Tak - ja byłem na pokazie przedpremierowym i jedyna rzecz, z jakiej się cieszę to to, że nie płaciłem za bilety (niestety musiałem zapłacić za parking przed kinem). Przestrzegam przed wydawaniem pieniędzy na tą szmirę. I nie to jest dla mnie najbardziej szokujące, że film nie był efektowny (chociaż "efekty" zabiły moje poczucie estetyki) ale to, że fabuła tak spaczyła moją i tak niewielką wiedzę historyczną, że nie wiem co jest prawdą a co wymysłem reżysera. A podpisali się pod nim świetni aktorzy. Po prostu porażka
Po pierwsze - męczy już narzekanie, że ktoś wydał za bilet a film mu się nie podobał. Bilet do kina to aż taki majątek? Wielką radość czujesz, że zaoszczędziłeś te parę groszy?
Po drugie - poczytaj na temat tej bitwy jeśli chcesz wiedzieć jak było naprawdę. Przy okazji poszerz wiedzę historyczną. Już nie trzeba chodzić po księgarniach i bibliotekach. Wystarczy użyć wyszukiwarki internetowej.
Po trzecie - żeby nie było mówienia, że bronię tego nieszczęsnego filmu - sam uważam film za niemiłosierny gniot, jednak irytuje mnie stałe podejście do pewnych spraw przez forumowiczów, które wypisałem powyżej.
Ad. Po pierwsze: a mnie męczy niezrozumienie przekazu słownego - napisałem o bilecie, żeby zrobić tło dla mojej wypowiedzi. Ale skoro już to poruszyłeś to może mi wytłumaczysz po co się robi filmy? Można wymienić wiele przesłanek ale wśród nich, jak dla mnie, chodzi m.in. o zarobienie na filmie pieniędzy. Kultura w Polsce jest bardzo droga - i nie ważne czy chodzi o książkę, teatr czy film w kinie. I teraz spójrzmy na ten film - ewidentnie jest reklamowany jako produkcja, która może służyć jako materiał wzbogacający nauczanie historii (zamieszczono nawet materiały edukacyjne). Pójdzie na ten film wiele osób (włącznie z uczniami ze szkół). I co? ... i nic, właśnie nic - będą to pieniądze wyrzucone w błoto bo na filmie niczego się nie nauczą a rozrywka też jest żadna.
Ad. Po drugie: nie rozumiem dlaczego mnie atakujesz? Jawnie się przyznaję do tego, że kiepsko znam historię bo ona nie leży w zakresie moich podstawowych zainteresowań. Idąc na film historyczny oczekuję tego, że dowiem się czegoś spędzając przy okazji miło czas. I tyle. Przykład? ... przez przypadek się dowiedziałem, że w ataku uczestniczyło 150tysięczne wojsko a nie 300tys. a to jest pierwszy przekaz w filmie
Ad. Po trzecie: czytasz fora i piszesz w nich posty oceniające innych forumowiczów czy bardziej zależy Ci na ocenach merytorycznych? Bo tutaj mam wątpliwości. Ja w każdym razie oceniałem film i nadal mam taka intencję - Ciebie oceniał nie będę
Ad 1. Doskonale rozumiem o co Ci chodziło, ale jak już napisałem - to męczy i denerwuje. Pisanie w stylu "Zmarnowałem kasę na bilet", "Dobrze, że miałem bilet za darmo" stało się już swego rodzaju szablonem forumowym. Nie można krytykować inaczej? Zgadzam, się jeśli chodzi o edukację, ale pierwotnie czytając temat można nie wiedzieć tego.
Ad 2. Nie atakuję. Jedynie napisałem radę, może trochę ironicznie, ponieważ teraz jest wszystko w internecie i sprawdzenie prawdy z filmem to niewielka ilość czasu. Kolejne trochę "szablonowe" zachowanie - jakąkolwiek ironię wielu forumowiczów uważa od razu za atak na swoją osobę. Dobrze, że nie napisałeś przynajmniej nic o obrażaniu Twojej osoby, jak robi to wiele osób ostatnio kiedy zwróci im się uwagę.
Ad 3. Gdzie ja niby Cię oceniłem? Nie rozróżniasz oceny osoby od krytyki jego pisania? Odniosłem się wyłącznie do tego co pisałeś, czyli gadki o bilecie i historii. Czytam posty merytoryczne i na nich mi zależy. Denerwuje mnie pisanie w kółko tego samego nie majacego nic wspólnego z danym filmem. Gdybyś napisał o filmie to nie czepiałbym się. Pisałeś jedynie o parkingu, bilecie i swojej wiedzy historycznej. Tu nie było nic merytorycznego. Co w filmie było nie tak? jaka gra aktorów? fabuła? Tego chciałem się dowiedzieć wchodząc w temat.
Wtrącę się na chwilę.
"Zmarnowałem kasę na bilet", "Dobrze, że miałem bilet za darmo"
Dla mnie to jest ocena filmu i przestroga a nie smutek nad wydaniem kilkunastu złotych. To coś w stylu "Film oceniam na 1,2,3/10, tylko inaczej zapisane.
Apiseq - widzę, że Ty poprawnie odczytałeś moje intencje ... chciałem ocenić film metaforycznie. Kończąc ocenię film waląc prosto z mostu:
jest do bani, ani nie pokazuje historycznej prawdy ani nie jest przyjemny w odbiorze - nie warto na niego iść.
Ps. KLAssurbanipal - nie ciągnijmy tego dalej, proszę - juz wystarczająco wyjaśniliśmy nasze stanowiska. Szanuję Twoje zdanie choć nie do końca się z nim zgadzam ... ale właśnie na tym polega, moim zdaniem, dyskusja ludzi inteligentnych. Ponieważ jednak obydwaj przestajemy wnosić coś wartościowego do oceny samego filmu i jeszcze bez sensu wciągamy w to postronne osoby to pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wspólnie podyskutujemy o innych produkcjach :-) Cześć
Chciałam się odnieść, jeśli można, do kwestii wiarygodności kwestii historycznych zawartych w filmie... Wielokrotnie pojawiają się takie zarzuty co do filmów fabularnych, których fabuła oparta jest na wydarzeniach autentycznych. Myslę, ze warto jednak pamiętać, że pomimo wszystko, nawet wbrew logice, twórca filmu fabularnego ma prawo przedstawić swoją autorską wizję wydarzeń, bo nie kręci filmu dokumentalnego. Zdaje mi się, że musimy uswiadomiś sobie, ze fikcja fabularna nie powstaje po to, by uczyć się na jej podstawie historii. Jesli tylko z niej, bądź z fikcji literackiej, czerpiemy wiedzę o przeszłości, to niestety jest to zły sposób zdobywania wiadomości o świecie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że "Bitwa pod Wiedniem" jest koszmarnym potworkiem i nie wiadomo, ogladajac to "dzieło", czy smiac się, czy płakać. Pozdrawiam:)
Zgadzam się - tym bardziej, że nawet w podręcznikach można znaleźć błędy więc sam uważam, że chcąc zgłębić jakąś wiedzę należy korzystać z wielu źródeł. Szczególnie, że film jest sfabularyzowaną interpretacją wydarzeń. Zirytowało mnie to, że chyba jednak ten film jest reklamowany jako coś przydatnego dla uczniów (zobacz tutaj http://bitwapodwiedniem-film.pl/ ). Ja nie mam nic przeciwko przeplataniu fabuły wątkami pobocznymi aby ją uatrakcyjnić, ale z drugiej strony wydaje mi się, że podstawowe dane historyczne powinny być rzetelnie przedstawione a w tym filmie nie są
O matko i córko... ten link mnie dobił:( Ja nie rozumiem, dlaczego u nas panuje przekonanie, że historii mozna się uczyć z filmu fabularnego... Te dzieciaki biedne później są takie,jakie są, bo sie im kit wciska. Żeby np. na zajęciach w szkole ten film zanalizować, to najpierw trzeba by było zapoznać dzieciaki z obiektywnymi źródłami historycznymi, potem ewentualnie pogadać z nimi, po seansie, co o sądzą o takiej wizji historii, jaką przedstawił reżyser. Zalamałam się, jestem nauczycielem, nigdy nie śmiałabym podtykać swoim uczniom gotowej, nieprawdziwej poza tym, wizji świata. Ludzi karmi sie kłamstwem, nie daje im sie szansy, żeby spróbowali sobie wyrobić własne zdanie na dany temat. Najgorsze w "Bitwie..." jest jednak to, że to nieznośnie płytki film. Zero głębszego przekazu. Taka "Joanna D'Arc" Bessona, która mi jako pierwsza przyszła na myśl, chociaż tylko luzno oparta na faktach, ma jakiś sens, głębszy przekaz., no moze jego pozór chocby... Wiem, ze każdy naród musi się uporać z własna mitologią (bitwa wiedeńska, na pewno wiesz, daje początek mitowi Polski jako przedmurza chrześcijaństwa), ale my to robimy, mama wrażenie, wyjątkowo nieudolnie. Zamiast te mity przebudować, rozliczyc się z nimi, my je tylko utrwalamy... Tragedia.
Podobne znaczenie miał mieć film "1920 ...". Podobno producentowi chodziło o to, żeby przekazać jakąś wiedzę historyczną uczniom, którzy mało czytają i generalnie nie interesują się swoim dziedzictwem. Dlatego, z założenia, miał powstać film lekki do strawienia. Może i ciekawy pomysł ale powstała z tego groteska. Jednak ważniejsze dla mnie jest samo podejście do kwestii edukacji młodzieży jak też samej młodzieży - ktoś chyba uważa, że obecnie młodzi ludzie są na tyle tępi, że poważniejszego przekazu nie zrozumieją. Ktoś tutaj chyba zapomniał przy okazji o roli nauczyciela w procesie edukacji ;-)
Jasne, ze tak. Nauczyciel nie ma monopolu na jedyną i słuszną prawdę o rzeczywistości, powinien być przewodnikiem ucznia - wspomóc go w próbie samodzielnej (to ostatnie słowo powinno być duzymi literami:) interpretacji świata. Ale naszemu społeczeństwu, choć tak bardzo miłuje wolność w kazdej postaci, taka wolność młodego czlowieka nie mieści sie w głowie. A gdy taką wolność dać i pokazać, jak mądrze z niej korzystać, okazuje się, że dzieciaki chcą wiedzieć więcej i zaczynają się interesować - odczuwają, że zdobyły wiedzę samodzielnie i są z siebie dumne. A propos "1920..." to faktycznie porównywalny poziom - to nawet nie jest dobre kino rozrywkowe, ale jakaś żenada. Przecież to ruchome obrazki dla debili, dlatego z samego szacunku dla uczniów nie wzięłabym ich na taki film. Dobra, kończę biadolić, bo to nie forum dla belfrów:)
Dla niektórych te 18 zł (najtanszy) to jest majątek jakbyś nie wiedział. Znam osoby, które za te pieniądze mają conajmniej 3 dni na jedzenie.
Tylko, ze w takiej sytuacji nie wydają ich na kino, szczególnie na film zbierający tak marne recenzje. Poza tym osoby piszące takie posty nie są w tej sytuacji a jedynie chcą pokazać, że film im się nie podobał, a to męczy.
Prawda jest żadna. Wydarzenia, które miały miejsce w filmie nijak pokrywają się z rzeczywistymi. Nie rozumiem nawet dlaczego tytuł brzmi "Bitwa pod Wiedniem".
Jestem w klasie maturalnej, w mojej szkole pojawił się podobno pomysł, żeby iść na ten film. Moja historyczka nie zareagowała na to, delikatnie mówiąc, dobrze. Zwróciła nam uwagę na tytuł filmu - September Eleven (choć sam bitwa była 12), przecież skojarzenie jest jednoznaczne! Ja rozumiem historia, ale po co dodatkowo nakręcać tę nienawiść do islamu. Nie wiem komu to służy i co podkreśliła moja historyczka - jaka to promocja Polski...