Ale ogólnie niezly - można zobaczyć bez rewelacji. Nudne dla mnie było 8 wercji początku :) Ale jak już się rozkręcił to był super. Początek zmarnowany - od połowy ok.
6,5/10
Zgazdzam się początek (ok 35 min) z powtórkami jest dość nużący, ale wydaje mi się, że jest ich mniej niż tytułowe 8.
Zawsze wszyscy mówią "niezły - ale bez rewelacji " ,jak chcą wydać się mądrzy . Niestety ;P
Nie no proszę was. W tym filmie dobra była jedynie forma podania i ciekawa historia, no nie powiem trzymała w napięciu, mimo iż takich na pęczki. Akcja też była wartka, niestety wszystko musiało zostać zrealizowane w myśl hasła "God bless america". Prezydent władający metalową pałką niczym wyszkolony wojownik ninja, agent_nie_do_zajebania, którego zapewne aura mocy sprawia, że nawet pojazdy którymi się porusza zyskują nadzwyczajne właściwości, oraz przypadkowy afroamerykanin, który znajdując się w centrum jednej wielkiej strzelaniny ma czas zadzwonić do swojej żony, aby pozdrowić swoje latorośle. Gdyby tego było mało odważny był że hej. Szkoda filmu, bo początkowo miałem nadzieję że nie będzie vivat america. Pozytywnie zaskoczyła również sama końcówka, ale bez spoilerów !
Taki na 5tkę z plusem, nooo ewentualnie naciągane 6 za te plusy.
No, męczący trochę pomysł z tymi pięcioma różnymi początkami (nie mam pomysłu, skąd 8 w tytule filmu). Pół filmu minęło, a tu wciąż początek się ogląda. A naciągnięć i nielogiczności było sporo. Najlepszy moment, jak za pokazanie odznaki policjanta wpuścili człowieka z bronią i dużą torbą - z taką ochroną, to nie ma się, co dziwić że do zamachów dochodzi. Plan terrorystów mało finezyjny był z tym Rambo. Jak ma się człowieka, co potrafi zabić kilkunastu agentów SS, to nic dziwnego, że się im udaje. O murzynie to już wspominany wątek. Dziwne, że dziewczynka mu dotrzymała kroku i też przebiegła pół miasta w poszukiwaniu matki. Sama mama też sprytna, córkę zgubiła w jednym miejscu, a szuka jej kilka kilometrów dalej.