Może film nie jest arcydziełem, ale rola McKellena w roli reżysera starych horrorów - magnetyczna! Zaskoczył mnie pozytywnie także Fraser, który do tej pory nie wykazywał się jakimś aktorskim talentem, ale tutaj zagrał w porządku, choć do McKellena mu bardzo daleko. Należał mu się Oscar za tę wybitną kreację. Szkoda, że Akademia wolała Benigniego, ale co w końcu niezbadane są wyroki tejże...
7/10.