Czy każde małżeństwo przechodzi głęboki kryzys? Serio? Nie obejdzie się bez zdrad i ciągłych kłótni, niespełnienia? Czy to tylko na potrzebę filmu?
Samo życie. Człowiek jest podłą istotą, która ciągle potrzebuje nowych inspiracji.
Nie wiem czy tak czy nie, ale... obejrzałem ten film wczoraj i... czy scenarzyści brali pomysł na film z mojego życia? Normalnie prawie deja vu miałem... I film też kończy się tak, jak skończyło się moje małżeństwo... No cóż...
Ja również oglądałem z żoną i słyszeliśmy niemal cytaty...
A odpowiadając na pierwszy post:
1. Tak, każde małżeństwo przechodzi kryzysy (bez tego byłoby zresztą strasznie nudno i płasko)
2. Tak, nie obejdzie się bez kłótni
3. Nie, zdrady nie są absolutnie konieczne... da się bez nich
4. poczucie niespełnienia... no cóż, stad te kryzysy właśnie
idąc dalej...
5. Nie, nie zawsze kończy się rozwodem... hasło pojawia się często, u wszystkich... ale wystarczy zawalczyć i troszkę się złamać i związek można uratować naprawdę niedużym kosztem...
A czy ktoś tu mówi, że KAŻDE małżeństwo przechodzi głęboki kryzys? To historia jednej pary - czy dotrze do każdego i ile osób przeglądnie się w filmie jak w zwierciadle, to zależy... Nie rozumiem w ogóle Twojego pytania. Czy jak oglądasz kryminał, to też go odrzucasz, bo nie każdy jest mordercą?
może mój komentarz jest nieco nieobiektywny, bo ostatnio w dwóch książkach natknęłam się na podobną historię i ...się skumulowało, przyznaję