Wczoraj miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć to pseudo dzieło.
Myślałem, że będzie to film fajny, taka miła komedyjka z główną rolą Kevina Spacey.
Niestety to co zobaczyłem mnie zdruzgotało. Po jakiś 30 minutach filmu stwierdziłem, że tego obrazu na trzeźwo nie da się oglądać! Więc sięgnąłem po piwo, które bądź co...
najsłabszy film, który widziałem z Kevinem. Mam nadzieję, że pozostałem będą lepsze, bo bardzo lubię tego aktora.