Cała akcja filmu dzieje się ... w dialogach.
Na początku historia powoli się rozkręca. To daje nadzieję na rozwinięcie się akcji. Jednak tak się nie dzieje. Wszystko co dzieje się na ekranie jest opisane przez 'narratora' (który jest również główną postacią). Nawet ocena charakteru postaci jest odebrana widzom, bo to też jest opisane przez 'narratora'.

Jestem przyzwyczajona, że przy najnowszych polskich komediach ciężko się z czegoś zaśmiać. Jak widać scenarzysta naoglądał się najnowszych polskich produkcji w tym gatunku i niestety wziął przykład, bo film nie rozśmieszył ani razu mnie jak i reszty sali kinowej (ok. 7 osób).

Od 1/3 filmu zerkałam na zegarek, ale została do końca, żeby jeszcze zmienić zdanie. Jednak nic się nie zadziało i zdania nie zmieniłam. Niestety żałowałam tych dwóch godzin w kinie spędzonych na filmie "Amsterdam"