Agreed, look at the AFI list, pop cultural significance aside, Blood is easily more substantial than Casablanca, Singin' in the Rain, Gone with the Wind, even Schindler's List... Raging Bull is #4 on the list, Blood is better than Raging Bull, which is arguably the greatest film of the 80's.
And I'm not a studio plant, I doubt transformers is either. It is just so obvious that Blood rockets itself among the great American films.
Again, throwing aside pop cultural significance, Blood is on par as an epic American art film, with Citizen Kane, Godfather, 2001, Raging Bull, Taxi Driver, Lawrence of Arabia, Vertigo, Chinatown, Nashville... Lewis is iconic, it is cinematic as heck and juggles layers effortlessly. It's closest to Bull in terms of passion and fury, closest to 2001 in terms of its larger-than-life scope, and closest to Citizen Kane in theme... yet it's unlike any of those, just pure PTA.
Like I said in another post, puts all PTA's peers to shame. I've seen it twice, each time it burns in my mind for at least a week! Finally there's a reason to see movies again, the decade's almost over but I guess it was worth the wait.
THERE WILL BE BLOOD może przyćmić wiele filmów. Nigdy jeszcze nie czułem, takiej ekscytacji przed obejrzeniem filmu.
Moze.Przeczytaj opinie Polakow o No country for old men.Nudny jak obrady sejmu.
Mam nadzieje,ze z TWBB tak nie bedzie.
opinie Polaków na filmwebie dotyczące No Country, poza kilkoma wyjątkami są na poziomie przedszkolnym. Jak chce ciekawe opinie, recenzje to wpadam na IMDB, dużo więcej rzeczowych dyskusji kinomanów z całego świata, poza tym większość POLSKICH opinii to sądy po obejrzeniu ''komputerowej'' wersji No Country(w kinie napewno film zyska wiele, ale pszeeesz to forum ''Aż poleje się krew''
Prawda. Na IMDB można poczytać opinię ludzi na poziomie, a nie wielbicieli tanich horrorów, którzy przypadkiem obejrzeli trochę ambitniejszy film.
Dziwi Cię to?? Wypowiada się dzieciarnia wychowana na filmach Tarantino i Człowieku z blizną. To zbyt skomplikowany i zbyt kinofilski film, żeby mogli coś konstruktywnego o nim napisać. Z początku wydaje się kolejną coenowską zabawą gatunkami. Ale w ostatnich 15 minutach następuje zwrot o 180 stopni. To film ocierający się o genialność z mnóstwem kinowych i pozakinowych odniesień (vide powracający, ale tylko w krótkich wydaje się nic nieznaczących wtrętach, kontekst wojny w Wietnamie, bardzo ważny dla zrozumienia przesłania filmu). + kontrkulturowe smaczki i genialne przetransponowanie westernowych konwencji, chwytów...a także typowa-nietypowa rola TLJonesa. 5/6
Film-rewelacja. Dużo lepszy od bardzo dobrego No country for old men, ten film będzie wyznaczał nowe standarty, epickie dzieło, porównywalne z klasykami z lat 70..