7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823807
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Avatar zapowiadany był jako prawdziwa cezura w historii kina, rewolucja w świecie X Muzy. Miały to sprawić przede wszystkim niespotykane dotychczas na taką skalę trójwymiarowe efekty specjalne, ale i podjęta tematyka zadająca pytania o granice ekspansji rodzaju ludzkiego oraz jego dominacji nad (wszech)światem. Oczywiście trzeba by było być bardzo naiwnym, by oczekiwać od Camerona jakiejś małej rozprawy filozoficznej. Wiadomo było, że będziemy mieć do czynienia z kawałkiem dobrej rozrywki w stylu science-fiction, może z jakimś drugim dnem. Z takim też nastawieniem wybrałem się do IMAXA - nie chciałem się rozczarować zbyt wygórowanymi oczekiwaniami.

Początek był naprawdę obiecujący. Dobry pomysł i punkt wyjściowy dla historii, oszałamiające efekty i koncepcje plastyczne wykreowanych cyfrowo światów i stworzeń. Niestety im dalej w ten długi film, tym bardziej człowiek przyzwyczajał się do efektów i tym bardziej fabuła przypominała film instruktażowy "jak nakręcić typowy hollywoodzki hit kasowy". Co ja mówię: Avatar jest wręcz modelowym przykładem takiego podejścia do kina. Jakby twórcy pisali scenariusz z podręcznikiem w ręku: kolejne punkty kulminacyjne, rozwój akcji, ewolucja postaci - wszystko tak przewidywalne, że aż zęby bolały. Nie mogłem wręcz powstrzymać się od głośnego śmiechu słysząc kolejne sztampowe kwestie oraz oglądając trywialne rozwiązania fabularne. Ten obraz nieświadomie ociera się o pastisz. Fakt, szybkość akcji i efekty trochę próbują to maskować, ale nie na wiele to się zdaje.

Wrażenie powtarzalności potęgują też takie pozornie niewiele znaczące, a jednak ważne elementy, jak np. obsadzenie w roli pani profesor Sigourney Weaver (która powtarza tu w jednej roli swoje poprzednie wcielenia z Gorylów we mgle i filmów o Obcych), a także rozwiązania wizualne jakby rodem z filmów Hayao Mizayakiego. Zresztą całe ekologiczne przesłanie filmu Camerona to taki "Mizayaki dla ubogich". Aż dreszcz ekscytacji przechodzi przeze mnie, gdy pomyślę sobie co ten japoński twórca mógłby zrobić z tego materiału.

Nie, nie zawiodłem się tym filmem, gdyż nie oczekiwałem wiele. Rozrywka dla wielu zapewne przednia. Mnie przynajmniej nie zmęczył i nie znudził - nie miałem problemów z dotrwaniem do końca seansu. Oceniam jednak film zaledwie na 5 w skali do 10 - a to i tak dodając już ekstra punkty za efekty.

ocenił(a) film na 9
snoopy

Oczywiście Ty po całym dniu pracy umysłowej nie możesz się pomylić... Ekhem... Pardonne Moi (wiesz jak byś chciał zaszpanować francuskim) Ty zapewne nie pracujesz umysłowo :)

ocenił(a) film na 1
snoopy

Pocahontas 10 lat później.
Tyle że w "3D" (ja mhm)

Badziewie.

ocenił(a) film na 10
matpi

Nieładnie tak płytko oceniać...nawet nie obejrzałeś filmu co nie? gdyby twoi rodzice zniechęcili się tak do ciebie kiedy cię zobaczyli grzał byś jakies wyrko na śmietniku ;<.

ocenił(a) film na 8
snoopy

Najpierw o tym co tu się dzieje.
Osobiście, po przeczytaniu niecałej pierwszej strony - już za dużo tego dochodzenia kto ma racje, odechciało mi się czytania kolejnych. Dodam jeszcze, że miło mi się czytało te wypowiedzi, gdyż były na poziomie.
Teraz coś ode mnie na temat filmu. Jak zwykle szum w TV, wielki HIT Camerona... bla bla bla... Miałem okazję, z chęcią i zainteresowaniem ruszyłem aby go obejrzeć. Po wysiedzeniu niespełna 3h (jak się nie mylę) odczucia mieszane. To 3D jakoś niespecjalne (może miałem popsute okulary?), albo ja się nie znam. Co do fabuły, historia żołnierza - kaleki, który w dodatku stracił brata? nic nadzwyczajnego. Wizja i pomysł, bardzo ciekawe (aczkolwiek roboty to jakbym w Matrix'ie widział i to podłączanie się do swojego Avatara. No nie wiem czemu, ale jak system znów w/w Matrix'ie). AVATARY - plemiona mieszkające jak ludzie pierwotni, mające ponad 2 metry, ogony i ogóle kosmici, nic szczególnego. Natomiast ta przyroda, która ich otaczała, drzewo "Eywa" (jak przekręciłem to sory), to mnie naprawdę urzekło. To jest coś, nad czym trzeba było posiedzieć i zrobiło na mnie wrażenie.
Na koniec chciałem podkreślić, że Avatar jest jednym z niewielu filmów, który pokazuje jak naprawdę zacofaną jest rasa ludzka.