Koncepcja teatru na pewno nie zaszkodziła filmowi,. Lubię Keirę i mam sentyment do niej, chodź wiem że jej miny drażnią i ogólnie jest szkalowana za zbyt kościsty wygląd, to i tak uważam, że jest idealna do tej roli, według mnie wypadła lepiej niż Sophie Marceau. Uważam, że obsada bardzo trafna, a film to jeden z najlepszych dramatów kostiumowych jaki widziałam.
Strasznie mi się podobała koncepcja teatru - według mnie strzał w dziesiątkę! Jeśli chodzi o Keirę, to żywię bardzo podobne uczucia - lubię ją w filmach kostiumowych, mimo, że gra dość podobnie każdą swoją postać, to jednak gra ją dobrze, nie udaje. Jej miny trochę irytują, ale juz się do nich przyzwyczaiłam. Jeśli chodzi o jej dopasowanie do roli, to dla mnie nie była idealna - przez figurę właśnie. Anna Karenina była przedstawiana w książce jako dobrze odżywiona kobieta (tak przecież wyglądały kobiety z wyższych sfer w tamtych czasach) i tak też sobie ją wyobrażałam, więc w tym wypadku szczupła sylwetka Keiry wyjątkowo kuła mnie w oczy - co nie znaczy,że ogólnie mi przeszkadza ;) Innych ekranizacji nie oglądałam i sądzę, że już sobie podaruję, bo ta zadowala mnie w najwyższym stopniu.
A ja szczerze męczyłem się przy tym filmie. Oczekiwałem na ową ekranizację ale jestem szczerze zawiedziony, koncepcja bardzo dobra, jednakże wykonanie i rozmach, a raczej jego brak, strasznie zaczęły męczyć przy kolejnych wątkach. Przykro stwierdzić ale średnio to wyszło, a ocena zawyżona.
Bo Amerykanie nie rozumieja słowian w szczególności Rosjan dlatego ten film zasługuje co najwyżej na ocene 4
no niestety mi właśnie seans popsuła kompletnie Keira. przede wszystkim ta pustka, głupota widoczna w jej oczach. poza tym niedopasowanie do roli: ona zawsze nawet w wieku 80 lat będzie wyglądać jak rozkapryszony podlotek, a Anna Karenina to była dojrzała kobieta; przy tym jej kościstość, brzydota (ta dziwna szczęka) to już szczegóły