Film, najogólniej rzecz ujmując - w porządku. Jest tu wszystko to, co lubię w kinie indyjskim - podrygi, śpiewy, folklor, humor, walki, romans, goła klata i dużo życia. Ale... jest też przerażający wątek religijnego fundamentalizmu, w imię którego należy zabijać. Jest piętnowanie ateizmu, który zgodnie z wymową filmu musi ulec fanatyzmowi i upolitycznienie religii. Badrinath, wbrew temu, co usiłują widzowi wbić do głowy filmowcy, nie jest pozytywną postacią. Jest próbą nadania ludzkiej twarzy fanatyzmowi. Mimo to, oceniam film dobrze, bo w zasadzie jest rozrywkowy, przyjemnie się go ogląda. Pozostaje tylko jakiś niesmak, że dało się gładko przełknąć treści tego rodzaju...
SPOILERY !!! Może twórcom chodziło o ukazanie fanatyzmu w innej postaci- Badri był fanatykiem, wcielanym od dzieciństwa, nie myślał samodzielnie- robił wszystko, co kazał mu guru. Nie odebrałam jego postaci jako pozytywnej, wręcz przeciwnie- SPOILER: guru kazał mu zabić dziewczynę, a potem się z nią ożenić, i ten ślepo się słuchał tylko swojego mistrza. powiedział, że nie kocha żadnej dziewczyny, a chciał tylko nawrócić niewierną, spełnić obietnicę. Te szkolenie chłopców od dzieciństwa kojarzyło mi się z Al'Kaidą , a guru z bin Ladenem.