I już nawet nie chodzi o to, że tu nie ma scenariusza, że akcją wlecze się niemiłosiernie.
Już nie chodzi o to, że tak naprawdę mamy silne i jednoznaczne nawiązania do np. Harry'ego Pottera.
Ale przede wszystkim o to, że ten film przemyca postępowe ideologie. Główny bohater powinien być chłopcem, a zrobili zeń dziewczynkę. Chłopcy stanowili rozmyte tło dla działań dziewczynek, które zbawiały dosłownie świat.
Poza tym dlaczego rzecz nie dzieje się w Radomiu, Płocku czy Warszawie, lecz w Nowym Jorku?