Mógłbym się tutaj rozpisywać ale po obejrzeniu tego filmu przypomniał mi się tekst
znajomego: który tak oto podsumował męską gadkę na temat kobiet "Kobiety to CHuje"
To zdanie nie jest zbyt wyszukane ale według mnie ma coś w sobie.
Pozostaje tylko nadzieja że nie wszystkie:)
Cześć, nie zgadzam się z podsumowaniem Twojego kolegi. W większości przypadków to faceci zachwują się jak.... ;)
Co do samego filmu, to mi osobiście było żal gł. bohatera. Nawet jeśli była zła, zmęczona wszystkim, już nie tak zakochana to mogła dac im jeszcze szanse na nowy start, bo widać jak mu zależało i kochał. Ale to też trzeba być w takiej sytuacji, poczuć, żeby móc oceniać innych. pozdrawiam
Także się nie zgadzam! Po obejrzeniu tego filmu stwierdziłam, że tak już jest- Ona niechciana ciąża, utrata spełnienia marzenia czyli medycyna, On-prosty facet, zakochany po uszy. Wkradła się rutyna, swoistego rodzaju beznadzieja i po frytach! Padło na nią bo to ona miała aspiracje, chęć innego życia,fakt facet walczył, ale czasami to za mało :)
A co ja sądzę ? Jakby mój facet zamiast wziąć się do porządnej roboty to wstawał rano i chlał piwo to już dawno bym go z domu wywaliła. Ona wyszła za faceta, którego znała ( oglądając dni, to wygląda jakby dwa dni! ) bardzo krótko i nie miała innego wyjścia. I tu uważasz, że to on jest pokrzywdzony ? Z pewnością jest - wyszedł za idiotkę ;)
ojej, to ja mam zupełnie odwrotne wrażenie. to on, nie będąc pewnym, czy ona jest w ciąży faktycznie z nim, postanowił się zająć i nią, i dzieckiem. Cindy była faktycznie dosyć poszkodowana, bo to dziecko w młodym wieku, nie wiedziałaby pewnie, co ze sobą zrobić. i może zbyt pochopnie podjęła decyzję. ale facet też się dla niej ogromnie poświęcił, pokochał ją i dziecko, kurcze, jakim on był wspaniałym ojcem! dlatego uważam, że to ona w tym wszystkim potraktowała go niesprawiedliwie.
poza tym film dziwny, nieoczywisty. do końca czekasz, czy pokażą ci retrospekcję, w której dowiesz się, jaki jest powód ciągłych kłótni tego małżeństwa, ich kryzysu, ale nie. to "tylko" wygasłe uczucie. smutne.
pozdrawiam.
Owszem. Na początku Dean był sympatyczny, czuły, romantyczny... ale również bardzo beztroski. Ale tak się całe życie nie da. Kiedy zakłada się rodzinę przychodzą obowiązki. Trzeba zarabiać pieniądze, płacić rachunki, wychowywać dzieci. Wychowanie nie polega na ciągłym pobłażaniu dziecku, zabawie, wygłupach i pozwalaniu na wszystko. Trzeba też potrafić być stanowczym i przede wszystkim dawać przykład swoim własnym postępowaniem.
Dean z czasem zamienił się w zblazowanego niechluja łażącego całymi dniami w tych samych ufajdanych ciuchach, z fajką w ustach i piwskiem w ręce. Pierwsze co robił rano to chwytał za butelkę browara, a później już na rauszu wdawał się w dyskusje z żoną, z reguły łapiąc ją za słówka i przekręcając jej intencje. A jak świat światem rozmowa z podchmielonym mężczyzną jest bezcelowa, bo ten zawsze musi postawić na swoim. Żadnego problemu nie da się rozwiązać w ten sposób.
Nie wybielam tu Cindy, gdyż niewątpliwie i ona swój udział w rozpadzie tego małżeństwa miała, ale wnioskując z wypowiedzi w tym wątku niemal wszyscy uważają, iż Dean był chodzącym ideałem, a ona wredną zołzą. Ja natomiast patrzę na nią nieco inaczej, gdyż mnie osobiście mało co tak irytuje jak dyskusje z "takim" facetem po kilku piwach. A życie z taką osobą pod jednym dachem do sielanki nie należy.
Zgadzam się z Tobą Vinga. A już szczytem wszystkiego była awantura jaką Dean rozpętał w pracy u Cindy. Ona też na pewno nie była święta ale są momenty w filmie, w których widzimy, że ona starała się pogadać, wzbudzić w mężu chęć zmiany i wzięcia się w garść (rozmowa o tym, że on ma potencjał, który mógłby wykorzystać kończy się szczeniacką pyskówką, z której nic nie wynika, podobnie rzecz ma się podczas rozmowy w samochodzie w drodze na "randkę"). Wydaje mi się, że poszczególne dni ich wspólnego życia musiały wyglądać bardzo podobnie (pytanie tylko po jakim czasie zaczęło się psuć) skoro pokazany jest tutaj tylko jeden (!) dzień - zresztą tak jak wynikało z wypowiedzi Cindy - Dean każdego ranka zaczynał dzień od browara, później malował domy, ona pracowała dnie i noce w szpitalu i tak to się kręciło aż w końcu zaczęło brakować tej magii i wzajemnego zauroczenia. Aczkolwiek dużym plusem na rzecz Deana była na pewno bezwarunkowa miłość do córki (bądź co bądź nie swojej).
zgadzam się. Życie nie jest czarno-białe. Czasem pomimo pozornego szczęścia na zewnątrz, w środku coś nie gra. Czasami nie da się tego wyjaśnić racjonalnie bo uczucia z natury są irracjonalne. Napewno ciężko jej było podjąć tą decyzję i nie zgodzę się z tym co ktoś powyżej pisał, że nie dała im szansy. Od dłuższego czasu coś nie grało, ale bała się postrawić wszystko na jedną kartę. Dawała temu związkowi i sobie przede wszystkim, kilka lat szansy.
Bardzo złożony film, ale dla mnie strzał w 10. Takie historie się zdarzają.
nie można wymienić na palcach problemów w relacjach międzyludzkich. W filmie dwoje ludzi łączy się w związek małżeński oparty na krótkich, więc też kruchych, uczuciach. Budują na nieumocnionym fundamencie. Im więcej życia mija, tym częściej na powierzchnię wypływają niespełnione ambicje; Poświęcenia; Niewykorzystane alternatywne plany.
Frustracja, alkohol, nieczułość, chłód, wyrzucane obrączki... to tylko reakcje obronne zmęczonych, zagubionych ludzi.
(młody) dean z filmu rozumie twój nieuczuciowy punkt widzenia. w rozmowie z tragarzami mowi: "kolesie są chyba bardziej romantyczni od bab. my czekamy na tę jedyną... i gdy taką spotkamy, myślimy: nie ma bata, muszę się ożenić z tym cudem. ale kobity w końcu wybierają najlepszą opcję. znam takie co wychodzą za tych z dobrą fuchą. całe życie czekają na księcia z bajki, a w końcu chajtają się z tymi przy kasie".
Zgadzam się. Oglądając to budował mi się obraz tego, jak ta kobieta zniszczyła Go. Po prostu zniszczyła.
Jak można wiele czuć, kiedy druga osoba nie czuje nic, wyłącznie swoją egoistyczną złość.
A on.. zaczął "wariować" przez to, że po drugiej stronie zaczęło wszystko wygasać.
O jakich aspiracjach tu mowa? Od początku widać jak dziewczyna się zachowuje, nie wie czego chce. Spotyka coś pięknego i może dalej to wszystko budować, nawet w lepszy sposób, bo z miłości.
Ona po prostu wygasała, to prawda. Ale zaczęła go niszczyć tym sposobem.
Co do tego, że pił, etc... Zaczął to robić szczególnie od momentu, kiedy widział, że wszystko się sypie.
Gdyby był takim złym facetem, zostawiłby ją już na początku. Albo nie zajmowałby się w ten sposób dzieckiem i chlałby piwo od początku nie patrząc na jej uczucia. A on jednak chciał wiedzieć co się dzieje.
Główna bohaterka była reprezentantką grupy kobiet, traktujących mężczyzn jako "sposób na...". Po wielokropku można wstawić cokolwiek: awans, status społeczny, rodzinę dla dziecka, samotność. Wg mnie ta grupa jest coraz liczniejsza, aż człowiek zastanawia się czy jest coś poza nią....
Główny bohater(świetna jak zawsze gra Gosling'a) trzeba przyznać, że był facetem z wielkimi jajami, próbował do samego końca, pytając się co źle robi, jak może to zmienić i biorąc winę na siebie. Może i pił, ale nie uderzył jej choć tego ewidentnie chciała. Nie wiem czemu ale niektóre kobiety chcą mieć mężów alkoholików, aby mieć się czym usprawiedliwiać.
Scena z byłym i to że mu o tym powiedziała,biorąc pod uwagę, że go pobił, to już w ogóle ostre przegięcie z jej strony. Brakowało tylko żeby się z nim przespała.
Patrząc na ten film i dzisiejsze czasy, to strach jest szukać czegoś prawdziwego, pięknego i poważnego.
nie ze strach szukac...strach znalezc i zepsuc
ale nie zgadzam sie z Twoja wypowiedzia odnosnie Cindy, w zwiazku 2 osob wina lezy ZAWSZE po obu stronach.
Myślę że zarówno wśród kobiet i mężczyzn są takie przypadki gdzie drugą osobę która nas kocha traktuje się (jak stwierdził urbi29) jako sposób na coś.. W tym przypadku koleś był dobrym 'sposobem' na niechcianą ciąże. Ale są też mężczyźni którzy traktują swoją kobietę jako sposób np na porządek w domu ;) Niestety związek to ciągła praca i jeśli któreś z partnerów odpuści to zbyt długiej przyszłości nie będą mieli razem..
Przez cały film towarzyszyła mi myśl, że strasznie wredna i głupia picza z tej bohaterki (wrażenie potęguję fakt, że wyjątkowo nie lubię Williams jako aktorki i uważam, że powinna poprzestać na Jeziorze Marzen). Patrzyłam na Deana stającego na uszach, żeby ją zdobyć i poznać, choć ją raz widział, dbającego o związek, przełamującego jej obojętność, jej humorki i widziałam jej wiecznie skwaszoną rozkapryszoną minkę pokrzywdzonej i mi żal go było.
A odpowiadając wreszcie na pytanie lewussa: nie, kobiety nie są takie :) . Przynajmniej nie wszystkie. A inną kwestią jest fakt, że faceci poniekąd przyzwalają pannom na takie zachowania, tolerując to i skacząc wokół nich, co tylko powiększa ich poziom popieprzenia.
Nie macie wrażenia, ze bohater to taki sam chłopak jak Noah z "Pamiętnika" tylko dziewczyna mu się dużo gorsza trafiła? To całe jego staranie, zaangażowanie, wytrwałość, walka o związek. Jeszcze Gossling grający w obu filmach, potęgował wrażenie podobieństwa.
rozumiem troche bohaterkę gdyz koles pił, nie mial ambicji na lepsze zycie, prace. taki minimalizm mu wystarczal. ale z drugiej strony mial bardzo dobre serce i bardzo ja kochal, jak i dziecko ktore nie bylo jego a ona tego nie docenila...i jak gadala z tym kolesiem w sklepie...masakra,koles pobil jej meza a ta sie wdzieczy do niego a jak z nia byl to ja traktowal jak szmate...wrrr:/ z tego taki wniosek ze kobiety wolą drani:P
Fakt, Cindy brakowało w męzu tej brutalnej męskości jaką mial jej były, jak i jej ojciec - takiego wzoru mężczyzny szukala podświadomie, ale niestety mąż był zupełnie inny - dlatego to się musiało tak zakonczyc niestety.
Zgadzam się, widać to zwłaszcza w scenach gdzie on mówi jej, że ona z pewnością oczekuje, że ją uderzy. Wtedy poczułaby siłę męskiej dominacji, on jednak tego nigdy nie zrobi, a ona podświadomie oczekiwała tego od niego, to zgadzałoby się z wizerunkiem mężczyzny, do którego byłą przyzwyczajona.
ale tak na prawde koniec filmu jest pełny niedomówień, nie wiemy czy na pewno Dean stracił rodzine.
widac ze nie zrozumiales przekazu w filmie, po to byli pokazani jej rodzice i byly partner, zeby zrozumiec jej postepowanie. Cindy podswiadomie pragnela takiego mezczyzny jak jej byly i ojciec, czyli agresywnego drania, bo taki wzór wlasnie wyniosla z domu i mimo ze na poczatku byla bardzo zakochana w męzu to niestety to w jakiej rodzinie dorastala zaważyło na jej przyszłym życiu. Podświadomie każdy z nas dąży do stworzenia podobnego domu, rodziny jakiej wzór nam nasi rodzice przekazali i mimo ze czasem bardzo chcielibysmy żyć inaczej to czesto niestety to sie nie udaje.
a ty za to na pewno wiesz o co chodziło... no ale fakt, kobiety zawsze wszystko lepiej wiedzą
"mimo ze czasem bardzo chcielibysmy żyć inaczej to czesto niestety to sie nie udaje" zgadzam się. Nie chodzi tu o brak woli Cindy, chodzi o pewną niemożność zmiany swoich uczuć.
A on pije i pije i pije... ileż można???
Może to ona mu się znudziła i musiał się upić żeby ją przelecieć???
Ja myślę, że to film dla ludzi z paroletnim stażem...
Wina leży po obu stronach, jednak w zdecydowanej większości po stronie Cindy, o tak w zdecydowanej większości. Pierwsza sprawa to nieźle się potrafiła łajdaczyć skoro w tak młodym wieku będąc jeszcze w szkole przespała się z 25 mężczyznami rozumiem 2-3 nawet 4 czy 5 ale 25 facetów w takim wieku szok. Ja widzę problem dużo wcześniej, wydaje mi się że to nie rutyna a przede wszystkim to charakter głównej bohaterki jest winien całej tej sytuacji. Ona po prostu nie potrafiła kochać prawdziwie i szczerze tak jak Dean. Widać że chciała spróbować każdego ciastka po trochu, chciała posiedzieć sobie trochę na jednym kwiatku a potem przeskoczyć na drugi. Była ze swoim ex bobym ontario którego widać kochała (jeśli nie kochała go to po co w ogóle z nim chodziła i uprawiałą seks? z nudy) , kochała dopóki nie wpadła z nim, a po tym jak wpadła w ogóle się nim nie interesowała i nie chciała z nim w ogóle rozmawiać, skąd ta nagła zmiana skoro widać że on się starał i widać było że miał za złe już w późniejszym okresie o to że jego dziecko będzie wychowywane przez innego meżczyznę czyli Deana. Potem przeskoczyła na inny kwiatek czyli na Deana i uważam że nie dlatego że akurat on zaproponował jej wspólną rodzinę i dał jej poczucie bezpieczeństwa tylko dlatego bo jej ex poprostu sie jej znudził, przecież po wpadce boby ontario nadal wykazywał chęć bycia razem z Cindy, nigdzie nie było powiedziane że boby ontario nie chciał tego dziecka. Boby pobił Deana i wyzwał ją przez telefon od najgorszych a ona spotykając go po latach uśmiecha się do niego i prowadzi z nim miłą pogawędkę kokietując go. Gdy wspomina o nim w samochodzie dla swojego męża mówi o nim z uśmiechem na twarzy tak jakby się cieszyła że jego zobaczyła. Postawcie się w takiej sytuacji w miejsce Deana bylibyście zadowoleni ?. Wydaje mi się że Cindy to dziewczyna która nie wytrzymałaby z jakimkolwiek facetem zbyt długo i nie ważne czy spełniał by jej oczekiwania czy nie. To po prostu taki typ kobiety która lubi mieć to czego obecnie nie ma. Widać że dużo się zmieniło po tym jak zobaczyła swojego ex i nie wiadomo jaka jest przyszłość, bo możliwe że po rozejściu z Deanem powróciłaby do swojego ex, ale tego już nie wiemy bo film się kończy. Nie wiemy nawet czy oni sie rozeszli bo tego też nie ma w filmie. Można tylko przypuszczać co było poźniej. Tak czy inaczej Dean wiele razy powtarzał że zmieni się dla niej że zrobi wszystko co ona chce. Potrzebował tego żeby kochała jego tak samo jak kochała go wcześniej. I on nie pił cały czas tylko denerwowało ją to że zawsze musi wypić piwo przed pracą i to że wystarcza jemu to jak żyją, że nie próbuje zrobić czegoś żeby zaczęli żyć na wyższym poziomie. Widać że Dean bardzo zaniedbał się fizycznie stał się zdecydowanie mniej atrakcyjny dla Cindy. Dlatego jestem świadomy że wina leży po obu stronach jednak nikt mi nie wmówi że w większości jest to wina Deana, nawet wydaje mi się że gdyby spełnił wszystkie jej oczekiwania Cindy to i tak by to nie zmieniło i próbowałaby zostawić jego i potem związać się z kimś innym. Sytuacja z życia wzięta, może nawet scenariusz został napisany przez osobę która była świadkiem takiego związku, lub sama przeżyła podobną sytuację.
Odpowiadam na pytanie. Temat trudny, ale odpowiedź prosta. Film pokazuje, do czego prowadzi egoizm i mylenie zakochania z miłością. Miłość to decyzja, nie uczucie (choć najczęściej idą w parze). Gdyby Cindy potrafiła myśleć o innych, a nie tylko o sobie (och, ach, już nic nie czuję, duszę się, och, ach...), zostałaby z Deanem. Facet był dla niej dobry, chciał próbować. Ale dla niej ważniejsza była ona sama niż drugi człowiek, niż obietnice, niż przysięga. Ba, ważniejsze nawet od własnej córki. Jak taka osoba może wchodzić w związek małżeński?
Niestety, w dzisiejszych czasach jest to powszechne zjawisko. Samorealizacja, własne ego, ja, ja i jeszcze raz ja. Na bok zasady, uczucia innych ludzi, troska, poświęcenie (a fuj). I tacy ludzie nigdy nie będą szczęśliwi, tylko zranią kolejnych na swojej drodze. W skrócie, tak się kończy życie bez Boga.
Nie chcę się wdawać w głębszą dyskusję, bo to temat rzeka. Czytałam opinię niektórych z Was - ciągle obarczacie jedną ze stron. Zgadzam się z wypowiedzią użytkownika czaron87_filmweb.
Jeżeli jednak mamy zostać płytko przy samym filmie i decyzjach jakie podejmują ich bohaterowie tylko zapytam - czy ktokolwiek chciałby być nieszczęśliwy i pozostawać z kimś, kogo nie kocha? Tu nie chodzi o poświęcenie siebie dla dobra dziecka - rodzice Cindy, jestem przekonana, że zostali ze sobą tylko ze względu na dziecko, lub tak wypadało, bo takie były czasy, że jak już się miało partnera to na całe życie (nie krytykuję tutaj wartości i sama jestem za tak "romantyczną miłością) i wystarczy usłyszeć co ona o nich mówi. Jak potem dziecko ma tworzyć wzorce rodziny? Gdy widzi tylko obraz ludzi, którzy się nie kochają, a może nawet i nie szanują.
Muszę troszkę zboczyć z tematu i powiedzieć z ręką na sercu, że jest to, jak dotąd, jedyna ciekawa, porządna i kulturalna dyskusja jaką przeczytałam na tym portalu.
Co do filmu to zgadzam się z opiniami, że dużo bardziej zawiniła Cindy - nie potrafiła znieść tego, że jest taka opcja jak "ustatkowanie się". Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, i faktycznie tu tak było, ale na jak długo. Bohaterowie byli z zupełnie innych planet.
Świadomie zawiniła Ona, nieświadomie On.
Czemu zawiniła? Ponieważ weszła w związek małżeński z prostym (acz kochającym, oddanym, wspaniałym) człowiekiem, jednocześnie wymagając od życia "czegoś więcej". Wizja ciąży przyćmiła jej priorytety (zresztą co tak naprawdę przyćmiło skoro w zasadzie była dość rozwiązła?) i rzuciła się w ramiona osobie, która je dla niej otworzyła. Równie dobrze, gdyby otworzył je Bobby prawdopodobnie wybrałaby jego - ale to już nie dyskusja w tym temacie.
A czemu zawinił On? Ponieważ myślał, że miłość i opieka wystarczy. Był kochającym ojcem i mężem, przychylił nieba na ziemi córce i żonie, ale.. no właśnie - ale Ona pragnęła od Niego ambicji, która została schowana głęboko w kieszeń na rzecz utrzymania rodziny.
Jestem za Dean'em. A Cindy powinna zostać mocno wstrząśnięta, choć i to pewnie by nie pomogło. Spotkały się dwa odmienne światy, o zupełnie innych wartościach...
nie chce mi sie czytac tych wszystkich innych komentarzy...napisze po prostu cos od siebie. Przed chwila skonczylam ogladac ten swietny film. Jednak jestem wsciekla na ta babe!!! taki facet to skarb!!!!!!!!!! a przy takiej marudnej babie sama bym chyba zaczela pic...:/ Ta kobieta to ten typ za ktorym nie przepadam...kariera,szukanie w zyciu wyzwan i fajerwerkow...a przeciez najwazniejsza jest rodzina!!!Ten facet byl dla niej za dobry, nie zaslugiwala na niego...szalenczo zakochany, oddany, uczuciowy....ideal prawie. A jej sie w d... poprzewracalo; gdyby jej sie trafil narwaniec co by ja po gebie lal to by docenila meza. Przepraszam za ostre slowa ale jestem na swiezo po seansie i duzo we mnie emocji ;) Wiec odpowiadam, tak, ta baba to h.. przez duze H. Nie lubie takich ludzi nie potrafiacych docenic rodziny. A film swietny!
Chyba za bardzo sie przejmujesz, obejrzalas film... Ile takich zwiazkow i malzenstw Cie otacza nigdy sie nie dowiesz bo gdybys chciala juz dawno wypatrzylabys je w swoim otoczeniu. Z tego co zrozumialam "kariera,szukanie w zyciu wyzwan i fajerwerkow" zostaje tylko facetom, bo dla kobiet powinna byc najwazniejsza rodzina i rodzenie dzieci rok po roku... A co jesli KOBIETA ma AMBICJE? Ja ze swoimi ambicjami musialam sie dawno pozegnac dlatego, ze mam dziecko. Czy bym to zmienila? Nie, nie zrobilabym tego za zadne skarby ale sa kobiety, ktore nie czuja sie szczesliwe i spelnione i maja prawo to zmienic. Kazdy ma prawo byc szczesliwy a nie udawac, ze jest szczesliwy.
ja oceniam wedlug swojego swiatopogladu i jestem z tych ktore sa stworzone do bycia zoną i matką. Czulam to od zawsze i od zawsze do tego dazylam i moim najwiekszym marzeniem bylo miec meza i dzieci. taki za mnie typ rodzinny.Wiem ze dobry mąż dbający o żonę to skarb dlatego tak mnie zdenerwowała jej postawa i nie docenienie tego. Nie potępiam kobiet chcących robić karierę ale w takim wypadku taka kobieta, z takim nastawieniem powinna byc sama aby nie łamać serc wrażliwych facetow...albo wiązac sie z samcami alfa ktorym będzie to "zwisać".
Nie wszystkie muszą marzyć o mężu i dzieciach - Ty marzyłaś: good for you. Tak, zgadzam się, że ona wiele zawiniła, w ogóle przekreśliła opcję dogadania się z mężem gdy tego chciał i postąpiła bardzo samolubnie. Nie można jednak zapominać o tym, że on bardzo nierozważnie oświadczył się ciężarnej 18-19 latce, którą ledwie znał (choć to akurat zgaduję, ale wydaje mi się, że nie spotykali się przedtem dłużej niż miesiąc/dwa). Potrafił z niej wydobyć tą część radosnej dziewczyny, ale ona była już wtedy głęboko zraniona. Jedyną nieagresywną osobą w jej otoczeniu była babcia. To musiało odbić się później w jej życiu rodzinnym. Nie potrafiła znieść tego, że można żyć "w spokoju". Nie można w 100% winić dziewczyny. To małżeństwo to była wspólna decyzja i bardzo pochopna.