"Avalon" obejrzałam wczoraj. Przygotowałam się na na prawdę wieeelkie coś. Wiadomo, zaopatrzyłam się w full żarcia, picia itd. Zasiadłam przed kompem i nie zrozumiałam nic z tego filmu. Nie wiem wogóle co było jego głównym celem. Nie było żadnego punktu zwrotnego. Postacie były bardzo sztuczne. Nieźle grała przynajmniej Małgorzata Foremniak, a reszta aktorów mówiła te swoje kwestie tak jakby sami nie rozumieli co gadają. Nie było tam żadnej akcji. Często były pokazywane rzeczy mało ważne. Wole ogladać co robi główna bohaterka, a nie jak jej pies je, albo ten facet, który się do niej przyczepiał. Jak zniknął ten pies to już do końca filmu nie dawało mi to spokoju. Ciągle zastanawiałam się gdzie on jest. Widać, że ta Ash na początku się tym przejęła, ale później już sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Wielkim atutem (chyba jedynym) była ta piękna muzyka. Na prawdę ze ścieżką dźwiękową to się postarali. I musze to teraz gdzieś znaleźć w necie. Można powiedzieć, że te ubokie efekty specjalne były jeszcze fajne, a nawet zarąbiste. Tylko nadal nie wiem w jakim świecie żyła Ash i ci inni gracze, nie wiem co było celem filmu i nie wiem gdzie jest ten pies. Ktoś mi na to odpowie?
swietna muzyka...
Zgadzam sie w 300% - muzyka z filmu jest naprawde bardzo dobra, chwilami przywodzi na mysl nawet dokonania Zbigniewa Preisnera. Po obejrzeniu "Ghost in the shell" sadzilem ze muzyka w "Avalon" bedzie podobna - mieszanina tradycyjnej muzyki japonskiej i elektroniki. A tymczasem Kenji Kawaii poszedl w zupelnie inna strone - chwala mu za to.
ps. a filmu jeszcze nie widzialem, ale sadzac pokomentarzach rewelacyjny nie jest :((