Mości państwo, nie degradujcie filmu dlatego, że jest nierealistyczny. Przecież to kino ma
bawić, nie musi mieć głębi. Jak dla mnie, takie połączenie "Death race" i "Gamer'a" całkiem
na plus, choć tamtym filmom nie dorasta do pięt.
Czuję się usatysfakcjonowana filmem, grą głównego bohatera, panią Millą i - oczywiście -
panem Samuelem. Fajne efekty, niezła muzyka. I nawet ten nieco naciągany element
zaskoczenia na końcu, choć dosyć naiwny i pozostawiający wiele niedopowiedzeń - też
ujdzie.
W sam raz na leniwy wieczór ;) Ode mnie 7/10.