no niestety, abstrahując od całego podłoża metafizycznego, argumentów o głębszej treści itp. to jednak forma jaką nadano filmowi jest chyba najmniej do przyjęcia dla polskiego widza. No jakiż Polak przymknie ze spokojem oko na te PRL-owskie klimaty mające oddawać wizję przyszłości? Może za granicą, może w samej Japonii jest to odbierane jako świeże i oryginalne, lecz mnie aż poraziło i zniesmaczyło. Powtórzę dobitnie aby nie być posądzonym o płytkość opinii - rozumiem intencje reżysera. Ale to nie jest dzieło skierowane do polskiego widza i z pewnością takim być nie miało. Razi sztucznością, wręcz odpycha. Warsztatowo i technicznie przykuwające uwagę, lecz w gruncie rzeczy ponure do bólu. Swoją drogą również, nie przeceniałbym jednak wątku metafizycznego. Monotonia i w zasadzie "gadanie o niczym" to nie sposób na ukazanie alienacji i samotności. Mnie "Avalon" kojarzy się raczej z czystym uzależnieniem od gier i negatywnym promieniowaniem takiego sposobu bytowania na całą sferę aktywności człowieka. Aktorskie anime czy co tam innego - cały czas dialog kręci się wokół gry a to też jakaś obsesja. Wydaje mi się, że "metafizyczność" ujawniła się w "Avalon" całkiem przypadkowo i niezamierzenie. Awangardowy projekt, sztuka dla sztuki i nic poza tym. Taka jest moja opinia. 3/10