Film Meadowsa jest i dobry i zły, zależy na co zwracać uwagę. Nie jest zbyt udany jeśli chodzi o stricte narracyjną część. Jako opowieść o zemście brata film jest nieco zbyt przegadany i zbyt teatralny. Kilka scen, w tym także scena końcowa, to zupełne niewypały. Na papierze może i wyglądały nieźle, na ekranie zaś są kompletnie pozbawione sensu. Brakuje im wiarygodności, bohaterowie wypowiadają jakieś dziwne, zupełnie z kosmosu wzięte kwestie, a wszystko to ze śmiertelną powagą, za którą kryć ma się prawdziwy dramat.
Jednak, trochę chyba przez nieuwagę (a może nie doceniam po prostu reżysera), Meadows zrobił całkiem interesujący film o małomiasteczkowych przestępcach. Całość rozgrywa się gdzieś na kompletnym zadupiu, gdzie nic się nie dzieje, a życie płynie sobie spokojnie. Mieścina tam równie leniwych i mało barwnych przestępców. To w zasadzie dzieci, które próbują udawać dorosłych. Ot sprzedają trochę dragów i od czasu do czasu zrobią sobie żarcik z wioskowego głupca. Ta senna małomiasteczkowa atmosfera i jej senni, małomiasteczkowi przestępcy zostali świetnie ukazani na ekranie. I gdyby nie wyraźne przegięcia w scenariuszu, byłby to naprawdę znakomity film.
Całkiem dobry scenariusz i zbiór wątków.
Zemsta. Odkupienie. Relacja ludzi z małomiasteczkowej wsi będącej dużymi dziećmi. Zgubny wpływ narkotyków. Zgubny wpływ kultu jednostki, która doprowadza do czynów kogoś poniżających i wodzi za sobą tłum tłumoków z małomiasteczkowj wsi i tylko jedna jednostka, ktora widzi, dzieli się bólem z ofiarą, ale nie jest w stanie przeciwstawić się tłumowi.
Trochę grozy, trochę smutku i przygnębienia, trochę patologii i czarnego humoru, trochę za mało intymności podczas scen zabijania i zbyt słabe stopniowanie napięcia, pluje raczej scenami grozy, zamiast utrzymywać płynność, ale film przyzwoity, poznać nawet po samym kadrowaniu. I motyw z potworem, na plus. Ale faktycznie, niektóre sceny zbyt teatralne, trochę sztuczne aktorstwo, jednak nie razi to aż nazbyt bardzo w stosunku do konceptu filmu.
Styl rozprawiania się z wrogami bardzo przypominał mi film 'funny games', który wg mnie ma lepszy, cięższy klimat. Wspomniał mi się również film 'pif-paf! jesteś trup!'.
Co z tego że niski budżet? Film tym lepszy im ma niższy budżet? Nie wydaje mi się. Jeśli aktorzy nie byli zawodowi, to też dla mnie żaden plus żeby nie powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Wiadomo że "tak krawiec kraje jak mu materiału staje", dlatego jeśli przy niskim budżecie ktoś potrafi zrobić dobry film to chwała jemu, ale tu staram się oceniać film a nie reżysera, więc dla mnie niski budżet to marny atut. Po prostu oceniam film i nie przeliczam go przez jego budżet (to tak odnośnie mojego stylu oceniania filmów).
A teraz na temat samego filmu. Więc na minus na pewno zaliczę muzykę, strasznie mi nie podchodziła (wręcz drażniące zarówno wstęp jak i te przerywniki, gdzie pokazywali jak ci dwaj bracia sobie idą drogą, a w tle przez ponad minutę leciały jakieś mdłe kawałki... jak to miał być thriller to te wstawki jakoś klimatu nie budowały). Ten pomysł na pokazywanie go z bratem też mnie denerwował. [SPOILER]Cały czas byłem pewien że tego upośledzonego zabili i za to się ten drugi mści, ale z drugiej strony cały czas go pokazywali z tym bratem. Taki mało udany wg mnie pomysł na namieszanie widzowi w głowie.[/SPOILER] Ale co tam jakieś wstawki można sobie od biedy przewinąć, ale najgorsza dla mnie była końcówka - nie chcę robić kolejnego spoilera także napiszę po prostu że strasznie słaba (zarówno pomysł jak i wykonanie).
Ogólnie jednak pomimo sporych wad film całkiem znośnie mi się oglądało i daję takie lekko naciągane 6/10 :]
Film jest dosyć monotematyczny. Zemsta starszego brata na ludziach, którzy zabili mu młodszego, nienormalnego brata. Wykonanie też mało oryginalne, czasem wręcz nachalnie niepasujące do sytuacji, zwłaszcza maska gazowa. Film jest tylko dobry, do jednorazowego obejrzenia.
Gdyby nie ostatnia, kompletnie z palca wyssana scena, która psuje cały klimat, byłoby 7/10, bo pomimo banalnie prostej historii film trzyma w napięciu i bardzo dobrze się go ogląda. Mocne 6.
Moim zdaniem fabuła jest zajebiście poprowadzona. Dwie płaszczyzny, niby ta biało-czarna wydaje się jedynie wspomnieniem, a tu na koniec niespodzianka. Fakt, że ostatnia scena trochę amerykańska, ale krew na rękach ostatniego z oprawców jest bardzo wymowna i stanowi morał tej moim zdaniem wyśmienitej jak na tak offową produkcję historii. 8/10. Można się czepiać aktorstwa i prostoty, ale to właśnie takie fabuły są najlepsze.