Oglądałem się już wiele razy ale i tym razem nie podaruję sobie i też obejrzę. :) Ten film to już klasyk
Sporo Gibsona w tym gibsonowskim filmie o Gibsonie, ale Gibson to Gibson i musiał gibsonować, bo to były przecież gibsonowe czasy. Sporo też tu typowo-amerykańskiej bezpardonowości, braku poszanowania i zobojętnienia dla śmierci ludzi w wojnie. Poza tym, trochę M*A*S*H'owski to humor, a ten znudził mi się już dawno...