Cała reszta polskich aktorów musiała mówić po angielsku w tym polskim filmie polskiego reżysera opowiadajacego o Polakach.
Żałosne
Wg mnie to nie jest żałosne. Poza tym za nidlugo juz na calym swiecie bedziemy mowic po angielsku. To teraz ze tak powiem "jest w modzie". Mi się to właśnie podobało, że po angielsku gadali... możnabylo posluchac swietnego akcentu Oli F.. to dopiero bylo zalosne :P
:O obydwoje macie racje. Z jednej strony to w końcu film polski, no i o Polakach, zdaje sie. Z drugiej strony angielski jest bardzo popularny. Wątpię, czy ci amerykanie poradzili sobie ze słowami z SZ, CZ itd..
No ale Polakom też nie najlepiej wychodziło z akcentem. Ale co to ma za znaczenie ?! już wolę usłyszeć Polaków ze słabym akcentem angielskiego, niż Amerykanów próbujących wymówić powiedźmy "ściągnij to z głowy"... Wyobraźcie to sobie tylko...
Witam!
No w tym temacie zgadzam sie z przedmowca - oboje maja racje. Jesli o mnie natomiast chodzi, to z wielka chcecia zobaczylbym Haleya zapylajacego po polsku :D
Akcent naszych, polskich aktorow: Tutaj bardzo ciekawa zaleznosc :D Zauwazylem, ze starsze pokolenie ma o wiele wiecej problemow z angielskim, niz mlodsze. Dla przykladu podam, ze chlopiec, ktory zagral Pyre, to nie zaden zagraniczny aktor, tylko Polak - Wojtek Smolarz. Uwazam, ze to znakomity aktor i co sie okazuje - lepiej wlada angolem, niz chociazby nasz Lubaszenko (Romek, kom <przerwa> in <przerwa> hir! <dluga przerwa> NAŁ!)
Wierzmy zatem w nasze mlode pokolenie :D
Pozdrawiam
ahahahahhha to się pośmiałam. a co jakiś tam "nasto" letni Osment miał się nauczyć biegle polskiego? reżyser chciał mieć dobrego aktora do trudnej roli dziecka (dzieci) w tym filmie a patrząc na sztuczne dzieciaczki w polskim kinie to na prawdę nie dziwię się, że wszyscy mówili po angielsku żeby zagrał Osment (i reszta również b dobrych małych aktorów)
Angielski to język na który polskie kino już dawno powinno się otworzyć, może wtedy akcent wychodziłbym lepiej. Popatrzcie choćby na Francję, produkuje dużo filmów anglojęzycznych, kręconych we Francji. Ma kilu rewelacyjnych aktorów, którzy radzą sobie z angielskim... My też już dawno powinniśmy, ale Polskie kino jest strasznie zamknięte, mało tego wielu widzi w tym zalety a tak naprawdę to nawet Litwa robi lepsze filmy od nas..
Wielki plus za starania, szczególnie dla Grabowskiego, na pewno było mu ciężko...
9/10 - nie rozpatrując go w tych samych kategoriach co inne filmy.
to był raczej celowy zabieg,film trafial na rynek amerykanski a Polacy dla odroznienia musieli mowic lamanym akcentem.Mieli mowic plynna angielszczyzna?Wtedy dopiero wygladałoby dziwnie,ktos by pomyslal ze akcja dzieje sie w anglii czy innym kraju.
to co mówisz jest bez sensu...
w oparciu o to co napisałeś/łaś polscy aktorzy powinni mówić po polsku, co to za zabieg reżyserski żeby mówili słabym angielskim?
Hmmm jeżeli tylu ludzi może nauczyć się mówić po angielsku, to po polsku chyba też można się nauczyć. I zamiast docenić, że nasi aktorzy mieli podwyżoną poprzeczkę, bo musieli skupić się na roli i obcym języku, czepiacie akcentu. Film na pewno zyskałby na autentyczności, gdyby był cały po polsku. Nie mniej jednak uważam go i tak za arcydzieło.
To, że Polacy musieli mówić po angielsku w polsko-amerykańskiej produkcji raczej nie jest żałosne. Z początku miałam dziwne odczucie, kiedy słuchałam np. Grabowskiego mówiącego łamaną angielszczyzną, ale szybko się przyzwyczaiłam i nawet mi sie to spodobało. I dzięki Bogu za Osmenta. Dobrze, że w jego roli nie obsadzili jakiegoś następcy Mroczków, czy kogo innego o podobnym "poziomie" gry aktorskiej.
Poza tym film świetny, inny niż większość.
Nie wiem, co w tym takiego dziwnego. Jest cała masa filmów, których akcja dzieje się w nieanglojęzycznych krajach, a aktorzy mówią w tym języku- to chyba oczywiste, że skoro film jest po części produkcji amerykańskiej, to jest to całkiem normalne. Poza tym, dzięki temu trafi do większej grupy odbiorców.