PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=299113}
7,4 819 tys. ocen
7,4 10 1 818984
6,7 92 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Preferuję gatunek SF i zawsze cieszy mnie kiedy wchodzi nowy temat w tym gatunku - powstaje naturalne pytanie - co nowego wymyśli reżyser...czym mnie zaskoczy.

Rzeczywiście - fluorescencyjny świat w 3d 10/10 ale czy nie można było chwilę zastanowić się nad realizmem strony ludzkiej? Ten brak prawdopodobieństwa aż mnie uderzał od początku filmu - jaka szkoda, że aż tyle jest niedociągnięć.

1. Ludzie w przyszłości - podbijają/ zasiedlają nową planetę opanowali hibernację i prawdopodobnie jakię napęd międzygwiezdny a militarnie? ... nadal używają silników mechanicznych i broni maszynowej typu RKM na naboje jak w 2 wojnie światowej!!! Please!

2. Roboty sterowane z wewnątrz (zgapione z aliena - swoją drogą Ms Weaver czuła się jak w domu) mają LUSTERKO WSTECZNE? Hi tek - aż boli.

3. Czasy zaawansowanej nanotechnologi - avatarów, implantów mózgowych - a tu aby zrzucić ładunek (nawet nie atomowy) bierzemy największy i najmniej zwrotny samolot - i uwaga - bomba ma 5 na 5 metrów !! i musi ją pchać 5 gości:) i co ciekawsze jest poskręcana z 200 małych bombek:) Aby się udało musimy zrzucić 3 takie kraty...litości. w XX wieku bomba atomowa jest wielkości walizki!

To tak dla przykładu. Jakie inne wy znaleźliście????

Po stronie Nav'i nie kupuję za to dosiąścia dużego smoka jako punktu zwrotnego filmu. Było to tak łatwe, że nawet dziecko by na to wpadło - aby lecieć nad nim i na niego wskoczyć bo nie patrzy w górę - a jeśli tak to dlaczego przez setki tysięcy lat rozwoju cywilizacji na Pandoze tylko kilka osób tego dokonało i nie nauczono się tego robić - jeden oswaja - opowiada jak to zrobić innym i po kiku latach standardem jest latanie na tych większych. Mało prawdopodobne aby przetrwało to jako "secret skill" powodujący takie WOW.

No chyba że samo dosiąście to nie wszystko i odbywa sie jeszcze jakieś rytuały godowe :) i dlatego ocenzurowano ten moment w filmie wyciemnieniem:P

Nie zrozumncie mnie zle - ogólnie film oglądało mi się dobrze i 7mkę dostaje ale nie jestem 12 letnim dzieckiem i do wczucia się potrzebuję zachowania pewnych podstawowych zasad prawdopodobieństwa i przewidywalność fabuły jak np. w Matrix, Wyspa czy nawet Pandorum (niemieckie SF z 2009).

ocenił(a) film na 9
Roboteur

Aha i jeszcze jedno, znając Ciebie poszedłeś do kina sam, bo w domu już Ci fotel do dupy przyrósł, oglądając film tylko czekałeś na jakiś słabszy moment filmu żeby móc go później skrytykować, z tego co moge powiedzieć o Tobie na pierwszy rzut oka to to że jesteś po prostu dziwny, pisze to chociaż by na podtawie twojego ostatniego ocenionego filmu któremu dałeś 10/10 (Ładunek 200), widać że wyjątkowo bardzo lubisz przemoc i ludzką udręke, w sumie nie dziwie sie dlaczego nie zauważyłeś piękna Avatara

użytkownik usunięty
ScreaManUnited

Odezwał się koleś, który za alternatywny rock uważa m.in. RHCP, Linkin Park i Nickelback :D


Kolego myślisz, że ktoś wezmie twoje wypoiedzi na poważnie?

użytkownik usunięty

wypowiedzi*.............................................................

ocenił(a) film na 8
Roboteur

1. Ludzie w przyszłości - podbijają/ zasiedlają nową planetę opanowali hibernację i prawdopodobnie jakię napęd międzygwiezdny a militarnie? ... nadal używają silników mechanicznych i broni maszynowej typu RKM na naboje jak w 2 wojnie światowej!!! Please!
Zdaje się, że ludzie nie opracowali jeszcze napędu mogącego nadawać pojazdowi prędkość światła. Jest powiedziane, że układ Pandory jest oddalony o 4 lata świetlne - Jake spędza w komorze hibernacyjnej ponad 6 lat - zatem tyle zajęła im podróż.
I może chodzi również o obcięcie kosztów - w końcu to była niekoniecznie militarna operacja, dostali tyle sprzętu ile musieli, a położyli nacisk przede wszystkim na wydobycie surowca, a nie na najnowsze zdobycze militarne? Może jest coś w atmosferze bądź środowisku planety, albo może wyszli z założenia że niekoniecznie taki postęp zbrojeniowy miał miejsce. Nie znam się na tym, ale taka jest moja hipoteza ;]

2. Roboty sterowane z wewnątrz (zgapione z aliena - swoją drogą Ms Weaver czuła się jak w domu) mają LUSTERKO WSTECZNE? Hi tek - aż boli.
To akurat racja, to jest dziwne, mogli na przykład zainstalować zewnętrzne kamery obserwujące środowisko wokół z 360st, a może uznali, że takie lusterka wsteczne są czymś znajomym, starym i dobrze działającym.


3. Czasy zaawansowanej nanotechnologi - avatarów, implantów mózgowych - a tu aby zrzucić ładunek (nawet nie atomowy) bierzemy największy i najmniej zwrotny samolot - i uwaga - bomba ma 5 na 5 metrów !! i musi ją pchać 5 gości:) i co ciekawsze jest poskręcana z 200 małych bombek:) Aby się udało musimy zrzucić 3 takie kraty...litości. w XX wieku bomba atomowa jest wielkości walizki!
Z tym że bomba atomowa powoduje wytworzenie zabójczego promieniowania, które w promieniu kilometrów uniemożliwiają pracę - tego pewnie chcieli uniknąć (cięcie kosztów). Plus po co im był wielki statek? Małe statki mogły być szybko unieszkodliwione przez tubylców, więc stanowiły tylko odciągniecie uwagi i środków. Duży statek, z racji na worteks, musiał przetrwać wiele, aby dosunąć się i wycelować manualnie te ładunki. A te 'bombki' to nie były bombki, tylko worki z materiałem wybuchowym - a tu przypomnę właściwość nitrogliceryny, która przy małym wstrząsie wybucha. Niepotrzebne były do niej zapalniki, potrzeba było znaleźć sie tylko nad tym drzewem.



Co do tego ptaka. Może ich nie ma tak dużo. A może ich oswojenie nie jest tak proste jak w innych przypadkach. A może sztuka ich oswojenia była utrzymywana w tajemnicy przez tych, którym się to udało, a następni musieli odkryć to na własną rękę.


Tak czy inaczej, ja dałam filmowi 10. Widziałam filmy, które brutalnie depczą prawa fizyki, chemii, a tego deptania nie da się nawet wytłumaczyć w jakikolwiek sposób. Avatar nie jest takim filmem ;)

Pozdrawiam

dorlana

Wiesz w takiej przyszłości mozna było uzyć nie tyle bomby atomowej , co bombki wodorowej , z reakcja inicjowaną laserowo . I nie mielibysmy ,aż tak poważnego skażenia .

Z tą nitorgliceryną to nie byłby dobry pomysł ;)

Zresztą nie ma sensu szukania dziur , w skrypcie .

Atom_kon

Nie mogli użyć żadnej WMD, bo jej nie mieli. Tyle w temacie:)

StreetSamurai

Wiesz skojarzenia z "Abyss" ...... ;)

ocenił(a) film na 10
dorlana


"Co do tego ptaka. Może ich nie ma tak dużo. A może ich oswojenie nie jest tak proste jak w innych przypadkach. A może sztuka ich oswojenia była utrzymywana w tajemnicy przez tych, którym się to udało, a następni musieli odkryć to na własną rękę. "

Mogę się założyć a nawet dać uciąć sobie rękę,że bedzie to w 2 czesci filmu gdzie ich nauczy jak nad nimi(smoczyskami) zapanować po tym jak przylecą posiłki z ziemi(już z zapakowanymi atomówkami i supermega zawansowanym sprzetem wojskowym...

Roboteur

To nie są żadne nieścisłości, co najwyżej rzeczy, które się akurat tobie nie podobały.
1. Co w tym takiego dziwnego? Proch strzelniczy wymyślono niemal tysiąc lat temu, przesiedliśmy się z konia na promy kosmiczne, a nadal strzelamy "zwykłymi" nabojami. Gdyby rozwój broni przyrównać do ogólnego rozwoju technologicznego w tym czasie, to powinniśmy już teraz mrugnięciem oka niszczyć planety. Jak ostatnio sprawdzałem, to nic takiego nie miało miejsca. Poza tym (co zdaje się wycięto z wersji kinowej, tylko problem akcentując) ludzie mają nowocześniejszą broń, ale warunki na Pandorze uniemożliwiają jej użycie. Nawigacja miejscami nie działa, Jake sam mówił wyraźnie, że broń ludzi będzie słabsza, bo nie mogą używać najzwyklejszego namierzania i zostaje im stare, dobre celowanie przez muszkę i szczerbinkę.

2. Co takiego złego jest w lusterku? Samochody też są sterowane z wewnątrz i mają lusterko wsteczne, nawet te wypasione. Lusterko sprawdza się bardzo dobrze jako sprzęt pomocniczy, bo jest proste, tanie, skuteczne i nie potrzebuje baterii.

3. Wykorzystali to, co mieli. Wspomnieli coś o ichniejszym odpowiedniku daisy cutters. W czym taki wielki problem? A prom był duży, ale zabezpieczony. Przecież skopali Na'vi tyłki.

4. Okiełznanie Toruka. Było powiedziane, że Toruk <<zaakceptował>> tylko kilka osób. Zapewne więcej Na'vi próbowało go sobie wpakować do garażu, ale w tym przypadku nie wystarczyło go posmyrać po włoskach - zwierz sam musiał się zgodzić na jeźdźca. Zapewne częściej się nie zgadzał.

ocenił(a) film na 10
Roboteur

faktycznie, było pare takich motywów, które można było zrobić inaczej. broń ludzi mi odpowiadała, bo jakby strzelali laserami to by było przekombinowane. bomba 5x5m- faktycznie to była przesada. Ale za to efektownie zmiażdżyła żołnierza :D lusterko wsteczne w robocie- tu można by długo dyskutować. Natomiast najbardziej irytowała mnie postać pułkownika dyktatora, który nie miał nad sobą nikogo, ani nie przeszkadzało mu bieganie bez maski, gdzie inni już by się podusili XD
No i oczywiście zakończenie było do przewidzenia.
Aha, jeszcze gdzieś mi zaginęła postać Norma Spellmana. wybiegł on z baraku z karabinem po tym jak mu avatar zginął, i już go wcięło. Miałem nadzieję że to on zabije pułkownika

użytkownik usunięty
zygi1066

Ciekawy jestem po co te maski, jak na Pandorze był tlen.

Bo oprócz tlenu w powietrzu było coś jeszcze? Zapytam wprost - celowo robisz z siebie idiotę (aka trollujesz) i nie oglądałeś w ogóle filmu, czy też szczerze zadajesz te pytania? O odpowiedź prosiłbym naprawdę szczerą, bo - mówiąc wprost - na trolla szkoda czasu.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Szczerze mówiąc spodziewałem się odpowiedzi "w powietrzu było jeszcze coś więcej". Chodzi mi generalnie o to że w filmie nie mamy żadnych takich informacji, a które mogłyby być ciekawe swoją drogą, bo wolałbym posłuchać pseudonaukowych bzdur niż kocich wyznań miłości.

To masz pecha.

ocenił(a) film na 7

HA..dobre uzyszkodnik! Teraz sobie przypomniałem że podczas filmu też na to zwrocilem uwage - a teraz mi wypadlo.

Jesli pamietacie scene kiedy wchodzili po raz pierwszy do kontenera na skale - nie mieli masek - a przeskakiwali z helikoptera. Pamietam że w kinie skomentowalem - czy już się przyzwyczaili do atmosfery?

A ... i jeszcze jedno. Jak na początku Sully biegał po lesie - uciekał przed potworami miał na sobie glany. Takie typowe US army z iraku.
Potem gdy już biegał po lesie ze swoją pocahontas - komentował - stwardniały mi stopy - i biegał po lesie na bosaka jak by nigdy butów nie widział.

Roboteur

"Jesli pamietacie scene kiedy wchodzili po raz pierwszy do kontenera na skale - nie mieli masek - a przeskakiwali z helikoptera. Pamietam że w kinie skomentowalem - czy już się przyzwyczaili do atmosfery? "

Hm, o ile pamiętam, to mieli maski. Przyjmijmy, że nie mieli - nie zrobisz na wdechu kilku kroków?

"A ... i jeszcze jedno. Jak na początku Sully biegał po lesie - uciekał przed potworami miał na sobie glany. Takie typowe US army z iraku.
Potem gdy już biegał po lesie ze swoją pocahontas - komentował - stwardniały mi stopy - i biegał po lesie na bosaka jak by nigdy butów nie widział."

Bo je zdjął, jak zakładał indiańskie stringi? Taka uwaga ogólna: jak zawsze przy filmach tego typu już następuje wysyp absurdalnie wręcz idiotycznych "zarzutów". I zawsze w połączeniu ze stwierdzeniem, że fabuła była prosta, dla dzieci itd. :D

ocenił(a) film na 10
StreetSamurai

Akurat sprawa oswojenia ogromnego ptaszyska dla mnie była prosta i
oczywista :) Są rzeczy, których się człowiek boi. Strach ten, nawet
wśród tych odważnych, jest nie zawsze racjonalny, paraliżuje logiczne
myślenie, na tyle, że boisz się spojrzeć w górę. Przeświadczenie, że
czegoś po prostu się nie da zrobić, bez odpowiedzi "dlaczego?" często
uniemożliwia nam działanie, nawet dzisiaj. Dlatego nikt nie próbował
oswajać i nie oswajał tych ptaszysk.
Jednak od czasu do czasu pojawiają się jednostki, zdolne przełamać tabu,
wyjść przed szereg. Przy pomocy swojej inteligencji, odwagi i łutu
szczęścia potrafią zrobić rzeczy niemożliwe. Niemożliwe w pojęciu ogółu.
Jak np. wspominany w filmie wódz.
And last, but nor least - nie zawsze chcesz się dzielić tajnikami
swojego sukcesu. Nawet jeśli masz dobre zamiary, pewne rzeczy chcesz zachować dla siebie. Np. to, jak oswoiłeś groźnego ogromnego ptaka (jak
zwał tak zwał). No i nie byłbyś już tym wielkim dzielnym wodzem, któremu
jako jeden z nielicznych to się udało, gdybyś zburzył mit, że jest to
niemożliwe, prawda?

Na broni nie znam się, a lusterko wsteczne jest niesamowicie wygodne ;)
więc nie komentuje tych pytań.

ocenił(a) film na 10
Rosemary_2

Dokładnie, na moje oko to sam "Pomarańczowy Ptaszek" był zaskoczony że ktoś go dosiadł i dla tego po krótkich kwikach dał się oswoić.
W jednym pości gdzieś ktoś pisał "dlaczego nie pokazali tej magicznej kopulacji jaka między tym ptakiem a bohaterem zaszła" a no dla tego ściemnili obraz a żeby trochę przerazić widza, co się stało, Zjadł go? Przeżył? - Wiadomo ze przeżyje bo to główny bohater ale efekt daje do myślenia, niestety nie wszyscy potrafią czytać książki i wyobrażać sobie takie momenty. Tania sztuczka a ile wywołuje pytań.

Roboteur

Niestety kilku rzeczy nie jestem w stanie "kupić" w tym filmie.
Wszystko było w porządku gdy reżyser usiłował zachować względny realizm. Natomiast kiedy Jake Sully w ciele Avatara decyduje się na przypodobanie sobie "postrachu chmur", wielkiego latającego ptaka, którego tylko 5-ciu Na'Vi ujarzmiło za całe lata ich istnienia, już wiemy że film będzie odtąd tylko tracił. I nasze obawy stały się jak najbardziej słuszne. Ponieważ zwycięskiej batalii mieszkańców Pandory przeciwko uzbrojonym po zęby w nowoczesną broń ludziom, nie jestem w stanie przełknąć. Tym bardziej że sama walka została przedstawiona dość naiwnie (świetna patetyczna scena z "abordażem" jednego z Na'Vi na pokład atakujących! Ach! To mnie porwało, uwielbiam patos i jest to moja słaba strona). Matka Natura wysłuchała plemię Na'Vi i nagle zwierzęta się zjednoczyły i ruszyły do pomocy uciśnionym mieszkańcom. Mało tego. Po zwycięskiej batalii, (gdzie aż do tego momentu zastanawiam się jak oni to zrobili? Jakim cudem za pomocą łuków i latających stworzeń wygrali z ludźmi w helikopterach i "Mechwarriorach"?) Na'Vi nie tylko wypędzili ludzi z dala od swojego magicznego miejsca na Pandorze, ale z całej planety w ogóle! Nie jestem tego w stanie pojąć a wyprowadzanie ludzi z ich bazy wywołało u mnie śmiech. Dość nieumiejętnie bądź NAIWNIE przedstawił nam to reżyser.
Kolejną rzeczą, którą ciężko jest mi strawić jest mianowicie cały proces ucieleśniania "sztucznych" Na'Vi. Czy Na'Vi w ogóle zdawało sobie sprawę jak wygląda ta całą procedura i kim są znalezieni w lesie nowi bracia? Co do pierwszego - chyba tak (ostatnia scena z nałożeniem maski na Sully'ego. I see you!). Szkoda że absolutnie nic nie zostało poświęcone tej sprawie, z punktu widzenia rdzennych mieszkańców Pandory. Reżyser przedstawia nam sytuacje bez wyjaśnienia, ot tak jakoby to było powszechnie wiadome.
A co do "rewolucji na miarę wprowadzenia do kin dźwięku"... bez komentarza. Nie ma mowy o żadnej rewolucji. Efekty? - owszem, fajne. Momentami nawet bajecznie fajne ale aby mówić o rewolucji?
Jedyna rewolucja jaka mogła się dokonać, to ze strony technicznej za sprawą wynalezienia lżejszych i bardziej użyteczniejszych kamer do rejestracji pożądanego obrazu w 3D a nie ze strony estetycznej.

Roboteur

Jeśli to co wpisałem wyskoczyło dwa razy na tej stronie to przepraszam, ale nie widziałem swojego wpisu po odświeżeniu więc napisałem ponownie:


Niestety kilku rzeczy nie jestem w stanie "kupić" w tym filmie.
Wszystko było w porządku gdy reżyser usiłował zachować względny realizm. Natomiast kiedy Jake Sully w ciele Avatara decyduje się na przypodobanie sobie "postrachu chmur", wielkiego latającego ptaka, którego tylko 5-ciu Na'Vi ujarzmiło za całe lata ich istnienia, już wiemy że film będzie odtąd tylko tracił. I nasze obawy stały się jak najbardziej słuszne. Ponieważ zwycięskiej batalii mieszkańców Pandory przeciwko uzbrojonym po zęby w nowoczesną broń ludziom, nie jestem w stanie przełknąć. Tym bardziej że sama walka została przedstawiona dość naiwnie (świetna patetyczna scena z "abordażem" jednego z Na'Vi na pokład atakujących! Ach! To mnie porwało, uwielbiam patos i jest to moja słaba strona). Matka Natura wysłuchała plemię Na'Vi i nagle zwierzęta się zjednoczyły i ruszyły do pomocy uciśnionym mieszkańcom. Mało tego. Po zwycięskiej batalii, (gdzie aż do tego momentu zastanawiam się jak oni to zrobili? Jakim cudem za pomocą łuków i latających stworzeń wygrali z ludźmi w helikopterach i "Mechwarriorach"?) Na'Vi nie tylko wypędzili ludzi z dala od swojego magicznego miejsca na Pandorze, ale z całej planety w ogóle! Nie jestem tego w stanie pojąć a wyprowadzanie ludzi z ich bazy wywołało u mnie śmiech. Dość nieumiejętnie bądź NAIWNIE przedstawił nam to reżyser.
Kolejną rzeczą, którą ciężko jest mi strawić jest mianowicie cały proces ucieleśniania "sztucznych" Na'Vi. Czy Na'Vi w ogóle zdawało sobie sprawę jak wygląda ta całą procedura i kim są znalezieni w lesie nowi bracia? Co do pierwszego - chyba tak (ostatnia scena z nałożeniem maski na Sully'ego. I see you!). Szkoda że absolutnie nic nie zostało poświęcone tej sprawie, z punktu widzenia rdzennych mieszkańców Pandory. Reżyser przedstawia nam sytuacje bez wyjaśnienia, ot tak jakoby to było powszechnie wiadome.
A co do "rewolucji na miarę wprowadzenia do kin dźwięku"... bez komentarza. Nie ma mowy o żadnej rewolucji. Efekty? - owszem, fajne. Momentami nawet bajecznie fajne ale aby mówić o rewolucji?
Jedyna rewolucja jaka mogła się dokonać, to ze strony technicznej za sprawą wynalezienia lżejszych i bardziej użyteczniejszych kamer do rejestracji pożądanego obrazu w 3D a nie ze strony estetycznej.

ocenił(a) film na 9
zygi1066

Owszem pułkownik biegał bez maski, ale jak można było zauważyć nigdy nie wdychał powietrza znajdującego się poza bazą.
My się wydaje że Spellmana widzimy na końcu filmu, kiedy to ludzie z korporacji zostają usuwani z Pandory. W tym czasie Norm stoi w ciele avatara z bronią w ręku pilnując porządku.

użytkownik usunięty
kertiz

Przecież jego avatar zginął.

Został ranny. Z reguły w filmach bywa tak, że postrzał w okolicę barku oznacza ranę, ale nie śmiertelną. Tak jak trzeba zamknąć klapkę komórki, żeby widz się domyślił, że rozmowa została skończona. Taki filmowy podręcznik. Ty naprawdę ten film znasz tylko z opowieści kolegów. Idź do kina, może jednak ci się spodoba.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Twoje wszystkie uwagi opierają się jedynie na domysłach, podobnie jak moje.

Ty mówisz ze został ranny, a ja mówię ze zginął i żaden z nas nie udowodni swojej racji.

A filmy które opierają się jedynie na domysłach są najczęsciej słabe, bo same domysły są wynikiem dziury w całym. Podobobnie zresztą było w Distrikcie.

"Twoje wszystkie uwagi opierają się jedynie na domysłach, podobnie jak moje.
Ty mówisz ze został ranny, a ja mówię ze zginął i żaden z nas nie udowodni swojej racji. "

Człowieku, o czym ty gadasz w ogóle... Jakie domysły? Ja ci nie muszę niczego udowadniać (to by było jak tłumaczenie, że nie film nie jest wielbłądem). Norm - awatar stoi na końcu filmu "cały i zdrowy", jak najbardziej żywy. Rozumiem, że w tej twojej wersji filmu on umarł i trzeciego dnia zmartwychwstał. Powtarzam - idź do kina, albo chociaż TS sobie ściągnij.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

W mojej wersji (przez głupotę reżysera i ślepe szlifowanie filmu jak diamentu w kwestii efektow specjalnych) mamy po prostu dziury w filmie.

Swoją drogą założę się że podoba Ci się również Armageddon, King Kong i Transformers, szkoda zę nie oddajesz głosów.

Chłopie! Dziury to ty masz chyba w mózgu! Po przeczytaniu Twoich dotychczasowych wypowiedzi, skłaniam się ku przyznaniu racji innym użytkownikom - albo o Avatarze słyszałeś tylko z opowiadań albo wpuścili Cię z puszką browara i się upiłeś. Jednak ponad wszystko jest pewne - JESTEŚ ZWYKŁYM TROLEM FORUMOWYM!

ocenił(a) film na 10
Pete

koles robi z siebie idiote i cieszy sie jak dziecko jak mu ktos odpowiada, celowo po 5 razy zadaje to samo banalne pytanie na ktore sam zna odpowiedź ale pyta dalej czekając az inni bedą mu usilnie probowali odpowiedziec mowiac ze przeciez to bylo w filmie.

szkoda na niego czasu potraktujcie te pyatnia jako retoryczne, jak juz raz mu odpisalem na poczatku watku- niech obejrzy film 2-gi raz , jak dalej nie bedzie wiedzial to 3-ci a jak dalej bedzie mial problem to niech się zajmie prostrzymi filmami(mimo ze ten do zbyt wymagajacych jesli o zrozumienie fabuly nie nalezy)

ocenił(a) film na 9

Ale koleś jesteś drętwy. Nie obejrzałeś dokładnie filmu, a teraz wytykasz błędy? Każdy ma ci teraz tłumaczyć co, gdzie, kiedy i dlaczego jak dzieciakowi w przedszkolu. Ogarnij się!!!

ocenił(a) film na 8

a co do bomby atomowej na samym początku, mozę takowej poprostu nie mieli :P, a nie chcialo im się na ziemię po nią wracać robili to na szybko, aczkolwiek zgodzę sie w kwestii że wzięli zły do tego statek, z założenia miała to być wyuprawa badawczo-odkrywcza, dopiero w trakcie zmienilo się w wojnę

futrzaq6

Oni chcieli potem jeszcze w tym miejscu pracować. Po eksplozji atomówki musieliby chyba znacznie więcej zapłacić górnikom za pracę w "nieco" szkodliwych warunkach.

Jest też druga opcja, to była tylko korporacja. Możemy chyba założyć że w roku 2154 stosowanie broni atomowej jest zabronione, również poza terytorium Ziemi.

ocenił(a) film na 7
StreetSamurai

To nie matrix - tu gdy avatar ginie budzisz się poprostu.
Samurai - to nic złego zauwarzać niedociągnięcia - dzięki temu reżyserom chce się analizować jak ich unikać - zatrudniają kosultantów z marines albo nasa...a tak by pakowali papkę i każdy kto widzi braki to odrazu niewdzięczny i czepliwy.

Koniec końców mi się film podobał...

Roboteur

Oczywiście, że to nic złego, chyba że są to niedociągnięcia wyimaginowane. Rana avatara Norma nie mogła być śmiertelna, skoro niedługo potem avatar znowu "działał". Gdyby była śmiertelna i Norm w chwili jego śmierci po prostu się obudził, to nie mógłby z powrotem w niego wejść, bo avatar byłby niedziałający.

Zupełnie teoretycznie można by rozważać, czy Norm, który po przebudzeniu bardzo realnie odczuwał wirtualną ranę, nie powinien umrzeć, gdyby ten postrzał rzeczywiście zabił jego avatara (o ile zginął na miejscu).

użytkownik usunięty
StreetSamurai

A pomyslales o tym ze miał nowego avatara? (sorry, ale nie jestem też doinformowany skąd mieli pierwotnych avatarów? i ogólnie jak mówilem cała ta zabawa w stylu Matrixa jest cięzka do przełknięcia).

Jeszcze jedno: rozumiem że Norm obudził się w kontenerze i gdzie on wyparował?

"A pomyslales o tym ze miał nowego avatara?" sorry, ale nie jestem też doinformowany skąd mieli pierwotnych avatarów?"

I nadal będziesz ludziom wciskał kit, że widziałeś film. Żałosne.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Przecież mówiłem, że na początku ominąłem kilka tekstów przez czyszczenie szkiełek.
To już nie mogę zadać pytania skąd mieli pierwotnych avatarów, jeśli akurat tego nie wiem? Może ktos w pełni rozumu odpowie jak człowiek.

Tak tak, wiem, czyściłeś te szkiełka przez pół godziny i potem jeszcze kilkanaście razy w ciągu filmu. To się zdarza najlepszym.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Mam też krótką pamieć do gniotów. Np. Transformersów już wcale nie pamiętam.
Nie wiem czy to może uleczalne?

Biedaku, jak nie czyścisz szkiełka, to mózg nie rejestruje. Zaraz się dowiemy, że ci tata nie doczytał wszystkich dialogów pewnie.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Przynajmniej nie jestem fanem silikonów, tych filmowych i nie tylko.

Śmiało, co jeszcze o mnie wiesz? :D Pośmiejemy się razem :D A jak tam kontener, ogarniasz już ten koncept pomału? :D

użytkownik usunięty
StreetSamurai

^Pokolenie Benedykta XVI

Jedziesz, polewka tu jest z ciebie nieziemska :D

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Jak się siedzi jeszcze na Pandorze to pewnie jest nie inaczej.

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Wracając jeszcze do kontenera, to dalej nikt mi nie dał cynku, dlaczego pułkownik go nie skonfiskował, jak zamknął tych którzy w nim mieszkali, lub później, zaraz jak zwiali.

Po co miał go konfiskować (cokolwiek to znaczy w przypadku laboratorium), gdy zgarnął załogę? I jak miał go skonfiskować po ich ucieczce, skoro od razu tam polecieli i go zabrali? Ach, te pytania, te pytania!

użytkownik usunięty
StreetSamurai

Normalnie miał go skonfiskować bo nikt go już nie będzie używał skoro załoga siedzi w więzieniu. Jak zamyka się pijanego kierowcę do paki to auta w rancie też się nie zostawia.

"jak miał go skonfiskować po ich ucieczce, skoro od razu tam polecieli i go zabrali? Ach, te pytania, te pytania!"
A podłączenie takiego kontenera do śmigłowca to kwestia 2 sekund?

Już nie mówię o systemach obronnych tej całej bazy i o zabezpieczeniach.

A co mu przeszkadzał jakiś kontener w środku dżungli? Zanim załoga się tam przeniosła, też stał nieużywany i nikt go nie "konfiskował". Czuję nadchodzący zarzut o to, że nigdzie nie widać kibelków, więc co oni tam w przyszłości już nie muszą się wypróżniać?

"Normalnie miał go skonfiskować bo nikt go już nie będzie używał skoro załoga siedzi w więzieniu. Jak zamyka się pijanego kierowcę do paki to auta w rancie też się nie zostawia."

Bo nie przewidział, że jeden z jego ludzi go zdradzi i umożliwi wieźniom ucieczkę?

"A podłączenie takiego kontenera do śmigłowca to kwestia 2 sekund?"

Nie, to trwa trochę dłużej. Ale w filmie, wiesz, istnieje coś jak ciecia;P