Mimo obrazu wartego swojej ceny, gdzie wszystko lśni od złota tak dla każdego, kto wie o Egipcie cokolwiek więcej niż z materiału z czwartej klasy podstawówki ten film bije po oczach tym, że w trakcie tworzenia scenariusza research podstawowych faktów był minimalny.
Co jak co, ale w filmie o wdzięcznym tytule "Gods of Egypt" chciałoby się oczekiwać chociaż odrobiny wierności podaniom.
Naprawdę, biali Egipcjanie, Ra jako główny bóg, który jest stwórcą wszystkiego, Hathor uwięziona w zaświatach, samo przedstawienie zaświatów jak i brak Thota przy Sądzie. Można tutaj wymieniać godzinami.