ja również polecam,choć spodziewałam się czegoś innego.myślałam ,że Portman (mówię nazwiskami aktorów ,bo nie pamiętam imion bohaterów, przez nich granych0będzie miała romans z bratem męża, że będzie między nimi miłośc, a okazuje się ,że tylko pocałunek ,więc prawie nic. Gdyby nie kłamstwo córki to nie byłoby tej kłótni i pewnie najazdu policji. nie za bardzo podobał mi się Maquire w roli kapitana, nie pasował mi tam i ten jego załamujący się głos.za nic nie przypomniał oficera, nawet jak mówił do tego szeregowego to brzmiało to nieprawdziwie ... i też ,gdy go zabił wyraz jego twarzy ...nie przekonał mnie...ale Portman i Gyllenhal (czy jak to się pisze)bardzo dobre role.
Co do Maquirea to również się zgodzę.
Jednak to fabuła ma nas zaskakiwać, a nie my ją przewidywać. Moniq wyczekiwałaś burzliwych emocji miłosnych niczym w Pear Harbour? Przyznaję że też mi to przemknęło, ale sugerowałbym popatrzeć z większej perspektywy. Myślę że autor chciał pokazać bardziej ogólnie niezrównoważenie psychicznie jakie niesie w ogóle wojna kiedy się z nią bezpośrednio stykamy.
tzn byłam przygotowana, że coś takiego może się stać ,a tu zaskoczenie - miłe .Fajnie ,że tak to wszystko wyszło , a nie jak można było przewidzieć :)