7,3 88 tys. ocen
7,3 10 1 88091
7,6 41 krytyków
Blue Valentine
powrót do forum filmu Blue Valentine

poważnie szukacie argumentów broniących tej blondyneczki? po jej zdaniu u ginekologa o szczęśliwej 13stce i 25ciu ziokmach wyłączyłem film. jeśli ktoś próbuje szukać wytłumaczenia dla zachowania tej egoistycznej pipy, to ma niekompletny albo okrutnie nieposortowany zbiór wartości.

użytkownik usunięty
arqd

o nieposortowanym zbiorze wartości można powiedzieć wtedy, kiedy ktoś wyłącza film nie zadając sobie nawet najmniejszego trudu wczucia się w przeżycia drugiego człowieka (w przypadku filmu chodzi raczej o wykreowaną postać).

to nie jest film jednoznaczny, wskazujący winnego, oceniający czy osądzający. to jest film, który pokazuje powolny rozkład związku małżeńskiego, pozostawiając potencjalnemu widzowi duże pole do popisu w ramach interpretacji. dla jednych to ona pozostanie pipą - która nie kochała, użyła typa w trudnym momencie swojego życia, wykorzystała, był jej plasterkiem na złamane serce, workiem do bicia gdy wpadła w depresję bla bla bla itp.
dla innych to on będzie winny rozejściu się pary, bo pomimo pięknych słów, wielkich deklaracji, całego tego romantyzmu, we łbie ma kilka puszek piwa i zero ambicji, a przy tym wszystkim zachowuje się niedojrzale, dziecinnie.
nie można powiedzieć, że nie ma racji ten, kto stoi po jej stroni czy ten, kto jest za nim.
właśnie na tym polega geniusz tego filmu...

jedni łzy podczas ich ślubu zaliczają na poczet szczęścia - inni uważają, że to gorzkie łzy, łykane z trudem, bo Cindy wie, że popełnia błąd.
niektórzy powiedzą, że Cindy wykorzystała Deana, żeby mieć ojca dla dziecka - ale są tacy, którzy wytkną, że przecież była bliska usunięcia dziecka, być może to myśl, że ma Deana powstrzymała ją przed aborcją, bo wiedziała, że może być kochana i mieć wspaniałego partnera?
i tak dalej, i tak dalej...punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. być może ten film bywa różnie odbierany w zalezności od doświadczeń widzów.

ja nie widzę w tym filmie konkretnego winowajcy. dla mnie to różnica oczekiwać co do życia, oczekiwań co do partnera.

konwencja filmu ciekawa, ale wyłączyłem, bo nie mogłem już znieść Cindy, nie chciałem się dalej męczyć.
upierałbym się jednak przy tym, że to Cindy jest tą złą. rzecz w sumie rozbija się w dużej mierze o różnice w dążeniach, o ambicje - nie tyle co ich braku, a określeniu i realizacji. Dean wiedział czego chce i jakoś brnął przez życie by to osiągnąć, często to podkreślał. Cindy pozwoliła mu uwierzyć, że jest tego częścią, a że była egoistyczną pipą, nie potrafiącą sobie poradzić z nową sytuacją, przez tyle lat oszukując samą siebie skrzywdziła niewinnego, wg. niektórych prostego chłopaka, bez ambicji to nikt nie chce nazwać rzeczy po imieniu. czy księżniczka miała większe aspiracje od niego? hmm, nie sądzę - dla mnie nadal była 13-latką ubraną w dorosłą skórkę, które chce zjeść ciastko i mieć ciastko.

film na pewno jest niezłym poradnikiem, może komuś otworzy oczy.

"I feel like men are more romantic than women. When we get married, we marry, like, one girl, 'cause we're resistant the whole way until we meet one girl and we think, "I'd be an idiot if I didn't marry this girl. She's so great". But it seems like girls get to a place where they just kinda pick the best option... 'Oh he's got a good job.' I mean they spend their whole life looking for Prince Charming and then they marry the guy who's got a good job and is gonna stick around."

użytkownik usunięty
arqd

nie wiem czy film jest poradnikiem, bo ja nigdzie rad nie dostrzegłam, mnie ten film mocno sfrustrował. podoba mi się: "rzecz w sumie rozbija się w dużej mierze o różnice w dążeniach, o ambicje - nie tyle co ich braku, a określeniu i realizacji." - bo bohaterowie rzucili się tym związkiem i małżeństwem na głęboką wodę. nawet nie dali sobie czasu na wejście w kolejną fazę związku, zadziałali pod wpływem fazy motylków w brzuchy. bezmyślnie...

masz prawo do swojej opinii, co nie? ja bym jednak spojrzała na to szerzej niż sprowadzała to do tego, jak okrutne i wyrachowane potrafią być baby, co tylko skóra, fura i komóra.

Która postać w tym filmie działała bezmyślnie, pod wpływem motylków w brzuchu? Moim zdaniem Cindy - tylko i wyłącznie. Od samego początku nie chciała zbliżeń, nie tylko seksu ale i czułości, odrzucała Deana przy niemal każdej relacji. Ten film przypomniał mi moją postawę w moim zakończonym związku. Szczerze mówiąc, patrząc na to z boku, tak jak będąc widzem tego filmu nie zmarnowałbym tylu lat życia.

użytkownik usunięty
fwv

mówiąc o działaniu pod wpływem motylków w brzuchu, miałam na myśli, że między obojgiem sprawy potoczyły się bardzo szybko i ich ślub był pochopną decyzją.

według psychologii związków jest ileś tam poszczególnych różnych między sobą etapów. ciężko o to, by małżeństwo ze stażem, dzieckiem, zmianami zachodzącymi w swoim wyglądzie (naturalna kolej rzeczy - starzenie się :)), masą spraw na głowie jak praca/hajs/bla bla bla życióweczka...no trudno, żeby czuli to samo, co czuje dwoje ludzi gdy się poznają, rozmawiają, "badają się", weryfikują i przeżywają bezustanną, namiętną fascynację sobą.

chodzi mi o to, że ludzie powinni pozwolić sobie na zapoznanie się w wielu sytuacjach, począwszy od tych radosnych po kryzysowe. dograć, dotrzeć i wtedy podejmować ważne oraz wiążące decyzje jak np. małżeństwo - przynajmniej według mnie.

Nie wiem co na to psychologia ale jeśli się kogoś kocha, to działa się tak aby nie zranić drugiej osoby. I nie mają tu zbyt wiele do powiedzenia zdefiniowane przez psychologię zachowania. Z nauką się nie dyskutuje ale gdyby te działania, o których napisałaś były regułą, to żadne małżeństwo nie byłoby szczęśliwe. W dzisiejszym świecie role kobiety i mężczyzny się odwracają, ma to swój początek w wychowaniu i środkach masowego przekazu. Chłopców uczy się szacunku i wyrozumiałości do kobiet, a dziewczynki do brania spraw we własne ręce i stawiania na swoim w każdej sytuacji. W rezultacie taki mężczyzna w oczach kobiety jest nieudacznikiem i pierdołą, a kobieta w oczach mężczyzny zarozumiałą dewotką. O relacjach damsko-męskich napisano wiele książek, nawet sławne wśród kobiet podobnych do filmowej Cindy "Pięćdziesiąt twarzy Greya" ukazuje świat w pogoni za własnymi pragnieniami nie zważając na czyjeś uczucia.

użytkownik usunięty
fwv

Ty tak serio?
pewnie, że POWINNO się tak działać, by nie ranić innych.

SUPER, że wszyscy tak bardzo to wiedzą. wszyscy tacy mądrzutcy. w miłości wszyscy specjaliści, ale skądś się biorą złamane serca, traumy, lęki, trudne rozstania i ból.

ale co do tego ma odwracanie ról i silne kobiety a faceci nieudacznicy?
i te "Pięćdziesiąt twarzy Greya"...eh.

ocenił(a) film na 8
fwv

i tu jest właśnie odpowiedź: ona go nigdy nie kochała.

ocenił(a) film na 8
arqd

Czyli zawsze jak w filmie pojawia się element niezgodny z Twoim poczuciem wartości to wyłączasz? Czyli jak tylko jest morderstwo, kradzież itd. to już dalej nie oglądasz? Nie interesuje Cię dyskusja nad tematem, z którym się nie zgadzasz, bo wolisz wyłączyć.

ocenił(a) film na 8
arqd

Ja obejrzałem do końca, bo jak mam ocenić film oglądając tylko połowę? Nawet "Kac Wawę" obejrzałem całą.

Ale co do tej sceny, to to że ktoś dobrze oceniał jej postać to poniekąd tak, jakby dorabiać filozofię do kure...

Jej cała postać obecnie nazwana byłaby "bordeline", ale trzeba nazwać to po imieniu, a nie dawać temu przyzwolenie i wmawiać, że to choroba, że to nie jest jej wina, że się tak zachowywała. Była egoistyczną, cyniczną i tak naprawdę głupią dziewuchą.