i pasożytnictwo na innych gatunkach czy trikach w najgorzym wydaniu. Tak krótko można określić Aniołki Charliego. Niedość że walki są śmieszne, dialogi niestety nie - nawet nie porządne, tylko denerwujące. Ale najgorsza jest Drew Barrymore kreująca siebie na niewiadomo jaką boginie - zarówno w sferze walk i urody. Film powstał chyba na zamówienie jakiejś firmy kosmetycznej. Makijaż jak prawdziwa betonówka (i do tego odporny na wybuchy) Jedyne osoby, które mogły coś pożytecznego wynieść z tego przedsięwzięcia to zapewne aktorki pierwszoplanowe - trening musiały mieć ciekawy i na sprawności zyskały. To tyle, nie chce tego "coś" dalej pogrążać.