PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31038}

Bunkier

The Hole
6,8 27 141
ocen
6,8 10 1 27141
6,4 5
ocen krytyków
Bunkier
powrót do forum filmu Bunkier

John Steinbeck napisał kiedyś "istnieją na świecie potwory zrodzone z ludzkich istot". To określenie idealnie pasuje do głównej bohaterki "Bunkra" - Liz. Grana przez znaną z "American Beauty" Thorę Birch, licealistka jest nie tyle wcieleniem zła, lecz ludzkim demonem, którego motywów zachowanie nie sposób odkryć.
Tylko po co robić o kimś takim film? Czy to tylko mówienie dla mówienia? Opowieść, której poznanie nie przynosi żadnej satysfakcji, a wręcz przeciwnie - może pozostawić uczucie niesmaku?

Historia zaczyna się dość intrygująco - oto brudna, najwyraźniej pobita i zgwałcona dziewczyna ledwo żywa dociera do szkoły, w której się uczy - snobistycznej angielskiego liceum z internatem.
Co się z nią stało ? Kto zrobił jej krzywdę i dlaczego? To są najważniejsze pytania jakie widz chcąc nie chcąc sobie stawia. Cóż, jak to mówią - ciekawość to pierwszy stopień do piekła...
Liz - umyta już i opatrzona - zaczyna opowiadać policyjnemu psychologowi co się wydarzyło. Według nastolatki ona i jej koledzy zostali zamknięci w tytułowym bunkrze przez niejakiego Martina, również ucznia. Jednak jej wersja wydarzeń nie tłumaczy ran, które odniosła ani też koszmarnych wizji. Z kolei Martin opowiada przesłuchującym go śledczym zupełnie inną historię...

Krok po kroku poznajemy wstrząsającą historię czwórki przyjaciół zamkniętych ze sobą przez 18 dni.
Wychodzą na jaw drastyczne szczegóły życia bohaterów. Każda kolejna opowieść pomaga odkryć prawdziwe oblicze Liz- okrutnej, egoistycznej psychopatki. Ale i zakompleksionej, bezradnej dziewczyny. Są sceny, w których wyraźnie widać jak Liz jest odtrącana przez rówieśników tylko z powodu swojego wyglądu - jak choćby wtedy gdy Mike i Geoff dobierają się do Frankie. Liz stoi z boku i patrzy na wpół zranionym na wpół agresywnym wzrokiem. Widzi że Mike, syn popularnego amerykańskiego muzyka, chłopak, w którym się podkochuje nie zwróci na nią uwagi, jeśli ona się o to mocno nie postara, jeśli go do tego nie zmusi.
Zdesperowana, zamyka od środka bunkier i chowa klucz. Nie wie jak tragiczne konsekwencje pociągnie za sobą jej czyn. A nawet jeśli wie to nie przejmuje się tym faktem. Postępuje zgodnie z zasadą Machiavellego - cel uświęca środki. A co gorsza - za swe zbrodnie nie ponosi kary.

Zakończenie filmu nie jest typowym hollywoodzkim happy endem - wręcz przeciwnie - zło triumfuje, a dobro musi ustąpić. Finał jest niejako prowokujący - w końcu spodziewamy się raczej tradycyjnego zamknięcia historii, które jednocześnie by satysfakcjonowało widza i dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem z pozoru niewinna, a naprawdę śmiertelnie niebezpieczna dziewczyna wraca do społeczeństwa i właściwie może być każdym z nas...
Nieco drażni też intryga, która chwilami się za bardzo gmatwa i jest nieco nielogiczna. Skąd -na przykład -Martin, którego w bunkrze nie było WIE co się w nim zdarzyło? Akcja się dodatkowo komplikuje, gdyż nie wiadomo czy pozostali zaginieni żyją czy nie. W jednej z pierwszych scen filmu zasugerowany jest ich stan, a im bliżej finału, tym bardziej się on zmienia.

Nie tylko historia jest chwilami niejasna .Przez pierwszą godzinę sama postać Liz jest dość chaotyczna - nie tylko ze względu na różnice jej zeznań i zeznań Martina. Dopiero później się "klaruje" - bohaterka nie tyle przechodzi przemianę, ale zaczyna się odkrywać przed widzami i przesłuchującą ją policjantką. Zaczynamy widzieć prawdziwą osobę, a nie wykreowaną przez wspomnienia postać, której cechy zostały nadane przez subiektywnego obserwatora. Na przykład w swoich własnych wspomnieniach Liz jest miła, sympatyczna, to jest jej tak zwane "ja idealne" ktoś, kim zawsze chciała być.
Nie wiem czy początkowa niejasność postaci to przypadek czy też raczej świadomy zabieg aktorki. Skłonna jestem wierzyć raczej w to drugie - Birch objawiła już swój talent w głośnym "American Beauty", gdzie grała bohaterkę również zbuntowaną, outsiderkę, choć nie aż tak niebezpieczną. Ale im bardziej rozwija się akcja, tym postać jest wyraźniejsza.
Najlepsza - moim zdaniem - scena z udziałem Thory to finał. Dziewczyna odkryła już swoje prawdziwe oblicze i możemy śledzić w jaki wyrachowany i naturalny sposób udaje niewinna ofiarę. Jej spojrzenie zdaje się mówić
"czy te oczy mogą kłamać? - chyba nie..."
Właśnie dlatego postać Liz jest bardzo ciekawa - ze względu na brak płaskości i na kłopoty z jednoznacznym jej określeniem; w przeciwieństwie do reszty bohaterów. Ich można bez trudu zdefiniować i - nieładnie mówiąc - zaszufladkować. Mike to buntownik, syn gwiazdy, który sam ma gwiazdorski charakter, Geoff to lubiący eksperymenty i dobra zabawę "niegrzeczny chłopczyk" i egoista, Frankie to pusta, bulimiczna "popular girl" . Nie mają w sobie nic, co mogłoby zaskoczyć.

Poza postacią Liz na uwagę zasługuje też interesujący motyw bunkra, tytułowej "hole"-dziury. Może on symbolizować mroczną, niezbadaną, ukryta część osobowości człowieka, do której światło dzienne nie ma nigdy lub prawie nigdy dostępu. To takie conradowskie jądro ciemności, z którego istnienia na ogół nie zdajemy sobie sprawy. Ciemna otchłań w ziemi jest niejako tożsama ze zbrodniczymi skłonnościami Liz. One prowokują śmierć młodych ludzi - bunkier staje się ich grobem.

Ale czy tak jest naprawdę? Czy rzeczywiście zło, które tkwi w Liz jest wrodzoną częścią jej osobowości, czy ona się taka - najprościej mówiąc - urodziła? A może są to skłonności nabyte? Wiemy że jej matka nie interesuje się nią - Liz sama to mówi. Tylko w jednej ze scen widzimy jej postać, w tle. Matka nic nie robi - stoi i patrzy. Być może brak matczynego ciepła i rodzicielskiej opieki sprawił, że dziewczyna nie liczy się z nikim, chce tylko osiągnąć swój cel...
Myślę że pojawia się taka sugestia ze strony reżysera - przedstawienie Liz jako bogatej biednej dziewczynki, która nie została nauczona że życie to nie bajka - wszystko co robimy, ma konsekwencje...
Odpowiedź na pytanie o naturę Liz każdy musi odnaleźć sam. Moim zdaniem Liz trudno do końca określić i stwierdzić na przykład,że jej rozpaczliwa potrzeba miłości i zainteresowania ze strony Mike'a jest próbą rekompensaty za brak uczucia w domu rodzicielskim...

Pomimo pewnych niedociągnięć "Bunkier" nie jest filmem złym. Braki w fabule i niedoróbki w scenariuszu nadrabia gra Thory Birch, która ciekawie buduje swoją postać. Jej Liz intryguje, uwodzi, irytuje - jednym słowem wzbudza emocje, a to chyba najważniejsze.
W rytm ciężkiej, agresywnej nawet muzyki Clinta Mansella otwiera się przed nami zgniły świat współczesnych nastolatków, który nie jest tylko wymysłem pisarzy. Aż chciałoby się szepnąć zanim się jeszcze zapalą światła i pojawią napisy końcowe : "Zgroza..."



ocenił(a) film na 7
Ola

re: Dziura w ziemi czy jądro ciemności?
Świetna recenzja filmu i interpretacje tytułu, a zwłaszcza nawiązanie do conradowskiego "jądra ciemności" oraz doskonała analiza złożonej osobowości głównej bohaterki.

Dla mnie Liz również jest postacią wielowymiarową, wymykającą się jakimkolwiek jednoznacznym definicjom, dlatego jednocześnie tak bardzo fascynuje i przeraża, doskonale potrafiąc zwieść nie tylko filmowych bohaterów, ale również widzów. Z jednej strony potrafi być niezrozumianą i odrzuconą przez otoczenie, nieszczęśliwie zakochaną dziewczyną z problemami, próbującą zrobić wszystko aby tylko zwrócić na siebie uwagę. Ale druga strona osobowości Liz jest o wiele bardziej mroczna i niepokojąca. Jest ona bowiem doskonałą manipulatorką, grającą na uczuciach innych i zdolną posunąć się do ostateczności, aby tylko osiągnąć swój cel. Dopiero w końcówce filmu, Liz w ironicznym uśmiechu odkrywa swoje prawdziwe oblicze, diaboliczne i zepsute, w którym próźno szukać poczucia winy.
W nielicznych tylko scenach ulega chwili słabości, gdy prześladują ją koszmarne wizje z bunkra oraz gdy opowiada prawdziwą wersję wydarzeń pani psycholog. W pozostałych momentach Liz całkowicie panuje nad sobą, nie dając się złamać i wyprowadzić z równowagi, potrafiąc wzbudzić prawdziwy " lęk pierwotny", gdy tylko się pomyśli, że za swoje czyny nie poniosła żadnej odpowiedzialności. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Liz kiedyś wreszcie wpadnie we własne sidła, i że jej " okrutne intencje" wyjdą w końcu na jaw...

Tytułowy motyw bunkra także jest wieloznaczny i może być zinterpretowany na wiele różnych sposobów. Przede wszystkim może być odczytany dosłownie, jako miejsce uwięzienia głównych bohaterów lub może oznaczać wspomniane przez Ciebie " jądro ciemności" lub symbolizować ciemną stronę osobowości Liz.
Dla mnie bunkier to również ucieczka, rodzaj azylu, w którym można schronić się przed całym światem i robić wszystko to, co się zapragnie. Trzeba jednak pamiętać także o tym, że takie miejsce nie daje całkowitego bezpieczeństwa, bo tak naprawdę można ukryć się przed innymi, ale nie da się uciec przed samym sobą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones