odysei" nie chciał się zgodzić o to poszedł spór i Ty potwierdziłeś moją rację spierając się o coś innego - o hippisów.)
Twoje słowa "klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości" nie są nowością- w ten sposób "ćpuny" od czsów hippisowskich usprawiedliwiają lub tłumaczą to co tak naprawdę nazywa się zwykła narkomania- nie wierz w te brednie bo nie jesteś narkomanem tylko trzeźwo myślącą osobą. Pozdrawiam .
Zacietrzewiłeś się przy swojej tezie, że przekaz Odyseji jest narkotycznie-delirycznie-psychodeliczny a zapominasz o jednej ważnej rzeczy, otóż Kubrick i Clark niemal przypadkiem /bo szczególnie w przypadku tego pierwszego nie był to jego cel/ dotkneli ważnej kwestii egzystencjalno filozoficznej - granicy i wymiaru ludzkiego istnienia. Jak Twoim skromnym zdaniem zaprezentować to obrazem i dźwiękiem bez uciekania się do ukazania wyższych stanów świadomości jeśli właśnie tam należy szukać drogi do rozwiązania wspomnianych pytań. Stan po użyciu narkotyków jest niesłusznie i tylko zwyczajowo określany "wyższym stanem świadomości" bo w rzeczywistości to stan otumanienia.
Reasumując - Odyseja mówi o kondycji istoty istnienia człowieka językiem który komuś może wydawać się narkotycznym bełkotem ale w rzeczywistości nie ma z takowym niczego wspólnego.
W kwestii hipisów - piszesz o bankructwie ideologii i wskazujesz same negatywy. Poczytaj Sipowicza.
Nie zacietrzewiłem się stwierdzam fakty. Fakty niewygodne być może dla miłośników omawianego filmu no bo jak tu narkomanii bronić.
Jakiej narkomanii?
Nie biorę narkotyków, a jakoś nie mam problemu z jego zrozumieniem?
Nie tędy droga.
Witam, przebrnąłem przez polecanego przez Ciebie Picarda. Cóż mam napisać... właśnie opisywane przez niego antyargumenty dla mnie są tym co przemawia na plus tego filmu. Chociażby te "nudne" bezsensowne sceny. :)
Po drugie - niby filmweb (i fałszywe konta) reklamą tego filmu? Niezłe. Rozumiem zmasowany atak reklamowy producenta Avatara, gdzie reklama była (jest) wszędzie, ale reklama Odyseji w 42 (słownie: czterdzieści dwa) lata po premierze to trochę i to przez zawyżanie ocen na filmwebie?? Żartujesz!
I teraz perełka. Popraw mnie jeśli się mylę w swym rozumowaniu.
Odyseja powstała w 1968 roku - w czasie gdy nastąpiło apogeum ruchów hipisowskich w związku z tym Odyseja niejako automatycznie (bo przecież "w jakimś sensie odpowiedział na obowiązującą wówczas modę") musiała być napisana przez i dla narkomanów. No nieźle. W tym samym roku zostały wypuszczone następujące filmy: Planeta małp, a nawet Przekładaniec Lema - polski, ale tutaj także byli hippisi. Jakieś teorie na ten temat?!
Wytłumacz - jak "żałosna ideologia hippisów" ma się do filmu SF.
Napiszę to inaczej - według Twojego rozumowania. Rok 2002 był jednym z lepszych jeżeli chodzi o produkcję wina, w tym samym roku Polański wydał Pianistę, który z automatu musiał być kręcony w alkoholowym amoku.
:D
Światełka w stylu discopolo? Może teria strun i tuneli coś Ci powie? Oglądałeś Kontakt? Tam też były takie tunele? Też są archaiczne?
We wspomnianej (niezłej zresztą) Planecie małp "narkotycznej wizji" już nie było. Argument więc podajesz bez sensu.
Piszesz "Wytłumacz - jak "żałosna ideologia hippisów" ma się do filmu SF." Cytuję więc lizardkinga
" W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości związanych z tematyką dzieła " i ponownie Wikipedię "To, co miało rozszerzać świadomość, okazało się największą przyczyną klęski ruchu. Już w połowie lat 70. hippis stał się synonimem narkomana. " Film miał być "trendy" i był. Ćpanie też było "trendy". A że skończyło się tak jak sie skończyło "Jeszcze w latach 80. byli hippisi umierali samotnie na ulicach miast z przedawkowania lub wycieńczenia organizmu" to już sprawa wstydliwa którą lepiej pominąć milczeniem (?). Po prostu wstyd Ci że film który tak uwielbiasz ma też taki aspekt że tak go nazwę "narkomański" stąd Twoja irytacja.
Pozwolę sobie również zacytować Lizardkinga: "W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości związanych z tematyką dzieła". Twórcy filmu rozwiązując problem alegorycznego ukazania rozwoju człowieka od jego początków do wyobrażonej, założonej przyszłości zdecydowali się na formułę mogącą kojarzyć się z narkotyczną wizją ALE NIE FORMUŁE NARKOTYCZNEJ WIZJI.
Zróbmy proste doświadczenie by pokazać Ci że się mylisz. Wymyśl sposób ukazania w dziele filmowym tego zagadnienia. Wierz mi, że zarzuty o narkotyczny zwid byłyby najłagodniejszymi. Łatwo jest krytykować cudzą koncepcję. Stwórz własną - wtedy pogadamy.
do cytatu Lizarkinga dopisałeś wielkimi literami osobiste przekonanie "mogącą kojarzyć się z narkotyczną wizją ALE NIE FORMUŁE NARKOTYCZNEJ WIZJI. " przemyśl to zdanie jest to coś jak "mało maślane" zaplątałeś się w tłumaczeniu z tej "narkotycznej wizji".
"W tym filmie klimat narkotycznych wizji to wynik prezentacji wyższych stanów świadomości związanych z tematyką dzieła" a więc JEST KLIMAT (NARKOTYCZNY) ALE NIE W FORMULE co za brednie. Sedno sprawy jest takie że w 1968 - rok powstania "Odysei"- to również narkotyczna wizja śwaita hipisów - ćpunów i ogólna moda na narkotyki więc film ze swoją "narkotyczną wizją świata" (z formułą czy bez) wpisał się w tę modę. "Łatwo jest krytykować cudzą koncepcję."- a co mam "ćpunów" chwalić za co??
Mam stworzyć własną koncepcję? OK! Moja koncepcja jest taka- film nie ma pokazywać narkomańskich wizji by być atrakcyjnym "odlotowym" filmem- sam w sobie ma być takim wciągającym "narkotykiem" jak na przykład "Cena strachu" - film notabene znacznie starszy od "Odysei". Dobra koncepcja?
Dziwne. Masz percepcję na tyle silną by dostrzec to, czego nie dostrzegł nikt przed Tobą, mianowicie, że "2001 Odyseja kosmiczna" jest filmem traktującym o problemie narkotykowowym i dewaluacji ideologii środowisk hipisowskich na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia a nie potrafisz zrozumieć prostego zdania, które jest dla mnie spójne i logiczne. Może to dlatego, że mój prowincjonalny, plebejski światopogląd nie pozwala mi postrzegać tego filmu inaczej niż jako odpowiedź na pytanie dokąd, jako ludzie, zmierzamy i stąd nasze niezrozumienie ???
"dokąd zmierzamy" - mam odpowiedzieć na pytanie "dokąd zmierzamy"? (ale jeśli chcesz - odpowiem) czy Ty autentycznie chcesz się bawić w filozofię? Wiesz jaki "numer" w tym temacie zrobił na przykład George Berkley? Możemy sobie gawędzić 100 lat dokąd zmierzamy i nic nie ustalimy nie bądź śmieszny. Twoje pytanie "dokąd, jako ludzie, zmierzamy " jest tak patetyczne że osiągnąłeś niezamierzony efekt. Granica między patosem, podniosłością a zwykłą błazenadą jest ledwo widoczna i jakże często nieświadomie przekraczana. Podam przykład- jeden z filwebowiczów tłumaczył drugiemu co się stało na końcu z bohaterem "Odysei" - otóż ponoć zamienił się w gwiazdę i dał początek innym planetom (od siebie dodałem że te planety były podtrzymywane przez słonie i że to szczera prawqda). No i masz moją odpowiedź na nurtujące Cię pytanie- zmierzamy do tego by zostać planetami na słoniach. Czyli ogólnie zmierzamy do słoni!
Co do narkotycznej wizji świata- nie ja jeden ją w filmie zauważyłem - widzą ją też zwolennicy omawianego "dzieła" - jeden z takich miłośników filmu niedawno mnie przekonywał że "piękno" "Odysei" zrozumieć można dopiero pod wpływem narkotyków- co tu komentować - trochę śmieszne trochę smutne ale pasujące do całości
Mylisz się także w jednym detalu - przełom lat 60/70 to nie schyłek ale rozkwit ideologii hippisów.
Dlaczego alegoryczną symbolikę traktujesz tak dosłownie ??? Przecież Kubrick nie miał na myśli że człowiek przedzierzgnął się w planetę tylko że stał się wyższą formą bytu. To tylko symbol. Pytam więc ponownie /choć Ty nie rozumiesz o co Cię pytam/ jak opisać obrazem i dzwiękiem abstrakcję ??? Dosłownym realizmem ??? Do tego dążysz ??? Masz zbyt materialistyczny światopogląd by to pojąć ???
Po pierwsze jak pewnie zauważyłeś to dosłowne rozumienie to nie mój pomysł tylko pewnego miłośnika filmu który tłumaczył mi dlaczego "Odyseja jest piękna. (Jeśli mnie poprosisz bym napisał który to- napiszę ale mam nadzieję że nie poprosisz bo musiałbym długo szukać).
A więc człowiek "stał się wyższą formą bytu" i jak to pokazać? Łatwo pokazać - strzykawka, kompot, wacik i już masz osobę przekonaną o wyższości swojego bytu. To proste.
Kompletnie do mnie nie przemawia ta "wyższa forma bytu" może też z tego powodu ten film to dla mnie taka lipa ale głównie nie podoba mi sie z powodu dłużyzn (i nudy!) które - wiem - Tobie się podobają. (i szanuję to że się Tobie podobają!) Jak na mój gust film ma być dynamiczny tylko nie pisz mi proszę że jestem miłośnikiem strzelanek bo dynamikę nie rozumiem jako wybuchy i strzelanie. Wspominałem już kiedyś że jedno niepokojące spojrzenie Julii Ormond w "Białym labiryncie" dostarcza 100 razy więcej emocjii dynamiki właśnie niż wszystkie wybuchy razem wzięte ze 100 filmów typu "боевик" (- jak określają Rosjanie filmy akcjii).
Nie mam dziś siły na pisanie więc na razie kończę i pozdrawiam bo czuję że jesteś osobą raczej nastawioną na dyskusje niż na pokazywanie wyższości i ubliżanie.
Przyznam Ci się do tego, że te dłużyzny mnie też irytowały. Obejrzałem je na podglądzie. Ale ten film tak dalece wkomponował się w mój wewnętrzny system filozoficzny, że tylko za ten fakt będę go wielbił zawsze. Choć poza zaletami /HAL, nieważkość, płaskie monitory itd/ na też wady /zakończenie - Dziecko-Bowman powinien być przedstawiony nie w planecie a w monolicie/. Wierz mi jednak, że skojarzenia z narkomanią są dalece nie na miejscu.
No to ja Ci chciałem podziękować za przyznanie że dłużyzny jednak są denerwujące bo dotychczas wmawiano mi że to właśnie atut filmu.
W mój system filozoficzny się film nie wkomponował ale zakładając nawet żeby się wkomponował to jest poważny problem. Poza dajmy na to określoną filozofią film ma być atrakcyjnym filmem a nie wykładem filozoficznym. Płaskie monitory to za mało by film był atrakcyjny. Podam Ci taki przykład - już o tym pisałem ale mnie wyśmiano - uważam jednak że to niezły przykład. W "Cenie strachu mamy właśnie przez pierwszą połowę taką właśnie pozorną nudę i jakby dłużyzny - może nie do końca nudę ale film nieco nas usypia. I nagle sytuacja znienia się o 180 stopni i masz od połowy filmu niesamowite napięcie które gwałtownie rośnie aż do końca filmu. I sceny po prostu genialne jak na przykład cofająca ciężarówka oraz słynny piasek w kamerę do tego przejazd przez rozlaną ropę - cudowny "majstersztyk" jeśli oglądałeś wiesz o co chodzi- Zabierając się za oglądanie "Odysei" - znacznie młodszego ale też nie tak współczesnego filmu miałem wielkie oczekiwania. Pierwszą połowę przebrnąłem z trudem licząc że powtórzy się sytuacja z "Ceny strachu" ale stało się odwrotnie- pierwsza połowa nudna a druga jeszcze znacznie nudniejsza natomiast zakończenie jak sam napisałeś że jest wadą filmu nie atutem. Stąd też moje rozczarowanie i zdziwienie gdy podzieliłem się moim rozczarowaniemn na filmwebie nikogo nie obrażając za co od razu zwyzywano mnie często w wulgarny sposób bo "Odyseja" MUSI" być piękna i od krytyki wara.
Co do aspektu narkotyków- nie wykluczaj zupełnie tego aspektu. W 1968 zjawisko narkomanii było jeszcze bardzo mało znane a narkotyki którym dolepiono ideologię "wyższych stanów świadomości" były tolerowane. Dlatego uważam że pewien związek filmu tamtych przecież czasów z narkotykami a zwałaszcza LSD jest- w końcu czemu by nie spróbować tego wyźszego stanu świadomości" i tak jak Bowman stać się na chwilę takim nadczłowiekiem może Bogiem skoro narkotyki są łatwo dostępne i akceptowane? Czyż Indianie nie zażywali różnych substancjii narkotycznych by rozmawiać z duchami? Czyż artyści nie czynili tego samego by mieć natchnienie (akurat na myśl mi przyszedł teraz Witkacy ale w muzyce to samo) więc sprawa może nie jest taka "dalece nie na miejscu" jak myślisz.
Tu dochodzimy do istoty naszego sporu. Ty szukasz w odyseji atrakcji czyli efektownej formy. Treść jest dla Ciebie elementem mniej istotnym. Ja odnalazłem w niej filozoficzną treść a forma jej prezentacji jest dla mnie drugorzędną kwestią.
Jeśli chodzi o narkotyki - dajmy sobie z nimi spokój bo Witkacy tak jak Riedel czy Cobain używali ich jako katalizatora własnej artystycznej wrażliwości. Jeden ćpa bo po dragach czuje się ekstra ale świat nie ma z tego żadnego pożytku. Inny ćpa, bo choć wie że to go zniszczy, to ma świadomość faktu, iż po stuffie napisze "Sen o Victorii".
Nie masz racji że treść jest dla mnie mniej istotna - jest ona dla mnie RÓWNIE WAŻNA - zapewniem Cię że wspomniana "Cena strachu" ma treść niezwykle głęboką i jednocześnie świetną formę. Natomiast w "Odysei" co najmniej jednego z tych elementów -jak na mój gust- zabrakło. Znakomity film moim zdaniem musi mieć jednocześnie i jedno i drugie.
Tak, tylko z Twojej wcześniejszej wypowiedzi wynikało, że każdy film powstający w tym okresie musiał być zrobiony dla narkomanów przez narkomanów.
Nieprawda nic takiego nie wynikało z moich wypowiedzi. Zwróciłem uwagę na sprawę narkotyków w odniesieniu WYŁĄCZNIE do "Odysei" ze względu na "narkotyczną wizję świata" zawartą w tym właśnie filmie.
Oj nieładnie- piszesz- "dla narkomanów przez narkomanów." - to zdanie to Twoje nadużycie. "Odyseja" nie była zrobiona ani przez ani dla narkomanów ale faktem jest że w owym czasie bardzo popularne narkotyki nie były (jeszcze) powszechnie potępiane i istniało coś w rodzaju akceptacji na narkomanię o której wówczas jeszcze mało wiedziano. "Narkotyczna wizja świata" pokazana w "Odysei" na peno tej akceptacji na narkomanię nie umniejszyła. A ten aspekt filmu jest dzisiaj wstydliwie chowany pod dywan przez miłośników "Odysei" - niestety - do narkomanii NIE MOŻNA DOROBIĆ JAKIEJŚ IDEOLOGII- ćpanie pozostanie tylko ćpaniem i niczym więcej żadnym "wzniesieniem się na wyższe stany świadomości" ani temu podobne bzdety.
Miałem na myśli znacznie wcześniejszą wypowiedź Picarda)) zuważ że on wspomina że już go wielokrotnie cytowałem))
Czy obywatel Picard to ALFA I OMEGA ? Każdy miłośnik filmów powinien mieć własne zdanie na temat tego co ogląda.
Może Pan wymieni film lepszy od Odysei,to się trochę pośmiejemy.Jest taki film ?Są takież filmy ? Zawołam tak jak rycerz -
czyż jest piękniejszy film na tym najlepszym ze światów od Odysei w temacie który porusza? Co się przyczepiliście tak
do dłużyzn.Dłuzyzna może być bez wyrazu - zgoda.Ale tam dłużyzny służą,są sercem narracji.Bez dłużyzn nie byłoby i Tarkowskiego, i żadnego wielkiego kina. Doczepcie się więc i do Felliniego,Bergmana ....Jak można kontemplować,czuć przestrzeń bez nich. Nie da się .
FILM ŚWIETNY.PO PIERWSZE ZA KLIMAT,NIE MA SCEN W STYLU TELEDYSKÓW MTV CZYLI SZYBKICH I EFEKCIARSKICH.PO DRUGIE KAŻDY MOŻE INTERPRETOWAĆ TĄ HISTORIĘ A ZWŁASZCZA KONIEC INACZEJ.KUBRICK NIE PODAJE NICZEGO NA TACY TAK JAK I LEM CZY LUNCH.ALBO LUBI SIĘ TAKIE HISTORIE ALBO NIE.MNIE KINO MUSI WCIĄGAĆ A TA OPOWIEŚĆ ZROBIŁA NA MNIE WRAŻENIE TAJEMNICZOŚCIĄ,ATMOSFERĄ I SPOKOJEM.DZIŚ NIKT NIE NAGRAŁ BY PIĘTNASTOMINUTOWYCH SEKWENCJI SCEN BEZ DIALOGÓW JAK W ODYSEI.JA JESTEM NA TAK
Raczej co to jest :)
Lunch (ang., wym. [lʌnʧ], skrót od luncheon, wym. [’lʌnʧən]) - krótki i lekki posiłek spożywany w trakcie szybkiej przerwy obiadowej.
Chyba wszystko jasne :)
Na inne zarzuty nie odpowiem, bo są mało poważne.
Przesłanie to już kwestia dobra na dyskusję. Ja w "Odysei" widziałem ukazane przemijanie. Ale jednocześnie, w tym właśnie problemie przemijania, zawarte było twierdzenie o niezachwianej ciągłości. Coś umiera, coś się rodzi. To jest ta "droga do nieskończoności". Poza tym, można dostrzec wiele aluzji odnośnie innych rzeczy. Szczególnie podobało mi się: "Nawet, jeżeli człowiek będzie w stanie dolecieć aż do samego Boga, to i tak w Jego obliczu zachowa się jak małpa". Jakoś tak to szło....
Sens filmu jest taki, że nawet Kubrick go nie znał, ale widać fani ,,2001" są mądrzejsi od twórcy tego ,,dzieła" i wiedzą o nim więcej niż on sam! ;)
Wielu twórców uważa, że nie są od interpretowania własnych dzieł. Uważają, że powinni się tym zajmować ich odbiorcy. Niczego niezwykłego w tym nie widzę.
Pisałem o tym kiedyś: "twórca jest ostatnią instancją, która powinna rozstrzygać, o czym jest utwór. W dziedzinie literatury ta zasada wciąż jest szanowana i przestrzegana. Ale w dziedzinie filmu mamy same gaduły. Gadaja reżyserzy, scenarzyści, aktorzy, kochanki producentów, a nawet czyścibuty z Hollywood. A potem inni się na to powołują. Tymczasem niewielkie znaczenie ma to, co powiedział gdzieś tam, kiedyś tam Gilliam, Kubrick, itp. Tak jak żadnego znaczenia nie ma, co powiedział (a niczego nie powiedział) Homer o "Iliadzie" czy "Odysei". Można wszystko dokładnie ustalić, odwołując się do różnych nauk."
Dopowiadam - wypowiedź autora czasem wspomaga rozumienie, odczytanie dział, ale zazwyczaj jest zbyteczna.
Ja widzę w tym tylko niezbyt miłą ironię, ale przeżyje.
Jeśli jest w moim rozumowaniu błąd, to, proszę, niech Pan mi go wskaże. Będę starał się tłumaczyć. W końcu dla dyskusji tu jestem.
"You're free to speculate as you wish about the philosophical and allegorical meaning of the film" - Stanley Kubrick .
Sam Kubrick właściwie tak uważał. Gdyby film miał mówić konkretnie i bezbłędnie o poglądach autora, film przypominał by raczej suchy wykład, niż symboliczną wyprawę. Poza tym, skoro Kubrick mówił o tym, że sam nie znał sensu filmu, to nijak się to ma do książki.