Jeszcze pewnie rok temu zachwycałbym się tym filmem. Teraz już nie, choć nadal uważam "Cafe com leite" za film dobry. Problem w tym, że męczy mnie już maniera prezentowana w filmach o gejach, żeby wszyscy bohaterowie snuli się po planie niczym zombie, żeby zrobić efekt uduchowionego, wrażliwego kina. Dość. Ile można. Czy wszyscy oni muszą żyć na prozacu??? I poza tym ta mania odpowiedzialnego rodzicielstwa. Grrr. Kto by pomyślał, że polityczna poprawność, może prowadzić do takiej wtórności. Ale ponieważ jeszcze całkiem się na to nie uodporniłem, więc film wciąż jakieś tam wrażenie na mnie robi.