Jak już ustalono na FilmWebie, scenariusz nie jest mocną stroną tego filmu, niemniej jednak jest, i za pomocą olśniewającej techniki pewne myśli, odczucia i skojarzenia bezboleśnie wtłacza do głów.
Skojarzenia są mniej więcej takie: ach, jaka ta Pandora cudna i jak w porównaniu z nią widać, że nasz system jest chory, okrutny, nastawiony na eksploatację, rządzi w nim pieniądz etc. etc. etc.
A wszystko to w filmie, który jest jedną z najdroższych produkcji w dziejach kina i który jest kolejnym krokiem po Gwiezdnych Wojnach w ekspansji amerykańskiego kina rozrywkowego.
Jak Amerykanie wykończyli ćwierć wieku temu Rosjan? Wyścigiem zbrojeń. Po prostu zarżnęli ich finansowo. Jak Amerykanie wykańczają filmową produkcję światową? Dokładnie tak samo. Tyle że zamiast wyścigu zbrojeń jest wyścig efektów - też zarzynający finansowo mniejszych producentów.
Przecież żeby kręcić w tej technologii na tym poziomie, trzeba mieć góry pieniędzy. Kto je ma i zainwestuje? Film polski? Film czeski? Czy nawet film włoski albo francuski? Oczywiście tylko Hollywood. Innymi słowy prostą konsekwencją waszych zachwytów, będzie właśnie utrwalenie dominacji nastawionego na zysk amerykańskiego przemysłu filmowego. Nisza dobrych dzikusów, tj. niezależnych filmowców, jeszcze bardziej się zmniejszy.
Oczywiście możecie to amerykańskie rozrywkowe kino kochać i uważać, że jest to sama esencja "kinowości". Tylko potem nie narzekajcie na chciwych producentów, żądzę zysków i "system". Sami go właśnie budujecie!
To znaczy "nie rób" jeśli uważasz, że hipokryzja jest "be". Bo jeśli uważasz, że jest "cacy", to oczywiście rób. Sam żyj wedle swoich wartości, a dla ludzi produkuj to, na co jest popyt. Np. swoje dzieci posyłaj do prywatnej szkoły, a ludziom opowiadaj bajki o zaletach państwowego szkolnictwa.
Zero - jeden. Jesteś jak tic-tac. Dajmy na to, masz przekonania lewicowe. Prowadzisz kiosk z prasą. Rozumiem, że żadnych gazet prawicowych nie sprzedajesz. Albo papierosów, chociaż twoim zdaniem szkodzą. Jak mówiłem - przerażająco wąskie horyzonty myślowe, jakieś nawet nie dziecinne, a infantylnie naiwne i idealistyczne postrzeganie świata. Tobie się wydaje, że masz monopol na to, co jedynie słuszne. Nic dziwnego, że zewsząd otaczają się wrogowie.
A te przykłady zupełnie chybione. Nie widzisz różnicy między tym failem z liściem a nakłanianiem ludzi do czegoś, w co sam nie wierzysz (chociaż co zrobić w sytuacji, gdy w okolicy jest tylko prywatna szkoła? Biedne twe przyszłe dzieci, zostaną analfabetami, chyba że ty będziesz ich nauczał widzieć świat jak robot) i najprawdopodobniej jej nie zobaczysz, bo w twoich obliczeniach nie ma miejsca na trzeci czynnik.
Zaraz, zaraz.... Czy próbujesz mnie przekonać, że hipokryzja jest rzeczą już tak powszechną, że nie wartą uwagi? Że życie sobie, a przekonania sobie? I że jeśli ktoś jeszcze zauważa tu problem, to jest jakimś dziwakiem zero-jedynkowym? Albo półgłówkiem, który oczekuje, że ludzie będą żyli zgodnie (czy przynajmniej próbowali żyć) ze swoimi poglądami?
Tobie się wydaje, że masz monopol na to
_______________
Na co? Przecież ja tu żadnych poglądów nie głoszę. Ani nie mówię np. że ekologia to najważniejszy problem na świecie, ani że ekolodzy to świry.
Przypominam jedynie, że dawniej oczekiwano, iż człowiek żyje według tych wartości, które głosi (NIEZALEŻNIE od tego, jakie to konkretnie są wartości).
A tych, którzy co innego głosili, a co innego robili, nazywano hipokrytami. I tyle...
Do niczego cię nie przekonuję. Mówię tylko, że dla ciebie w przyrodzie istnieją dwa stany: hipokryzji i nie-hipokryzji. W przypadku zaistnienia stanu nie-hipokryzji hipokryzję należy stworzyć. Jeśli dzięki temu jesteś szczęśliwy - proszę cię bardzo. Gdybyś tylko nie narzucał tego innym, Bogu ducha winnym ludziom, to już w ogóle byłoby super. Ale nie liczę na wiele.
Mówię tylko, że dla ciebie w przyrodzie istnieją dwa stany: hipokryzji i nie-hipokryzji.
________________________
To nie "dla mnie". Tak to pojęcie po prostu kiedyś zdefiniowano. Na tej samej zasadzie nie można być częściowo w ciąży. Albo się jest albo nie. Też dwa stany. Zero-jedynkowo. I co z tym zrobić? Obrazić się na rzeczywistość?
P.S. Oczywicie możesz uznać, że pojęcie hipokryzji jest bez sensu. Ale jak dotąd to raczej usiłowałeś mnie przekonać, że bez hipokryzji się nie da i najrozsądniej byłoby się z tym pogodzić.
No to też mówię od samego początku, że masz zawężony horyzont do zero-jedynkowego myślenia, a ty się burzysz. Na twoje nieszczęście istnieje coś takiego jak ciąża urojona.
"Oczywicie możesz uznać, że pojęcie hipokryzji jest bez sensu. Ale jak dotąd to raczej usiłowałeś mnie przekonać, że bez hipokryzji się nie da i najrozsądniej byłoby się z tym pogodzić."
Taaa.
A wydawało mi się, że mówiłem, żeby nie szukać hipokryzji tam, gdzie jej nie ma. Nie wiem, jak ty w ogóle możesz egzystować, bo przy twoim podejściu wszędzie, ale dosłownie wszędzie i we wszystkim można dopatrzyć się hipokryzji. Kilka prostych sofizmatów i sprawa załatwiona. Mnie już to nie bawi.
Na twoje nieszczęście istnieje coś takiego jak ciąża urojona.
_______________________
Nie rozśmieszaj mnie! "Ciąża urojona" jest właśnie brakiem ciąży i dlatego nazywa się ją urojoną. Nie ma jej. Nie ma! Ani trochę. Ani odrobinę. Rozumiesz.
Oczywiście urojenia mogą mieć realne konsekwencje. Ale to już jest zajęcie dla psychiatrów. Położnik na ciąży urojonej się nie pożywi :-)
Obawiam się, że w tym kalkulatorku nie można zrobić update'u biosu; po dodaniu trzeciej zmiennej będzie się zawieszał :D. Próby z większą odwołano jako zbyt niebezpieczne :D Pozdrawiam albo nie-pozdrawiam :D
Fajny żarcik, który jednak nie zmienia faktu, że z tą "ciążą urojoną" jako nową formą istnienia ciąży dałeś ciała. "Trzecia zmienna" w tym wypadku nie istnieje. Uroiłeś ją sobie...
Nie żartowałem, to ci się nie kalkuluje. Wpadniesz w pętlę bez końca i dopiero będzie :D Zgadzam się ze wszystkim, co piszesz :D Naprawdę nie chce mi się już tego tłumaczyć, równie dobrze mógłbym tu wkleić szarego jpga z pytaniem, czy według ciebie jest biały czy czarny. Gdybym był okrutny, to bym zapytał, czy jest bardziej czarny, czy bardziej biały:D. Albo podzielić przez zero, to byłoby bezpieczniejsze dla istnienia wszechświata :D
Z główną ideą tematu nie mogę się w pełni zgodzić, ale w tej Waszej dyskusyjce muszę przyznać, że twórca topicu ma rację.
Według Ciebie co jest pomiędzy hipokryzją, a niehipokryzją? Półhipokryzja? Ćwierćhipokryzja? Gdy człowiek obejmuje stanowisko w jakieś sprawie, powinien tego stanowiska pilnować. Może zmienić zdanie, może uznać w końcu swą tezę za błędną, ale głosić jedno, a mówić jedno można nazwać tylko w jeden sposób.
O co chodzi? Że jak jestem prawdziwy w jednej sprawie, a hipokrytą w innej, to jestem półhipokrytą? Nie. Ludzie muszą tworzyć sobie jakieś furtki, stać jedną nogą za drzwiami, żeby ich światopogląd nie okazał się błędny.
Czy autor tematu wszędzie widzi hipokryzję? Nie wiem, bo go nie znam. Nie mogę sobie jednak wyobrazić, jak inaczej podejść do tej sprawy. Porównania z ciążą urojoną i szarą kartką też odrobinę chybione.
Może dla rozjaśnienia, bo istnieje możliwość, że się tu po prostu nie rozumiecie, podaj przykład szarego hipokryty. Nie wiem po co wszystko tak komplikować w życiu, ale może mi to uświadomisz.
równie dobrze mógłbym tu wkleić szarego jpga z pytaniem
_____________________________
Odpisuję, bo cały czas wierzę, że jest to tylko nieporozumienie.
Przykład z szarym jpgiem bardzo dobry. Otóż ten JPG na podstawowym poziomie kodu składa się właśnie TYLKO i WYŁĄCZNIE z zer i jedynek. To jak powstaje szarość? Z odpowiedniej "mieszaniny" tych zer i jedynek.
Jak to się ma do Camerona i tego wątku?
Otóż ja nie napisałem, że Cameron jest hipokrytą w dokładnie wszystkich sytuacjach swojego życia. Wobec żony, dzieci, sąsiadów itp. Ani nie napisałem, że jeśli ktoś jest w jednej sferze hipokrytą, to już koniec, jest cały czarny od hipokryzji itp.
Ja napisałem o JEDNEJ takiej sytuacji: "Cameron jako twórca Avatara".
Być może w wielu innych sytuacjach Cameron hipokrytą nie jest i wobec tego, gdybyśmy mówili o całym jego życiu, wypadłby nam jakiś odcień szarości.
Rzecz jasna "średniej hipokryzji" Camerona tak prosto nie wyliczymy jak szarości jpega (tj. w ogóle jej nie wyliczymy!). Podstawowy problem to "wagi", jakie powinniśmy przypisać rozmaitym zachowaniom. W świadomości społecznej Cameron istnieje głównie jednak jako twórca filmów, a nie np. jako szczery i absolutnie wolny od hipokryzji klient swojego sklepiku osiedlowego (jeśli chodzi do takiego sklepiku).
Czy teraz moje podejście jest jaśniejsze?
" (chociaż co zrobić w sytuacji, gdy w okolicy jest tylko prywatna szkoła? ..."
To co inni przeciętni zjadacze chleba. Wysyłasz dzieci do najbliższej publicznej.
A i jak prowadzisz kiosk to zapawne w dupie masz co sprzedajesz.
No bo po pierwsze pewnie kiosk nie jest twój a ty dorabiasz w nim do emerytury.
A jeśli nawet jest twój , to sorry , też żaden z ciebie biznesmen skoro sprzedajesz w budzie ze sklejki i stalowych częśći.
Masz w dupie całą sprawę z hupokryzją w kinie i świecie, po prostu starasz się zarobić dziecku na bilet do tej szkoły.
Albo na wódke.
Geeezzz, jak sam nie lubisz ludzi "którym się wydaje, że mają monopol na jedyne co słuszne " to postaraj sie o jakies lepsze przykłady bo troche oderwałeś się od rzeczywiśtości.
No ale całkiem zabawnie było przeczytać , że jeżeli jedyną w okolicy szkołą jest szkoła prywatna to tam wysyłasz dzieciaka żeby nie został analfabetą. Cóż za kreatywność. SErio , jak twoja żona , dziewczyna , albo ty zajdziesz w ciążę to usuń tą ciążę , albo jeśli jesteś przeciw aborcji to oddaj do adopcji bo szkoda dziecka .
P.S. gdzie niby ty się nauczyłeś pisać i czytać ?? w szkole ?? <lol2>
Szczerze mówiąc czytałem tylko twój pierwszy post i do niego chciałbym nawiązać.
Jak ktoś słusznie zauwazył potrzeba rewolucji żeby dokonać zmiany. I postaw się na miejscu Camerona. Jest uznanym reżyserem i ma kupe kasy i chce zrobić film. Nie wiemy co mu po głowie chodzi. Może film jest dla kasy może dla przesłania(skłaniam się do pierwszego a drugie wyszło żeby nie było więcej takich głupich postów że za dużo wydał hipokryta jeden). Przypuscmy ze chce przeslac wiadomosc za pomoca filmu: ratujmy drzewa. I co ma wydac jak najmniej na produkcje w akcie prostestu?(a aktorom powie zeby kostiumy sami sobie uszyli za 100$ na glowe oraz grafike 3d za pomoca Blendera3d sie zmontuje) W takim razie do kina nikt by nie przyszedł niestety i mimo że byłoby to słuszne bo przeciez nie byłby hipokryta to film nadawalby sie do podtarcia tyłka. Do zmian potrzeba rewolucji. Najlepiej produkcji za grubo ponad 250 mln no ale niestety to mija sie z przeslaniem aa i jeszcze mniejsi producenci są zarzynani. Trudno niektorym dogodzic.
Kevin Smith wybił się swoimi sprzedawcami kręcąc w domowych warunkach kolego wiec myślę że naprawdę dobry reżyser nakręci nawet zwykłą kamerką z nokii(e no moze przesadzam) bo prawdziwe talenty nie rodzą się codzień i takich nic nie stłamsi.
Jesli zle zrozumialem zjedzcie mnie na kolacje :)
Przypuscmy ze chce przeslac wiadomosc za pomoca filmu: ratujmy drzewa.
_____________________
Ale paradoks polega na tym, że produkowanie tej wiadomości WZMACNIA "system", który wycina drzewa.
Dlaczego? Bo wiadomość sama w sobie jest tak atrakcyjna ("Avatar"), że wszyscy chcą więcej takich filmów i już cieszą się na następne. A żeby NAPRAWDĘ choć zbliżyć się do pozytywnej kultury Pandory, powinniśmy zlikwidować TAKŻE wielki przemysł filmowy, dzięki któremu takie "Avatary" są możliwe.
Ale o tym oczywiście nikt na serio nie myśli, zwłaszcza Cameron.
I to na tym polega jego hipokryzja.
Dokładnie to tylko baśń i rozrywka nanajwyższym poziomie i z ataka rozrywke chętnie zapłacę pieniądze, bo mam ochote ODPOCZĄĆ w kinie od problemów, ODERWAĆ się od rzeczywistości, ZAPOMNIEĆ o szarości egzystencji i codziennej pogoni za wszytkim i TO MI DAJE ten film. Jesli "krytycy" tu piszacy tego nie rozumieją to majwielki problem - zawał murowany panowie i panie.
co ty pieprzysz! scenariusz jest bardzo mocna stroną tego filmu. Fabuła jest własnie tym co mnie urzekło.
No to jeszcze gorzej...
Bo tu niektórzy bagatelizowali moje czepialstwo twierdząc, że na tę banalną bajkę normalny człowiek w ogóle nie zwraca uwagi i nie traktuje jej poważnie.
Ale ten film jest przede wszystkim beznadziejnie głupi. Mniej więcej od połowy szczęka opada i ciężko uwierzyć, że ktoś cos takiego nakręcił. Nawet w USA..
nie widziałem tego filmu ale to oczywiste ze autor tematu ma racje.
pewnie zyski z filmu kilkakrotnie przewyższą sume wydana na jego
produkcję. tylko ciekawe na co wytwwórnia filmowa i pan cameron je
przeznacza.
to byl niezly ubaw - czytac te posty. najbardziej rozbawil mnie post
zawieajacy komunikat: powiedz dziecku podekscytowanemu po seansie ze jest
hipokryta. otóz powiedziałbym. i dzieki temu to dziecko mialo by wieksza
swiadomosc od innych ludzi, którzy wesolo taplają sie w blotku.moze
jestem naiwny ale uwazam ze taka swiadomosc moze dac dume kompletnie
nieporównywalne z nieporównywalna z poklepaniem po plecach przez tłustego
kierownika, no ale co kto lubi. to jest wlasnie moment kiedy mamy wplyw
na "system'. tylko ludziom zazwyczaj w tym systemie dobrze, albo tez tak
zle ze juz nawet go niezauwazaja.
bardzo uderzyło mnie tez stwierdzenie : mówisz jak komunista.
niestety w polsce to slowo- wytrych. czesto naduzywane w róznych sporach.
nie bójmy sie posadzenia o komunizm, podobne oskarzenia wynikaja albo z
głupoty albo po prostu z nienawisci ze ktos osmielił sie wychylic leb.
jakie to polskie, nieztety.
dzisiejszy swiat niesie ze soba wiele konfliktów i problemów dlatego
uwazam ze nalezy byc ostroznym, tak jak autor tematu. jak to powiedział
pisarz eustachy rylski "szczęście nie wchodzi w rachubę"
@duende_2
Cytuję:
"najbardziej rozbawil mnie post
zawieajacy komunikat: powiedz dziecku podekscytowanemu po seansie ze jest
hipokryta. otóz powiedziałbym. i dzieki temu to dziecko mialo by wieksza
swiadomosc od innych ludzi, którzy wesolo taplają sie w blotku."
Zgaduję, że nie masz dzieci, a jeśli je masz to nie nadajesz się do ich wychowywania. Przepraszam za tak osobisty wtręt, ale dziecko mające takiego rodzica wiodłoby bardzo smutny żywot. Żal mi cię... Gdybym w dzieciństwie miał takiego ojca marzyłbym o tym by od niego uciec, choćby do tych opluwanych przez niego, taplających się w błotku, ale chyba jednak szczęśliwszych...
Sorki za offtop.
no ale wiesz kiedy dzieci bywaja szczesliwe. kiedy moge smiac sie z
rówiesników wytykajac im wady, kiedy dostaja drozsze prezenty od innych.
szczescie tak ale kosztem innych. a camerona jak najbardziej mozna nazwac
hipokryta, bo sprzedaje ludzia ideały które ma gleboko w poważaniu i dzieki
temu karmi swoje ego. pozdrawiam myślacych
Skopiowałem swoje wypowiedzi z innego tematu bo nie chce mi się klepac tego samgo.
Byłem wczoraj na filmie AVATAR i film jest zajebisty pod każdym względem. Poszedłem do kina z nastawieniem na lekką rozrywkę na najwyższym poziomie, na obejrzenie pięknej baśni zrobionej z rozmachem i bez szczędzenia na efekty specjalne i dokładnie to otrzymałem. Jestem pod wielkim wrażeniem DZIEŁA Camerona.
Jeśli chodzi o krytyków to od lat śledzę różne opinie o różnych filmach i nie było jeszcze produkcji – nowoczesnej produkcji, – po której nie jechano by jak masłem po chlebie. W swoim długim życiu już dawno przejrzałem na oczy i doszedłem do wniosku, że kino się zmieniło i już nie będzie takie jak kiedyś, więc albo się przestawię albo lepiej wracać do swoich czarno białych filmów. Ja wolę się przestawić i radze to zrobić krytykom, którym tak strasznie film się nie podobał bo wam ciśnienie jaja porozrywa hehehe.
Mnie się AVATAR bardzo podobał, a teraz mam niezły ubaw na forum :). Na prawdę nie mam zamiaru robić krucjaty w obronie filmu, bo on broni się sam. Zastanawia mnie tylko skąd się biorą ludzie, którzy są wiecznie ze wszystkiego niezadowoleni. Nie próbuje przekonywać, co do wartości tego filmu, bo żadne argumenty nie pomogą. Po prostu liczydło i gliniana tabliczka :D. Niestety wielu ludzi uważających się za znawców kina nie potrafi rozdzielić gatunków filmowych, a już nie wspomnę o tym, że nie potrafią z dystansem podchodzić do tego, co widzą. Dla tych ludzi WSZYSTKO musi być sensowne, nieść przesłanie, wynikać jedno z drugiego i mieć podwójne dno z ukrytym przekazem. Szkoda, bo tacy ludzie tracą wiele radości z życia, ale to ich sprawa. Autor tematu najwyraźniej do takich się zalicza. Owszem ja też lubię od czasu do czasu filmy wymagające, ale na pewno szkoda mi na nie jeździć do kina, ponieważ nie są to widowiskowe, rozrywkowe produkcje. Tak się składa, że ma kino w domu. Kupiłem projektor i mam teraz obraz o przekątnej 3m + do tego około 1000 sztuk filmów oczywiście w oryginałach od Mertopolis z 1927 roku do Terminatora 4, a widziałem w życiu jeszcze więcej. Jak osiągniesz tyle samo w konofilli – bo dla mnie jest to hobby – to w tedy możemy pogadać.
Kolejny, który nie zrozumiał, o co chodzi.
Tematem mojego wątku nie jest kwestia, czy Avatar to przyszłość kina czy gniot.
Wyraźnie napisałem: możesz uważać, że takie kino to jest właśnie esencja "kinowości", ale wtedy nie narzekaj na "system", którego przemysł filmowy umożliwia powstawanie takich dzieł i nie tęsknij za cudną Pandorą, na której jak wiadomo Cameron ne mógłby być reżyserem superprodukcji... I tyle.
Jeśli Ty akurat nie narzekasz, to kwestia przeze mnie poruszona nie jest Twoim problemem.
Natomiast ja na FilmWebie w dziesiątkach postów przeczytałem refleksje typu: wspaniały film, który obnaża okropny "system", w którym żyjemy itp.
Ale to właśnie dzięki temu systemowi ten film powstał!
Ten film nie obnaża żadnego systemu. Pewnie nawet nie ma takich ambicji, do stawiania mu jakieś diagnozy. A jeśli to jest jakaś diagnoza to nie mówi nic nowego. To wszystko było już w filmach wcześniej. Camerom przedstawia ideały, które można "kupić" jak się ma kilkanaście lat i w które się wtedy wierzy. Jest bajką. Reżyser o tym wie ale konsekwentnie opowiada bajkę. To nie hipokryzja tylko trzymanie się pewnej zasady, konwencji. To historia, która mogła się przyśnić kikunastoletniemu chłopcu a dorosły facet używa techniki za miliony żeby ją opowiedzieć. To wszystko.
Bardzo trafne spostrzeżenie... Choć... Może Cameron przez chwilę poczuł się jak Jake Sully wykorzystując technikę i dorobek złych, by dobrym zanieść słowo? Może jest chciwym hipokrytą, a może właśnie przeżywa własne katharsis... Kto wie co dzieje się w jego duszy? Niezaprzeczalnym jest, że dorzucił własny kamyk (ba! spory głaz) do tego hollywoodzkiego komercyjnego ogródka. No dobrze - gigantycznego ogrodu. Z drugiej strony - nie mogę nie dostrzec, że przemycił do WIELKICH mas ludzi ziarno czegoś, co ważne - myślenia o ekosystemie. Temat staje się z roku na rok coraz bardziej popularny, drażliwy i widoczny, ale mam wrażenie, że to właśnie ten film poruszył w ludzkich umysłach jakąś dźwignię, która być może spowoduje zmianę w myśleniu mas.
To co piszesz to prawda ale ja podchodzę jeszcze prościej do sprawy: TO ZWYKŁA BAJKA DLA ROZRYWKI, żeby zwykły człowiek który na codzień pracuje i ma 100000 problemów mógł się rozluźnić i odpocząć i zobaczyć historyjkę z hapy endem - co polepsza nastrój. Nationale geografic juz od lat trąbi że nasza planeta zdycha, a my sami przyśpieszamy nadejście epoki lodowcowej - nie trzeb ado tego Camerona i filmów.
AVATAR to czysta rozrywka tak samo jak znienawidzone przez mądrali Transformers, Terminator 4 i inne kasowe filmy opluwane na tym portalu bezwzględnie, a ludzie którzy plują na te filmy zamiast się bawić żyją chyba w samych kompleksach i problemach - współczuję. ;D
Ty masz chyba jakiś problem i to poważny. Obejrzałeś ten film w kinie? Jeśli tak to napisz po prostu: nie podobał mi się, nie lubię takich filmów, jestem głupi, co tylko będziesz chciał. Cała dyskusja, która się tu rozpętała nie ma najmniejszego sensu. Jakiś jełop obejrzał film, który mu się nie spodobał i pier... o wyścigu zbrojeń, finansowym zarzynaniu i temu podobne bełkoty. Takie forum jest po to, żeby wymienić wrażenia po obejrzeniu filmu, wyrazić opinie, te negatywne też ale żeby od razu budowanie żądzy zysków i systemu. Lecz się człowieku póki jeszcze czas.
Dołączam się do propozycji udania się do co najmiej lekarza rodzinnego. Odradzma chodzenie do kina bo to źle wpływa na kore mózgową.
Ameryka chce nam wyssać mózgiiiiiiii nie chodźcie na amerykańskie fiiiiilmyyyyyyyyyy. hehehehehe............... ;D
Kompletnie nie zrozumiałeś o co chodzi.
To NIE JEST wątek o tym, czy Avatar to arcydzieło, czy gniot.
Ani o tym, czy kino amerykańskie to przyszłość kina czy zakała.
Jak najbardziej możesz chodzić na amerykańskie filmy i uważać, że to jest prawdziwe kino.
Problem zaczyna się wtedy, gdy JEDNOCZEŚNIE głosisz pochwałę kultury (Pandora), w której takie filmy powstawać nie mogą, a obrażasz się na kulturę (nasz "system"), które te filmy umożliwia.
Już jasne?
jezu, to ja już pójdę podetrzeć się liściem.
Cała dyskusja, którą prowadzicie, jest bezsensowna - mam w dupie hipokryzję i poglądy wszelakie pana Camerona. Z przyjemnością nakarmię systemowego trolla i jeszcze raz wydam ciężko zarobione 25 zł na powtórne obejrzenie tego filmu,może tym razem w 2D.
AMEN.
/logout
Przecież ten wątek nie jest o tym, czy Avatar to film genialny czy gniot.
Ani o tym, czy mnie się podobał czy mnie zbrzydził.
Wyraźnie napisałem, że każdym ma prawo uważać Avatar i rozrywkowe kino amerykańskie za to, co najlepsze w kinie i kochać to kino.
Tylko czemu potem tylu ludzi pisze zarazem o cudnej kulturze Pandory, gdzie takie kino z założenia nie mogłoby istnieć.
To jest faktycznie ogromny problem. Razem z Jarkiem Kaczyńskim i Grzesiem Napieralskim poddamy go pod obrady Sejmu na najbliższym posiedzeniu.
Postanowiłem posta wklejać do takich tematów bo nowego nie mogę założyć(nie wiem czemu-nie mogę się dopchać)
Jak czytałem wypowiedzi 34latków zachwyconych projekcją to myślałem-faktycznie może być wybitny film. Titanic był bdb, aliens też niczego sobie...zatem Cameron, 12 lat produkcji i tyle kasy to musi być cudo!
Ale zamiast tego jest komercyjne(co nie znaczy złe) przedstawienie nowych możliwości kina. Żeby było jasne...3D jest super zrobione. Technicznie film wygląda rewelacyjnie(od początku do końca pełne 3D jest fajne). Jednak im bardziej dynamiczne sceny akcji tym mniejsza frajda z 3D. Największe wrażenie robią sceny spokojne(np w pomieszczeniach, kabinach helikopterów, dżungli/lesie). Wszystko przez to że Cameron przedstawił świat skrajnie zmyślony, postacie skrajnie zmyślone...zero realizmu, faktu. Oglądając wie się że to film, a 3D powinno powodować zatracenie rzeczywistości-a nie zatracałem się(poza scenami spokojnymi z lasu czy w budynkach). Co innego sceny ludzi czy wycieczek po lesie-rzeczy realne robią wrażenie bo czuje się jak by się tam było i wie się że one istnieją gdzieś tam. Transformery czy iron man też mają genialne efekty specjalne i bez 3D robiły lepsze/podobne wrażenie na mnie w kinie.....
3D zrobiło by wrażenie w filmach takich jak Im Legend,Apocalipto czy choćby Titanic. S-F nie robi wrażenia w 3D bo wiadomo że to S-F( a uwielbiam gatunek i oglądam zawsze jak coś leci nowego). Nie zatraci się człowiek w tym bez końca......nawet discovery było by lepsze w 3D niż Avatar.
Dręczyło mnie też beznadziejne udźwiękowienie. Przy pięknym obrazie 3D słyszałem beznadziejne stereo zamiast surround. Może to wada Cinema city ale tak było słychać.
Fabuła? Jaka fabuła? To jest ten scenariusz pisany 8 lat? Tyle kasy na to poszło? Dźejms zrobił by lepiej wydając to na ratowanie lasów naszych niż gniota pisać.Może 10 latek się tym zachwyci fabularnie...Przekaz słuszny...ale po co robić niebieskie koty i inną planetę z inną fauną i florą zęby ukazać zagrożenie środowiska? Bajka. A roboty(maszyna bojowe) żywcem zerżnięte z matrixa...
Przewidywalny!(znowu fabuła cienka się kłania) Niczym mnie nie zaskoczył ten film(np. gdy on miał rozkaz infiltracji niebieskiego klanu to już wiedziałem że zakocha się w niej, że ona go nie będzie nienawidzić, że zostanie z nimi, że okaże się torak manem...ehhhhh). Wszystko tak banalne i proste że dzieci 10 letnie to rozumiały od razu bez tłumaczenia co i jak....
Pewnie byłbym więcej w stanie narzekać ale kończę na teraz.
Oceniam na -5/10(co i tak za wysoko myślę jest)za 3D w całym filmie i może niezłą grę aktorską głównego bohatera. Poza tym nic szczególnego....
PS. Szarża klanu jeźdźców była fajna...ale mało efektowna mimo 3D. Mogę się założyć że gdyby byli to ludzie(rycerze/Indianie) na prawdziwych koniach to ryło by czachę jak mało co dzięki 3D....ale mamy nierealne nie-konie a na nich niebieskie koty - odbiór bez emocji.
PS2. Za najlepszą scenę uważam te w dżungli gdy ona go uczyła i zaznajamiała w lesie-piękne i realistyczne że na chwilę zapomniałem o realnym świecie...miło było też popatrzeć na Ripley jak by była w pokoju :)
PS.3 Czy komuś też ta rasa niebieska przypominała nocne elfy z gry warcraft 3? :)
Żartujesz, prawda? Kupię tego posta jako prowokację mającą na celu spowodowanie gorącej dyskusji, ale jeżeli jest choć minimalne ryzyko że pisałeś serio, to musze CI powiedziec że dano nie widziałem takiego steku bzdur jak tutaj. Jeżeli kino amerykańskie rzeczywiście jest ośmiornicą oplatającą mackami inne kinematografie i wysysajaca z nich życiodajną esencję to jakim cudem kwitną kinematograwie hinduska, brytyjska, francuska czy hiszpańska? A Czesi? W ostatnich latach nNajlepsze filmy z byłych demoludów. To że w Polsce jest inaczej to tylko i wyłącznie nasza wina, bo kto nas zmusza do zapełniania sal kinowych na kolejnych ekranizacjach lektur czy komediach romantycznych. Ale w kraju gdzie IPN ma większy budżet niż PAN, wszystko jest możliwe i nic mnie nie zdziwi.
wątpię aby czeskie komedie czy bollywood przyjęły się na rynku amerykańskim...takie rzeczy to tylko w polsce:)
Na amerykańskim nie, ale na czeskim i hinduskim + ościennych tak, więc nie ma mowy o tłamszeniu lokalnych kinematografii przez Hollywod. Czy "Obsługiwałem angielskiego Króla" mogłoby powsta w USA? Poza tym, czy to europejczycy kręcą przeróbki amerykańskich filmów? Nie, jest wręcz odwrotnie. "Nikita", "Klatka dla ptaków", "Inni", "REC" - do wyboru do koloru pełne spektrum gatunków. Gdzie kręci sie najlepsze filmy grozy? W Azji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, przecież nie w Hollywood.
Nie chrzań. To, na co teraz Cameron dostał miliony dolarów, za 10 lat będzie normą dla każdego studia. Jestem realista w ocenie tego filmu. Od strony graficznej arcydzieło. Gdyby Da Vinci był Eskimosem, pewnie produkowałby lodowe kaloryfery w każdym igloo. A że był Włochem, dostał od losu szansę na odniesienie sukcesu.
Dziś Cameron, jutro każdy. Spodziewam się wysypki trójwymiarowego remasteringu wielu filmowych klasyków.
Rzeczywiście kino umiera. Śpiewka tak stara jak dźwiek, barwna klisza, VHS, DVD i internet. Za mojego życia słyszałem ja już ze trzy razy.
To, na co teraz Cameron dostał miliony dolarów, za 10 lat będzie normą dla każdego studia.
________________________
Być może. Ale raczej wątpię. Normą jest raczej, że jak biedniejszy bierze się za efekty to wychodzi takie "Quo vadis". Poza tym za 10 lat amerykańskie studia będą 10 lat do przodu. A w kategorii efektów liczy się przede wszystkim to, co najnowsze, czego jeszcze "nikt nie widział".
Podzielić i Podbić
oto ich motto
I z tego co widze nawet filmweb nie został ocalony
pseudo krytycy i nic już nieczujące dzieci opinie snują nie płynące z doświadczenia i mądrości tylko z agresywnego pseudo intelektu.
@Vigilate
Nie będę się wypowiadał na tematy problemów, które tu zostały poruszone. Chcę tylko Ci dać radę: nie sugeruj się tym, co ludzie piszą w internecie. Jeśli ktoś Ci napisze na onecie, że Tom Cruise jest kobietą, to uwierzysz w to? Skoro kierujesz się wyłącznie postami innych ludzi wypowiadających się na portalu, a nie widziałeś filmu, proszę Cię, nie wypowiadaj się na temat czegoś, o czym nie masz pojęcia. Najpierw zobacz, potem porównuj, oceniaj, wysnuwaj jakiekolwiek, zależne od Ciebie wnioski. Wtedy może nawet się do Ciebie nie przyczepię.
P.S Wybacz, ale masz strasznie dziwne poglądy na otaczającą Cię rzeczywistość.
@Vigilate
Wybacz drugiego posta, ale coś mi przyszło do głowy. Skoro masz za złe Cameronowi, że wydaje tak ogromne pieniądze, aby powiedzieć o problemach, na które kładzie 'laskę' i wyciągnąć jak najwięcej forsy, to albo masz kompleksy i jesteś niezbyt zamożnym człowiekiem, który zazdrości innemu, któremu się udało czegoś dokonać, albo nie trawisz ogólnie kinematografii. Ale wtedy dziwiłoby mnie to, że założyłeś konto na filmwebie. Oświeć mnie w miarę możliwości, proszę.
ja przyznałem racje Vigilate, on nie odpowiada wiec ja odpowiem. Otóz co do
mnie masz racje, mam kompleksy i nie jestem zamożny ale co do Vigilate sie
mylisz, znam go i wiem ze to bogaty playboy.
sorry ale czy naprawdę jak ktos zaczyna wyciagac niepopularne prawdy na
wierzch to od razu trzeba napisac ze ma kompleksy, i to jeszcze tonem z
którego wyziera pogarda. jesli avatar to taka siwetna produkcja to moje ,
czy tez autora tematu gledzenie i tak tego nie zmieni.
I wcale nie trzeba misc kompleksów by widziec ze ludzka zachłanność nie
ma granic. camerona także.
@duende_2
W żadnym z moich postów nie zwracałem się do Ciebie, tylko do Vigilate. Poza tym, nie chciałem, aby moje posty odebrano jako wyraz pogardy; bardziej jako miłego zapytania i rady. A prawdy, o których napisał Vigilate są popularne, ale kompletnie się do tego filmu nie dopasowują.