PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620185}
6,8 73 348
ocen
6,8 10 1 73348
7,0 17
ocen krytyków
Anna Karenina
powrót do forum filmu Anna Karenina

Recenzja filmu

ocenił(a) film na 8

Joe Wright jest jednym z najbardziej wrażliwych współczesnych reżyserów. Forma jego filmów przypomina czasem delikatne muskanie ciała obiektywem kamery, a długie ujęcia kontrastujące w sobie żywiołowy dynamizm na tle statycznej natury stanowią niejako symbol jego poglądu na istotę ludzką. Nie powinien dziwić fakt, iż Wright najlepiej czuje się w gatunku kina kostiumowego – to ono bowiem umożliwia mu ukazanie w pełnej krasie subtelności doznań międzyludzkich, pomaga skupić całą uwagę widza na uczuciu rodzącym się pomiędzy dwoma bohaterami, a w szerszym sensie nadaje uczuciom rangę elementu konstytuującego naszą wewnętrzną naturę. Trzecia już jego próba kontaktu z najbliższym mu gatunkiem (a jednocześnie adaptacja ponadczasowego arcydzieła literatury) w warstwie formalnej ma wiele wspólnego ze swymi poprzedniczkami. Ponownie doświadczymy tu powolnych zbliżeń na dłonie kochanków, kamera w rękach Seamus’a McGarvey’a znów będzie tańczyć razem z bohaterami, próbując z zewnątrz penetrować ich wnętrze, Keira Knightley kolejny raz przywdzieje najbardziej wyszukane kreacje, aby opowiedzieć o potędze miłosnego uniesienia. Jednak dostrzeżemy tutaj także pewien podmuch świeżości. Wright postanowił bowiem mocno subiektywnie podejść do literackiego pierwowzoru Lwa Tołstoja, rezygnując z monumentalnych widoków rosyjskich plenerów, zastępując je ciasną teatralną przestrzenią, niejako żywcem wyjętą z szekspirowskiej koncepcji teatrum mundi. Moim zdaniem jego odwaga opłaciła się, rodząc owoce spektakularnego, abstrakcyjnego widowiska, które w przejmujący sposób ukazuje absurdalność pewnych obyczajów i zachowań człowieka. Pogłębiając dodatkowo tragizm konkretnych psychologicznych jednostek, uwikłanych w dramat swych wieloznacznych decyzji i dylematów.


Tołstoj kształtował początkowo swoją bohaterkę na typową makbetowską „femme fatale”, oderwała się ona jednak od pierwotnego szkicu już w czasie pierwszych prób psychologizacji postaci. Anna jawi się tutaj jako niewolniczka tradycji i obyczajów, postać skrępowana ówczesną żądzą zysku kierującą wszelakim małżeńskim planom. Małżeństwo z przymusu nigdy nie przyniosło ulgi jej pragnieniom, a rodząca się miłość do hrabi Wrońskiego zmusiła ją do zastanowienia się nad wartościami przyświecającymi jej życiu. Tragiczna antynomia pomiędzy uczuciem a rozsądkiem doprowadziła Annę do romansu i zdrady małżonka, jednak następne, trudne do rozstrzygnięcia dylematy dopuściły szczerą, namiętną jej osobowość do kategorycznego obłędu, później zaś do samobójczej śmierci. Rodzicielska miłość do Sierioży nie mogła bowiem być w pełni spełniona przy gorącej, zmysłowej namiętności do Wrońskiego, z powodu ultimatum narzuconego żonie przez Karenina. Bierność zaś samego kochanka wobec choroby Anny, przechodząca następnie w swoistą zdradę z dużo młodszą arystokratką, była bezpośrednim czynnikiem samobójstwa tytułowej bohaterki. Sama Anna Karenina nie pozostaje oczywiście bez winy, gdyż to jej decyzje wywołały falę tragicznych i zgubnych następstw. Nikt w filmie Wrighta nie pozostaje jednak do końca „czystym” bohaterem, ostateczną winę za ich decyzję zrzuca na absurdalny, karykaturalny wręcz świat, który nie umożliwia pełnego zaspokojenia ludzkich pragnień, popędów i pożądań.


Taniec kolejny raz staje się tutaj dla Wrighta narzędziem służącym do demaskowania fałszu i obłudy, środkiem wydobywającym z głębi człowieczeństwa istotną prawdę. Ten dynamizm, znany już nam z „Dumy i uprzedzenia”, stanowi poniekąd symbol odradzającej się natury człowieka, uśpionej dotąd i tłumionej pod przykrywką wymuszonej maniery i ostentacyjnych gestów. Reżyser w głównej mierze zwraca uwagę na bezduszność panującą w arystokratycznych społecznościach, która to staje się ostatecznym winowajcom zachowania i samobójstwa Anny. W filmowej wersji powieści Tołstoja brak kompletnego oskarżenia systemu politycznego ówczesnej carskiej Rosji, Wright przenosi odpowiedzialność za decyzje Anny na konkretne warstwy społeczne, przesiąknięte wyłącznie własnymi ambicjami i problemami, nie dostrzegające psychicznego rozpadu i moralnych dylematów tytułowej bohaterki. Świadomość tragicznego położenia Anny przejawia się być może w rozmyślaniach „wyższych sfer”, jednakże ich bierność i egocentryzm skutkują brakiem jakiegokolwiek działania. Podczas pierwszego tańca Kareniny z Wrońskim wszystkie pary zastygają w miejscu, zamieniają się nieomalże w statyczne, bezpłciowe pomniki – na parkiecie pozostaje jedynie para kochanków, z ich namiętnością i prawdziwym życiem w sercu. Zastosowana koncepcja teatrum mundi uwypukla tylko dramat i absurd ludzkiego życia, które nigdy nie może się w pełni rozwinąć zgodnie z naszymi potrzebami, a raczej zostaje tamowane przez świat, w jakim przyszło nam żyć. Nie bez powodu Freud pisał, iż „kultura jest źródłem cierpień”. Podobnie jak w poprzednich filmach kostiumowych Wrighta potrzeba bliskości jest tu niemal namacalna.


Czy istnieje jednak lekarstwo na ową „bolączkę świata”, dramat istnienia odgrywany przez naszą fałszywą tożsamość na deskach teatru? Zarówno literacki pierwowzór, jak i jego filmowy odpowiednik dostrzegają terapeutyczny wymiar w postawie Lewina i Kitty. Warto zauważyć, iż jedynie kiedy akcja przenosi się na wieś, do mieszkania Lewina, opuszczamy omszały teatr świata i nareszcie wychodzimy w plener, w przestrzeń piękniejszą i mniej dotkniętą cierpieniem, otoczeni czasem przepełnionym szczęśliwością. Czy kryje się w tym prawda? Czy patriarchalna idylla Lewina, przepełniona pracą i życiem wśród prostych chłopów oraz dotknięta ręką pełnego życia wśród natury, w systemie, gdzie nikt nie jest ciemiężony, a ludzie poprzez wspólną pracę stają się dla siebie tolerancyjni i życzliwi, nie jest bynajmniej ideą abstrakcyjną? Czy jest to jedynie zapowiedź kiełkującej myśli socjalistycznej, czy raczej próba uchwycenia tego prawdziwego „pędu życiowego”, który w największym stopniu umożliwia nam, i wszystkim ludziom dookoła, przeżycie pełni szczęścia, razem ze swymi potrzebami, pragnieniami, uczuciami, pożądaniami? Podczas pracy z chłopami Lewin, odkrywa pewną „prawdę”, którą pragnie podzielić się z żoną. Widok dziecka w rękach ukochanej powstrzymał go jednak od jej wypowiedzenia. Czy to jest właśnie owa oczywistość, owe ostateczne przesłanie „Anny Kareniny” – że człowiek nie może żyć tylko dla siebie, lecz także dla innych, a sens życia odsłania się nam w miłości do własnego dziecka? Warto przemyśleć ową kwestię. Koniec końców wciąż bowiem pozostaje nam pytanie bez odpowiedzi, zadane już przez Poncjusza Piłata - „Czymże jest prawda”?

http://zissou.pl/anna-karenina.html

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones