Zastanawiam się, czy Ryana zrobiła to celowo? Czy od początku to z zimną krwią planowała?
Czy Joey była dla niej tylko zabawką, która szła za każdym razem w odstawkę, jak przyjeżdżał mąż?
Ich relacja wydawała mi się szczera, a pragnienia Ryany prawdziwe... Uwierzyłam w to, że Ryana naprawdę chce z nią uciec i zacząć od nowa.
W takim razie w którym momencie się poddała?
Moim zdaniem, jak już wiedziała że nie przekroczą granicy (brak paszportów dla dziewczynek), a Joey zostanie oskarżona o kradzież sprzętu z wojska, to poddała się - wiedziała, że im się nie uda, poza tym wiedziała, że dziewczynki tęsknią za ojcem.
Myślę, że dopiero wtedy do niego zadzwoniła, żeby przyjechał.
Ale z drugiej strony - to, co mówił jej mąż na końcu (coś w stylu "dzięki, że przywiozłaś do mnie rodzinę, bo tu pracuję i nie mógłbym się wyrwać z pracy na święta, a Ty je przywiozłaś do mnie i dzięki temu spędzimy święta razem"), oraz to że Ryana sprzedała to urządzenie wojskowe (wiedząc, że przez to Joey może mieć kłopoty) - wskazują, że może Ryana od początku planowała po prostu pojechać do męża?
Co myślicie o zakończeniu oraz o intencjach Ryany?
Chcę wierzyć, że poddała się dopiero na samym końcu, ale szczerze powiedziawszy czasami się zachowywała dziwnie - tak jakby nie do końca traktowała Joey na poważnie.