Za film cool, zajebisty uchodzi "Pulp Fiction", ewentualnie "Prawdziwy romans", za to, co widać po średniej, która jak na FilmWeb jest tragiczna, na "3000 mil" wiesza się psy. A powinno być na odwrót(no, może nie jestem za wieszaniem psów na "PF" i "PR"), wg mnie to film Lichtensteina powinien być wyżej ceniony. Główne postacie tego filmu są po prostu świetne, a ostatnie 20 minut filmu, włącznie z napisami końcowymi, to prawdziwy majstersztyk. Dla mnie ten film był i jest świetną rozrywką, polecam go każdemu, kto przynajmniej toleruje filmy sensacyjne.
Dla mnie ten film jest z rodzaju tych, które chcą uchodzić za kultowe, ale taki niestety nie jest. Najgorsza jest fabuła, oklepana do bólu pod każdym względem. Historia, zwroty akcji, bohaterowie... Nuda. I jeszcze efekty specjalne, często zupełnie niepotrzebne i wepchnięte na siłę, tak jak wstawki tańczących dziewcząt podczas napadu na kasyno. Za dużo i bez żadnego sensu, byle tylko było.
Postaci wcale nie są świetne... Postępują nielogicznie, nie są w ogóle pogłębione psychologicznie, jedyny silny charakter to Murphy (Costner), który jak dla mnie jest idiotą, zabija kogo popadnie w ogóle niepotrzebnie. Jesteś kompletnie beznadziejny, jeżeli uważasz, że ta chała jest lepsza od dzieł takiego mistrza, jakim jest Tarantino. U niego postaci są żywe, pełne emocji, namiętności i do tego błyskotliwe i inteligentne. Tutaj nikt nie był taki... No może z wyjątkiem Cybil. Cała reszta to puste tępaki ze skarbonką w miejscu mózgu.