Piękne ciało Jeffa Bridges'a i widoczki nie uratowały tego filmu. Film dłuuugi, akcja dopiero pod koniec, muzyka dobra. Liczyłam na to, że film będzie w stylu Kobry z Sylvestrem Stallone, ale przeliczyłam się.
Mocna scena wyścigu na Sunset, zajebiste czarne charaktery, piękna femme fatale. sex, przemoc , hazard. A ty porównujesz to z jakąś tandetną Kobrą.
Muszę sobie przypomnieć ten film. Pamiętam tylko, że to był właśnie obraz mocno osadzony w ówczesnej stylistyce kina amerykańskiego - czyli przygody, dziwne charaktery, pojedynki...Coś jak uwspółcześniony czarny kryminał, zresztą ten film to remake filmu z lat 40. Ale jak napisałem - nie pamiętam tego filmu za dobrze, dawno go nie widziałem, więc nie chcę oceniać. Na teledysku Phila Collinsa dostrzegam tylko mnóstwo meksykańskiej scenerii, a to akurat działa na wyobraźnię.