Powiem wam, jak to było - Netflix chciał serial od braci Coenów, bo na tej platformie seriale lepiej się sprawdzają. No i Coenowie nakręcili ten 6 odcinkowy serial, pokazali szefom Netflixa - i nawet już prezesi Netflixa nie mogli uwierzyć, jakie nudziarstwo wyszło. By uratować sytuację, wycięto znaczną część materiału i połączono to w jeden film. Jednak nawet po wycięciu przynajmniej tej godziny zbędnych scen, to wciąż jest ultra nudne, ultra nijakie i ogólnie bezcelowe.
Widać, że ekipa na planie dobrze się bawiła, ale nie za to im płacą. Już sam scenariusz ssie po całości. Ot takie proste i oczywiste anegdoty bez sensownej puenty i często okrutnie przeciągnięte. Już po 5 minutach wiemy, że Liam Neeson traktuje tego bezskrzydłowego jak przedmiot, nie ma po co męczyć się przez kolejne 10. Fajnie, że z pieczołowitością pokazuje się jak szukać żyły złota, ale to nijak ma się do samej historii. Nie wspomnę nawet, że ostatnia opowieść do niczego nie prowadzi i zwyczajnie pokazuje, że scenarzystom zabrakło pomysłów.
To nie jest beznadziejny film, tylko raczej półprodukt, który twórcy dostarczyli, by wywiązać się z umowy z Netflixem i zainkasować kasę. To jest dzieło na poziomie Ty Westa czy jak mu tam było, a nie braci Coen.
najprościej pisząc- musisz patrzeć ponad fabułę, wtedy film nie tylko Ci się spodoba, ale także skłoni do wielu refleksji (albo nadal nie spodoba, ale to już nie będzie istotne)
Oho, widzę, że kolega RipRoy zna się osobiście nie tylko z braćmi Coen ale też z radą nadzorczą Netflixa i dyrektorami wykonawczymi/osobami odpowiedzialnymi za koordynacje projektów wykonywanych na zlecenie oraz współfinansowanych przez Netflixa.
Zaiste, godna podziwu sieć znajomości. Ja niestety w przeciwieństwie do użytkownika RipRoy takich kontaktów i koneksji nie posiadam. Nie będę zatem gdybać, czym "Ballada o Busterze Scruggsie" mogłaby być, gdyby nie była tym, czym jest, coby nie ujawnić jakim ignorantem i idiotą jestem.
Jako prosty człowiek, nieposiadający sieci kontaktów w wyższych sferach filmowców i platform streamingowych z USA tak rozległej jak RipRoy, nie potrafię za wiele powiedzieć na temat kulisów produkcji "Ballady o Busterze Scruggsie".
Mogę za to powiedzieć, jako zwykły cham i prostak oraz jełop ze wsi, że to unikalne dzieło braci Coen złożone z sześciu niezależnych anegdotek poruszyło me prymitywne serce, umysł i duszę.