7,4 824 tys. ocen
7,4 10 1 823807
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Avatar zapowiadany był jako prawdziwa cezura w historii kina, rewolucja w świecie X Muzy. Miały to sprawić przede wszystkim niespotykane dotychczas na taką skalę trójwymiarowe efekty specjalne, ale i podjęta tematyka zadająca pytania o granice ekspansji rodzaju ludzkiego oraz jego dominacji nad (wszech)światem. Oczywiście trzeba by było być bardzo naiwnym, by oczekiwać od Camerona jakiejś małej rozprawy filozoficznej. Wiadomo było, że będziemy mieć do czynienia z kawałkiem dobrej rozrywki w stylu science-fiction, może z jakimś drugim dnem. Z takim też nastawieniem wybrałem się do IMAXA - nie chciałem się rozczarować zbyt wygórowanymi oczekiwaniami.

Początek był naprawdę obiecujący. Dobry pomysł i punkt wyjściowy dla historii, oszałamiające efekty i koncepcje plastyczne wykreowanych cyfrowo światów i stworzeń. Niestety im dalej w ten długi film, tym bardziej człowiek przyzwyczajał się do efektów i tym bardziej fabuła przypominała film instruktażowy "jak nakręcić typowy hollywoodzki hit kasowy". Co ja mówię: Avatar jest wręcz modelowym przykładem takiego podejścia do kina. Jakby twórcy pisali scenariusz z podręcznikiem w ręku: kolejne punkty kulminacyjne, rozwój akcji, ewolucja postaci - wszystko tak przewidywalne, że aż zęby bolały. Nie mogłem wręcz powstrzymać się od głośnego śmiechu słysząc kolejne sztampowe kwestie oraz oglądając trywialne rozwiązania fabularne. Ten obraz nieświadomie ociera się o pastisz. Fakt, szybkość akcji i efekty trochę próbują to maskować, ale nie na wiele to się zdaje.

Wrażenie powtarzalności potęgują też takie pozornie niewiele znaczące, a jednak ważne elementy, jak np. obsadzenie w roli pani profesor Sigourney Weaver (która powtarza tu w jednej roli swoje poprzednie wcielenia z Gorylów we mgle i filmów o Obcych), a także rozwiązania wizualne jakby rodem z filmów Hayao Mizayakiego. Zresztą całe ekologiczne przesłanie filmu Camerona to taki "Mizayaki dla ubogich". Aż dreszcz ekscytacji przechodzi przeze mnie, gdy pomyślę sobie co ten japoński twórca mógłby zrobić z tego materiału.

Nie, nie zawiodłem się tym filmem, gdyż nie oczekiwałem wiele. Rozrywka dla wielu zapewne przednia. Mnie przynajmniej nie zmęczył i nie znudził - nie miałem problemów z dotrwaniem do końca seansu. Oceniam jednak film zaledwie na 5 w skali do 10 - a to i tak dodając już ekstra punkty za efekty.

użytkownik usunięty
GodFella

Tylko ze film w zalozeniu ma przekazywac cos jeszcze poza efektem. Inaczej cofamy sie do poczatkow wieku, kiedy pokazy filmu jako technicznej rewolucji i nowinki odbywaly sie w zaimprowizowanych wnetrzach przy cyrkach posrod kotar, halasu i gwaru ludzi. Pociag wjezdzal w widownie i byla to jedyna wartosc takich pokazow.

ocenił(a) film na 9

No to przekazał przecież. Czego więcej może chcieć rozsądny człowiek od komercyjnego filmu? Jaki rodzaj przekazu ma to być? Szukasz sztuki czy rozrywki?

Filmy uchodzące za arcydzieła kinematografii - czy one tak naprawdę maja jakiś "przekaz", remedium na zaistnienie w swiecie filmu? "ojciec Chrzestny", "Skazani na Shawshank", "Zielona Mila", "Casablanca". Te filmy są niczym, jesli chodzi o przekaz, bo w gruncie rzeczy prezentują wartości dość banalne, ale są podane w atrakcyjny sposób: świetnie zagrane i wyreżyserowane, opowiadają ciekawą historię w ciekawy sposob, itp.

A "Avatar" wcale nie jest filmem głupim i pustym. Pod tym względem jest uniwersalny i fabularnie w najgorszym wypoadku przeciętny (bo fabularnie nie jest zbyt oryginalny, ale za to poukładany). jeśli ktoś uważa przeciwnie, to jest złośliwy albo zjebany ;)

użytkownik usunięty
GodFella

Nie mam czasu ani ochoty na dyskusje o istocie materii filmowej z dyletantem.

ocenił(a) film na 9

Materia filmowa... Fiu, fiu. Nie wiedziałem, że popcornowa rozrywka może doznać takich zaszczytów.

Używaj prostszych słów na przyszłość - będzie łatwiej i dyletantom i tobie. Mniej czasu stracisz na myślenie i może uda ci się napisać coś sensownego zamiast tracić czas na pisanie o tym, że nie masz czasu na pisanie.

użytkownik usunięty
GodFella

Materia imbecylu. .

ocenił(a) film na 9

Po co w ogóle zaczynasz rozmowę, skoro z założenia kończysz niczym kmiot z obory śmierdzący świńskim gnojem?

użytkownik usunięty
GodFella

MATERII ! .

snoopy

popieram cie snoopy...juz w zwiastunach wialo sztampowymi rozwiazaniami i tekstami.... a jak uslyszalme ze eh jaki bedzie koniec to juz calkiem zialem ze smiechu polaczonym z gorycza rozczarowania totalnego

użytkownik usunięty
snoopy

Nie zgadzam się z autorem tematu. Może jutro napiszę swoje argumenty. Jako kino sci-fi Avatar jest rewelacyjny.

ocenił(a) film na 10

Czepianie się fabuły avatara to jak marudzenie że ferrari pola nie zaorzesz, po mieście się jeno powozisz i nic z tego nie będziesz miał. Lepiej se kupić ciągnik niż ferrari.

ocenił(a) film na 9
Negative

Niezbyt mądra bajka dla dzieci... hmmm. Niektórzy nawet nie mają żadnego pojęcia jak taką bajeczkę trudno stworzyć w porównaniu do tych "super ambitnych filmów które przynoszą najznakomitszą rozrywkę" typu dwóch mężczyzn rozmawia popijając kawkę.

użytkownik usunięty
RhineHorn

no i co z tego ze trudno skoro ta trudność nie prowadzi do niczego poza fajną animacją ?

ocenił(a) film na 9

Prowadzi za to do niezłego wyniku finansowego, na który zrzucili się frajerzy oczekujący "czegoś" od hollywoodzkiego blockbustera...

ocenił(a) film na 9

Uważasz, że Avatar jest filmem, który nie wnosi do kina nic prócz "fajnej animacji" ? Współczuję ograniczenia i wiedzy filmowej :)

ocenił(a) film na 6
RhineHorn

Kurde, też jestem ograniczony... no, poza udoskonaleniem animacji widzę jeszcze nowe podejście do 3d, ale niestety trudno mi to uznać za jakąś rewolucje.

ocenił(a) film na 9
Gavron

Avatar miał dostarczyć rozrywki, której nie zapomnimy po 5 minutach opuszczenia sali kinowej. Miał nas przenieść w niesamowity świat Pandory. Pokazać genialne efekty i rewolucyjną technologie Emotion Capture. Do tego prosta, banalna ale i równocześnie piękna historia Jake'a Sully'ego. To Hollywood, to blockbuster... To w czystej postaci rozrywka! Cieszę się, że chociaż jednemu kasowemu filmowi udało się utrzymać poziom i nie wmawiać ludziom kretynizmu do głowy jak w przypadku Transformers 2 czy też 2012.

ocenił(a) film na 6
RhineHorn

I pytanie, czy blockbuster tylko za spełnienie swych założeń ma prawo przesiadywać wśród najlepszych filmów w historii kina? Co wtedy ze świetnymi pornusami i mockbusterami? (jak na swoją klasę oczywiście)

ocenił(a) film na 9
Gavron

Jesteś kolejną osobą która nie rozumie, że w TOP 100 są filmy które bardzo się podobały największej liczbie ludzi... I to jest zadanie TOP 100. Skoro podobało się 95% to jest duża szansa, że i mi. To, że jakiś film jest super ambitny i w ogóle nie znaczy, że będzie w TOP 100. Bo podobać się może tylko tym, którzy wymagają od filmu wielkich tajemnic i zmuszania do myślenia. Zastanów się więc, czy z tymi swoimi żalami co do miejsca "wśród najlepszych filmów w historii kina" nie popadasz w śmieszność zniżając się do poziomu człowieka, który uważa jakiś ranking za świętą rzecz. Lubisz filmy XYZ? Ok to oglądaj i olej ranking TOP. Jak ten film XYZ się w nim znajdzie, to znaczy, że wielu innym też się podobał.

ocenił(a) film na 9
Gavron

"ale niestety trudno mi to uznać za jakąś rewolucje."
spoko, nie każdy jest alfą i omegą.

ocenił(a) film na 9
GodFella

Kino jest rozrywką. Jeśli film dostarczył jej ludziom i oceniają go pozytywnie to nic dziwnego, że jego ocena jest wysoka. Dlaczego pierwsze miejsca mają zajmować tylko ambitne produkcje ? Efekty specjalne też są elementem kina i to bardzo ważnym. Avatar na 1 miejscu nie jest więc nie wiem o co się rozchodzi.

ocenił(a) film na 6
RhineHorn

No ok RhineHorn - piszemy petycję do administracji i za pomocą podobnych argumentów:

"Kino jest rozrywką. Jeśli film dostarczył jej ludziom i oceniają go pozytywnie to nic dziwnego, że jego ocena jest wysoka. Dlaczego pierwsze miejsca mają zajmować tylko ambitne produkcje ?"
I wpychamy pornole na top 100.

ocenił(a) film na 6
GodFella

"spoko, nie każdy jest alfą i omegą."
Dla tego nie mam ci za złe.

Nie ma w tym rewolucji i tyle - może sprawdźcie co znaczy "rewolucja" i czym się różni od "ewolucji".

ocenił(a) film na 9
Gavron

to może sprawdźcie (skoro już sobie gadamy per "obywatelu", jak za starych dobrych czasów), na czym polega technologia zastosowana w przedmiotowym filmie, a następnie uważnie go obejrzyjcie w dobrym kinie, bo w przeciwnym razie można odnieść wrażenie, że nie którzy tu robią za żywy dowód darwinowskiej teorii ewolucji..

Gavron

Czyli udźwiękowienie filmu to tez była tylko ewolucja... no niby tak. To dlaczego mówi się o rewolucji? Jesteś w stanie wyznaczyć granice?

użytkownik usunięty
imperial90

Wprowadzenie dzwieku przewrocilo do gory nogami strukturowanie filmu. Stereoskopia równiez sie do tego przyczyni, ale bedzie to droga ewlucji.

użytkownik usunięty
RhineHorn

zajmuję sie postprodukcją filmową .

ocenił(a) film na 9

A, no to sorry. Zwijajmy się, bo filmowiec (i to od postprodukcji!) przyszedł dyskutować o materii filmowej.

ocenił(a) film na 5
GodFella

No, pięknie GodFella: sarkazm i resentyment w jednym. Zabójcza mieszanka.

użytkownik usunięty
GodFella

Nic nie poradze, ze masz ograniczony słownik ;)

ocenił(a) film na 7
Negative

Z tym ferrari dobre porównanie ;)

aronn

nie do końca dobre bo oczekiwać od ferrari że zaorze pole to niedorzeczność a oczekiwać od filmu że będzie miał rewelacyjna fabułę to chyba żadna fanaberia.

ocenił(a) film na 9
snoopy

Po pierwsze chciałbym zauważyć , że gustów się nie ocenia. Zgadzam się z Imperium( nie pamiętam nicku ;p) Dlaczego ?
Jak wielu zauważyło Avatar to film science fiction, wiec oceniając go pod tym kątem niczego mu nie brakuje. Prosta przejrzysta być może odrobinę oczywista historia ale jakże trafna do tego typu filmów. Efekty ? Świetne podobnie jak gra aktorska i muzyka. Ktoś powiedział, że to film dla dzieci. Czyżby dla dzieci? A czy nie każdy z nas chciałby oddalić się od tej jakże nudnej monotonii życia i polecieć na pandorę? a przecież ten film ma morał i to jakże uniwersalny choć przyznam nie oryginalny.

ZgreD929

Imperial... tak jak ta wytwórnia.

za krótki <za krótki <br/>za krótki <br/>

ocenił(a) film na 9
snoopy

"No, może jeszcze Indiana Jones i pierwsze Terminatory - to już taka klasyka kina akcji, więc rozumiem, że można je szanować i odnosić się do nich z sentymentem."

Bardzo alternatywna myśl. Jeśli klasyka to trzeba szanować. Oczywiście nie mam nic do Indiany czy Terminatora ale myślenie na zasadzie klasyki to chyba największa dzieciniada. Klapki na oczy, klasyka, klasyka, klasyka. Jeśli patrzymy na filmy z perspektywy czasu, warto wspomnieć, że scenariusz Avatara powstał ok. 95 roku. Spójrzmy na historię co najmniej 14 lat wstecz, niestety każdy potrafi narzekać i pluć na gościa za to, że nie miał wtedy odpowiedniego sprzętu.
Taka moja osobista refleksja. Wg mnie podchodząc do Avatara trzeba mieć choć odrobinę wrażliwości. Moja ocena nie wynika z analizy scenariusza czy tam efektów specjalnych, wpłynął na mnie emocjonalnie dlatego też oglądając miałem świadomość prostoty, ale miałem to w dupie - rzecz jasna nadal mam. Na co mi snuć wywody, analizować, kombinować skoro Cameron na ponad 2,5 godziny funduje mi wyprawę w piękny, fascynujący świat.

ocenił(a) film na 6
Kolbe

"Bardzo alternatywna myśl. Jeśli klasyka to trzeba szanować. Oczywiście nie mam nic do Indiany czy Terminatora ale myślenie na zasadzie klasyki to chyba największa dziecinada."
Popieram, acz po części. Gdybym napisał tu, że Indiana Jones jest genialny w swej prostocie, pewnie uznali byście mnie za hipokrytę i wzięli to jako argument na obronę Avatara. Napiszę to inaczej.

To co było normalne i nie raziło trzydzieści lat temu(Indiana pierwszy), na chwilę obecną jest niedopuszczalne. Tłumaczenie Camerona, że scenariusz powstał w 95r. jest słabe, bo po prostu, mógł albo robić ten film wcześniej, albo zmienić, unowocześnić scenariusz.

Indiana Jones nie jest klasykiem kina akcji, dlatego że wydano na niego kupę forsy, że ma świetne efekty specjalne. W swojej klasie wygrywa z Avatarem chyba pod każdym względem.

Gra aktorska - młody Ford mógłby w tym filmie grać wszystkie role ;)
Efekty Specjalne - no comment
Muzyka - Kto z was po pierwszym obejrzeniu Avatara potrafił zanucić motyw przewodni? Chyba nikt. Muzyka w Indim to klasyk nad klasykami, serce od niej krzepnie.
Scenariusz - Moim zdaniem o niebo lepszy. Posiada nie tylko kilka zwrotów akcji, kultowych scen, ale także... no co powiedzieć? Ma to coś.

Spielberg stworzył postać która weszła do popkultury i do dziś trzaska w niej batem. Kto z Avatara podskoczy? Neytiri? Nie dzięki wciąż wolę Karen Allen. Do Indiego to się ona nawet nie zbliży.

ocenił(a) film na 6
Gavron

Rozpisałem się i zapomniałem o czym miałem napisać ;)

Otóż na klasyki trzeba patrzeć inaczej, także pod względem fabularnym.
Bo czy można Obywatelowi Kane'owi wstawić 5/10 bo muzyka stara i nie w moim guście, a film nawet kolorowy nie jest?

ocenił(a) film na 9
Gavron

I tutaj jesteś w błędzie. Dlaczego w swym zamyśle twórca ma zmieniać wg niego spełnione marzenie ? Nie znam Camerona osobiście ale nie wydaje mi się, żeby posłużył się domniemanymi marzeniami jako chwyt marketingowy. Dlaczego tak myślę ? Bo oglądając Avatara miałem wrażenie, że oglądam produkcję w którą ktoś włożył całe swoje serce. Masz na myśli Pocahontas - przyznam szczerze, że póki nie wszedłem na forum, nie wpadłbym na to, że wzorowany mógł być na wg mnie jednej z gorszych bajaczy Disneya. Zapewne dziwne jest to, że jakże wg wszystkich podobne produkcje tak skrajnie mi się podobają ? Nie, nie 3D.

Młody Ford jako Indiana Jones do złudzenia przypominał mi Hana Solo. I nie mam na myśli tutaj twarzy.
Efekty - no comment
Muzyka - słucham po 3 razy dziennie kompletną płytę. Z Indiana Jones'a znam tylko motyw przewodni. Jedynie czego mi brakuje w muzyce Avatara to więcej etniki, miałem nadzieję, że będzie bardziej na wzór Ghost in the Shell.
Scenariusze - na tym się kończą porównania, niestety ale porównywanie filmu przygodowego z SF / Fantasy ? To tak jakby porównać Obcego ze Skarbem Narodów(zły przykład bo to jednak gniot) ? Druga sprawa jest taka, że Indiana Jones powstał w 1981 roku kiedy tematów na film było od liku. Wyobrażasz sobie jakby ktoś teraz nakręcił film o Arce Przymierza ? Tak naprawdę nie wiemy kto pierwszy zaczął pisać scenariusz - Disney czy Cameron ? W tym wszystkim oba podmioty wzorowały się na legendzie.

Moje osobiste przemyślenie. O ile takie tytuły kina rozrywkowego jak Terminator, Indiana czy Gwiezdne W. - klasyki bez skazy które generalnie oglądałem raz jako dziecko (oczarowany) i raz już jako dorosły człowiek. I o ile są to filmy naprawdę dobre - może poza Gwiezdnymi (Lucasa wyobraźnia poniosła za daleko) to żaden z nich nie był w stanie w żaden sposób wpłynąć na moje emocje. Zero, na Indianie idzie się jedynie pośmiać, nie zapierają tchu. Bardzo dobre kino akcji - tyle, jedynie jak wspomniałeś Harrison Ford jako Indy, ma charyzmę.

Avatar jest filmem nieco bardziej rozbudowanym. Oprócz tego, że jest technicznie najdoskonalszym filmem jaki obecnie powstał, jest też filmem bardzo emocjonalnym o czym chyba niejeden widz się przekonał. Mamy też tutaj postać charyzmatyczną w postaci Neytiri - tak, tak Indiana Jones - problem w tym, że jest tak popularny jak gumy Turbo - całe starsze pokolenie to zna. Neytiri potrafiła w 3 tygodnie znaleźć milionowe rzesze fanów w czasach najbardziej kontrastowej popkultury. Zwróć uwagę jak różne grupy ludzi zachwycają się Avatarem - to jest zjawisko - ktoś powie reklama - a ja powiem, zanim poszedłem do kina dane mi było widzieć tylko plakat(który niespecjalnie mi przypadł do gustu) i zdjęcie Jake'a obok swojego Avatara. Mógłbym generalnie dużo na ten temat pisać jednak tego nie będę robił bo większość omija te najbardziej treściwe momenty i odpisze - że mam problemy do Indiana Jones'a(których nie mam).

"Bo czy można Obywatelowi Kane'owi wstawić 5/10 bo muzyka stara i nie w moim guście, a film nawet kolorowy nie jest? "

A dlaczego nie ? Jeśli większość potrafi obedrzeć Avatara ze skóry tylko dlatego, że ma prostą historię dlaczego nie można tego samego(w kwestii audiowizualnej) zrobić z dowolnym klasykiem ? Oglądałeś "Prostą Historię" ? Tam nie ma ani efektów, ani jak sam tytuł wskazuje zawiłych przemyśleń - prosty film, prosty motyw a jakże genialny.
Czasami prosta historia jest potrzebna bo przecież nie stworzono nas tylko i wyłącznie filozofami.

Dodam jeszcze, że Avatar dla mnie jest zadość uczynieniem za Titanica.

ocenił(a) film na 7
Kolbe

Hmm...
Myślę, że sceptycy nie mają za złe Avatarowi prostej historii.
Raczej mają za złe, że została podana przez Camerona w prostacki sposób.
Z reżyserami to trochę tak, jak z architektami - jeden za czterysta milionów postawi Kaplicę Sykstyńską, a inny Disneyland, idąc w dodatku na ewidentną łatwiznę.

ocenił(a) film na 5
Kolbe

"Bardzo alternatywna myśl. Jeśli klasyka to trzeba szanować". LUDZIE!!! CZY WY NAUCZYCIE SIĘ WRESZCIE CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM?! Już mi ręce opadają! Niczego was nie uczyli w tych gimnazjach?
Napisałem: "to już taka klasyka kina akcji, więc rozumiem, że MOŻNA (a nie "TRZEBA"!) je szanować i odnosić się do nich z sentymentem" - czyli rozumiem, że KTOŚ (nie KAŻDY!) MOŻE szanować ten film ze względu na to, że jest już klasykiem w swoim gatunku, może odnosić się do niego z sentymentem (bo np. oglądnął go jako dzieciak w podstawówce i był to jeden z ważniejszych filmów jego dzieciństwa). Do takich filmów ma się osobisty stosunek, mimo, że nie są one doskonałe. Dla mnie w dzieciństwie takimi wyjątkowymi filmami obejrzanymi w kinie były np. Niekończąca się opowieść, E.T., Powrót do przyszłości, Przyjaciel wesołego diabła itp. - i mimo, że nie są to filmy wybitne, są one dla mnie wyjątkowe, ja je szanuję i odnoszę się do nich z sentymentem. [Uprzedzam głupie kontry: nie oczekuję, że WSZYSCY muszą w ten sposób je traktować]. Może w ten sposób ktoś traktuje Indianę Jonesa, Terminatora, a ktoś inny za 20 lat będzie w ten sposób wspominał Avatara. Capisci?

ocenił(a) film na 9
snoopy

A oto streszczenie jednego z filmów Pana Hayao Miyazakiego: Laputa - zamek w chmurach. Film opowiada o poszukiwaniach legendarnej, unoszącej się w przestworzach wyspy zwanej Laputą, która skrywa w swoim wnętrzu wiedzę technologiczną, będącą w stanie zapewnić jej posiadaczowi władzę nad światem. Spadkobierczynią klucza do tej potęgi jest dziewczynka, która wraz ze swym przyjacielem musi stawić czoło nie tylko piratom, łasym na skarby, ale też wojsku i uzurpatorowi chcącemu przejąć kontrolę nad militarną potęgą zamku.
Powiedz mi w jakim miejscu jest to głębsze czy bardziej natchnione niż Avatar?

ocenił(a) film na 9
snoopy

W skrócie - szanować go tylko dlatego, że jest stary. Wnioskuję, żeby Avatar był spoko czeka go 20 lat leżenia na półce. Można oglądać czy po prostu czekać ?

ocenił(a) film na 5
Kolbe

Widzę, że dalej nic nie pojmujesz. Nie chodzi o to, że masz szanować każdy film z tego względu, że jest stary, ale chodzi mi tylko o to, że skoro Ty oglądnąłeś w dzieciństwie jakiś film (np. Avatara) i zrobił na tobie olbrzymie wrażenie, to za 20 czy 30 lat będziesz go szanował i traktował z sentymentem, mimo tego, że dostrzeżesz już wówczas jego liczne wady (których teraz, jako dziecko nie widzisz). One jednak nie przeszkodzą ci w tym, by lubić dalej ten film i w pewnym sensie traktować go "ulgowo" - to po prostu ważny kawałek twojego życia i ważny element inicjacji filmowej. Czy to naprawdę tak trudno pojąć?

ocenił(a) film na 9
snoopy

A oto streszczenie jednego z filmów Pana Hayao Miyazakiego Laputa - zamek w chmurach. Film opowiada o poszukiwaniach legendarnej, unoszącej się w przestworzach wyspy zwanej Laputą, która skrywa w swoim wnętrzu wiedzę technologiczną, będącą w stanie zapewnić jej posiadaczowi władzę nad światem. Spadkobierczynią klucza do tej potęgi jest dziewczynka, która wraz ze swym przyjacielem musi stawić czoło nie tylko piratom, łasym na skarby, ale też wojsku i uzurpatorowi chcącemu przejąć kontrolę nad militarną potęgą zamku.
Powiedz mi w jakim miejscu jest to głębsze czy bardziej natchnione niż Avatar?

ocenił(a) film na 6
Crazy_Ivan

Mam krótsze i lepsze streszczenie Avatara - Pocahontas w przyszłości i Happy Endem. Koniec.

Aby film opisać dokładniej - Pocahontas w przyszłości między człowiekiem, a kosmitką i happy endem. Koniec.

;)

Gavron

Pocahontas w przyszłości i Happy Endem ?? Toż to rewelacyjny pomysł !

ocenił(a) film na 5
Crazy_Ivan

Avatar najbardziej kojarzy się z "Księżniczką Mononoke". Nie wiem jednak, co to za metoda: porównywać filmy poprzez streszczenia! Ty zapewne w ten sposób "przeczytałeś" lektury szkolne i jeszcze pewnie myślisz, że coś wiesz o literaturze?

ocenił(a) film na 9
snoopy

Snoopy (a propos dlaczego bezcześcisz swoją osobą tak zacną postać z kreskówek Texa Avery`ego?) na literaturze nie znam się dobrze co nie zabrania mi wypowiadania się na jej temat oraz stwierdzania czy mi się podoba czy nie. Owszem, przyznaję się, niektóre lektury czytałem ze streszczeń, ale choćby już Quo Vadis przeczytałem razy dwa bo mnie oczarowała.

Teraz... wiem na czym polega manga... na rozciąganiu do bólu wątków emocjonalnych i wbijanie kilkudziesięciu przeciwników o ciekawych kształtach z którymi ma walczyć rozdarty między kochankę i żonę, brata i ojca, czy tudzież teściową i matkę bohater. Chociaż ostatnio znalazłem ciekawą fabułę jednej hentai yuri (zapewne nie masz pojęcia co to i skoczysz sobie na wikipedię by poszpanować).

Więc skończ mi z tym, że anime jest jakoś bardziej natchnione.

ocenił(a) film na 9
snoopy

Mój błąd :) Snoopy nie był Texa Averyego :)

ocenił(a) film na 5
Crazy_Ivan

Widzę, że prawdziwy z ciebie specjalista - także w dziedzinie animacji. Snoopy, Tex Avery, "manga" (zapewne chodzi ci o anime)... Jeśli wrzucasz Mizayakiego do jednego worka z hentai, to obawiam się, że nie mamy o czym rozmawiać. Quo vadis, homine?

ocenił(a) film na 9
snoopy

A czyż hentai to nie anime? A cóż to innego? Poza tym jaka jest przeszkoda, by hentai miało przyzwoitą fabułę? Czyli wg Ciebie ten koleś nie tworzy anime? AAA... Czyli mam nie wrzucać Mizia do jednego worka z hentai bo Mizio nie Tworzy Anime... On tworzy FILMY. Niesamowite... zamiast mówić o dziełach tego Pana w kategorii - Anime Mizayakiego widzę, że pisze się FILM Mizayakiego. OK - od dzisiaj Daimos i Yattaman to dla mnie filmy. LOOZ.
A jak już się zwracasz do mnie to pytaj Quo Vadis Domine. A Ty winieneś teraz powiedzieć Deus meus mając mnie na myśli i oddać mi cześć. Możesz też dodać mówiąc o sobie: Securis in capite meo est. Wiesz, jak już chcesz spanować łaciną. Homie...