tak zareagował Spielberg, gdy ogłoszono nominację do Oscarów. "Szczęki" (1975) dostały ich niemało, ale za reżyserię [sic!] nie, a przecież to film reżyserski. To dzięki reżyserowi ten cały ryzykowny i było nie było trudny do nakręcenia, do uwiarygodnienia film działa. "Amarcord" (1973) nominowano nie tylko w kategorii 'film międzynarodowy' (pokona "Potop" Hoffmana...), ale także za reżyserię właśnie, a właściwie 'osiągnięcie w reżyserii' (achievement in direction), a przecież jest to zestaw dobrze nam znanych tematów i środków filmowych znanych z innych filmów FeFe. Toż to jeszcze raz "8 1/2" (1963), "Giulietta i duchy" (1965) oraz rubaszność "Rzymu" (1972). Jeszcze raz wspomnienia, kolejny raz mała miejscowość, ponownie rodzice, koledzy, nawet Saraghina wraca! tu jako Volpina. Amerykanie musieli mieć do Federico słabość.