Czasem zdarzają się filmy tak kretyńskie, że oglądając zastanawiam się tylko, jaki producent będąc przy zdrowych zmysłach mógł wyłożyć na to pieniądze i jak popularni aktorzy mogli się w to zaplątać. Tutaj dosłownie od pierwszej sceny wszystko jest do bani, a Costner jako czarny charakter to już istne kuriozum! Czy to ten sam aktor, na początku lat 90-tych numer jeden w Holywood (Tańczący z Wilkami, Robin Hood, Bodyguard, JFK) siedzi teraz z przerzedzonymi włosami i robi z siebie durnia w kretyńskim skeczu z wypełniamiem ankiety o stosunkach seksulanych z mężczyznami?