Na pierwszy rzut oka Avatar wydaje się strasznie prostolinijny, przewidywalny i nic nie wnoszący do kinematografii będący jedynie futurystyczną ekranizacją Pocahontas... Nic bardziej mylnego.
Polecam lekturę http://en.wikipedia.org/wiki/Themes_in_Avatar
Zacznijmy od tego, że filmy Sci-Fi nie należą do bardzo treściwych i głębokich. Dają jedynie do myślenia, poruszając zagadnienia bioEtyczne, będąc przestrogą na temat nadchodzącej przyszłości. Jest to kino budzące refleksje i dające do myślenia, ale przede wszystkim kino AKCJI i kino ROZRYWKOWE. Samemu zaś Avatarowi niczego nie brakuje w przekazie czy treści porównując z istotnymi, kultowymi, najlepszymi obrazami Sci-Fi w historii kina. Jedynym problemem Avatara jest jedynie jego prostota przekazu, celująca w niezbyt wymagającego widza.
Jeśli się zastanowicie i wybierzecie jakikolwiek losowy film Sci-Fi, to zauważycie że treści są równie banalne, albo banalniejsze niż w Avatarze. Mało który ma bardziej rozbudowaną treść, ilość zdarzeń, punktów zwrotnych, poruszanych tematyk i odwołań do kultury, polityki, socjologii, religii, historii.
----------------------------------------------------------
Zastanówmy się nad tym jaką treść, przekaz i głębię oferują nam inne, bardzo dobre twory kina Sci-Fi. W jednym zdaniu:
Alien - Obcy biegający po statku, zabijający wszystkich pasażerów oraz organizacja umieszczająca Droida na pokładzie Nostromo w celu schwytania i zbadania jego przydatności w stworzeniu nowej broni biologicznej.
Predator - Obcy biegający po lesie, zabijający wszystkich uzbrojonych.
Terminator - Cyborg cofnięty w czasie by zabić matkę przywódcy rebelii stojącej przeciwko sztucznej inteligencji, oraz człowiek mający ją ochraniać, który ją zapładnia i stwarza przywódcę - Johna Connora.
Terminator2 - Jeden Cyborg i jeszcze lepszy Cyborg, szarpiący się o Johna Connora.
Jurrasic Park - Wizjonerski naukowiec wykopujący bursztyny z komarami sprzed milionów lat, które posiadają krew dinozaurów, podejmuje się klonowania ich uzupełniając łańcuch genetyczny fragmentami łańcucha żaby, po to by otworzyć park rozrywki, jednak pomysł kończy się fiaskiem.
Matrix - (to ma więcej treści, ale też można się pokusić o generalizowanie) Niczym niewyróżniający się programista - Anderson, jednocześnie będący przepowiedzianym wybrańcem, o nadludzkich możliwościach, nazywający się Neo - kontaktuje się z terrorystą, Morfeuszem, który przedstawia mu post apokaliptyczną prawdę o świecie, zdradzając, że miliardy ludzi w rzeczywistości żyje w śnie-systemie, zaprogramowanym przez super-sztuczną inteligencję wykorzystującą zasoby ludzkie do produkcji energii elektrycznej, bowiem ludzie wypowiadając wojnę zbundowanym maszynom zasnuli niebo dymem w nadziei, że padną z powodu braku źródła energii, którym w tym czasie było słońce.
Efekt Motyla - Evan Treborn, od najmłodszych lat dotknięty dziwną przypadłością utraty świadomości odkrywa w sobie umiejętność manipulacji czasem, pozostając jednocześnie świadomym zaistniałych zmian - próbuje pokierować swoją przeszłością w sposób odpowiedni, by zgodnie z teorią Efektu Motyla trafić na odpowiedni tor właściwie kształtujący jego własny los, jak i jego najbliższych.
Nie. Mnożę ... Rozmowa idiotyczna.. Możemy teraz się oskarżać o kłamstwa do woli. Spoko.
strzel się w pysk
raz wołacie o argumenty, a teraz wołacie że ktoś nie ma życia,
to ja wam radzę: lepiej zamknąć ryj i się nie odzywać jeżeli jedyne na co was stać to ciągłe marudzenie.
ja tam Avatara bardzo lubię, może i nie niesie ze sobą żadnej głębi, może i to kolorowa Pocahontas, smerfne koty i inne tego typu argumenty, ale jeśli ktokolwiek poszedł na ten film szukając jakiejś głębi czy fabuły nie wiem jak poplątanej fabuły musiał się srodze zawieść. Sam z początku niezwykle psioczyłem na ten film, ale ten wielki krzyk na temat tej nowej kosmicznej generacji obrazu i wykorzystaniu technologi 3D mnie jako grafika niezwykle zaciekawił. Sceptycznie poszedłem do kina, miałem szczęście bo było daleko po premierze a Złotych Tarasach wciąż seanse były na premierówce i obejrzałem film. Wiecie ja nawet nie ogarniam jak to wszystko wtedy przeleciało mi przed oczami, ja się nawet nie bardzo mogłem skupić na tym co tam się dzieje. Ta grafika w filmach jeszcze długo będzie tym czym jest CryEngine2 obecnie w grach komputerowych (Cry Engine3 jakoś specjalnie lepiej nie wygląda). Wracając do filmu, kopara mi opadła i siedziałem niczym zauroczony, projektem świata, jego wykonaniem i starannością jeśli chodzi o modele i animacje. Ten film mnie pod tym względem zmiażdżył. I powiem coś śmiesznego na następny dzień poszedł znowu do kina z kumplem. Kupił sobie na seans dużą kolę. Nie wypił jej w obawie że będzie musiał iść do łazienki.
Także pamiętajmy że nie każdy film musi mięć jakąś głębię czy specjalną fabułę, ten film miał wyglądać i wygląda po dziś dzień. Na razie wszelkie inne filmy w 3D mogą mu co najwyżej pięty czyścić.
Ale temat był o przekazie więc zgadzam się z resztą, nie ma co szukać takiego bo owego ten film nie ma, no może po za tym że ludzie są fe i chrońmy ekosystem przed tygrysami finansjery
jedzcie orzechy wtedy bedziecie widziec w 3d bez okularow. rozumiem ze ludzie nie pojmuja tego arcydziela i nie widza jego glebi no bo jak maja widziec skoro zyja w swiecie 2d. jedz orzechy zapijaj je mlekiem
ja lubie wloskie orzechychy jesc z lodami smietankowymi. a ty orzechowy-czlowieku wyszkolony na kapitana jako jaki orzech ciebie konsumuja?
dzisiaj zjadlem i polecam. polecam tez orzechy wloskie albo orzechowy dom z piernika ktory jest obok mojego domu w lesie. zawsze biore gryzka a zla czarownica ktora tam mieszka mnie wygania
dlatego uważam że plantum nie jest jakimś tam trollem czy czy coś:) po prostu lubi ten film:) bardzo lubi ten film:) skromnie mowiac:)
Najżałośniejsze jest to, że antyfani myślą, że jeśli powiedzą, że mocno kasowy film uwielbiany przez miliony to dno, to okaże się, że są geniuszami którzy lepiej znają się na kinie niż cała reszta ludu. Smutne, że tak naprawdę nie mają własnego zdania, tylko próbują zabłyszczeć.
No tak. Michael Jackson, Elvis Presley, The Beatles, Picasso i Da Vinci to też dno. Ich twórczość wycenia się na miliardy : P.
WTF ??? Co to ma być ??? HA HA HA HA HA HA Padłem ze śmiechu czytając te brednie !!! Lepsze jak gazeta yborcza ;p
Zacytowałeś ciekawą rzecz, ale czy mógłbyś podawać własne przemyślenia, jakie przyszły ci do głowy w trakcie oglądania filmu? Czy musiałeś o tym przeczytać, bo Avatar niby porusza te problemy, ale jakoś słabo to widać. Filmy, które przytoczyłeś są ewidentnie wybrane tendencyjnie. Nie są to filmy głupie i płytkie, ale nie są to też filmy z najwyższej półki. Piszesz, że ludzie ich nie objeżdżają a twojego Avatara tak i tak właśnie jest, ponieważ żaden z tych filmów nie jest pokazywany, jako jakieś wielkie dzieło kinematografii, bo nim nie jest tak jak i Avatar(a on w przeciwieństwie do tych przytoczonych jest uważany przez niektóre osoby jako dzieło epokowe). "Sci-Fi nie należą do bardzo treściwych i głębokich." - ten cytat mówi wszystko o tobie widać po nim, że niestety masz mało obejrzanych filmów w ogóle albo niestety obejrzałeś ich dużo, ale niewiele zrozumiałeś to, co zacytowałem jest największą bzdurą, jaką wyczytałem na Filmwebie. A teraz przykłady lepszych filmów niż Avatar:
Łowca Androidów - film, który porusza problematykę człowieczeństwa. Czym lub kim jest człowiek i gdzie jest granica między maszyną lub sztucznym organizmem a człowiekiem? Dlaczego maszynom mającym rozum i świadomość swojego istnienia ogranicza się prawo do życia? Czy strach przed czymś innym niebezpiecznym daje nam prawo do zabijania? Film ten nie pokazuje wszystkiego wprost a jednak prawie każdy fragment filmu daje powody do zastanowienia się nad człowieczeństwem, upadkiem człowieka, kruchością życia, wartością człowieka.
Odyseja kosmiczna - Film, w którym reżyser stara się pokazać skąd pochodzi człowiek i dokąd zmierza. Czy jesteśmy sami we wszechświecie czy życie pochodzi od Boga lub czym jest coś, co nazywamy Bogiem? Czy maszyna może stać się samo świadoma? Jak zostaliśmy powołani do życia? Czy życie doczesne jest jedyną formą egzystencji?
Mechaniczna pomarańcza - poruszane są tu problemy zła, kary, oraz tego skąd w nas bierze się zło i w jaki sposób człowiek powinien z nim walczyć i gdzie jest granica między karą za zło a manipulacją ludźmi, praktykami, które robią z człowieka zwierze.
A.I sztuczna inteligencja, Człowiek przyszłości, Solaris i wiele wiele innych.
Mam wrażenie, że chcesz usilnie ludziom udowodnić, że ten film to epokowe dzieło w historii kina, ale bądź obiektywny(to bzdura, ale piszę to, bo takiego argumentu używałeś a jest on bardzo słaby) ten film jest na równi z tymi, co wymieniłeś, czyli przyjemne kino rozrywkowe, ale nie zachwyca, chociaż ja oceniłem go troszkę gorzej, jako 4/10 na filmwebie, czyli ujdzie(ponieważ jest tam fragment jakieś 40 minut tylko biegania po dżungli co jest niezmiernie nudne). Problematyka, którą porusza Avatar została poruszona niby bezpośrednio, ale tak bardziej przy okazji jest takim dodatkiem do świetnych efektów specjalnych.
Jedyną rzeczą, w której mogę cię poprzeć, że ten film nie jest gównem czy dnem, bo to przesada, ale jest to film troszkę słabszy od przeciętnego. Jak pokazałem powyżej są filmy lepsze mające głębszą fabułę a przede wszystkim sposób pokazania tej fabuły? Twój argument o tym, że Łowca Androidów nie został zrozumiany w swoich czasach, bo ludzie dopiero musieli go zrozumieć niestety nie pasuje do Avatara. Przykro mi, ale krytyka wcale tak bardzo nie zjechała Avatara a i problematyka, jaką porusza(jak dla mnie to jednak to jest tak na przyczepkę) jest oczywista od lat, więc nic oryginalnego ani czegoś, co będzie omawiane na uczelniach przy omawianiu historii kina. Wniosek z powyższego akapitu jest taki, że o Odysei Kosmicznej czy Łowcy Androidów ludzie będą mówić zawsze i z wielkim uznaniem a o, Avatarze jako sezonowym zjawisku i kolejnym filmie z super efektami specjalnymi oraz oczywiście jednym z najbardziej kasowych filmów. Jak powiedział jeden z projektantów gry, Bioshock sukces komercyjny nie musi oznaczać sukcesu branżowego i tak jest z Avatarem.
Powyższy tekst jest wyrażeniem mojego zdania na temat filmu Avatar oraz twojego zdania:).
1. "Zacytowałeś ciekawą rzecz, ale czy mógłbyś podawać własne przemyślenia, jakie przyszły ci do głowy w trakcie oglądania filmu?"
Odpowiadasz jedynie na pierwszy mój wpis, a nie czytasz kolejnych gdzie bardziej się rozwodzę na temat własnych odczuć. Pierwszy wpis właśnie w takiej konwencji miał powstać, by pokazać dane statystyczne, dowody i porównania nie wskazujące na to, że Avatar jest gorszy od innych klasyków science fiction.
2. "Filmy, które przytoczyłeś są ewidentnie wybrane tendencyjnie. Nie są to filmy głupie i płytkie, ale nie są to też filmy z najwyższej półki. Piszesz, że ludzie ich nie objeżdżają a twojego Avatara tak i tak właśnie jest, ponieważ żaden z tych filmów nie jest pokazywany, jako jakieś wielkie dzieło kinematografii, bo nim nie jest tak jak i Avatar(a on w przeciwieństwie do tych przytoczonych jest uważany przez niektóre osoby jako dzieło epokowe)."
To niestety bardzo, ale to bardzo słabo znasz gatunek. Alien, Terminator2 i Matrix powszechnie uważane są za arcydzieła gatunku Science-Fiction, które w dużym stopniu wpływały na późniejsze filmy. Nie przytaczam filmów Bermana czy Felliniego, bo właśnie chodzi o gatunek SCI-FI w którym się poruszamy i w którym również Avatar jest arcydziełem.
3. ""Sci-Fi nie należą do bardzo treściwych i głębokich." - ten cytat mówi wszystko o tobie widać po nim, że niestety masz mało obejrzanych filmów w ogóle albo niestety obejrzałeś ich dużo, ale niewiele zrozumiałeś to, co zacytowałem jest największą bzdurą, jaką wyczytałem na Filmwebie."
Sci-Fi to mój ulubiony gatunek i zostało niewiele filmów z tego gatunku, których bym nie obejrzał. Nie jest to przerażająco głęboki i treściwy nurt, bo dużo pary idzie w fantazje i unaocznienie czyjegoś konceptu. W zestawieniu z dramatami społecznymi czy historycznymi z najwyższej półki - filmy science fiction mają 5 razy mniej treści i 5 razy więcej akcji. Poruszają ważne zagadnienia i często dotyczą tematów, które jeszcze nie są problemem, a niebawem mogą się stać, jednakże nie są i nie będą nigdy napompowane refleksyjnością i emocjami jak filmy nie skupiające takiej uwagi na fajerwerkach. To miałem na myśli pisząc o treściwości i głębi filmów sci-fi. Uważam, że są treściwe i głębokie, ale słowo "bardzo" jest nie na miejscu w rozprawkach filozoficzno egzystencjalnych choćby kina europejskiego.
4. "Mam wrażenie, że chcesz usilnie ludziom udowodnić, że ten film to epokowe dzieło w historii kina, ale bądź obiektywny"
Jest to epokowe dzieło w historii kina. Właśnie o to chodzi, że w tym co pisałem byłem obiektywny, bo przytaczałem filmy Sci-Fi będące w gronie moich ulubionych i nie przeszkadza mi to zestawienie opierając się o dane statystyczne i obiektywne wskaźniki oceny. To właśnie Ty nie jesteś obiektywny, bo co to za obiektywizm gdy takiemu filmowi wystawia się 4/10? Może się nie podobać, ale ciężko takiemu majstersztykowi technicznemu wystawić notę niższą niż 7. Jeszcze nie jesteś tego świadom, ale Avatar wyznaczy kierunek dla filmów Sci-Fi i ogólnie fantasy, które powstaną w ciągu najbliższych dekad. Mówię o technologicznym kierunku, nie treściwym. Avatar jest bardzo wyjątkowy (mimo, że może się nie podobać ze względu na swoją estetykę), to choćby pierwszy film, w którym to ziemianie najeżdżają na obcych przez całą długość filmu, a zawsze bywało odwrotnie... Zobaczysz Prometeusza, zobaczysz właśnie produkowany film twórcy District 9, to zrozumiesz wpływ Avatara na kształtowanie się współczesnego kina Sci-Fi. Teraz za wcześnie...
5. " ten film jest na równi z tymi, co wymieniłeś, czyli przyjemne kino rozrywkowe, ale nie zachwyca, chociaż ja oceniłem go troszkę gorzej, jako 4/10 na filmwebie, czyli ujdzie"
No właśnie o to mi chodzi, że jest na równi z tymi filmami które wymieniłem, a mimo to, tamte filmy nazywa się klasykami, czy arcydziełami, a po Avatarze się jedzie. Bo zarobił? Bo komuś się nie podoba jego estetyka? Bo ktoś nie potrafi przebić się przez warstwę efektów?
Niekoniecznie nazywałbym te filmy przyjemnym kinem rozrywkowym, które nie zachwyca, to z kolei TWOJE ZDANIE SUBIEKTYWNE, a piszesz mi bym był obiektywny. Jesteś zwykłym hipokrytą.
6. "Problematyka, którą porusza Avatar została poruszona niby bezpośrednio, ale tak bardziej przy okazji jest takim dodatkiem do świetnych efektów specjalnych."
I właśnie tym jest kino science fiction. To jest FANTASTYKA NAUKOWA, a nie NAUKA FANTASTYCZNA. To znaczy, że główny nacisk kładzie się na nierealną rzeczywistość, a treść jest bardzo często drugorzędna. Nie zawsze, ale bardzo często. To dotyczy 90% filmów, ale w moim odczuciu nie przeszkadza to filmowi by stał się arcydziełem. Film to nie książka, nie składa się tylko z treści. Liczą się zdjęcia, efekty, gra aktorska, klimat, kostiumy, scenografia wiele drobnych elementów składających się w świetną, spójną, niepodważalną całość i mimo niezbyt powalającej refleksyjnością treści, bez trzystu pytań jakie zadaje nam autor - film hipnotyzuje i więzi na czas seansu. Przykład z innej bajki. Król Lew jest arcydziełem animacji, mając prostą treść, a i dorośli przy nim płaczą. Ty z kolei skupiasz się na treści, a to absolutnie nie jest wyznacznikiem dobrego kina. Absolutnie nie. Dlatego powstaje wiele filmów przegadanych, bo nie mają wyważonego stosunku pomiędzy treścią, a obrazem.
7. "Jedyną rzeczą, w której mogę cię poprzeć, że ten film nie jest gównem czy dnem, bo to przesada, ale jest to film troszkę słabszy od przeciętnego."
Wciąż jest to Twoje, subiektywne zdanie, hipokryto. Filmy poniżej przeciętnej nie dostają tylu nagród (Tak, świt jest skorumpowany), aż tylu ludzi na nie nie idzie i nie mają tak dość nieprzeciętnie wysokich not.
8. "Jak pokazałem powyżej są filmy lepsze mające głębszą fabułę a przede wszystkim sposób pokazania tej fabuły?"
Tylko trzy? Łał. To i tak niezły wynik! Avatar jest czwartym filmem Sci-Fi!
9. "... nic oryginalnego ani czegoś, co będzie omawiane na uczelniach przy omawianiu historii kina."
W Polsce nie. Bo Polska edukacja na temat kinematografii jest bardzo prymitywna, zaściankowa i ograniczona. Mocno pierwotna i stroniąca od współczesnych form, dlatego europejska kinematografia ma się tak słabo (jest wartościowa, ale na siebie nie zarabia, nie przemyca treści w dobrym obrazie, skupia się tylko na treści). Amerykanie czy Brytyjczycy (których spokojnie można odciąć od kinematografii europejskiej) z pewnością będą się uczyć o Avatarze. Tak jak wszystkie studia reklam, designu czy bardziej komercyjnych form audio wizualnych.
Co do kinematografii w Polskiej edukacji (na studiach wyższych). Skupia się uwagę tylko na kinie europejskim i japońskim (ograniczają się do Kurosawy). Cały czas stroniąc od kina zza oceanu, bo żal im dupę ściska, że nigdy nie wyprodukują filmów za duże pieniądze (sami też takich nie zarobią) i nigdy nie będą mogli w pełni spełnić swoich marzeń przenosząc całą swoją wyobraźnię na kadr. To jest hipokryzja, zazdrość i zawiść polskich szkół filmowych. Gdyby tylko mieli okazje to by z chęcią skorzystali z budżetu setek milionów dolarów. A wystarczy spojrzeć co się dzieje gdy korzystają z dużych budżetów choćby na warunki polskie: Kawalerowicz (Quo Vadis 70 mln), Hoffman (Bitwa Warszawska ok. 30 mln), Wajda (Katyń ok. 15mln), Brodzicki (Wiedźmin, ok. 20 mln). Wychodzą pompatyczne szmiry i to, że warsztat tych reżyserów jest po prostu BARDZO SŁABY. Potrafią wyreżyserować co najwyżej dialog i kameralne scenerie. Przy większej ilości aktorów, sprzętu i obowiązków na planie - najzwyczajniej nie dają sobie rady i każda superprodukcja w tym kraju będzie się kończyć fiaskiem, bo polskie szkoły filmowe nie przygotowują do superprodukcji, tylko do KINA PAPY.
10. "o, Avatarze jako sezonowym zjawisku i kolejnym filmie z super efektami specjalnymi oraz oczywiście jednym z najbardziej kasowych filmów. Jak powiedział jeden z projektantów gry, Bioshock sukces komercyjny nie musi oznaczać sukcesu branżowego i tak jest z Avatarem."
Popełniasz jeden wielki błąd. Gdy powstały wymieniane przez Ciebie klasyki w świecie kinematografii, to myślano o nich w identyczny sposób a uznanie zdobyły po latach, a nawet po dekadach gdy publiczność dorosła. Nie martw się, do Avatara może też dorośniesz. On wyznacza technologiczne standardy najbliższych 10-20 lat. Treść? Święcie w to wierzę, że w kolejnych dwóch częściach trylogii - nadrobi. To w końcu Cameron, inne jego filmy były dużo bardziej interesujące pod względem treści - tu się zgadzamy.
Po pierwsze nie napinaj się tak, rozmawiajmy spokojnie. Czytaj powoli i dwa razy to, co napisałem, ponieważ w żaden sposób nie napisałem, że jestem obiektywny a nawet napisałem, że to bzdura i w swoim tekście dwa razy to podkreśliłem. "bądź obiektywny(to bzdura, ale piszę to, bo takiego argumentu używałeś a jest on bardzo słaby) „ oraz "Powyższy tekst jest wyrażeniem mojego zdania na temat filmu Avatar oraz twojego zdania:)." W związku z powyższym proszę nie nazywaj mnie hipokrytą.
Alien, Terminator2 i Matrix - arcydzieła gatunku okej niech będzie za bardzo rozpatruję gatunek z mojego punktu widzenia przyznaję się, ale przedstaw fakty(badania statystyczne, oceny z portali o filmach, rankingi filmów Sci-Fi), co świadczy o tym, że są arcydziełami gatunku.
"nie będą nigdy napompowane refleksyjnością i emocjami jak filmy nie skupiające takiej uwagi na fajerwerkach." - Nie są? Jeśli tego nie dostrzegasz to szkoda tym bardziej, że w kilku wątkach, które chyba zostały wykasowane starałeś się opisać, jaki to Avatar jest głęboki(czyżbyś to ty był hipokrytą?). Używasz nomenklatury ze świata filmowców, ale mam wrażenie, że oglądasz filmy bez ich zrozumienia a ta nomenklatura ma zrobić na mnie wrażenie jak to ty się znasz na filmach(mimo to mam wrażenie, że jesteśmy na podobnym poziomie) a ja nie rozpatruje filmu pod względem ile miał linii dialogowych albo jak jest prowadzona kamera tylko jak prezentuje się, jako całość. "CAŁOŚĆ" - i to jest ważne słowo, bo Avatar jest technologicznym cudem i pokazuje jak należy robić filmy w 3D, ale epokowe filmy to takie, które są doskonałe lub wnoszące coś nowego pod każdym względem a nie tylko w jednym aspekcie(Avatar - efekty specjalne).
"kierunek dla filmów Sci-Fi i ogólnie fantasy" - ale co wyznaczy? Jak należy robić porządne efekty specjalne w 3D? Tak, ale nic więcej.
"Bo zarobił?" - tak niektórych boli, że taki Avatar przeciętny film fantastyczny( w ich mniemaniu żebyś mi nie zarzucał, że stwierdzam fakty) tyle zarobił a taki Blade Runner nawet się nie zwrócił - troszkę to rozumiem, ale chciałbym żeby wszystkie filmy dobrze zarabiały bo dzięki temu będzie w czym wybierać. Ludzie jadą po Avatarze, bo chcą wychodzić na mądrych, że ten piękny film objadą, bo nie jest tak mądry jak filmy psychologiczne czy inne jakieś mądre: ) taka już natura niektórych ludzi(głupota), więc tym się nie ma, co przejmować.
"a treść jest bardzo często drugorzędna" - w takim razie nasza dyskusja troszkę mija się z celem, bo dla mnie w filmie czy to dramacie psychologicznym czy to w filmie fantastycznym treść jest równie ważna wszystkie elementy filmu są ważne.
"Tylko trzy? Łał. To i tak niezły wynik! Avatar jest czwartym filmem Sci-Fi!" - I tu mnie masz. Obejrzałem w życiu wiele filmów, ale nie przygotowałem się i nie przypomniałem sobie większej ilości w najbliższym czasie to nadrobię.
Do punktu 9. - Nie będę tego omawiał, bo chodziło mi o wykłady o kinie w ogóle(cały świat).
Jeśli chodzi o nie zrozumienie filmów patrz Blade Runner to dalej uważam, że w Avatarze nie będzie, czego rozumieć ani do czego dorastać to nie jest film z tej półki.
Odyseja kosmiczna 2001 - może jestem dziwny, ale ja ten film oglądałem z zachwytem i otwartą buzią i uważam go za fenomenalny film i twierdzę, że ma dużo treści.
Nie wiem ile w życiu obejrzałeś filmów Sci-Fi, ale widziałeś Metropolis - Fritza Langa?
Nie zmienię zdania, że film Avatar nie jest filmem epokowym ani wielce głębokim. Zgadzam się, że zapisze się na kartach historii, jako pięknie zrealizowany film oraz jeden z najbardziej kasowych w historii(pewnie jeszcze jakiś zarobi równie wielką kasę:)
Mam dwie refleksje: 1. Fajnie by było się spotkać za 20 lat i wtedy któryś z nas powiedziałby: "Widzisz mówiłem ci, że Avatar to..." 2. Fajnie było by się kiedyś spiknąć na piwku i pogadać o kinie Sci-Fi, bo męczy mnie to pisanie na forum a w rzeczywistości lepiej wyraża się swoje zdanie.
I na koniec parę uwag do ciebie: Nie napinaj się tak i czytaj dwa razy na spokojnie wypowiedzi, bo twoje odpowiedzi nie pasują do całej treści mojego i innych postów. Druga sprawa, że ta napinka i tekst w stylu, że filmy Sci-Fi nie są zbyt treściwe dyskredytuje cię w moich oczach.
Podaj proszę z głowy 4 najlepsze filmy Sci-Fi, jakie obejrzałeś w życiu.
Uzupełnienie - Władca pierścieni, A.I, Efekt motyla, Dystrykt 9, Mechaniczna pomarańcza, Łowca Androidów, Odyseja Kosmiczna 2001, Kontakt, Ghost in the Shell, Wehikuł czasu(ten pierwszy), Moon, Człowiek przyszłości.
Głębia - to musi być głęboki film:):):)
Te filmy uważam za dużo lepsze od filmu Avatar.
Władca pierścieni nie jest Sci-Fi. Kolego. W zasadzie Wehikuł Czasu też nie powinien. To filmy fantasy. Wehikuł czasu ma element podróży w czasie, która dotyczy gatunku science fiction, ale ukazany jest z perspektywy fantastycznych podróży, a nie naukowych dywagacji i możliwości rozwoju ludzkiej techniki. Oryginał literacki jest określany jako powieść fantastyczna.
Ja z kolei w tym wszystkim 'uważaniu' widzę pewien problem. Kolego. Uważasz, że te filmy są lepsze od Avatara, ale pod jakim względem? Bo jakąkolwiek lepszość jednej rzeczy ponad drugą możemy oceniać tylko przez pryzmat przyjętych kryteriów dosadnie ją relatywizując. Chyba, że mówisz o swoim subiektywnym odczuciu. Zatem w porządku. Lecz w takim razie każdy może stwierdzić coś zupełnie odwrotnego i obaj będziecie mieli rację. Podaj kryteria, a odpowiem Ci który lepszy w przybliżonej obiektywności.
Co do 4 najlepszych filmów Sci-Fi w mojej opinii, to jest podobnie. Zależy jakie przyjmiemy kryteria. Najistotniejsze dla gatunku? Te które wywarły największy wpływ? Te które najbardziej przypadły mi do gustu? Te do których najczęściej wracam? Te które cenię najbardziej? Te które fascynują mnie treścią? Czy te które oczarowały mnie technicznie? Każda lista byłaby inna.
Na pewno cenię klasyki. Od Podróży na Księżyc z 1902 roku, poprzez Metropolis, Odyseję, Blade Runnera, czy Aliena bądź Mad Maxa (wszystkie są protoplastami pewnego nurtu w Sci-Fi), ale czy odczuwam je tak samo jak ludzie z tamtych lat? Na pewno nie. Oceny współczesnych nie są szczere, bo historia na nich ciąży.
"Alien, Terminator2 i Matrix - arcydzieła gatunku okej niech będzie za bardzo rozpatruję gatunek z mojego punktu widzenia przyznaję się, ale przedstaw fakty(badania statystyczne, oceny z portali o filmach, rankingi filmów Sci-Fi), co świadczy o tym, że są arcydziełami gatunku."
Oczekujesz niemożliwego. Nie istnieją rankingi arcydzieł. Jest za to znajomość powszechnej opinii na temat filmów, a moja bardzo dobra znajomość tego gatunku mówi mi, że te filmy są stawiane na półce filmów kultowych i wywarły ogromny wpływ na rozwój S-F. To daje powody by nazywać je arcydziełami. (Wiadomo, Odyseja jeszcze większy wpływ wywarła, ale Odyseja jest nietykalna i to czasy tak zamierzchłe, że zostawmy ją w spokoju).
Nie masz bladego pojęcia jak działa technologia użyta do produkcji Avatara, dlatego nie zrozumiesz dlaczego wyznacza kierunek. Nie rozumiesz też czym różni się technika filmowania w 3d od taniego filtru jaki można kupić w sieci Saturn wmontowanego w telewizory. Słowo "3D" zyskało dzisiaj wartość marketingową i nawet jajka czy chipsy są 3d, bo przecież nie 2d. Problem polega jednak na tym, że Ty jako laik nie widzisz różnicy między kinem stereoskopowym i efektami stereoskopowymi, a techniką filmowania z dwóch obiektywów odpowiednio oddalających się w celu uzyskania wiarygodnej głębi obrazu. Z tego właśnie powodu nie rozumiesz jak skomplikowany jest proces tworzenia filmów typu Avatar i jak bardzo jest on zaawansowany wobec filmów typu "300" czy "Sin City" mimo grafiki 3d, która nie ma nic wspólnego z techniką filmowania 3d. Mało kto w Polsce widział też Avatar w takiej formie w jakiej widzieli amerykanie w odpowiednich kinach. Cinemacity ani Multikino nie mają sprzętu odpowiedniego do takich produkcji. One symulują 3d.
Powiedz mi jaką treść ma Mona Lisa - Da Vinci'ego, albo Dawid - Bunarroti'ego lub Guernica - Picassa? Sztuka to nie tylko litery. Umiejętność filmowania, grafika czy splatanie tego w całość to również sztuka.
"Jeśli chodzi o nie zrozumienie filmów patrz Blade Runner to dalej uważam, że w Avatarze nie będzie, czego rozumieć ani do czego dorastać to nie jest film z tej półki."
A ja jestem w stu procentach przekonany, że absolutnie nie zrozumiałeś Avatara i nie masz pojęcia jak szerokich tematów dotyczy (nie obrażając Cię przy tym). Od świata internautów po hinduizm. Przeciętny zjadacz chleba widzi niebieskie ludki i latające skały, ale ten film ma wiele warstw.
"Odyseja kosmiczna 2001 - może jestem dziwny, ale ja ten film oglądałem z zachwytem i otwartą buzią i uważam go za fenomenalny film i twierdzę, że ma dużo treści."
Ma mało treści, a dużo przekazu. Notorycznie czynisz z tych terminów synonimy. Zgadza się, że opowiada się nie tylko słowem, ale i obrazem czy dźwiękiem, albo ruchem scenicznym, ale tam trzy akcenty muzyczne ciągnęły się przez kwadrans. Treści jest mało, choć symbolizm przepiękny.
"Nie wiem ile w życiu obejrzałeś filmów Sci-Fi, ale widziałeś Metropolis - Fritza Langa?"
Gdy byłem młody i głupi (czyli wg. Twojej opinii pewnie niedawno). Metropolis mam do odświeżenia, choć i bez oglądania wiem o nim prawie wszystko. Protoplasta wszystkich dystopicznych SF'ów. A ile widziałem filmów Sci-Fi? Zostało niewiele których nie widziałem, a oglądam również mało-istotne pozycje.
Jak mawiał Woody Allen: nie przeraża mnie to, że Naziści zabili miliony żydów podczas IIWŚ, przeraża mnie to, że każdy rekord zostaje w końcu pobity. Dlatego z pewnością pojawią się filmy, które przebiją Avatar jeśli chodzi o box office, choćby i jego kolejne projekty. Ja czekam na Battle Angel Alitę, a nie na kolejne Avatary. Nie jestem zwolennikiem sequeli i prequeli. Chciałbym by filmy tworzyły samoistne dzieła i nie odcinały kuponów od sukcesu poprzednich wydań.
"Druga sprawa, że ta napinka i tekst w stylu, że filmy Sci-Fi nie są zbyt treściwe dyskredytuje cię w moich oczach."
Jest to zdanie wyrwane z kontekstu i jest źle rozumiane. Sci-Fi to mój ulubiony gatunek i nie ze względu na fajerwerki, a właśnie ze względu na to co pozostawiają w człowieku po seansie.
Odnośnie tego co napisałeś na temat odysei kosmicznej, to równie wiele pytań możesz wysnuć z każdego odcinka M jak Miłość. Odyseja ma znacznie mniej treści niż jakikolwiek przeciętny film sci-fi. Dodatkowo, to co czytelne porusza w sposób banalny, a to co nieczytelne pozostawia nieczytelnym bo Kubrick popłynął na prochach. Ujęcia zbyt długie, momenty grafomańskie i na nich oparł się Malic w Drzewie Życia. W odysei masz 4 dialogi na cały, dwu i pół godzinny film i ujęć tyle ile powinno być w filmie krótkometrażowym... Przez pierwsze 15 minut małpy biły się kością prehistorycznej świni. Masz rację - głębokie. Dopisujesz ideologię, bo przeczytałeś coś o tym filmie, a tak na prawdę pod względem treści jest niespójny, nieskładny, niekonsekwentny i źle prowadzony narracyjnie. Jakby na siłę zagmatwany.
"Masz rację - głębokie. Dopisujesz ideologię, bo przeczytałeś coś o tym filmie" - piszę co zrozumiałem z filmu po pierwszym obejżeniu. Nie trzeba byc geniuszem żeby wyciągnąć jakieś wnioski z treści tego filmu proste.
"Masz rację - głębokie. Dopisujesz ideologię, bo przeczytałeś coś o tym filmie" - to samo mógłbym napisać o twoim pisaniu o Avatarze, ale tego nie zrobię, bo zakładam, że doszedłeś do pewnych wniosków samodzielnie po obejrzeniu filmu.
Odyseja mnie oczarowała technicznie. Już 10 lat przed tym zanim ją obejrzałem. Czytając książkę o efektach specjalnych. A treść nie wywołała we mnie aż tak głębokich odczuć. Nie myślałem o niej przez 3 dni jak po Personie Bergmana. Jedni potrzebują piętnastominutowej sekwencji z małpami, mi by wystarczyły 4 minuty. Reszta to nadużycie. Tak jak lecący statek przez 3 minuty w rytm muzyki klasycznej.
Kubrick tym filmem przyjmuje postawę: "powiedzmy jak najmniej, niech sobie dopiszą co zechcą". Taki wiersz bez skonkretyzowanej pointy i precyzyjnych metafor, otwarte zakończenie, otwarta treść, otwarte rozwinięcie. Arcydzieło techniczne (1968 rok i takie wizjonerskie rozwiązania) pozbawione JAKIEJKOLWIEK linii fabularnej. Myśl autora rozciągnięta na dwie i pół godziny filmu, przeciągnięta i nużąca. Obecnie nie da się tego oglądać. Film nie przetrwał próby czasu i na pewno nie jest arcydziełem wpisującym się w grupę filmów uniwersalnych odbieranych jednakowo przez różne pokolenia. Senny do granic możliwości montaż. Film nie straciłby na swojej "treści" i "głębi" gdyby skrócić wszystkie sceny pięciokrotnie. Tak jak scena "podróży w czasie" czy otwarcie filmu trzyminutową czernią z muzyką. To nie jest absolutnie film fabularny, tylko eksperyment reżyserski.
"Arcydzieło techniczne (1968 rok i takie wizjonerskie rozwiązania) pozbawione JAKIEJKOLWIEK linii fabularnej." - i to mówi człowiek który zachwyca się filmem Avatar(hipo....?).
Synku nie pozwalaj sobie w ten sposób to my rozmawiać nie będziemy. (Zgłaszam naruszenie) dyskusja skończona z prostakami którzy nie umieją kulturalnie dyskutować nie rozmawiam. Jeśli chodzi o fabułę: to jest kino a historia(fabuła/treść) opowiadana jest nie tylko przez tekst ale przez obraz, grę aktorską i wiele innych narzędzi. Kino to nie książka która fabułę przekazuje w tekście.
Starcze. Nie panosz się z tym oczekiwaniem kultury od rozmówców kiedy na samym starcie z powodu braku faktycznego wykształcenia i umiejętności czytania ze zrozumieniem - nazywasz mnie hipokrytą. Odyseja ma symbolizm nie treść.
Uziel -> Nie przejmuj się tym lukaszsą. Wiadomo, że to TY masz rację.
Avatar - 10
Odyseja kosmiczna - 1
Buuuhahahahahaha, normalnie ręce mi opadły jak to przeczytałem. Wiesz co to prawdziwe Sci-Fi? Oglądałeś kiedyś może Gattace? Pewnie, nie bo tam i fabuła za trudna i CGI mało.
Ten film ukazuje ludzką ponurą i zachłanną nature,która zniszczy wszysko byle tylko się wzbogacić nawet planete.
zgodzę się z pierwszym rzutem oka - łzawy, przewidywalny do bólu, epatujący pustymi efektami. Innymi słowy - gniot. za ten budżet można by zrobić jakieś 1000-2000 dobrych filmów. Typowy Holllywood.
Złota łopata się należy, ale ciężko się nie zgodzić. Film faktycznie ma masę nawiązań do świata rzeczywistego, ale niczym one mnie nie zaskoczyły, wręcz przez cały czas czułem się bombardowany oczywistościami, co dla nieco bardziej wymagającego widza może być niesamowicie przykre - stąd sentymentalna ocena, ale całkiem przyjemne kino rozrywkowe.
Nawiasem mówiąc, zawsze mnie bawiły opinie mówiące jaką rewolucją będzie ten film i każdy o nim będzie pamiętał i podziwiał, zastanawiam się kogo ten film zainspirował i jacy twórcy się na nim wzorowali w swoich dziełach, czy chodziło tylko o to że popycha postęp efektów specjałnych, udało mu się? Nie zauważyłem, ale może dlatego że nie zwracałem uwagi, efekty to tylko efekty.