Preferuję gatunek SF i zawsze cieszy mnie kiedy wchodzi nowy temat w tym gatunku - powstaje naturalne pytanie - co nowego wymyśli reżyser...czym mnie zaskoczy.
Rzeczywiście - fluorescencyjny świat w 3d 10/10 ale czy nie można było chwilę zastanowić się nad realizmem strony ludzkiej? Ten brak prawdopodobieństwa aż mnie uderzał od początku filmu - jaka szkoda, że aż tyle jest niedociągnięć.
1. Ludzie w przyszłości - podbijają/ zasiedlają nową planetę opanowali hibernację i prawdopodobnie jakię napęd międzygwiezdny a militarnie? ... nadal używają silników mechanicznych i broni maszynowej typu RKM na naboje jak w 2 wojnie światowej!!! Please!
2. Roboty sterowane z wewnątrz (zgapione z aliena - swoją drogą Ms Weaver czuła się jak w domu) mają LUSTERKO WSTECZNE? Hi tek - aż boli.
3. Czasy zaawansowanej nanotechnologi - avatarów, implantów mózgowych - a tu aby zrzucić ładunek (nawet nie atomowy) bierzemy największy i najmniej zwrotny samolot - i uwaga - bomba ma 5 na 5 metrów !! i musi ją pchać 5 gości:) i co ciekawsze jest poskręcana z 200 małych bombek:) Aby się udało musimy zrzucić 3 takie kraty...litości. w XX wieku bomba atomowa jest wielkości walizki!
To tak dla przykładu. Jakie inne wy znaleźliście????
Po stronie Nav'i nie kupuję za to dosiąścia dużego smoka jako punktu zwrotnego filmu. Było to tak łatwe, że nawet dziecko by na to wpadło - aby lecieć nad nim i na niego wskoczyć bo nie patrzy w górę - a jeśli tak to dlaczego przez setki tysięcy lat rozwoju cywilizacji na Pandoze tylko kilka osób tego dokonało i nie nauczono się tego robić - jeden oswaja - opowiada jak to zrobić innym i po kiku latach standardem jest latanie na tych większych. Mało prawdopodobne aby przetrwało to jako "secret skill" powodujący takie WOW.
No chyba że samo dosiąście to nie wszystko i odbywa sie jeszcze jakieś rytuały godowe :) i dlatego ocenzurowano ten moment w filmie wyciemnieniem:P
Nie zrozumncie mnie zle - ogólnie film oglądało mi się dobrze i 7mkę dostaje ale nie jestem 12 letnim dzieckiem i do wczucia się potrzebuję zachowania pewnych podstawowych zasad prawdopodobieństwa i przewidywalność fabuły jak np. w Matrix, Wyspa czy nawet Pandorum (niemieckie SF z 2009).
Dokładnie.. Rusz głową (Czytaj: Włącz myślenie). Tłumaczyć ludziom co jak i dlaczego? I to w kilku słowach? To tak jakby w 5 minut wyjaśnić komuś jak działa teleporter. Takie dialogi wyglądały by mniej więcej tak:
-Jak to dziala?
-Przenosi obiekty z pkt A do B bez strat czaoswych.
I tu aż się prosi o pytanie widza: "A jak on to robi..."
Zresztą planeta była dość niedawno odkryta i mogli o niej jeszcze wiele nie wiedzieć (film był opowiadany z puntu widzenia postaci się tam znajdujących, a nie reżysera)
Poza tym Science Fiction to jest tylko nazwa gatunku, który już dawno przestał nadawać na tych samych falach co seriale na Discovery
" 1. Ludzie w przyszłości - podbijają/ zasiedlają nową planetę opanowali hibernację i prawdopodobnie jakię napęd międzygwiezdny a militarnie? ... nadal używają silników mechanicznych i broni maszynowej typu RKM na naboje jak w 2 wojnie światowej!!! Please! "
to nie ludzkosc tylko korporacja - liczy sie kasa. Skoro wydali ogromne sumy na sam transport to na giwerach mozna troche przyoszczedzic, zwlaszcza ze leca przeciez bronic sie przed dzikusami z lukami. Poza tym im prostsza bron tym bardziej niezawodna a warunki klimatyczne na Pandorze byly ekstremalne, to tez moglo zawazyc na wyborze. To jak z kalachem - jest stary a i tak najpopularniejszy na swiecie bo tani i niezawodny.
"2. Roboty sterowane z wewnątrz (zgapione z aliena - swoją drogą Ms Weaver czuła się jak w domu) mają LUSTERKO WSTECZNE? Hi tek - aż boli."
Pratkycznie to samo co pisalem o broni - im prostsze tym lepsze. Kamera do tylu + wyswietlacz to dodatkowy koszt, ciezar, baterie,przewody. A jak elektornika sie zachowuje w wysokiej wilgotnosci to sie wie.
"3. Czasy zaawansowanej nanotechnologi - avatarów, implantów mózgowych - a tu aby zrzucić ładunek (nawet nie atomowy) bierzemy największy i najmniej zwrotny samolot - i uwaga - bomba ma 5 na 5 metrów !! i musi ją pchać 5 gości:) i co ciekawsze jest poskręcana z 200 małych bombek:) Aby się udało musimy zrzucić 3 takie kraty...litości. w XX wieku bomba atomowa jest wielkości walizki!"
Jeszcze raz - to korporacja a nie panstwo/ludzkosc. Lecieli na wydobycie a nie na wojne. Sprzet mieli do ochrony. Uzyli takich ladunkow jakie mieli i takiego sprzetu jaki byl pod reka. Jak masz 5 lat lotu w jedna strone to nie tak latwo dostac od reki posilki/sprzet.
"Po stronie Nav'i nie kupuję za to dosiąścia dużego smoka jako punktu zwrotnego filmu. Było to tak łatwe, że nawet dziecko by na to wpadło - aby lecieć nad nim i na niego wskoczyć bo nie patrzy w górę - a jeśli tak to dlaczego przez setki tysięcy lat rozwoju cywilizacji na Pandoze tylko kilka osób tego dokonało i nie nauczono się tego robić - jeden oswaja - opowiada jak to zrobić innym i po kiku latach standardem jest latanie na tych większych. Mało prawdopodobne aby przetrwało to jako "secret skill" powodujący takie WOW."
Ja to widze tak ze sam pomysl na atak z gory nie byl gwarantem sukcesu. Byl gwarantem ze mozesz w ogole probowac. Potem trzeba jeszcze oswoic bydlaka wiekszego i silniejszego od ikarama i to w locie a nie na ziemi. I to jest umiejetnosc. Na moje oko Jake'owi pomoglo szkolenie w walce wrecz ktorego nie mieli Na'vi. ( przy oswajaniu Ikarama widac troche technik zapasniczych).
"Nie zrozumncie mnie zle - ogólnie film oglądało mi się dobrze i 7mkę dostaje ale nie jestem 12 letnim dzieckiem i do wczucia się potrzebuję zachowania pewnych podstawowych zasad prawdopodobieństwa i przewidywalność fabuły jak np. w Matrix, Wyspa czy nawet Pandorum (niemieckie SF z 2009)."
Ale przeciez Avatar ma przewidywalna fabule. Ogladales Pocahontas to wiesz o co chodzi w avatarze. Pokarz palcem jedna osobe ktora byla zaskoczona tym kto sie w kim zakochal albo tym kto wygral wojne ;)
Skończcie juz z tymi korporacjami bo jak słyszę to słowo to już mi się rzygać chce.
Wszędzie gdzie nie da się czegoś wyjaśnić mówicie "korporacja, to wina korporacji"
Zawsze, powtarzam zawsze, państwo będzie nadzorować największe korporacje, popatrzmy na taką NASĘ - symbioza z państwem jest tak silna że nie macie pojęcia. I nie ma czegoś takiego że Państwo daje jakieś korporacji wolną rekę i mówi "róbta co chceta".
Jednym z wyznacznikow swiata na przyklad Cyberpunkowego jest to ze miedzynarodowe firmy sa tak bogate a rzady tak slabe ze warunki dyktuja biznes a nie prawo. Poza tym akcja nie dzieje sie na ziemi.
To ty chyba w życiu z sf nie miałeś do czynienia. Ponadpaństwowe korporacje i prywatne państwa to chleb powszedni. Ale oczywiście, teraz tak nie jest, więc nigdy nie będzie. Ale teraz mamy karabiny na naboje, więc za sto lat musimy mieć lasery i torpedy fotonowe. Oto podsumowanie tego wątku z "nieścisłościami".
"Ponadpaństwowe korporacje i prywatne państwa to chleb powszedni."
No tak, masz rację, obejrzyj sobie Resident Evil, to coś dla Ciebie i Tobie podobnym.
Podejrzewam ze stary Gibson to idiota i niezly farciarz skoro jemu to jakos przeszlo w tworczosci bez problemow, nie ? I nawet kupuja ludzie te ksiazki i czytaja czasem.
"czytaja czasem"
Und da liegt der Hund begraben, jak mi się wydaje. Najwyraźniej dzisiaj dzieci wysysają umiejętność logicznego myślenia i wiedzę z mlekiem matki, a to ma określone skutki.
NASA jest państwowa więc jest podległa państwu, prywatne korporacje nie podlegają państwu, już teraz jest wiele przykładów korporacji o światowym zasięgu, które potrafią manipulować rządami poszczególnych krajów, wybierz się na studia, poucz się choc trochę ekonomii albo geografii ekonomicznej, czegokolwiek to przestaniesz gadać takie głupoty.
"prywatne korporacje nie podlegają państwu, już teraz jest wiele przykładów korporacji o światowym zasięgu, które potrafią manipulować rządami poszczególnych krajów" A to w której bajce było? Przypuszczam ze w Resident Evil to wlasnie widziales.
Dobra dobra, wy sobie tam oglądajcie te wasze armageddony i wierzcie w te bzdury do przedszkolaków. Muszę poszukać kolegów na forach innych filmów.
"studia, poucz się choc trochę ekonomii albo geografii ekonomicznej"
Studuję finanse i rachunkowość, zarówno na mikro jak i na makroekonomii nikt takich pierdół, jak Ty, nie opowiadał dzieciaku.
Cya, kids.
Gabs, myślę, że Cameron popełnił poważny błąd nie umieszczając Cię na liście płac. Zatrudnienie Cię w charakterze konsultanta przy tworzeniu scenariusza, zamknęłoby gęby wszystkim poszukiwaczom nieścisłości :D
Dzieki. Chyba ;)
Po prostu lubie SF , zarowno czytac jak i ogladac jak i grac w, wiec mam dosc specyficzne podejscie.
Ja kocham SF pod każdą możliwą postacią i też mam specyficzne podejście. Tyle, że odwrotne do Twojego :) Ty bronisz, ja szukam dziury w całym. Pocieszające jest to, że oba podejścia prowadzą do tego samego. Z arcydziełem mamy do czynienia gdy Ty nie będzie musiał niczego bronić, a ja nie będę miał do czego się czepić ;) Żeby nie szukać za daleko - proza Lema. W jego fantastyce naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Ale to są książki, w filmie to niewykonalne. "Avatara" musisz bronić, a ja mam się czego czepić, więc arcydziełem tego filmu nie nazwę. Ale podobał mi się bo jest po prostu śliczny :)
ps. przyznam się jednym z moich ulubionych amerykańskich filmów SF jest "Starship troopers", który wprost poraża idiotyzmem scenariusza. A jednak z pewnych powodów go lubię ;) "Avatar" to oczywiście zupełnie inna liga filmów.
Ja tez z reguly sie czepiam, po prostu wiekszosc tych 'niescislosci' z tego watku byla wyjasniona w samym filmie. Co do zas tych ktore besposrednio wyjasnione nie zostaly : z reguly tez mam takie podejscie " dodaliby kurcze dwie linijki dialogu i by bylo lepiej, jasniej" ale akurat w Avatarze mi to nie przeszkadza. Fajne jest ekspolorowanie swiata razem z bohaterami niepelna wiedza tylko wzmacnia takie wrazenie.
BTW offtop : widze ze cos jest na rzeczy ze jestesmy filmowi odwrotnie bo starship troopers nienawidze z calego serca i to pomimo tego ze idiotyzm mu wybaczam
offtop:
Całkowicie rozumiem Twoją niechęć do "Żołnierzy", ten film jest głupi jak kilo gwoździ w wiadrze babuni, poza tym epatuje bezmyślną przemocą i przedstawia wizję przyszłości, która do realiów ma się jak pięść do nosa. Powie Ci jednak dlaczego darzę go sentymentem: z powodu swoistej autoironii twórców. Film przedstawia demokratyczny zjednoczony świat, który jest w istocie totalitarnym obozem. Istnieją w nim wyraźne aluzje do III Rzeszy (np. mundury a`la gestapo, godło Federacji, które przypomina hitlerowską "wronę" itp.) Sądzę, że to nie żaden przypadek ale zamierzony zabieg. Jakby twórca chciał powiedzieć "robię wysokobudżetowego gniota dla durniów, bo mi za to płacą, ale tym myślącym coś po cichu podrzucę" :) Poza tym to pierwszy film, w którym efekty komputerowe przedstawiono w scenach dziennych bez, istotnej utraty ich jakości. Poza tym lubię Michaela Ironside`a, który bardzo mi przypomina zmarłego wujka i z jego powodu (najlepsza rola w tym filmie) nieco lepiej oceniam cały film. Poza tym jest coś takiego jako estetyczna przekora Szwejka, który powiadał "ten pies jest tak brzydki, że aż ładny" :D
ps. jak chcesz naprawdę wstrząsnąć swoją wrażliwością, to obejrzyj "Starship troopers 3". Ten film naprawdę rzuca na kolana, czegoś takiego nie widziałem nigdy wcześniej i nigdy później. Autentycznie trudno byłoby znaleźć słowa na opisanie tego czegoś, ale zapewniam Cię, że w porównaniu z trójką, jedynka to przemyślane arcydzieło ;)
filmu nie oglądałem. ale wytłumaczeniem może być to że film musiał zostać skrócony i niektóre odpowiedzi mogą zostać podane w wersji rozszerzonej o ile wyjdzie.
peace.
Ja zauważyłem , że kilka razy jacys ludzie w tym Jacksully ( :) ) wracaja z dworu i nie maja masek bez ktorych by umarli :)
kilka słów do pana uzyszkodnik_na_odwyku - zadajesz dzieciaku tak kuresko
durne pytania odnosnie fabuły, ze odnosze wrażenie, ze w ogole nie
oglądales filmu o ktorym tak sie wypowiadasz. Osobiscie bylem dzis 2 raz w
kinie i powiem, że na wszystkie pytania, ktore mialem wczesniej uzyskalem
dzis odpowiedz. Idz do kina jeszcze raz i tymrazem skup sie bardziej bo
wymadrzanie się jak dotąd idzie Ci najlepiej. Bez urazy. Pozdrawiam
Dołączam się do tego aby wszyscy poszli jeszcze raz i skończyli zadawać te durne pytania, na wszystko jest odpowiedź.
W filmie dziewczyna Navi powiedziala ze zeby dosiasc tego latajacego stwora, to on musi najpierw wybrac jezdzca, a robi to atakujac go. Toruk wybral glownego bohatera, zaatakowal go - to dlatego pozniej na niego wskoczyl.
Przecież zaatakował ich dwoje. J.Sully i Pocahontas....tak więc to się nie trzyma kupy bo zgodnie z tą argumentacją ona też mogła by go dosiąść.
1. No a czego mieliby używać, laserów? ;D Może broń konwencjonalna nadal doskonale się sprawdza.
2. Lusterko wsteczne, dlaczego nie? Nie potrzebuje zasilania, łatwo wymienić itp. To był sprzęt bojowy więc liczy się efektywność a nie wysublimowanie technologiczne - miał działać i działał.
3. To nie była bomba a spakowane jeden obok drugiego materiały wybuchowe (explosives) pochodzące prawdopodobnie z magazynu kopalni i służące pierwotnie do wydobycia minerału, wykorzystali po prostu to, co mieli pod ręką. Ochroną kopalni nie zajmowało się wojsko (armia) a najemnicy na kontrakcie firmy (mimo,że niektórzy byli kiedyś żołnierzami), którzy nie posiadali stricte wojskowego sprzętu - jak dziś firmy ochrony posługują się bronią palną ale nie dysponują np. czołgami, śmigłowcami bojowymi czy bombowcami.
Bardziej zastanowiły mnie wiszące góry, można by przyjąć, że grawitacja gigantycznej niebieskiej planety równoważyła siłę ciążenia Pandory i głazy mogły się unosić, nie unosili się jednak wspinający się po lianach znacznie lżejsi Na'vi a i wodospady tryskały znikąd, jakie to ma jednak znaczenie? Film to wspaniale widowisko i kropka.
WITAM
Interesują was tylko nieścisłości ..?
A gdzie podsumowanie całego filmu , jego zalet ..?
Dlaczego zawsze są ludzie którym przeszkadza czy bombek było 200 a nie 100 lub odwrotnie , a może lepiej że było 200 bo 100 innych czy jedna atomówka rozwaliła by całe złoża tego minerału i nic by tam nie było już do szukania ...
Jasne napędy , RKM , wsteczne lusterka itd. i co z tego znajdzie się jeszcze 100 innych bubli i nieścisłości ale jeżeli nie potrafisz zaakceptować takich wpadek-zamyśleń reżysera to wskaż film twojego top 3 a ja ci podam jeszcze więcej wpadek i opinii na temat tego filmu takich ludzi jak ty którzy szukają dziury w całym .... nie jestem maniakiem żeby się o ten film zabijać , lecz wasze opinie drażnią innych którzy się chcą cieszyć tą chwilą , tym filmem , przebywać w świecie niebieskich ludzików ...:)
Myślę że niepotrzebnie się irytujesz. Raczej wszystkim na tym forum włącznie ze mną film się podobał. A takie już prawo forum aby wyciągać brudy:)
Dlaczego zawsze sa ludzie ktorym przeszkadza jakis watek na forum i zamiast go olac i czytac te ktore im pasuja bardziej musza sie zalic i przeszkadzac innym?
Jak Ci sie nie podoba to nie czytaj i nie spamuj, nikt Cie nie zmusza.
(SPOILERY, SPOILERY!!!!)...... Co mi trochę przeszkadzało to pewna beztroska kontrolerów i naukowców w używaniu avatarów. Avatary są bardzo drogie. Komplet kontroler+jego avatar to miliony zainwestownych dolarów w wychodowanie takiegoż i przewiezienie na Pandorę kontrolera. Tymczasem Jake idzie na swój pierwszy patrol bez jakiegoś przygotowania/przeszkolenia i nawet nie wie, które zwierzęta są groźne a które nie. Cała ekipa pod wodzą pani doktor również zachowuje się dosyć beztrosko. Rezygnuje np. z dodatkowej ochrony. Nie wysilają się też specjalnie żeby odnaleść Jake'a.
Co do bomby atomowej to myślę, że nawet w przyszłości nie będzie ona przecież dostępna dla zwykłych korporacji, przecież zawsze istnieje ryzyko, że osobą nie będąca całkowicie pod wpływami kraju powiedzmy osoba dowodząca korporacją, albo jakiś szalony żołnierz użyje bomby przeciwko ludzkości, podobnie z innymi bombami np. neutronową, która nadałby się idealnie do wytępienia Na'vi , ale niemożliwym jest posiadanie jej przez korporacje.
Poza tym używanie takiej bomby atomowej tam gdzie ma się później pracować nad ekspoloatacją złóż nie jest chyba najlepszym pomysłem. więc z tumi ładunkami wybuchowymi to jest w miarę logiczne.
Oj, nie byłbym taki pewien. Biorąc pod uwagę jak obecny świat jest zdominowany interesami wielkich korporacji, można zaryzykować twierdzenie, że korporacje nie mają już dzisiaj bomb atomowych tylko dlatego, że ich nie potrzebują. Istnieją prywatne firmy dysponujące znacznie bardziej zaawansowaną technologią niż taka Korea Północna czy Iran i co ważniejsze - znacznie większymi pieniędzmi. Amerykański przemysł jądrowy jest w znacznej części prywatny, jakkolwiek nad całością sprawuje kontrolę państwo. Sądzę, że gdyby jakiejś wielkiej korporacji naprawdę zależało, to mogłaby mieć taką broń już dzisiaj. Co dopiero w przyszłości. Jednak zgadzam się, że użycie broni jądrowej wobec leśnej kultury łowiecko-zbierackiej byłoby głupie nawet wedle standardów umysłowych owego dowódcy-psychopaty :)
ps. do wytępienia Navi bardziej niż neutronowa, nadawałby się bomba kobaltowa. Ale gaz bojowy byłby pewnie tańszy. Ja osobiście jestem optymistą i myślę, że do czasy gdy ludzkość osiągnie już ten etap rozwoju, w którym będzie możliwe polecić do gwiazd, nastąpią zmiany społeczne, po których eksterminacja obcych istot rozumnych nie będzie w ogóle możliwa. Stanisław Lem napisał kiedyś, że nie wierzy aby cywilizacja znajdująca się na wystarczającym poziomie rozwoju aby podróżować na odległości międzygwiezdne, była jednocześnie tak prymitywna aby napadać i mordować inne istoty. Oby się nie mylił co do ludzi.
To chyba pierwszy film w którym Ludzka rasa dostaje w dupe za swoją chciwość i nie uszanowanie natury.
Poczekaj na sequel. Przyjadą tym razem zaopatrzeni jak pan bóg przykazał i ze smerfolasu kamień na kamieniu nie zostanie:)
Bo w sumie nienawiść poteguje nienawisci...i tej spiralę ciężko będzie już odkręcić. Odesłanie tej bandy niedobitków na ziemię zdaje się nie być najlepszym pomysłem. Już widze te nagłówki w prasie na ziemi i wywiady z tymi co przeżyli ....bezwzględne, nieludzkie dzikusy na nas napadły, żywią się krwią, bezwzględnie mordowali ludzi (chcących przecież poprzez avatary się dogadać.)
jak czytam niektóre wasze pomysły dotyczące jak lepiej można byłoby wysadzić to drzewko to .... można się tyle nauczyć ;]
Wiesz.. Poza odesłanymi na Ziemię ludźmi prawdopodobnie został wysłany także raport. A to że raport porusza się "nieco" szybciej niż statek sprawia że zanim prasa zdąży się nakłamać w sprawie krwiożerczych dzikusów prawda będzie już Ziemi znana...
A że Ziemia nie była w filmie pokazana to pozostaje nam zgadywać co się dalej stanieć. No i oczywiście możemy jeszcze poczekać na sequela...
1. Pamiętajmy że film nie ukazuje wojny światów tylko firmę wydobywającą surowiec z terytorium "indian" i dzikich bestii na obcej panecie... nawet w dzisiejszych czasach nikt by nie zainwestował w wojsko uzbrojene bezzałogowe predatory, satelity szpiegowskie etc gdzie z olbrzymią przewagą nad tubylcami wystarczyło by zainwestować w najemników uzbrojonych w broń z I wojny światowej (pod koniec filmu widać że sprzęt w zupełności sprawdził się w swojej roli aż nadto):D
2. Pandora ma to do siebie że w niektórych miejscach znajdują się złoża surowców zakłucające aparaturę elektroniczną dlatego lusterko jest ok ale bagnet u mecha to już śmiech na sali :D
3. Nie widzę zastosowania broni masowej zagłady dla firmy wydobywającej surowiec. Zrzucili jakieś najsilniejsze materiały burzące jakie mieli na stanie i tyle na ten temat (całkiem logiczne)...
4. Jestem zwolennikiem "niepokazanych scen" ponieważ widz dopowiada sobie zdarzenia i w jego odbiorze są one idealne. Mimo to przedstawiona "urwana" scena mi się nie podobała(dla mnie powinna sugerować jakąś epicko legendarną walkę a odebrałem to jakby główny bohater spadł na grzbiet gada i się podłączył :D )
Co do braku realizmu jaki zauważyłem:
-Wybryk głównego bohatera na samym początku nie został surowo ukarany przez negatywnie nastawioną panią doktor która w zasadzie dowodziła placówką naukową.
-Główny bohater odbija dziewczynę ważnej osobistości plemienia Na`vi - wg mnie gość zbyt łagodnie to przyjął i nie wykorzystał swojej pozycji żeby coś z tym zrobił(sceny które go ukazywały wskazywały że ma taki typ charakteru).
-Pilot który się buntuje i odlatuje podczas ostrzału drzewa nie dostaje żadnej reprymendy/pozbawienia uprawnień nic... w konsekwencji czego uwalnia potem głównego bohatera przez to że nikt na nią krzywo nie spojrzał.
-Drapieżnik który na początku chciał rozszarpać głównego bohatera w finalnej scenie potulnie dał się dosiąść jego dziewczynie(niby ok cała planeta się zjednoczyła ale ja nie kupuje takich scen i strasznie mnie drażnią).
-Jak wcześniej wspominałem bagnet u mecha (broń konwencjonalna ma swoje uzasadnienie ale bez przesady :D)
Jeszcze pewnie by się znalazło parę niejasności ale wg mnie wynikają one bardziej z braku czasu (chodzi mi między innymi o to jak zdrajca jednoczy wszystkie klany ludu Na`vi). Film trwa prawie 3h i można na nie przymknąć oko (przynajmniej skończyłem oglądać film do końca będąc wciągnięty w fabułę a nie jak w przypdku lotr:trotk leżąc plecami na siedzaniu rozkraczony na oparcia 2 przednich fotele szukając resztek popcornu na dnie pudełka i czekając aż się wreszcie zapali światło :d)
Jeśli to co wpisałem wyskoczyło dwa razy na tej stronie to przepraszam, ale nie widziałem swojego wpisu po odświeżeniu więc napisałem ponownie:
Niestety kilku rzeczy nie jestem w stanie "kupić" w tym filmie.
Wszystko było w porządku gdy reżyser usiłował zachować względny realizm. Natomiast kiedy Jake Sully w ciele Avatara decyduje się na przypodobanie sobie "postrachu chmur", wielkiego latającego ptaka, którego tylko 5-ciu Na'Vi ujarzmiło za całe lata ich istnienia, już wiemy że film będzie odtąd tylko tracił. I nasze obawy stały się jak najbardziej słuszne. Ponieważ zwycięskiej batalii mieszkańców Pandory przeciwko uzbrojonym po zęby w nowoczesną broń ludziom, nie jestem w stanie przełknąć. Tym bardziej że sama walka została przedstawiona dość naiwnie (świetna patetyczna scena z "abordażem" jednego z Na'Vi na pokład atakujących! Ach! To mnie porwało, uwielbiam patos i jest to moja słaba strona). Matka Natura wysłuchała plemię Na'Vi i nagle zwierzęta się zjednoczyły i ruszyły do pomocy uciśnionym mieszkańcom. Mało tego. Po zwycięskiej batalii, (gdzie aż do tego momentu zastanawiam się jak oni to zrobili? Jakim cudem za pomocą łuków i latających stworzeń wygrali z ludźmi w helikopterach i "Mechwarriorach"?) Na'Vi nie tylko wypędzili ludzi z dala od swojego magicznego miejsca na Pandorze, ale z całej planety w ogóle! Nie jestem tego w stanie pojąć a wyprowadzanie ludzi z ich bazy wywołało u mnie śmiech. Dość nieumiejętnie bądź NAIWNIE przedstawił nam to reżyser.
Kolejną rzeczą, którą ciężko jest mi strawić jest mianowicie cały proces ucieleśniania "sztucznych" Na'Vi. Czy Na'Vi w ogóle zdawało sobie sprawę jak wygląda ta całą procedura i kim są znalezieni w lesie nowi bracia? Co do pierwszego - chyba tak (ostatnia scena z nałożeniem maski na Sully'ego. I see you!). Szkoda że absolutnie nic nie zostało poświęcone tej sprawie, z punktu widzenia rdzennych mieszkańców Pandory. Reżyser przedstawia nam sytuacje bez wyjaśnienia, ot tak jakoby to było powszechnie wiadome.
A co do "rewolucji na miarę wprowadzenia do kin dźwięku"... bez komentarza. Nie ma mowy o żadnej rewolucji. Efekty? - owszem, fajne. Momentami nawet bajecznie fajne ale aby mówić o rewolucji?
Jedyna rewolucja jaka mogła się dokonać, to ze strony technicznej za sprawą wynalezienia lżejszych i bardziej użyteczniejszych kamer do rejestracji pożądanego obrazu w 3D a nie ze strony estetycznej.
I całe to przekształcanie ludzi w Na'Vi za pomocą ich magicznego drzewka?
A niby SKĄD wiedzieli że takie coś jest w ogóle możliwe, co?!
Śmieszy mnie to, że nawet jak bardzo staracie doszukać się jakiegoś uchybienia to Wam to krytycy nie wychodzi.
Po co mechowi bagnet? Chyba jest w dżungli i chyba za wielkiego pancerza żołnierz nie ma, jakby się na niego rzucił dajmy na to ten kocur to co zrobi? Może poczęstować wiązką z karabinu, albo ewentualnie nadziać.
Nie wspominając o możliwości odcinania gałęzi itp.
Skoro nie szkodzi, a może pomóc, to czemu nie?
Jak dla mnie to, że Na'Vi wygrali bitwę nie było niczym zaskakującym.
Piszę teraz o starciu w dżungli. Teren był wyjątkowo nieprzystępny, a Na'Vi poruszali się po nim doskonale. To że ruszyli z otwartą szarżą było niezłą głupotą, ale mieli szczęście, że dostali pomoc od planety (która była przedstawiona jako organizm).
"I całe to przekształcanie ludzi w Na'Vi za pomocą ich magicznego drzewka?
A niby SKĄD wiedzieli że takie coś jest w ogóle możliwe, co?!"
A czemu by nie? Dla nich to było bóstwo i mieli na to namacalne dowody. Mogli np. słyszeć głosy przodków.
Chcesz stawiać bogu poprzeczkę nie do przeskoczenia?
"zwycięskiej batalii mieszkańców Pandory przeciwko uzbrojonym po zęby w nowoczesną broń ludziom, nie jestem w stanie przełknąć." Amerykanie do dziś nie mogą przełknąć Vietnamu (a dziś Iraku) a Rosjanie Afganistanu, dwa największe mocarstwa nie dały sobie rady z uzbrojonymi w kije wieśniakami. Nie jest to takie nieprawdopodobne, walka na terytorium wroga nie działa na korzyść najeźdźcy.
Jedna nieścisłość imho:
- Jakim cudem do cholery strzały z łuków przebijały pancerne szyby? OK - NAvi byli silni i te łuki mieli jak balisty ;) Ale przy pierwszym bombardowaniu drzewa strzały się odbijały od szyb a podczas głównego ataku przebijały je bez problemu.
a poza tym to film arcydzieło :)
Też nie.
Przy pierwszym ataku strzelali z dużej odległości i z ziemi, kąt uderzenia strzały w szybę był niewielki. Zresztą strzelali do największego statku który powinien mieć najgrubsze szyby.
Przy drugim ataku strzelali z bliska, do cienkich szyb helikopterów pod kątem niemalże 90 stopni.
Do tego było celowo i wyraźnie pokazane, że pruli na banshee z góry w stronę helikopterów i z takim turbodoładowaniem z bliska "odpalali" te strzały.
No i nie należy zapominać że groty ich strzał zrobione były z jakiegoś rodzaju kamieni z Pandory, które miały większą twardość niż szkło. Jest to widoczne już przy ataku z ziemi, gdzie strzały tworzyły wyraźne rysy na szybach. Jeśli ktoś uczył się na geografii o skali mohsa to wie o co chodzi. Przy uderzeniu pod prostym kątem mogły rozbić szybę bez kłopotu.
"Amerykanie do dziś nie mogą przełknąć Vietnamu (a dziś Iraku) a Rosjanie Afganistanu, dwa największe mocarstwa nie dały sobie rady z uzbrojonymi w kije wieśniakami"
Myślę, że załogi rosyjskich czołgów porozwalanych amerykańskimi wyrzutniami przeciwpancernymi i radzieccy piloci zestrzeleni Stingerami, podobnie jak również Amerykanie zestrzeleni w Wietnamie przez radzieckie Migi, nie czuli się walnięci kijem wieśniaka ;) Gdyby Wietkong oraz Talibowie to byli faktycznie tylko wieśniacy i gdyby faktycznie mieli tylko kije zamiast broni dostarczanej przez zaprzyjaźnione mocarstwo, to te wojny zostałyby wygrane. Problem w tym, że zarówno wojna wietnamska, jak i afgańska, to były wojny de facto pomiędzy USA i ZSRR, które zapewniały broń, amunicję, pieniądze, szkolenia oraz wsparcie logistyczne i wywiadowcze walczącym stronom. Obawiam się, że Navi nie mają takiego sojusznika, więc w seequelu mogą poważnie oberwać ;)
"Natomiast kiedy Jake Sully w ciele Avatara decyduje się na przypodobanie sobie "postrachu chmur", wielkiego latającego ptaka, którego tylko 5-ciu Na'Vi ujarzmiło za całe lata ich istnienia, już wiemy że film będzie odtąd tylko tracił. I nasze obawy stały się jak najbardziej słuszne."
Chiba "twoje" obawy, kolego Bunch;)
Co do wielkiego ptaka, to >dla mnie< z treści wynikało jasno, że ten stwór musi się zgodzić na jeźdźca w bardziej autonomicznym sensie niż banshee. To znaczy nawet jak się go posmyrało, to nie musiał się godzić. Tak to zrozumiałem. A że zgodził się na Jake'a - cóż, już na początku filmu planeta go wybrała, zatem ujarzmienie Toruka wydaje mi się logiczne.
"Ponieważ zwycięskiej batalii mieszkańców Pandory przeciwko uzbrojonym po zęby w nowoczesną broń ludziom, nie jestem w stanie przełknąć."
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale Na'Vi polegli w tej walce z kretesem. Dopiero drastyczne zwiększenie przewagi liczebnej odmieniło losy walki.
"Czy Na'Vi w ogóle zdawało sobie sprawę jak wygląda ta całą procedura i kim są znalezieni w lesie nowi bracia?"
Chyba zapominasz, że ludzie byli tam od lat, Na'Vi chodzili do szkoły itp., a poza tym niektórzy sami mówili, że to puste ciała zamieszkałe przez demony itp.