Kumpel mówi, że jeśli traktujemy ten film jako filmowe widowisko, megaprodukcję a la Troja czy Władca Pierścieni to się srogo zawiedziemy. Jeśli jednak podejdziemy do tego jak do włoskiego filmu TELEWIZYJNEGO oglądanego z rodziną przy obiedzie o 14 w niedzielę to jest ok. Może więc prawda leży pośrodku?