i się cieszyć z tego co ma a nie jakiegoś mega focha odstawiać. No i cały czas występuje na cisnącej.
Przypomina mi tę zafochaną żoneczkę z "Amatora", tamta zdawała się ciągnąć w drugą stronę -- ku większej
dolinie i podkulaniu ogona. Ech, te baby, wszystkie mają z deklem. No ale film nienajgorszy nawet.
Dobry komentarz;) Wydaje mi się że babka chciała, aby jej mąż był mniejszym idealistą i zaczął przez znajomości robić większą karierę.
"Aktorzy prowincjonalni" "Bez znieczulenia" "Amator".
Te filmy łączy to, że główni bohaterowie [Huk,Zapasiewicz,Stuhr] mają za żony zołzy i to , że w tych wszystkich trzech filmach gra wspomniany wyżej Jerzy.
Przede wszystkim była niezaspokojna seksualnie i właśnie z tej przyczyny zaczęła nienawidzieć idealizmu męża i jego ciężkiej pracy aktorskiej, która musiała wyczerpywać siły, powodować stres, a przez to tłumić popęd seksualny. Na początku na pewno jego idealizm i zawód aktora ją pociągały (jej samej nie powiodło się w szkole aktorskiej pomimo pewnych predyzpozycji do zawodu). Potem, w miarę jak mąż ignorował jej znaki (rozłożenie łóżka polowego, seksowna koszulka), rozstrajała się coraz bardziej,co rozkręcało spiralę wzajemnej nienawiści. W końcu do tego stopnia, że zdecydowała się odejść.
Anka jest niezaspokojona życiowo. Pozostaje jej grać...wronę, miała aspiracje aktorskie na pewno większe, mówi w pewnym momencie, że została wywalona ze studiów przez "brak predyspozycji do zawodu", wiadomo że chodzi o marcowe wydarzenia '68
Moim zdaniem najlepsza rola w tym filmie. Przyćmiła wszystkich. No ewentualnie Stuhr zaznaczył swoją obecność- epizod-ale dał po oczach;p
Co do Anki to podoba mi się, ze jako jedyna pozostała obiektywna względem roli Krzyśka w "Wyzwoleniu". On widział, że to beznadzieja i jak sam stwierdził: "oni też tak myśłą, ale nikt mnie nie poparł" ( cytaty niedokładny;p), ale po premierze... pokadzili mu troszkę i zmiękł. Dumny jak paw spytał Ankę, a ona go sprowadziła na ziemię, że spektakl słaby, kilka scen spoko, jakby je pociągnął coś by z tego było, ale bez szału.
Nie widziałam "Bez znieczulenia", ale z tego co kojarze, to charakterystyczne dla Kina Moralnego Niepokoju jest to, że gdy protagonista zaczyna przechodzić tą swoją przemianę, traci rodzinę i generalnie życie mu się pieprzy, więc chociaż pod tym względem "fochy" zony uznaje za uzasadnione;p
Hah, a jak ją traktował Krzysztof? Wyśmiewał i drwił sobie z tego, że czyta Heideggera, bo przecież 'powinna zająć się lalkami', a nie poważną lekturą. W ogóle widać jego pogardliwy stosunek, traktuje ją gorzej tylko dlatego, że w jego mniemaniu jej praca stoi niżej niż jego pożal-się-boże aktorstwo (które jak się okazuje nie ma wcale żadnej misji), a tak naprawdę poza ciągłym mówieniem cytatami ze sztuki (nie swoimi), nie stać go na żaden większy bunt, który niósłby ze sobą coś więcej niż zwykłę stękanie i marudzenie jak to jest źle i niedobrze.
Trochę szersze spojrzenie proponuję, a nie nazywanie żony zołzą, bo nie popiera każdej durnoty swojego męża i ma odwage jako jedna z nielicznych powiedzieć mu wprost, że to co robi nie ma sensu, reszta przyklaskuje tylko, chociaż sami widzą, że nic się nie trzyma całości.
Ja nie stwierdziłem, że ta nieatrakcyjna żoneczka nie ma podstaw do bycia zołzą. Napisałem, że zołzą jest. Natomiasy jej akcja z nożem jest idiotyczna -- skoro zależy jej na karierze poza prowincją, to niech ją robi sama. Ktoś jej bronił?
Yyy... Co do filmu "Amator" nie wiem czy wiesz co oznacza słowo "zołza". Żona Mosza była pokrzywdzona i zaniedbywana, przez to żałosna. Ona, zołzą? Prędzej on egoistycznym dupkiem.
przeklejam z wpisu powyżej: "Skoro zależy jej na karierze poza prowincją, to niech ją robi sama. Ktoś jej bronił?" Takie uwieszenie na mężu to XIX-wieczna postawa. Określenie "zołza" faktycznie zbyt eleganckie, ten obleśny wiecznie nadęty brzydki babsztyl zasługuje na gorsze określenie, ale chciałem iść z duchem czasu i nie nazywać jej po imieniu. Brrr, wyjątkowo irytująca kreatura z niej. (To, że miała podstawy do bycia niezadowoloną z męża to inny temat.)
Była zołzowata? Dla mnie raczej nieszczęśliwa. Była zafochana? Faceci wszystko sprowadzają do "focha". Kobieta zrozpaczona i załamana, facet do niej "nie rób fochów". Heh.
To zachowanie Mosza jest podłe i naganne.
Cpt. Spaulding nie krytykuje postaci tylko aktorkę, Halinę Łabonarską, do której musi mieć widocznie jakieś prywatne uprzedzenia, co udowodnił juz wpisami pod jej nazwiskiem... Do tego w każdym poście musi podkreślić, że nieatrakcyjna,itp. Przykre. A to przecież najlepsza rola w filmie, jak to już ktoś tu napisał. A jeśli do tego twierdzi, że postać Anki to zołza, to chyba nie oglądał tego filmu.
To wyłącznie Twoja - błędna - egzegeza mojego wpisu. Postać żony jest wybitnie irytująca, cały czas występuje na mocno cisnącej, zamiast robić samemu co chce, jęczy i męczy męża jakby ona sama była jego garbem, który nią całkowicie steruje. Dopiero jej odejście jest jedynym normalnym zachowaniem z jej strony. Natomiast p. Łabonarska do tej roli idealnie pasuje. To nie jest źle zagrana postać, jednak nie zmienia to faktu, że w sferze fabularnej jest to postać wyjątkowo irytująca.
Uważam, że Anna jest przedstawiona z perspektywy Krzysztofa. On jest nie mnie sfrustrowany od swojej żony, mijają jego najlepsze lata a wielka kariera nie nadchodzi. Nie bez znaczenia jest przeszłość Anny: zdolna, ale słaba psychicznie, kiedyś pewna siebie (tak wspomina ją koleżanka grana przez E.Dałkowską), dziś zupełnie zagubiona, rozczarowana. Anna się poddała w walce o marzenia bycia aktorką, Krzysztof wciąż walczy, ale sztuka pochłania go tak bardzo, że poddaje się z kolei w walce o ratowanie związku. Anna nie miała złudzeń, że nie zostanie drugą Modrzejewską, więc przez chwilę chciała powalczyć o małżeństwo. Największa tragedia tych dwoje to zupełny brak wspólnego celu.
Agnieszka Holland przedstawiła bardzo trudny związek dwóch niespełnionych artystów. Prawdopodobnie gdyby film był o Annie, to dowiedzielibyśmy się więcej "złego" o Krzysztofie. Kwestia tego, co i kto z postaci bardziej irytuje, jest oczywiście względna.
A problemów "z deklem" nie sprowadzałabym do tylko jednej z płci.
W życiu bym nie porównywał żony Stuhra z "Amatora" z bohaterką "Aktorów...". Tamta to faktycznie zła kobieta była, a tu życie u boku szanownego małżonka wpędziło ją w zaburzenia psychiczne. Przelało się jej i tyle
tylko przeczytałam nagłówek twojej wypowiedzi, a zwróciłam posiłek. bardzo mnie to ucieszyło, bo coś zaczął boleć mnie brzuch... dziękuję :) ilekroć będę chciała się wyrzygać, poszukam twoich złotych myśli, leczniczy odpadzie :)
Twój komentarz bez wątpienia zdradza Twoje ewidentne zaburzenia emocjonalno-psychiczne, to na prawdę nie jest śmieszne i nie będę do tego ripostował. Jeśli masz kogoś bliskiego, poproś go o pomoc w otrzymaniu pomocy medycznej. Spróbuj u lekarza rodzinnego, dalej otrzymasz niezbędne skierowania. To nie jest ani riposta, ani nic prześmiewczego, zwyczajnie należy Ci się profesjonalna pomoc medyczna, co do tego nie ma wątpliwości. Życzę zdrowia i gorąco pozdrawiam. Trzymaj się, hej!