Ciągle ten sam schemat, ciągle te same, wyświechtane slogany, ciągle ten sam zestaw zdań, i powtarzające się słowa: "nieudolnie", ale dlaczego? Nie wiadomo. "Kiepski scenariusz", ale dlaczego kiepski? Nie wiadomo, "brak duszy", ale dlaczego brak, tego też nie wiadomo. Autor zakłada sobie to i tamto zapominając, że winien to w sposób konkretny uargumentować! A on sobie pisze, że niedudolny, bo... nieudolny i śluz. Ja rozumiem, że serwis "Filmweb" nie ma być może aspiracji stania się czołowym filmowym medium w Polsce, ale czy naprawdę nie stać was na to, aby choć w minimalnym stopniu weryfikować pisaninę co niektórych, pożal się Boże, recenzentów???? Przecież tego naprawdę, nie da się już czytać! Choćby ta nieszczęsna recenzja Beowulfa. Jakiż brak logiki w konstruowaniu myśli! Proszę bardzo: "Oglądając film ma się nieodparte wrażenie (kto ma to wrażenie? Widzowie czy recenzent?)jakby twórcy nie do końca mogli się zdecydować czy skoncentrować się na widowiskowej akcji, czy zrobić może mroczną przypowieść o władzy" Koniec cytatu, przepraszam, a co ma jedno do drugiego? Czy jedno drugiemu przeszkadza??? Śmiało można nakręcić widowiskowy film o mrokach władzy. Nie koniec na tym. Później recenzent pisze tak: "finalnie (co to za wyraz???) otrzymujemy posępną i owszem, ładnie zrobioną baśń" Koniec drugiego cytatu. No, do cholery ciężkiej, to jak to w końcu jest z tym Beowulfem? Po ekranie biegają komputerowe kukiełki, ale baśń jest ładna. Twórcy nie wiedzieli czy robią mroczną opowieść o władzy, ale opowieść ta jest posępna. Bez ładu i składu. Recenzent wpierw stawia jakąś tezę a później jej zaprzecza. I co ma znaczyć zdanie "produkcję nomen omen produkowalo trzech, nietuzinkowych twórców" Gdzie tutaj jest miejsce dla wyrażenia "nomen omen"??? Ja go nie widzę. Filmweb jest naprawdę ciekawym serwisem, z pokaźną bazą filmów, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, lecz większość filmowych recenzji wygląda tak jak gdyby pisał je uczeń gimnazjum. Panowie, naprawdę, najwyższy czas na przejście, nomen omen, do wyższej klasy.
Popieram! Większość recenzentów w prasie, internecie i telewizji na siłę stara się krytykować każdy film. Już najbardziej nie cierpię tego pierdoły z "Kinomaniaka" na TV4. Wszystko wskazuje na to że recenzent który dobrze wypowie się na temat filmu, nie zna się na swojej pracy. A tej recenzji Beowulfa nie ma sensu nawet brać pod uwagę, to z pewnością jakiś Leszcz napisał.
Nie ulegając pokusie rozszerzenia tego zagadnienia na tzw. "większość" (recenzentów, dziennikarzy, czegokolwiek), pragnę się zgodzić z krytyką dotyczącą jakości samej wspominanej recenzji, zarazem jednak popierając zdanie jej autora względem ogólnego wrażenia co do wiadomego obrazu.
...że tak się wyrażę.
Posępna ? W którym miejscu? Z całego filmu w pamięci utkwiła mi intrygująca postać Grendela (ten jego, nieco kontrastujący z aparycją, młodzieńczy głos) oraz zabawne starania w kierunku ukrycia przyrodzenia Beowulfa przed ciekawskim wzrokiem widza. Poza tym, godna zapamiętania jest już tylko, miejscami absurdalna, niewierność względem treści poematu.
"brak duszy" ? W mojej ocenie, film Zemeckisa w najmniejszym stopniu nie oddaje klimatu dzieła, na którym bazuje, bardzo swobodnie zresztą.
"Kiepski scenariusz" ? Cała ta absurdalna, bo wyssana z palca, intryga z matką Grendela (pod postacią nagiej - a jakże - Angeliny Jolie w butach na wysokich obcasach), wraz z Hrothgarem, który uwolniwszy się od klątwy, postanawia uczcić ten fakt samobójstwem. Cała ta sprawa bardzo brzydko pachnie.
Podsumowując, krytyka filmu jest ogółem w miarę trafna, choć może nienajlepiej napisana, dzięki czemu krytyka krytyki filmu jest równie celna. :)
Obejżyjcie tyle filmów co Ci "recenzenci" ( tego z tv4 akurat mało kto lubi... ) to może również ujżycie płytkość tego filmiku.
Ja tam myślę, że morze i Ci recenzenci nawet obejżeli sporo rurznych filmuf, ale to nie znaczy, że zaras som tacy fajni pszes to. A nie potfierdziłbym tesz opinji, jakoby głembokość filmiku była miernikiem jego wartości, pszynajmniej ja tak sobie sondze.
Tu nawet nie chodzi o ilość obejrzanych filmów, o to czy temu panu (autorowi recenzjii filmu "Beowulf"), "Beowulf" podobał się czy też nie, naturalnie gdyby napisał, że "nie", nie miałbym absolutnie żadnego żalu ani pretensji.
Problem w tym, że jest to po prostu diabelnie źle napisane i to jeszcze z dumą godną o wiele lepszej sprawy.
Wnioski tego pana są mniej więcej następujące. "Zdjecia bardzo dobre, gra aktorska świetna, scenariusz bardzo dobry, film... zły"
Mogę jedynie napisać. "Strzeż nas Panie przed tego typu recenzentami, amen".