film mnie ostatecznie pokonał mam pod 400 ocenionych a to dopiero dziesiąty z dziesiątką ale
jedna kwestia mnie nurtuje. O co chodziło Caroline z tą rozpaczą jeżeli o ile dobrze rozumiem
sytuację to Frank zabił. Czy Caroline już wiedziała o zdarzeniu i zaczęła odczuwać ból związany ze
stratą czy to jakaś dziwna reakcja na niemożność podjęcia próby zabójstwa własnego męża?
Frank zabił. Caroline rozpaczała, dlatego, że wszystko się skończyło. Nie będzie miała już kim dyrygować, Straciła mężczyznę, który w jakiś sposób wciąż ją kochał (w odróżnieniu od fagasa, dla którego była tylko kochanką), ale rozpacza przede wszystkim dlatego, bo widziała, że Lester się zmienił, przeciwstawił się atrapie życia rodzinnego: zależało mu na rodzinie i na tym, żeby stworzyć z powrotem zdrową relację. Wiedziała, że tylko on pomógłby jej zacząć żyć, a nie egzystować. I tylko dzięki niemu mogłaby być znowu szczęśliwa. Przesuwała w czasie swoją zmianę, bo myślała, że ten czas ma. A tu psikus, mąż martwy. Tak naprawdę nie chciała go zabić, tylko pokazać swoją wyższość. Pistolet był ostatnim atrybutem władzy.