Oglądając film przezyłam kalejdoskop uczuć... od irytacji, poprzez rozczulenie, wzruszenie, rozbawienie po gniew i euforię!!! Co prawda, film nie zmusza do myślenia, jest lekki i zabawny a Bridget jak zwykle niezawodnie roztrzepana! ;) Ale spójrzmy prawdzie w oczy, że takich kobiet jest więcej (np. ja posiadam pewne cechy naszej zacnej bohaterki). nagle uświadomiłam sobie, ze mając mnóstwo spraw na głowie marnotrawię czas przeglądając gazety, żeby się uspokoić- śmieszne to i żenujące, ale prawdziwe... tak więc niech zyje Jones i jej spodnica i kaczkowaty chód.. dzięki niej czuję się najnormalnieszym na świecie emocjonalnym popaprańcem :D