Ale swoją drogą hehe fajny instruktarzyk dla talibków,chłopaki nie muszą łamać swoich głów, amerykańce sami na tacy podają.
a ja się właśnie pod tym kątem bardzo miło zaskoczyłam, bo jak na amerykańską produkcję to właśnie PATOSU było nadzwyczaj mało!
i nawet nie przedłużali ostatniej sceny za bardzo i nie było żadnego "spicza" (czytaj popularnego w amerykańskich produkcjach wyciskającego łzy przemówienia końcowego o dumie, honorze itd. czy trzepoczących flag... tylko napisy końcowe :) oczywiście kilka delikatnych patetycznych "wtrąceń" było, ale niezbyt nachalnych :) jestem im za to niezmierne wdzięczna :)