Jestem wlasnie w trakcie ogladanie tego "filmu"... Po 45 minutach mam juz dosc i zastanawiam sie czy warto sie zmuszac do pozostalej godziny...
- Caly czas nasuwaja sie skojarzenia z matrixem. dobrze ze te latajace literki w czolowce dali bursztynowe a nie zielone bo ktos moglby sie jeszcze pomylic.
- Beznadziejnie duzo dluzyzn... Ciekawe czy pies baset dostal jakas gaze bo calkiem duzo gral w tym filmie: jadl, spal, lezal... Swietna rola baseta... Jest taki naturalny :>>
- Po kilka razy ogladamy te same ujecia... Za 3 czy 4 razem jak widzimy to samo to juz mozna miec dosc...
- Calosc jest w dwoch kolorach: czarnym i zoltym, przy wybitnej przewadze czarnego... Na pewno nie zacheca to do ogladania...
- Rewelacyjne plenery :>>>>>> Polskie brudne miasto, polskie nudne pola, polskie zrujnowane ruinki, polskie korytarze w szpitalu, piwnicach.
- Dialogi beznadziejne... Nic ciekawego wrecz przeciwnie.
- Fabuly przez te 45 minut prawie brak... Jeden watek ale ciagnie sie ledwo ledwo i az strach o nim pomyslec zeby sie nie zerwal...
Podsumowujac: matrix byl kiepski... ale w porownaniu z tym filmem to byl arcydzielem :>>
Sprobuje sie jeszcze dzis zmusic i obejrzec do konca... moze cos odszczekam.
Docenić basseta!
Dziękuję, nareszcie ktoś docenił najlepszego drugoplanowego aktora w tym filmie i jedyną postać, dla której ForemniakoAshowa robi się naturalna :-) Jeszcze takie trzy psy dla pozostałych aktorów i byśmy mieli "The truth about cats and dogs" w wersji cyberpunk :-)