"8 części prawdy" to propozycja dla wszystkich fanów seriali spiskowych w stylu "24", "Day Break" czy "Uśpiona komórka". Choć nie jest to jakieś rewelacyjne kino, a już na pewno nie może się równać z wymienionymi wyżej serialami, to w sumie daje radę... a raczej dawałoby, gdyby nie ostatnie 10 minut. Intryga filmowa mało oryginalna, ale fajnie zmontowana i pokazana (może za długo trwa tu pokazywanie poszczególnych 'punktów widzenia', ale ok., można to przeboleć). Sceny pościgów (i ten pieszy i ten samochodowy) mogą robić wrażenie.
I po tym wszystkim, ni z tego ni z owego następuje sekwencja końcowa, która niczym apokalipsa głoszona przez Świadków Jehowych zwala się na niczego nie spodziewającego się widza. Piramidalne głupstwa i patos zakończenia przekraczają wszelkie granice tolerancji i nie można do tego inaczej podejść jak ze śmiechem. Szkoda, że twórcy zrobili to zakończenie na serio. I szkoda mi Eduarda Noriegi i Sigourney Weaver. Tylko się w tym filmie marnowali.