Wprawdzie film ma ogromny potencjał, historie oparte na faktach zawsze budzą więcej emocji niż totalna fikcja, niestety wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Trochę ciężko skupić mi się na przeżyciach głównej bohaterki, rozpraszają mnie "martwe dziewczynki" krążące wokół. Poza tym irytuje sama główna bohaterka. Cały czas mam wrażenie, że to z jej winy nie złapano mordercy. Być może spowodowana chorobą, narcystyczna osobowość i wiara w swe "wybitne" zdolności nie pozwalają tak naprawdę dopuścić żadnej myśli o tym, że ktoś inny mógłby rozwiązać tę sprawę, lub chociażby pomóc w jej rozwiązaniu. Natomiast w konsekwencji brak współpracy głównej bohaterki z kimkolwiek, odstawienie leków i podważenie opinii lekarskiej sprawia, że właśnie przez Paige mordercy uchodzi na sucho. Zadziwia i jednocześnie zastanawia mnie fakt, że policja tak łatwo zmanipulowała otoczenie i wrobiła w morderstwa niewinnego strażaka, po czym po kilku latach, pośmiertnie oczyszczono go z zarzutów. Co komu po tym, skoro facet stracił życie?? Cóż, film daje do myślenia, ale nie powala.