Do osób które dały jakies zaniżone oceny, mała prośba - wyciągnijcie kije czy co tam polkneliscie i wyluzujcie bo to jest lekka, zabawna i lekko szalona komedia typu pastisz. Super propozycja na niezobowiązujący wieczór, film który bawi i moim zdaniem zagrało tu wszystko. Bez większych spojlerów:
1. Kiciuś zasługuje na Oscara. Od czasów Sabriny dawno kot na ekranie nie zrobił na mnie takiego wrażenia.
2. Muzyka -w tym taki smaczek jak najnowsza odkopana z nicości piosenka Beatelsów wydana dzięki sztucznej inteligencji. Klimat jest,
3. Fabuła - sporo plot twistow, ale nie ta tyle pokręconych żeby nie nadążyć. Przyjemna i prosta, dużo humoru i dystansu. Scena z różowym serduszkiem zrobionym z dymu granatu dymnego, no majstersztyk ;D
4. Realizacja - technicznie bez zarzutu, ogląda się to z przyjemnością. Szerokie kadry, kolory, plenery i zwiedzanie świata jak w filmie o bondzie.