7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823807
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Avatar zapowiadany był jako prawdziwa cezura w historii kina, rewolucja w świecie X Muzy. Miały to sprawić przede wszystkim niespotykane dotychczas na taką skalę trójwymiarowe efekty specjalne, ale i podjęta tematyka zadająca pytania o granice ekspansji rodzaju ludzkiego oraz jego dominacji nad (wszech)światem. Oczywiście trzeba by było być bardzo naiwnym, by oczekiwać od Camerona jakiejś małej rozprawy filozoficznej. Wiadomo było, że będziemy mieć do czynienia z kawałkiem dobrej rozrywki w stylu science-fiction, może z jakimś drugim dnem. Z takim też nastawieniem wybrałem się do IMAXA - nie chciałem się rozczarować zbyt wygórowanymi oczekiwaniami.

Początek był naprawdę obiecujący. Dobry pomysł i punkt wyjściowy dla historii, oszałamiające efekty i koncepcje plastyczne wykreowanych cyfrowo światów i stworzeń. Niestety im dalej w ten długi film, tym bardziej człowiek przyzwyczajał się do efektów i tym bardziej fabuła przypominała film instruktażowy "jak nakręcić typowy hollywoodzki hit kasowy". Co ja mówię: Avatar jest wręcz modelowym przykładem takiego podejścia do kina. Jakby twórcy pisali scenariusz z podręcznikiem w ręku: kolejne punkty kulminacyjne, rozwój akcji, ewolucja postaci - wszystko tak przewidywalne, że aż zęby bolały. Nie mogłem wręcz powstrzymać się od głośnego śmiechu słysząc kolejne sztampowe kwestie oraz oglądając trywialne rozwiązania fabularne. Ten obraz nieświadomie ociera się o pastisz. Fakt, szybkość akcji i efekty trochę próbują to maskować, ale nie na wiele to się zdaje.

Wrażenie powtarzalności potęgują też takie pozornie niewiele znaczące, a jednak ważne elementy, jak np. obsadzenie w roli pani profesor Sigourney Weaver (która powtarza tu w jednej roli swoje poprzednie wcielenia z Gorylów we mgle i filmów o Obcych), a także rozwiązania wizualne jakby rodem z filmów Hayao Mizayakiego. Zresztą całe ekologiczne przesłanie filmu Camerona to taki "Mizayaki dla ubogich". Aż dreszcz ekscytacji przechodzi przeze mnie, gdy pomyślę sobie co ten japoński twórca mógłby zrobić z tego materiału.

Nie, nie zawiodłem się tym filmem, gdyż nie oczekiwałem wiele. Rozrywka dla wielu zapewne przednia. Mnie przynajmniej nie zmęczył i nie znudził - nie miałem problemów z dotrwaniem do końca seansu. Oceniam jednak film zaledwie na 5 w skali do 10 - a to i tak dodając już ekstra punkty za efekty.

ocenił(a) film na 10
snoopy

Spij dobrze, komentatorze z bożej łaski.

ocenił(a) film na 5
zap

To się nazywa merytoryczna dyskusja na poziomie!

snoopy

wytłumacz w takim razie jak to możliwe że tak przeciętny film troszkę zamaskowany efektami robi taką furorę? A te gadki w stylu "miała być rewolucja" są troszkę spóźnione bo Avatar już został okrzyknięty rewolucyjnym. Mam wrażenie od jakiegoś czasu że ludzie krytykują ten film tylko po to żeby znaleźć się w mniejszości i poczuć na chwile takim idącym pod prąd bojownikiem kina alternatywnego... trochę żałosne. Film jest spoko a rewolucyjny bo nakręcony kamerą 3D którą żaden inny film nie został nakręcony, a na pewno nie jeden jeszcze będzie.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Furorę najczęściej robią filmy przeciętne, bo masowe gusty są właśnie takie. Ot i całe wytłumaczenie. Ale pewnie znowu powiesz, że to tylko gadka żałosnego elitarnego buntownika.

snoopy

Oczywiście Twój gust jest najlepszym gustem na świecie. Dorośnij.

ocenił(a) film na 5
LordRahl

Nigdy niczego takiego nie twierdziłem. Każdy ma gust na swoją miarę. Mój jest po prostu inny od Twojego.

snoopy

Mylisz się. Gusta nie maja miary. Gdyby miały można by je było sklasyfikować według niej. Masz swoja opinie. Ok. Ja się jedynie przyczepiłem tej rewolucji. Skoro większość uznaje ten film za rewolucyjny(aprobata dla nowej technologii mierzona w boxoffice) to niestety nie masz nic do gadania bo to ta większość "przegłosuje" rewolucje. Odnosząc się do innej rewolucji w dziejach kina mogę cie sklasyfikować jako tego który krytykował sensowność filmu udźwiękowionego. Czyli jako osobę o bardzo wąskim postrzeganiu. Szersza perspektywa Ci umyka :)

ocenił(a) film na 5
imperial90

"Jedzmy gówno! Miliony much nie mogą się mylić!". W historii już bywali tacy co "przegłosowali rewolucję" i nic dobrego z tego nie wynikło.

A co do tego, że gusta są niemierzalne. Czyżby jakiekolwiek wartościowanie w kulturze było niemożliwe? W takim razie po co krytyka artystyczna, galeria i muzea, kanony dzieł wielkich itd. skoro nie ma różnicy między bzdurą a arcydziełem? Polecam wiersz Zbigniewa Herberta "Potęga smaku".

snoopy

Ja nie stwierdzam czy to jest dobre czy złe. Poprostu się dzieje.

"W historii już bywali tacy co "przegłosowali rewolucję""...yyy no właśnie o tym mówię cały czas.

Nie dyskutuje tu o skutkach tylko o mechanizmie. Były różne rewolucje nie każda zła, niektórzy twierdzą że każda była dobra bo na dłuższą metę w najgorszym wypadku uczyła nas czego unikać. Nie ważne. Chodzi o rewolucje w kinie a nie jakąś ideologiczna. Nie demonizuj.

Co do kultury to oczywiście że nie istnieje wartościowanie. Dlaczego ktoś kto Ci powie, ze Mona Lisa to gówno ma mieć mniej racji niż ty który stwierdzisz że to arcydzieło. Bo po twojej stronie jest więcej osób które myślą podobnie? Albo co gorsza mniej ale jakimś dziwnym trafem uprzywilejowanych żeby mówić reszcie co ma im się podobać? Opinii o Mona Lisie jest tyle ile ludzi na świecie. Znalazła się w muzeum na tej samej zasadzie co Avatar w top 100, pewna znacząca ilość osób wyszła z kina ze specyficznym rodzajem emocji.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Wybacz, ale dawno już nie słyszałem takich bzdur, jak to, co piszesz o wartościowaniu w kulturze. Temu, kto wyznaje takie poglądy należy tylko współczuć. Mam nadzieję, że nie doczekam czasów, gdy ludzie o takich zapatrywaniach będą w większości i zaczną wszczynać własną rewolucję w kulturze. To by dopiero było demoniczne.

snoopy

Snoppy odwiedzałeś kiedyś ziemię? Jak myślisz więcej osób obejrzało w tym tygodniu Mona Lise czy posłuchało kolejnej piosenki Lady Gagi? Ale Twój punkt widzenia można bardzo łatwo skorygować. Skoro to co mówię to bzdury to podaj Nazwisko, kogoś kto jest na tyle kompetentny żeby wartościować dzieła. To nazwisko brzmi WIĘKSZOŚĆ. Myślisz że Mona Lisa byłaby w muzeum jakby wtedy (w XVI wieku?) nie spodobała się większości ludzi, którzy na nią patrzyli? To oni uznali ją za dzieło wybitne a nie wąska grupa specjalistów od malarstwa renesansu. W swoich czasach była przecież komerchą (przecież to portret na zlecenie!). To samo Andy Warchol (popowy artysta uznawany za wybitnego?) a Jacksonowi to zaraz zaczną pomniki stawiać. Idziesz pod prąd ? Ok, nawet popieram. Ale musisz obserwować tych którzy lecą za stadem, bo machiny komercji nie interesuje twoje 15 zł z jednego biletu tylko miliony większości i to oni decydują co będzie grane za rok a nie ty i Twój elitarny klub.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Impperial69, czy ty naprawdę sądzisz, że większość jest wyrocznią i że nie ma większej wartości niż pieniądz? [Tak a propos większość wybrała do władzy Hitlera i nie znaczy to, że mieli rację.] Czy naprawdę sądzisz, że te dzieła, które dziś oglądamy w galeriach odnosiły sukces komercyjny? Wystarczy tylko odrobina wiedzy, by przekonać się, że za swoich czasów wiele z nich było odrzucanych i niedocenianych. Taka czy inna forma odrzucenia spotkała nawet największych, chociażby Michała Anioła (dorabianie majtek w Kaplicy Sykstyńskiej), czy Caravaggia - nie mówiąc o tym, że do dziś masy mają problem z akceptacją sztuki takich geniuszy i wizjonerów, jak Picasso, Cezanne, Matisse, Duchamp i tylu innych.
Pewnie, machina komercji sobie działa, ale to nie jest żaden argument za tym, by odrzucić wszelkie kryteria oceny poza kryterium finansowym. Jeśli mnie przydałoby się zejście na ziemię, to tobie wyściubienie choć na chwilę nosa z sakiewki i spojrzenia w górę.

snoopy

No doprawdy dziecinne, snoopy urażony tym że przejęzyczyłem jego nick. Nie wyskakuj mi tu z Hitlerem bo mówiłem Ci żebyś nie demonizował. Frazes nie na temat i do tego uwidoczniający pewne braki w edukacji(Hitler gdy doszedł do władzy nie uzyskał nawet 50 % definicji większości nie będę tłumaczył). I to mówi gość który proponuje mi "odrobinę wiedzy". Ciekawe, że wspominasz o Michale Aniele który malował w Rzymie dla najpotężniejszej organizacji tamtych czasów...no totalny underground! chyba wzięli go z ulicy! Kryterium finansowe nie ma dla mnie znaczenia i nie wiem czemu z tym wyskoczyłeś. To filmy które się podobają zarabiają a nie na odwrót.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Widzę, że nie dojdziemy do porozumienia, bo trudno jest nam pojąć o co drugiemu chodzi. Naprawdę w tej chwili nie wiem co chcesz powiedzieć. Najpierw piejesz, że nie możemy wartościować w kulturze i że tylko box office (a więc kasa) jest obiektywnym kryterium wartości, a potem znów mówisz, że kryterium finansowe nie ma dla ciebie znaczenia. Przy tym cały czas posądzasz mnie o jakieś "demonizowanie", podczas gdy ja chcę tylko na pewnych oczywistych przykładach pokazać ci jak bardzo fałszywe są przesłanki twojego rozumowania ("większość decyduje o wartości, słuszności i prawdzie"). Ech!

snoopy

ehh snoopy ja pojmuje o co Ci chodzi. Jeszcze raz. Nie napisałem nigdzie że box office jest jedynym kryterium a już na pewno nie kryterium pozwalającym wartościować sztukę. Jest tylko wskazówką co ma bardzo dużą szansę trafić do klasyki i później być traktowane jako coś wybitnego. Ale nie musi(przykład 2012 który poprostu ludzi naciągnął, Ci jednak odpłacili mu chociażby średnią na filmwebie). Jakbym sądził tak jak mi zarzucasz, że sadzę to nie miałby prawa podobać mi się film który zarobił mniej niż 2012 (który mi się nie podobał).
Najlepszym przykładem ograniczonego postrzegania waszego elitarnego klubu jest film Dark Knight. Jak wyszedł i na IMDB wskoczył do TOP 10 miejsce to mało żeście nie spalili ich serwerów bo za bardzo zbliżył się do Ojca Chrzestnego. A co się teraz okazuje ? Dark Knight jest w każdym rankingu top 10 filmów dekady i to w czołówce. Nikt już nie mówi "Boże Batman koło Brando świat się kończy". Możesz się oczywiście nie zgodzić z rankingami ale przyznasz mi wtedy racje że sztuki nie można wartościować (bo nie można! przecież Twój ranking jest inny i najlepszy!). Zostańmy jednak przy tym że można i ranking stworzyło jakieś szanowne gremium uprzywilejowane do tego by powiedzieć nam jakie filmy były najlepsze w ostatnich 10 latach. Zaznaczmy że naprawdę ciężko powiedzieć że są to filmy słabe (Gladiator, Dark Knight...). I co widzimy ? 10 filmów z których każdy! zarobił ponad 100 mln $ a niektóre po kilkakrotnie razy więcej.Ehh chodzi mi o to że najbardziej będziesz zadowolony jak sobie obejrzysz 10 swoich ulubionych filmów dekady. Ale jeśli masz ochotę spróbować czyjegoś rankingu to najbardziej będziesz zadowolony jak obejrzysz 10 filmów dekady które wytypowała większość. No i sprawdźmy co na to filmweb : Pianista, Gladiator, Za wszelką cenę, Into the Wild(o ironio!), Gran Torino...same cudowne dzieci komercji i wyboru większości.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Hmmm... Po pierwsze: widzę, że wsadziłeś mnie już do jakichś bliżej nieokreślonych "ich", do worka, który niekoniecznie musi mi pasować. Bo np. "Dark Knight" uważam za dobry film, a na filmwebie dałem mu nawet 9/10.

Tak się składa, że studiuję aktualnie historię sztuki (to już moje drugie studia) i za nic nie zgodzę się z tobą, że sztuki nie można wartościować! To, że jedne dzieła uważamy za genialne, a inne nie nie jest dziełem przypadku, czy gustów większości. Trochę już o tym pisałem wyżej, zresztą to temat na książkę, a nie krótką wypowiedź na forum.

Kolejna kwestia. Piszesz: "Przecież Twój ranking jest inny i najlepszy!". Kiedy wreszcie Polacy zrozumieją (bo zdaje się, że my mamy z tym szczególny problem), że INNY nie znaczy LEPSZY ani GORSZY. Inny to po prostu inny - i tyle, kropka. Jeśli ja myślę lub czynię inaczej, to nie znaczy, że automatycznie lepiej lub gorzej. To, czy coś jest lepsze lub gorsze możemy ocenić wg innych kryteriów, ale nie przez sam fakt, że jest inne. I mój ranking też nie uważam wcale za lepszy od innych - jak twierdzisz. On jest po prostu mój, subiektywny - i tyle. Nie znaczy to jednak, że nie jest możliwe tworzenie zbioru filmów obiektywnie najlepszych. Nie na zasadzie listy przebojów, bo tu nie dojdziemy nigdy do porozumienia, ale KANONU filmów ważnych, wybitnych etc. I de facto tak się dzieje - takie są mechanizmy działania historii, także w kulturze. Dlatego pewne dzieł do historii przechodzą jako wybitne i wyjątkowe, a inne ulegają zapomnieniu. Nawet, gdyby za swoich czasów zarobiły miliony.

snoopy

Wsadziłem Cię tam ponieważ uważam że Avatar będzie takim technologicznym Dark Knightem, (czyli teraz psioczą ale w encyklopedii kina swoje miejsce w rozdziale technologii już ma). Ja uważam (mam za poparcie tej tezy ranking) że Forest Gump (aktualnie top 1) uważany jest w kinematografii za film genialny ponieważ więcej jest osób które uważają go za genialny i rewelacyjny niż osób które tak nie uważają. Analizując Twój tok myślenia powinieneś powiedzieć teraz "Nie ważne jak większość postrzega Foresta on po prostu jest genialny! i kropka". Otóż nie, bo jeśli to by była prawda na świecie musiałoby nie być osoby która tak nie uważa. Co do rankingu to twój opis swojego kończy się na "inny" i za poparcie tezy masz argument "i tyle, kropka". Ja jednak dodaje do swojego rankingu że jest dla mnie najlepszy! I mam na to proste wytłumaczenie. JEŚLI BY NIE BYŁ TO BYM GO ZMIENIŁ. Twój ranking jest gorszy, a nie poprostu inny bo jakbym go nie nazwał gorszym to nie wiem za kogo musiałbym w tym momencie myśleć. Musiałbym wyjść poza moje wartościowanie sztuki i jakich kryteriów bym wtedy użył(skoro istnieją sposoby na to to mnie oświeć!)? A mówienie w takim wypadku, że jest inny to totalne pójście na łatwiznę. Mówisz że jest "inny i kropka" bo nie możesz go sklasyfikować i NIKT nie może(oprócz mnie heh)!

ocenił(a) film na 5
imperial90

Wybacz, ale zupełnie nic nie rozumiem z tego, co piszesz. Niby polskie słowa, ale nie mogę pojąć twojego toku rozumowania i argumentacji. Nie widzę sensu i logiki. A poza tym odnoszę wrażenie, że ty też nie wiesz o czym ja mówię, bo jakoś nie mogę odnaleźć swoich poglądów i tego, co napisałem w słowach, które ty mi przypisujesz.
Czy ktokolwiek inny rozumie o co w tym chodzi, czy to tylko ja?

snoopy

Ehh ciężko z Tobą dyskutować... 2 rzeczy, jeśli odpowiesz twierdząco to kończymy dyskusje.
1. Mogę powiedzieć że Mona Lisa to gówno i nie jesteś w stanie żadnym rankingiem, żadną opinią znawcy sztuki, ani nawet samego Leonarda da Vinci, przekonać mnie że tak nie jest. Bo mi się poprostu nie podoba.
2. Sprawa dotycząca sedna tematu. Avatar jest filmem rewolucyjnym ponieważ został nakręcony kamerą 3D z rzeczywistym podglądem na wyświetlaczu. Pierwszy taki film, i według mnie na 100% nie ostatni.

ocenił(a) film na 5
imperial90

Ad. 1. To, że Cię nie przekonam, to już wiem, bo chyba nie należysz do stworzeń zmieniających poglądy. Zresztą akurat żaden ranking nie jest tu decydujący. Powiem Ci tylko tyle, że twierdząc, iż np. taka Mona Lisa to gówno nic nie zmieniasz w fakcie, że gównem nie jest, a tylko się ośmieszasz i dowodzisz swojej ignorancji.

Ad. 2. Zapewne nie znam się na tyle na sprawach technicznych, by docenić w pełni subtelne niuanse w efektach 3D "z rzeczywistym podglądem na wyświetlaczu" - wiem tylko tyle, że nie jest to pierwszy film fabularny nakręcony w całości techniką trójwymiarową.

snoopy

Oczywiście że nie zmieni tego że Mona Lisa gównem nie jest. O tym że nie jest już zadecydowała większość. :D

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
imperial90

I znów wracamy do punktu wyjścia. Obawiam się, że kontynuowanie tego tematu będzie jak zjadanie własnego ogona. Trzeba wiedzieć kiedy skończyć i chyba nadszedł na to najwyższy czas.

snoopy

kocham dyskusje o sztuce! więc wtrącam 3 grosze:
większość nie zawsze ma rację. Oczywiście gust gustem, każdy ma prawo mieć inny, rozumiem, że komuś się coś podoba, a komuś innemu nie, ale UPODOBANIA, a docenienie ARCYDZIEŁA to nie jedno i to samo. Film może się nie podobać, ale to już tylko kwestia Twojej wiedzy o filmie, znajomości motywów, wyszukania subtelnych powiązań kiedy wreszcie zgodzisz się przyznać, ze film rzeczywiście dobry jest. (to nie jest wywód o avatarze, oczywiście, ale o tym zaraz). Przykład, banalny, ludzie kiedyś myśleli, ze Ziemia jest płaska, czy taka była? otóż nie. Wybitne jednostki twierdziły na początku, że może jednak to kula, inne im zaprzeczały. Jednak w miarę wzrostu technologicznego i zwiększenia wspaniałego zasobu, jakim jest wiedza, coraz więcej osób przekonała się do tego, aż w końcu teraz mało kto odważy się zaprzeczyć. Taką samą ewolucję, moim skromnym zdaniem przechodzimy my, również w obcowaniu ze sztuką, przez zmianę naszych gustów. Wszyscy zaczynaliśmy od bajek i baśni :) potem widzimy ich banalność i przenosimy się na szczebel wyżej. Tak więc to czy coś jest arcydziełem czy nie to stwierdzenie tych, którzy są najwyżej i średnio wysoko (i chwała im za to, bo otwierają nam, szarakom oczy na piękno). Proszę nie dochodzić do błędnych wniosków, takich, że jeśli ktoś Ci mówi, że cos jest arcydziełem, Ty masz to przyjąć. Sam do tego dojdziesz albo i nie, uznać za arcydzieło to znaczy docenić, nie polubić.
Tak więc ja doceniam avatar. Oczywiście nie plasuje go w czołówce, a raczej na początku drabiny ewolucyjnej filmowca. Doceniam przede wszystkim efekty specjalne i wykonanie. Stawiałabym go raczej jednak na równi z baśniami i bajkami, w kinie rozrywkowym, a nie z wybitnymi dziełami kinematografii. Zalatuje mi trochę hipokryzją, że film warty 400mln śmie mówić cokolwiek o pogoni człowieka za pieniądzem, ale śpię spokojnie, bo nie doszukuje sie wybitnego przesłania w dziełach pana Camerona. Sztuka dla sztuki, rozrywka dla pieniędzy. pozdrawiam :)

dr_Szajkalove

Oczywiście nie nie zawsze ma rację! Uważam że Ben Foster jest najlepszym żyjącym aktorem! Większość mi mówi że nie! Status ten mają De Niro i Pacino! :((( No przeklęta ta większość. Widzę że nikt nie potrafi zrozumieć o co mi chodzi z tą większością.

"Proszę nie dochodzić do błędnych wniosków, takich, że jeśli ktoś Ci mówi, że coś jest arcydziełem, Ty masz to przyjąć" A jest jakiś inny wniosek ? A może taki że nie "musi" być arcydziełem ale "może" jeśli tak to Ci najwyżej są zupełnie niepotrzebni bo bez nich tez sobie mogę w rozmyty sposób stwierdzić co "może" być arcydziełem.

"uznać za arcydzieło to znaczy docenić, nie polubić" Nie zgadzam się. Docenić można rzemieślnika za wykonanie majstersztyku. Rzemieślnictwo to jednak (podobno) nie sztuka. Wykonanie Mona Lisy na pewno wymagało niespotykanych umiejętności. Jednak wśród współczesnych fałszerzy niejeden potrafi naśladować ten styl i pod względem rzemieślnictwa niewiele odstają od mistrza którego kopiują. Więc skoro wystarczy ich doceniać to możemy dlaczego nie doceniamy fałszerza tak samo jak mistrza? Moim zdaniem musi nam się podobać ta cała otoczka Artysta + obraz. Kiedy to namalował, dla kogo, pod wpływem jakich emocji. Wydaje mi się że musi się podobać.

ocenił(a) film na 9
dr_Szajkalove

A co to w ogóle za porównanie: wiedzy o płaskości ziemi do sztuki? To czy obraz jest ładny nie jest faktem tak jak to, że ziemia płaska nie jest. Obraz może Ci się podobać lub nie, nie zależy to od tego czy jest dziełem czy nie. Jak ktoś jeszcze nie rozumie: obrazy... sztuka generalnie raz podoba się taka raz inna, a ziemia płaska nie jest i nie będzie. Poniekąd zgodzę się, że to co jest arcydziełem, zależy od większości. Tyle, że ta większość może się "usystematyzować" dopiero po czasie. Większość nie od razu jest większością. Jeżeli rzecz X jest uważana za arcydzieło przez 1% ludzi przez 1000 lat to nigdy tym arcydziełem nie będzie. Jest jeszcze kwestia tego, pod jakimi kontami patrzymy na coś jako arcydzieło. Bo taki obraz... czy jest ładny? To jest przecież wrażenie subiektywne. Odwzorowanie szczegółów? Tu już można operować faktami, nie ma za bardzo mowy o "sztuce".
Podsumowując, arcydziełem jest to co przez bardzo duże grono zostało za arcydzieło uznane. Dodatkowo jak dla mnie, arcydzieło ma pewne granice w których nim jest. Zakładając, że przybywasz z innej planety z inną kulturą i innym pojęciem piękna. Czy można takiemu kosmicie wciskać, że to jest arcydzieło? A niby dla czego? Dla niego arcydziełem może być pajęczyna pająka a obraz będzie nic nie warty.

spam100

no właśnie mój pogląd na sztukę zaczęłam od oddzielenia gustu od arcydzieła. To, że komuś się cos podoba (a tym bardziej większości!) nie robi z tego arcydzieła. Większość jest głupia i naiwna. Człowiek jest mądry, ludzie są głupi. I dlatego moje porównanie: bo moim skromnym zdaniem coś co jest arcydziełem ZAWSZE nim będzie, nawet jeśli ludzie nie dorośli jeszcze do zaakceptowania tego. Właśnie dlatego niektóra sztuka jest doceniana po latach- wybitny twórca wybija się ponad epokę i często jego dzieła uznawane i rozumiane są dopiero długo po śmierci, kiedy ludzie, jako ogół, dojrzeją do poziomu jednostki. Dla mnie właśnie bycie arcydziełem to fakt, bo ma mierzalne ramy, których nie potrafimy dokładnie określić, ale nie instynktownie, tylko w ramach wyrabiania gustu, czujemy. Ładny/nieładny to opinia, bycie arcydziełem fakt. Jeśli ktoś sprzeciwia się temu poglądowi to twierdzi, że przykładowo wiersze Norwida, nie były arcydziełami, dopóki nie zostały docenione? głupota moim zdaniem.
Co do posta wyżej to chodziło mi o to, ze nie powinno się przyjmować, iż "Słowacki wielkim poetą był", ale samemu do tego dochodzić. Ludzie, którzy widzieli więcej, wiedzą więcej, mogą Cię nakierować, ale arcydzieło w arcydziele odkrywa się samemu. Dla mnie artysta to rzemieślnik właśnie, który wkłada duszę i przesłanie w swoje dzieło. Dlaczego nie doceniamy fałszerza? bo doceniamy także za pomysłowość i uświadamiamy sobie miejsce dzieła w czasie. Fenomen Mona Lisy, z tego co wiem to też anonimowość postaci i liczne spekulacje teorii spiskowych na ten temat. Ta otoczka nie czyni z niej moim zdaniem arcydzieła, ale moja wiedza o malarstwie jest znikoma, więc może do tego jeszcze nie dorosłam. Podobnie z obywatelem Kane'm- film zaliczany do kanonu kinematografii, który zdobył sławę w Ameryce tylko dzięki otoczce tajemniczości (w Europie ciepło przyjęty). Dopiero potem Amerykanie docenili jak jego wartość. Moim zdaniem to, że ten film jest arcydziełem nie zależy tylko od "różyczki" i teorii powiązywania życia autora z życiem bohatera.
Argument o kosmitach jest zupełnie... z kosmosu. Mówię o ludzkim pojmowaniu arcydzieła, nie wybiegałabym tak daleko. Bardziej rozpatrywałabym to w kategoriach kulturowych i uważam, że nie ma sporów bez rozwiązań. Nie zawsze możemy do nich dojść, ale jeżeli jedna strona uważa coś za arcydzieło, a druga nie, to ktoś się tutaj myli. Powiecie, że jest nie tylko czarny i biały, jest też szary. Tak, ale szary rozpatruje w kategorii "szary" i "nieszary" nie ma nic pomiędzy. Jeśli coś jest szare to jakieś w końcu jest, nie jest nieokreślone.
Pozdrawiam.

dr_Szajkalove

Moim zdaniem arcydzieło staje się arcydziełem dopiero po nadaniu mu tego statusu przez jakieś gremium będące większością w pewnym obszarze (w przypadku Norwida obszarze ludzi zainteresowanych literaturą). Herezje? Nie jeśli zaczniemy myśleć. Spróbuje Ci wytłumaczyć na podstawie pewnego doświadczenia bo moje inne wytłumaczenia w poprzedniej dyskusji zawiodły.

Masz na stole wiersze Norwida na kartce z jednej strony. Kartka leży tak że nie widzisz jej treści. Jest rok yyy...przed odkryciem Norwida :P chyba początek XX w. Pytanie. Czy te wiersze, tak jak tam stoisz i patrzysz(na białą kartkę) są arcydziełami? Możesz ustalić tylko prawdopodobieństwo że są. Emm... powiedzmy 1 do 10000. I koniec! Teraz już wiesz że po odwróceniu kartki trafiłaś i że ta kartka tak leżąc sobie nawet 1000 lat przez cały czas zawierała arcydzieło. Ale przed odwróceniem kartki, dzieła Norwida miały jedynie szanse stać się arcydziełami bo nieodkryte były dla każdego człowieka kartką położoną złą stroną na stole.

Gdyby nie było tak jak mówię a za to tak jak ty mówisz, powstałby pewien paradoks. Wszystko mogłabyś nazwać teraz arcydziełem (high school musical, hannah montana, doda, itd.) i poprostu dodać że..."niektóra sztuka jest doceniana po latach- wybitny twórca wybija się ponad epokę i często jego dzieła uznawane i rozumiane są dopiero długo po śmierci" i trollić potem na filmwebie w dziale Ojca Chrzestnego "Hannah Montana to arcydzieło"... jeśli miałbym się zachować tak jak ty mówisz musiałbym odpisać na taki post "niewykluczone"!



użytkownik usunięty
snoopy

Najpierw przypomnij sobie filmy tego typu jakie miałeś w ostatnie latach i powiedz czy tam jest fabuła nieprzewidywalna? np. Indiana Jones, Transformsers, Iron Man, Terminator 4 itp. Tamta reszta to gnioty, akcja przewidywalna, ale jest coś co je różni od Avatara. tamte filmy potrafiły mieć przeciągane nudne wątki lub bez wyczucia wprowadzone wątki humorystyczne co było żałosne np. w 2012 giną ludzie a jakaś tępa pomponiara woła pudelka który delikatnie biegnie z akcją po czym pokazuje fucka byłemu facetowi. To miało śmieszyć? Gdyby było w innej sytuacji to moze, a tam spadali ludzie w przepaść i reżyser uraczył nas takim badziewnym humorem. Gdzie w Avatarze masz choćby taki jeden żenujacy moment bez wyczucia? Avatar to zgoda, przewidywalna bajka, schematyczna - rozwiniećie akcji itp. ale każdy film tego typu tak ma, chociażby słynne Terminatory - akcja się rozwija do kulminacyjnego starcia, gdzie z łatwością odróżnisz każdy moment. Mimo to są dziełami, jak i Avatar będzie za parę lat. Wiesz dlaczego? Bo to bajka, przewidywalna bajka ale za to piękna i wzruszajaca bajka.
Wracaj do szarej rzeczywistości. Dobrej Nocy ziąąą

ocenił(a) film na 5

Akurat wszystkie wymienione przez Ciebie tytuły to nie są dla mnie filmy wartościowe - nawet jak na kino czysto rozrywkowe. No, może jeszcze Indiana Jones i pierwsze Terminatory - to już taka klasyka kina akcji, więc rozumiem, że można je szanować i odnosić się do nich z sentymentem. Tak, czy siak nie jest to kino dla mnie.

ocenił(a) film na 10
snoopy

No, myślałem że tylko mnie sie to z Miyazakim skojarzyło.

użytkownik usunięty
snoopy

Nie zgodzę się. Zauważ że wiele osób które na filmie były są podekscytowane nie tylko samymi efektami i 3d ale przeważnie baśniową, epicką opowieścią, tym że film trzyma w napieciu, wywołuje łzy, wzrusza, jednym słowem prawdziwy deszczyk emocji.
Poza tym 3d w filmie jest zniewalające, podobnie jak całokształt efektów specjalnych. Wizualnie film jest arcydziełem.
Fabuła jest przewidywalna i prosta, ale co z tego jeśli wszystko jest sprawnie złożone? Nie ma dłużyzn, człowiek się nie nuedzi - scenariusz mimo prostego trzyma się zwartej kupy. No i mamy kalekiego weterana, który będąc zerem w świecie ludzi, u obcych staje się kimś - moze znów poczuć wolnośc na własnych nogach, z czasem am dylematy moralne, jako szpieg i zdrajca, musi dokonać wyboru ''byłem wojownikiem marzącym o pokoju. prędzej czy później trzeba się obudzić''. potem słowa pułkownika ''jak się czuje zdrajca rasy?'' Są cytaty i to dajace do myślenia, trzeba jedynie się wgłębic w ten piekny, magiczny film. Na dodatek zastanowienie się do czego zmierza nasza egzystencja, pomimo całego rozwoju cywilizacyjnego i technologicznego tracimy nasze człowieczeństwo. Kolejne czwarte przesłanie to ekologia, przyroda, którą niszczymy.
Tak więc jesli to bajka to jest to idealna bajka zarówno dla dzieci i dorosłych bo niesie ze sobą najważniejsze wartości, których żaden inny efekciarski film z grafiką komputerową nie daje. Film jest piekny, trzeba się w niego wczuc i przenieść w tamten swiat.

ocenił(a) film na 5

Ja nie neguję tych wartości, o których wspominasz - są one ważne, ale skoro zwraca się uwagę na rzeczy słuszne i znane, trzeba by to było zrobić w ten sposób, by uniknąć sztampy i banału. Chociażby tak, jak robi to wspomniany przeze mnie wyżej Hayao Mizayaki, np. w "Księżniczce Mononoke". Efekt od razu inny.

Nie zgodzę się z tym, że wizualnie film jest arcydziełem. Dla mnie jest bardziej jak duża i kiczowata błyskotka niż prawdziwie piękne dzieło sztuki. Arcydzieła wizualne to chociażby "Persona" Bergmana, "Motyl i skafander" Schnabela, "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka, "Miasto zaginionych dzieci" Jeuneta, ewentualnie "Fortepian" Jane Campion, "Zabójstwo Jessego Jamesa..." Dominika, "Cienka czerwona linia" Malicka i tym podobne filmy. Za wysokie progi dla "Avatara".

To, że film jest sprawnie ułożony i się nie dłuży napisałem w mojej notce. Ale czy to wystarczy? Jak dla mnie to trochę mało.

Słowa przytoczone przez ciebie, napisane brzmią jeszcze tandetniej niż w filmie. To właśnie kwestie tego typu sprawiały, że wybuchałem śmiechem.

Trochę to przykre, że doszliśmy do takiego momentu, gdy powszechnie za arcydzieło uważamy sprawnie zrealizowany filmik akcji z garścią banałów służących za "przesłanie".

ocenił(a) film na 8
snoopy

Brawo i Piwo dla tego Pana :) A żeby doszukać się przesłania o tym jaka to ludzkość jest pazerna i chciwa, nie muszę oglądać filmu za 250mln dol. wystarczy, że wyjdę i pospaceruję po mieście, a gwarantuję Ci, że przesłań ujrzysz więcej aniżeli w 3godzinnym filmie o niczym, aaa przepraszam o pięknym świecie :)

ocenił(a) film na 5
Nagi_Wojownik

To ja Guinessa poproszę! Widzę, że sensowny z ciebie gość, można by było go obalić. :)

ocenił(a) film na 10
snoopy

Nie trzeba od razu z Miyazakim wyjeżdżać, mniej banalnie były te wartości przedstawione choćby w "Tańczącym z wilkami" Costnera.

Co do piękniejszych wizualnie filmów to dodałbym jeszcze takie filmy jak "Stalker" Tarkowskiego (prawdopodobnie najpiękniejszy wizualnie film wszechczasów) "Czas Apokalipsy" Coppoli, "Ostatniego cesarza" Bertolucciego i "Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka" Lee.

Tym niemniej "Avatara" uważam za świetny film. Fabuła jest jaka jest, ale klimat i wykonanie (plis kilka momentów wręcz poetyckich, acz z nutką kiczu) rekompensują to ze sporą nawiązką. Pzdr.

ocenił(a) film na 6
Sqrchybyk

Ładniejszy jest również "Hero", "Dom latających sztyletów", "Szeregowiec Ryan", często "Władca Pierścienia".

Będzie trza to jeszcze kilka przykładów znajdę.

ocenił(a) film na 5
Gavron

O, tak - przykłady można by mnożyć. Sam mógłbym jeszcze rzucić garść tytułów. :)

ocenił(a) film na 10
Gavron

"Szeregowiec Ryan" chyba tak, ale reszta mnie aż tak nie zachwyciła wizualnie jak "Avatar".

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Jeszcze "Misję" Joffe koniecznie trza dorzucić!

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

Szanownych przedmówców proszę o zastanowienie się co z czym porównują...
Avatar to sci-fi (akcji) a nie fantazy jak np. Przyczajony tygrys ...

Z założenia to nie miał być ciężki film jak przytoczony wczesnej dramat wojenny, dramat psychologiczny.

Cameron skupił się na przełożeniu emocji postaci (granych przez rzeczywistych aktorów) na animowanych obcych. to jest tu przełomowe.
Zachęcam do pooglądania Discovery news, wywiad z Cameronem.

Może i fabuła nie jest wyszukana, ale nie o to chodzi.. nie jest kiczowata.

W sci-fi istotna jest jest zgodność naukowa, i ewentualnie konsekwencja w trzymaniu się zakorzeń, oraz wiarogodność postaci. a to zostało tu zachowane.

ocenił(a) film na 10
Qazar0

Ehm... Ale my tu w tym kąciku tylko o stronie wizualnej mówimy, nie o wartościach ani niczym takim.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

avatar jest film dla ciemnych mas. zgadzam sie bo to slabe mocno kino, bajka dla malych dzieci ponizej 15 lat. filmu nie lubilem i nie polubie. nieinteresuja mnie takie niebieskie ludziki. nie rozumiem zachwytu tym kiepskim filmem bo z takiego kina wyroslem dawno.

ocenił(a) film na 9

Wyrosłeś i co takiego odkryłeś? Wyrosłeś i nie chciałbyś na 2 godziny dać się zaczarować, jak dziecko?

użytkownik usunięty

drogi leszczu !!
kiedy zobaczyłem nick, od razu zrozumiałem twój tok myślenia.
człowieku i co non stop psychologiczne i psychologiczne ogladasz??
No to jest mi cie żal fakasie ze ograniczasz się do jednego gatunku filmu, nie wiesz co tracisz( to tak jak byś wpierd***ł tylko banany mając pod ręką czereśnie, gruszki jabłka itp. nie jedząc ich)
Rozumiem ze mogą ci zbrzydnąć na pewien czas pewne gatunki filmów bo sam tak miałem ale nie mozna krytykowac kogoś że to oglada i podawać powód ze to dla dzieci 15lat oraz dla ciemnych mas...OCZYWIŚCIE TY ŁYSA PAŁO NIE JESTEŚ CIEMNĄ MASĄ BO OGLADASZ PSYCHOLOGICZNE FILMY I POKAZUJESZ TYM SAMYM JAKI TO JESTEŚ INTELIGENTNY I DOROSŁY...wiesz co pało ?? Żal mi cie na prawde żal mi cie....Nawet zagorzali fani ojca chrzestnego lubią SF (gwiezdne wojny itp.)

Pomyśl czasem zanim coś napiszesz bo to że ty nie masz wyobrazni to już wiemy i nie nadajesz sie tym samym na film avatar ale być moze są ludzie z wyobraznią którzy potrafią jej użyć na seansie i właśnie takich ludzi obrazasz leszczu lysy.

ocenił(a) film na 9
snoopy

Odyseja 2010 , Matrix to nie łaska;
w odysei 2010 nie mieli ani fotek IO ani orbitalnych Jowisza...

użytkownik usunięty
Qazar0

takie filmy to nie sa dobre. najlepsze sa psychologiczne filmy. dla mlodzierzy sa dobre one. kino prawdziwe a nie niebieskie ludki dla malych dzieci.

użytkownik usunięty
snoopy

Pragnę podzielić się moimi odczuciami po obejrzeniu filmu tutaj:
http://www.filmweb.pl/topic/1287792/Ba%C5%9B%C5%84%2C+warto%C5%9Bci%2C+mi%C5%82o %C5%9B%C4%87%2C+efekty%2C+przes%C5%82ania%2C+czyli+o+mocnych+plusach+i+s%C5%82ab ych+minusach+%27%27Avatara%27%27.html

ocenił(a) film na 6
snoopy

Popieram w 100%, znalazł się ktoś kto powiedział całą prawdę o tym filmie, nie bojąc się krytyki i ktoś komu chciało się sporo napisać.

Szacun

ocenił(a) film na 7
snoopy

Zgadzam się z tobą,na początku zapowiadało się ciekawie ,klimatycznie ale po 20 minutach film zamieniał się w typową amerykańską bajkę ,pomysł ciekawy i efekty również no ale reszta wyszła podobnie do filmu 2012 mam tu na myśli przewidywalność,dobre zakończenie,zero realistyczności itp.

ocenił(a) film na 7
snoopy

Ta ocena 5/10 to lekka przesada. Z tego 5 dzięki efektom i naprawdę świetnie wykreowanemu światu robi się 7. Takie jest też moje stanowisko (7/10). Z drugiej strony ludzie piszący, że to arcydzieło zdrowo naginają rzeczywistość w drugą stronę ;) To bardzo przyjemny film z dość kiczowatą historyjką. Od zera do bohatera. Który to już raz? Na dodatek wszystko jest bardzo przewidywalne. Film wart obejrzenia. Kilka scen wyglądało kapitalnie, ale ogólnie cały film w 3D jakoś nie wyrwał mnie z fotela. Wielkiego przełomu więc nie widzę. Co innego efekty specjalnie i cały ten świat stworzony komputerowo. Robi o wiele większe wrażenie. Zdecydowany faworyt do oscara za efekty specjalne.